lutego 29, 2020

KSIĄŻECZKI DLA DZIECI - ZAPOWIEDZI NA MARZEC

KSIĄŻECZKI DLA DZIECI - ZAPOWIEDZI NA MARZEC

lutego 29, 2020

KSIĄŻECZKI DLA DZIECI - ZAPOWIEDZI NA MARZEC

W marcu wychodzi tyle cudownych książek dla dzieci, że aż mi słabo na myśl o pisaniu o nich wszystkich. Chyba będzie to dla mnie miesiąc bardzo zapracowany pod tym względem. A weźcie pod uwagę, że mam dla Was w zanadrzu jeszcze sporo opinii o książkach, które ja sama czytam... Będzie nas tutaj w marcu naprawdę dużo.

WYDAWNICTWO WILGA

Gdyby tylko Maks nie poszedł na wagary… Gdyby tylko nie wpadł na tę tajemniczą kobietę... Gdyby tylko nie pomylił swojego plecaka z jej plecakiem... Przed Maksem najbardziej pechowy i najdłuższy dzień w życiu, a to wszystko za sprawą tajemniczej Milady i magicznego zegarka pradziadka.

Wskazówki to pełna zwrotów akcji, szalona i niezwykła przygoda Maksa. Porywająca historia i nietypowa zagadka do rozwiązania wciągnie każdego!
Premiera: 11 marca 2020

Seria książeczek z gumowymi elementami o zróżnicowanej fakturze. Zabawnym ilustracjom o żywych kolorach towarzyszą dowcipne rymowanki o przeróżnych stworach: robakach, smokach, dzikich zwierzętach, dinozaurach, których nie wolno dotykać… chyba że są na obrazkach. Doskonały sposób na rozwijanie zmysłu dotyku maluchów. Lektura stworzona do wspólnego czytania.
Premiera: 11 marca 2020

Seria książeczek z gumowymi elementami o zróżnicowanej fakturze. Zabawnym ilustracjom o żywych kolorach towarzyszą dowcipne rymowanki o przeróżnych stworach: robakach, smokach, dzikich zwierzętach, dinozaurach, których nie wolno dotykać… chyba że są na obrazkach. Doskonały sposób na rozwijanie zmysłu dotyku maluchów. Lektura stworzona do wspólnego czytania.
Premiera: 11 marca 2020

Seria książeczek z pięknymi ilustracjami. Proste rymowanki w sposób odpowiedni dla najmłodszych czytelników opowiadają o rodzinie, miłości, wspólnym spędzaniu czasu. Doskonała lektura do wspólnego czytania przez dużych i małych.
Premiera: 11 marca 2020

Na każdej stronie znajduje się obracany element z wizerunkiem zwierzaka, który trzeba dopasować do odpowiedniej nazwy.
Premiera: 25 marca 2020

Babcia ma niespodziankę dla Momusia – odwiedziny jego malutkiej kuzynki Bibi. Maluch szybko zaczyna jednak być zazdrosny o młodszą sówkę. Czy od teraz tylko Bibi może liczyć na łaskotki i przytulaski? I dlaczego Babcia nie chce pobawić się z wnuczkiem w chowanego? Do tej pory to Momuś był ukochaną sóweczką Babci. Czy w jej sercu znajdzie się miejsce dla dwójki ulubieńców? Pełna ciepła opowieść, która pomoże maluchom poradzić sobie z zazdrością, gdy w ich życiu pojawi się młodsze rodzeństwo lub kuzyni!
Premiera: 25 marca 2020

Seria książeczek z gumowymi elementami o zróżnicowanej fakturze. Zabawnym ilustracjom o żywych kolorach towarzyszą dowcipne rymowanki o przeróżnych stworach: robakach, smokach, dzikich zwierzętach, dinozaurach, których nie wolno dotykać… chyba że są na obrazkach. Doskonały sposób na rozwijanie zmysłu dotyku maluchów. Lektura stworzona do wspólnego czytania.
Premiera: 25 marca 2020

Seria książeczek z gumowymi elementami o zróżnicowanej fakturze. Zabawnym ilustracjom o żywych kolorach towarzyszą dowcipne rymowanki o przeróżnych stworach: robakach, smokach, dzikich zwierzętach, dinozaurach, których nie wolno dotykać… chyba że są na obrazkach. Doskonały sposób na rozwijanie zmysłu dotyku maluchów. Lektura stworzona do wspólnego czytania.
Premiera: 25 marca 2020


