Wydawnictwu Zysk udało się zainteresować mnie klasyką dla tych młodszych. Wznowienia tego typu lektur to pomysł bardzo trafiony. Prezentują się one cudownie i przyciągają wzrok swoją prostotą. Dzięki temu zmotywowałam się do nadrobienia Królewicza i żebraka i Białego Kła, co już dawno mnie kusiło, a zawsze pojawiały się inne książki, które skutecznie odwracały moją uwagę. Podobnie rzecz się miała z Szarą Wilczycą, Curwooda. Myślałam o niej już od dawna i niejednokrotnie zerkałam na nią na czytniku, jednak jak się często zdarza z opowieściami, które bardzo chcemy poznać... było nam nie po drodze. Dopiero przesyłka od wydawnictwa sprawiła, że po Szarą Wilczycę sięgnęłam i to praktycznie od razu po otwarciu koperty. Nigdy sobie nie wybaczę, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem tej historii.
Kazan nie jest do końca psem. Domieszka wilczej krwi sprawia, że husky ma swój charakter i nie da się oswoić byle komu. Izie udaje się jednak zdobyć jego zaufanie i kojarzy się Kazanowi z dobrem i łagodnością. Los jednak jest przewrotny i husky musi porzucić swoją ukochaną panią i zaszyć się w leśnej gęstwinie, gdzie spotyka Szarą Wilczycę, która zdecydowana jest podążać za nim krok w krok, nieważne, gdzie pójdzie. W surowym klimacie nie jest łatwo przeżyć. Poszukiwanie pożywienia wiąże się często z wielkim niebezpieczeństwem i walką z innymi drapieżnikami. Ale takie są prawa natury...
Jeśli chodzi o wilki to jestem ich ogromną fanką. Nie jest to żadną tajemnicą, że każda książka, w której to właśnie te zwierzęta są głównymi bohaterami podbija moje serce. Byłam pewna, że Szara Wilczyca również okaże się być dla mnie opowieścią, od której nie będę mogła się oderwać i pochłonęłam ją dosłownie w godzinę. Mogłoby się wydawać, że towarzyszenie wilkowi w jego leśnej codzienności może nudzić, jednak poznawanie zwyczajów tego gatunku jest czymś bardzo intrygującym. Już sam fakt, iż Kazan jest pół wilkiem, pół psem sprawia, że śledzenie jego życia i zachowań, które wyróżniają go na tle stuprocentowych wilków jest czymś niesamowitym.
Zwierzęta można zabijać jedynie dla podtrzymania własnego życia!
Wielokrotnie podczas lektury miałam łzy w oczach i pewnie byłoby tak nawet bez ciążowych hormonów. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy dla przyjemności polują i mordują zwierzęta. Powinni oni zostać zmuszeni do przeczytania Szarej Wilczycy i pokochać wszelkie żywe stworzenia, które również czują, kochają i odczuwają strach. Historia, którą napisał Curwood, naprawdę daje do myślenia, a relacja Kazana z Szarą Wilczycą pokazuje, że są to zwierzęta inteligentne i przywiązujące się do siebie nawzajem. Ich związek jest jednym z lepszych romansów, które przyszło mi w życiu przeczytać. Młodsi czytelnicy nauczą się dzięki tej książce szacunku do dzikości oraz do leśnej fauny, która często pada obiektem polowań i prześladowań.
James Oliver Curwood - tak samo jak i Jack London - nie stworzył historii wyłącznie dla młodszych. Według mnie mamy tutaj do czynienia z czymś na tyle ponadczasowym, że wykracza poza wszelkie kategorie wiekowe. Z pewnością chwycę po kontynuację i mam nadzieję, że pojawi się też jej wznowienie. Nie będę jednak już tak długo zwlekać jak w przypadku Szarej Wilczycy. Pokochałam daleką północ prezentowaną przez autora i nie mogę doczekać się, żeby tam wrócić.
Ogólna ocena: 10/10 (arcydzieło)
746 // Szara Wilczyca // James Oliver Curwood // Kazan the Wolf-Dog // Jerzy Marlicz // Szara Wilczyca // tom 1 // 25 czerwca 2018 // 272 strony // Wydawnictwo Zysk // 35,00 zł
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Zysk!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?