WYDAWNICTWO EGMONT

16 stron łamigłówek o zróżnicowanym stopniu trudności i ponad 100 naklejek. Część z nich można wykorzystać do rozwiązywania zadań, a część – do zabawy. Łamigłówki w książeczce zostały dobrane tak, aby uwzględnić indywidualne różnice w rozwoju dzieci i pomóc w kształtowaniu umiejętności niezbędnych na pierwszym etapie edukacji. Trudniejsze zadania mają specjalne oznaczenia – w ich rozwiązywaniu mogą pomóc rodzice!
Premiera: 11 marca 2020

Krótkie opowiastki o Basi i Franku to propozycja wspólnej lektury, rozmowy i zabawy z dzieckiem, od najmłodszych lat. Basia jest starszą siostrą Franka. Dużo się razem bawią, czasem się na niego złości, ale przede wszystkim jest dla niego wzorem i przyjaciółką. Tym razem Basia pomaga Frankowi nauczyć się korzystania z toalety.
Premiera: 11 marca 2020

Zestaw do nauki czytania. W przyjazny sposób wspiera dziecko w poznawaniu liter i składaniu pierwszych słów i zdań. 
Premiera: 11 marca 2020

Szukaj i znajdź to książka, którą młody czytelnik może przeglądać bez końca, wyszukując na niezbyt skomplikowanych ilustracjach elementy wskazane w poleceniach. To doskonała zabawa, dzięki której dziecko ćwiczy spostrzegawczość, umiejętność liczenia czy znajomość kolorów i kształtów. Ilustracje zostały opracowane tak, by kilkulatek z łatwością poradził sobie z odnajdywaniem na nich wskazanych rzeczy, a polecenia w książce to tylko punkt wyjścia do wspólnej zabawy z maluchem!
Premiera: 11 marca 2020

Krótkie opowiastki o Basi i Franku to propozycja wspólnej lektury, rozmowy i zabawy z dzieckiem, od najmłodszych lat. Basia jest starszą siostrą Franka. Dużo się razem bawią, czasem się na niego złości, ale przede wszystkim jest dla niego wzorem i przyjaciółką. Tym razem Basia z Frankiem poznają samochody.
Premiera: 11 marca 2020

Zabawna opowieść dla dzieci o myszce, która jest genialnym muzykiem! Myszart mieszka w fortepianie wilka Salieriego, nadwornego kompozytora cesarza Austrii. Pewnego ranka Myszart widzi, że wilk i jego służący kot wyszli z domu. Postanawia więc poharcować, skacząc po klawiszach fortepianu, aby odtworzyć muzykę, która od dawna rozbrzmiewa mu w głowie... Przypadek sprawia, że utwór słyszą cesarz i cesarzowa, a myśląc, iż wykonywał go Salieri, rozkazują kompozytorowi zagrać tę melodię na urodzinach władczyni. Wilk, chcąc zachować swoją posadę na dworze, musi schwytać mysz i zmusić ją do występu podczas balu... ale występu potajemnego, aby Ich Wysokości nie domyśliły się oszustwa! 
Premiera: 11 marca 2020


Nowe tytuły w jednej z najpopularniejszych serii dla dzieci! Pełne humoru i przewrotne książeczki z charakterkiem opisujące przygody bardzo wyrazistych postaci, z którymi dzieciom łatwo się utożsamić.
Premiera: 25 marca 2020

Co tym razem spotka królika Binga, Sulę i ich przyjaciół? Krótkie opowiastki idealnie sprawdzą się w roli bajek na dobranoc dla najmłodszych! 

„Bing. Bajki 5 minut przed snem” to doskonała propozycja przeznaczona dla przedszkolaków. W książeczce maluchy znajdą 11 opowieści napisanych prostym językiem, dostosowanym do wieku najmłodszych. Krótkie, bogato ilustrowane teksty zachęcą dzieci do samodzielnego czytania, a duża czcionka nie sprawi trudności nawet początkującym czytelnikom.
Premiera: 25 marca 2020

lutego 28, 2020

RYZYKO // ELLE KENNEDY

RYZYKO // ELLE KENNEDY

lutego 28, 2020

RYZYKO // ELLE KENNEDY

Lubię Elle Kennedy, chociaż kiedyś widząc jej nazwisko na okładce uciekałam jak najdalej. Teraz już nie unikam ani jej ani tego gatunku. Co więcej sięgam po to wszystko z ogromną radością. Zdecydowanie potrzebuje teraz książek tego typu, a Ryzyko spadło mi jak z nieba. Nie pamiętałam do końca pierwszego tomu tej serii, jednak szybko podczas lektury sobie przypomniałam ze szczegółami nawet o co chodziło w Pościgu i dałam się porwać.

Wszyscy twierdzą, że niedobra ze mnie dziewczyna. Mają rację tylko po części – nie pozwalam, by rządził mną strach i z pewnością nie obchodzi mnie, co myślą o mnie ludzie. Jake Connelly – gwiazdorski napastnik Harvardu na swoje nieszczęście grzeszy arogancją, butnością i zbyt przystojną aparycją. Niestety, okrutny los sprawił, że muszę prosić go o pomoc w zdobyciu tak upragnionego przeze mnie stażu. Na moją prośbę Jake Connelly udaje, że jest moim chłopakiem. On jednak nie ułatwia mi zadania, za każdą udawaną randkę żąda… prawdziwej.

Brenna jest bardzo przyjemną bohaterką, gdy głębiej się ją pozna. Pamiętam, że w poprzednim tomie nie przypadła mi do gustu, jednak gdy zrozumiałam jej motywy, jej charakter i przeszłość wszystko nabrało sensu, a ja bardzo ją polubiłam. Wciągnęłam się w jej życie i nie mogłam się oderwać. Tym razem jednak główna postać męska nie porwała mojego serca. Jake Connelly jest inny niż przeciętni sportowcy. On skupia się przede wszystkim na hokeju i nic innego nie ma dla niego takiego znaczenia jak gra. Miałam też wrażenie, że jest bardziej wrażliwy, mniej rozrywkowy i - chociaż znający swoją wartość - nie tak wyzywający. 

Fabuła bardzo mnie wciągnęła od momentu, gdy zaczęłam kibicować Brennie w osiągnięciu jej celu. Jej miłość do hokeja przypominała moją do piłki nożnej i trochę nas to połączyło. Lubię Kennedy za to, że w każdej swojej książce porusza jakiś poważniejszy temat, o którym albo rzadko się mówi, albo jest bardzo pobieżnie traktowany. Mamy tutaj seksizm w środowisku sportowym, problemy z uzależnieniem narkotykowym i niezdrową relacje ojca z córką. Szczególnie spodobał mi się ten pierwszy problem, który naprawdę się rzadko porusza.

Mam wrażenie, że mimo wszystko Pościg był dużo lepszy fabularnie, ale Ryzyko też mi się podobało. Naprawdę miło było śledzić perypetie Brenny i Jake'a, którego z czasem zaczęła lepiej rozumieć i poznawać. Jak zwykle trochę przesadzone sceny miłosne, bo wątpię, żeby w takim tempie zapałali do siebie takim uczuciem, ale to w tym gatunku jest norma i nie ma co się tym przejmować ani temu dziwić. 

Kolejna Kennedy na mojej półce i po raz kolejny świetnie spędziłam czas. Nie mogłam się od Ryzyka oderwać, pokochałam historię Brenny. To, co tkwiło w jej przeszłości zabolało nawet jeśli wiem, że to tylko bohaterka fikcyjna i tak naprawdę nie może cierpieć. Współczułam jej jednak i kibicowałam w związku z przyszłością. Ciekawa jestem kolejnego tomu tego cyklu. Mam wrażenie, że wiem już o kim będzie, acz jestem tego dosyć niepewna... Pożyjemy, zobaczymy. Na razie wiem, że już trochę tęsknię za tymi ludźmi i ich światem. Naprawdę warto dać się porwać tym hokeistom. 

★★★★★★★☆☆☆

Ryzyko // Elle Kennedy // The Risk // Ewa Helińska // Briar U // tom 2 // 11 lutego 2020 // 350 stron // Wydawnictwo Zysk // 39,90 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!

lutego 26, 2020

PRZED PREMIERĄ: PŁACZ // MARTA KISIEL

PRZED PREMIERĄ: PŁACZ // MARTA KISIEL

lutego 26, 2020

PRZED PREMIERĄ: PŁACZ // MARTA KISIEL

Wiecie, jak to mówią - gdy nowa Kisiel to święto w domu. Bardzo się cieszę, gdy jedna z moich ulubionych polskich autorek wyda kolejną książkę. Przyznam, że nie spodziewałam się, że będzie to zakończenie Cyklu wrocławskiego. Nie jest to może moja ulubiona seria Marty Kisiel, acz gdy tylko do mnie trafiła musiałam sprawdzić co się tam właściwie podziało. Miałam też trochę zły humor, a przecież na całym świecie wiadomo, że jak zły humor to do Kisiel. Dzięki Płaczowi zapomniałam o całym świecie i poczułam się ociupinkę lepiej.

Są takie przygody, które zostają w człowieku na zawsze.
Są takie przygody, po których nie ma co zbierać.

Kiedy prawda o przeszłości, zamiast wyzwolenia, przynosi jedynie nową traumę, trzem pannom Stern pozostaje już tylko ucieczka od siebie nawzajem. Dopiero wołanie z zaświatów sprawia, że ścieżki dawnych przyjaciół spotykają się raz jeszcze. Czy tajemnicze zaginięcie sprzed wielu lat i dramatyczna wyprawa na ratunek Eleonorze zdołają na dobre scementować rodzinę? Czy też kolejna wyprawa w czasie dla wszystkich okaże się tą ostatnią?

Dramatyczna opowieść o podnoszeniu się z gruzów, osadzona w pełnej tajemnic i grozy scenerii Gór Sowich.

Zdążyłam już zapomnieć jak bardzo lubię Dżusi. Jestem wręcz w szoku, że dopiero Płacz mi to przypomniał. Fabuła poprzednich części uleciała mi gdzieś z głowy, więc pierwsze strony tej książki były jak brnięcie w odmęty pamięci. Gdy udało mi się przypomnieć co i jak poszło już z górki. Książki Marty Kisiel czyta się ekspresowo, więc i w tym przypadku po prostu... popłynęłam. Wciągnęłam się, ale nie tak mocno jak w przypadku choćby Dożywocia, więc stąd trochę niższa ocena. 

Fabuła tym razem jest mega interesująca. Chyba najlepsza ze wszystkich tomów. Tajemnica zniknięcia Eleonory, zaręczyny Dżusi i Karolka, losy dwóch pozostałych sióstr Bolesnych... Dodatkowo nigdzie nie można znaleźć Ramzesa, coś jest nie tak ze wszystkimi telefonami w okolicy Dżusi i Klary, a i pan ze srebrną łyżeczką się pojawia. Autorka dała z siebie 100% wyobraźni i trochę żałuję, że to już koniec tego cyklu. A przecież nie lubiłam go znowu jakoś specjalnie!

Emocji Płacz we mnie nie wywołał, co dziwne, jak się weźmie pod uwagę te wszystkie wydarzenia, a końcowe szczególnie. Spodziewałam się, że to ja wyleję może łez, a okazało się, że podejrzanie łatwo przeszłam nad wszystkim do porządku dziennego. Cały ten czas, który poświęciłam na lekturę przypomina mi jakiś dziwny sen. Bohaterowie są bardzo autentyczni - love Dżusi! - ale wszystko tutaj wydarzyło się bardzo szybko i przeczytałam to w kilka godzin. Musiałam sobie później ułożyć całość w głowie i doszłam do wniosku, że mając taką wyobraźnię jak Marta Kisiel bałabym się iść spać.

Pojawiło się tutaj bardzo dużo lokalnej historii, której ja na przykład nie znałam, acz domyślam się, że większość osób również nic na ten temat nie wie. Lubię te takie smaczki w książkach Marty Kisiel i podobało mi się to tutaj chyba najbardziej. Te zaginione skarby, tajemnica sprzed lat, zniknięcie Ramzesa... Mistrzostwo.

Mam wrażenie - muszę, bo się uduszę - że ta okładka w ogóle nie pasuje do poprzednich. Prawdę mówiąc żadna nie pasuje do każdej i zaczyna mi się wydawać, że to jest celowe. Ta jest bardzo dobra, acz chyba najgorsza ze wszystkich. Zwracam uwagę na takie rzeczy, bo nigdy wcześniej nie czytam opisów książek i decyduje się na lekturę - płytkie, wiem - biorąc pod uwagę moje odczucie na widok okładki. Dobrze, że w przypadku książek Marty Kisiel nie patrzę na okładkę. Dużo bym straciła.

★★★★★★★☆☆☆

Płacz // Marta Kisiel // Cykl wrocławski // tom 3 // 11 marca 2020 // 352 strony // Wydawnictwo Uroboros // 39,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱 (@_kyou_)

lutego 24, 2020

W zachwycie o odbycie // Jonas Kinge Bergland, Kaveh Halland Rashidi

W zachwycie o odbycie // Jonas Kinge Bergland, Kaveh Halland Rashidi

lutego 24, 2020

W zachwycie o odbycie // Jonas Kinge Bergland, Kaveh Halland Rashidi

Za wszystkie książki popularnonaukowe o naszym ciele lub o kosmosie chwytam z ogromnym entuzjazmem. Nie inaczej było w przypadku W zachwycie o odbycie, chociaż zarówno mój tato jak i narzeczony kręcili nosem i zabronili mi zarzucać ich ciekawostkami, które z tej książki wyniosę. Ot tak. Szczęście w nieszczęściu, że żadnych momentów, którymi chciałabym się podzielić, tutaj nie znalazłam. Naprawdę mocno się zawiodłam.

"W zachwycie o odbycie" to dowcipnie napisany poradnik, w którym dwaj norwescy lekarze – Kaveh Rashidi i Jonas Kinge Bergland – poruszają temat być może najważniejszej,
a z pewnością najbardziej tajemniczej części ludzkiego ciała. Biorą na warsztat nie tylko budowę odbytu czy historię jego powstania, lecz także kulturowe znaczenie „czarnej dziury”
i wiele innych zagadnień. W książce nie brak rzetelnej wiedzy medycznej oraz sporej dawki ciekawostek dotyczących m.in. właściwej higieny, profilaktyki czy coraz popularniejszych chorób odbytu, wykrywanych także u dzieci.

Pierwszym uczuciem, które się we mnie pojawiło był niesmak. A chyba nigdy wcześniej nie czytałam książki, która by to we mnie wzbudziła. Chyba oczekiwałam jednak poważnej książki ze szczyptą humoru, a dostałam jeden wielki komediodramat. Uważam, że trzeba umieć dawkować elementy humorystyczne, a podczas czytania w Zachwycie o odbycie miałam wrażenie, że czytam medyczny dodatek w Bravo. Być może pięć lat temu śmiałabym się w głos, jednak teraz już po kilku stronach miałam dość tego, jak ta książka jest napisana. 

Z powyższego powodu ciężko było mi skupić się na informacjach, które w tej książce dwaj lekarze zawarli. Napisali oni o tym wszystkim tak beztrosko, że w moich oczach straciło to na znaczeniu. Weźmy na przykład ewolucję odbytu, która w innym przypadku mocno by mnie zainteresowała. Tutaj nie wiedziałam już, czy autorzy sobie ze mnie żartują czy przekazują rzetelną wiedzę. Irytowało mnie to bardzo mocno przez cały czas i z ogromną ulgą skończyłam ją czytać. Cieszyłam się, że jest to naprawdę krótka książka.

Jeśli przymknie się oko na ten okropny sposób prowadzenia narracji można dostrzec ogrom informacji. Rozpiska o chorobach, które mogą dotknąć też dzieci (to jedna z dwóch rzeczy, które zapamiętałam), problemy, które mogą dotknąć odbyt, a nawet rozdział poświęcony seksowi analnemu. Pewnie więcej o tej ludzkiej - i zwierzęcej - części ciała nie da się powiedzieć, a mimo to jestem okropnie rozczarowana. Cieszę się tylko, że zostałam uświadomiona, z jakiego powodu nigdy nie udało nam się dobrze umieścić czopka w tyłku Leona. Dzięki tej informacji czas poświęcony tej książce może nie jest do końca stracony.

★★★★☆☆☆☆☆☆

W zachwycie o odbycie // Jonas Kinge Bergland, Kaveh Halland Rashidi // Manus am anus // Katarzyna Tunkiel // 29 stycznia 2020 // 208 stron // Wydawnictwo Buchmann // 34,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!

lutego 21, 2020

AKADEMIA MĄDREGO DZIECKA: PIERWSZA GRA. MNIAM! / PIERWSZA GRA. ZWIERZĄTKA

AKADEMIA MĄDREGO DZIECKA: PIERWSZA GRA. MNIAM! / PIERWSZA GRA. ZWIERZĄTKA

lutego 21, 2020

AKADEMIA MĄDREGO DZIECKA: PIERWSZA GRA. MNIAM! / PIERWSZA GRA. ZWIERZĄTKA

Nawet nie wiecie jak mocno ucieszyła mnie zapowiedź gier z Akademii mądrego dziecka. Wspominałam już kilkukrotnie, że to jedna z moich ulubionych serii i cieszę się, jak bardzo się rozwija. W zapowiedziach znalazłam też newsy o kolejnym projekcie, czyli origami. Nie muszę mówić jak bardzo na nie czekam, prawda? Zdaję sobie sprawę z tego, że Leon dopiero w grudniu skończył rok i na większość aktywności, które mu zapewniam jest - jak to często słyszę - za mały. Dla mnie jednak - o ile owa rzecz nie jest niebezpieczna - Leon jest w idealnym wieku żeby zacząć naukę wszystkiego. Co z tego, że ma dopiero czternaście miesięcy, skoro doskonale wie, jak wygląda A, rozróżnia wszystkie zwierzęta i uczy się szybko kolejnych rzeczy? 

Najpierw przyjrzyjmy się Zwierzątkom, czyli grze, po którą sięgamy zdecydowanie częściej. Jak na razie, oczywiście. Według zasad każdy uczestnik wybiera sobie zwierzątko, a później losując próbuje je uzupełnić kształtami w odpowiednim kolorze. Jeśli wylosuje się kolor przeciwnika trzeba mu go oddać, więc czasami można dużo mu pomóc. Nie zapominajmy przy tym o słowie proszę czy dziękuję. Nasza wersja jest dopasowana do wieku Leona. 

Losuje on z woreczka jedną figurę i próbuje dopasować ją kolorem i kształtem. Uczymy się w ten sposób kolorów i kształtów. Leon doskonale rozróżnia kształty (dzięki bajce Charlie i kształty), jednak dopasowanie ich sprawia mu sporo trudności. Prawie od zawsze ćwiczyliśmy z sorterami, jednak mam wrażenie, że za dużo mu pomagałam w dopasowywaniu, a teraz gdy mu coś nie wyjdzie zaczyna się denerwować, więc coraz trudniej nauczyć go tego. Mimo to dzięki Zwierzątkom próbujemy i mam nadzieję, że w końcu to pojmie. Dzięki puzzlom CzuCzu okręgi idealnie trafiają na swoje miejsce, ale z resztą ma spory problem.

Jak widzicie wcale nie trzeba mieć w domu dwulatka, by w Pierwsze gry się zaopatrzyć. Wystarczy trochę inwencji twórczej. Figury są z twardego kartonu i dużej wielkości, więc nie ma strachu, że maluch się czymś takim zadławi. Według mnie to idealny prezent już dla roczniaka, który z rodzicami może poznawać kolory i kształty.

Druga gra - Mniam! - również ma związek z kolorami. Rzucamy kostką i zabieramy żeton w wylosowanym kolorze. Celem jest zdobyć ich jak najwięcej. Bardzo podobają mi się ogólne założenia tej gry, a jednak Leona na razie interesuje przede wszystkim kostka, którą nie chce się dzielić, więc sięgamy po nią rzadziej. Jeszcze chwilkę będzie musiała poczekać, acz wiem, że na początku będziemy dopasowywać wszystkie owoce i warzywa kolorystycznie do koszyczków. Żałuję, że Leon ma teraz etap w którym nie ma za grosz cierpliwości i od razu się denerwuje, bo mam wrażenie, że bardzo dużo go omija i marnujemy czas, w którym mógłby bardziej się rozwijać.

Elementy - tak jak w przypadku Zwierzątek - są z grubego kartonu i dużej wielkości. Leon memlał już w buzi marchewkę - bo przecież marchewki się je! - i przeżyła spotkanie z jego śliną prawie bez szwanku. Zapewne gdyby maluch dłużej trzymał w buzi któryś z elementów to mógłby się rozmoczyć i zadławienie byłoby możliwe, ale jednak dziecka się z taką grą w samotności i tak nie zostawia, więc jest czas by spokojnie zareagować. Kostka jest drewniana, porządna i do buzi się po prostu nie zmieści. 

Dodatkowo w każdym pudełku znajdziecie jedną malutką książeczkę z Akademii. Bardzo mnie to zaskoczyło, ale i ucieszyło, bo ostatnio kupiłam z tego cyklu trzy, a żadna nam się nie powtórzyła. To zdecydowanie bardzo miłe i mam nadzieję, że jeśli pojawią się kolejne gry taka książeczka stanie się już tradycją. Jestem zakochana w tych grach - w Zwierzątka gramy nawet z Maćkiem jak Leon śpi - i na pewno posłużą nam jeszcze bardzo długo. 

★★★★★★★★★★

Za gry dziękujemy Wydawnictwu Egmont!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Dzisiaj trochę #kadrynieulozone a trochę #polecajka 🙈 Wczoraj dotarły do nas dwie nowości #akademiamadregodziecka i co w tym wszystkim najlepsze... nie są to książeczki. Szczerze Wam powiem, że gdy zobaczyłam, że nasz ulubiony cykl poszerzył się o gry... nie mogłam się doczekać kuriera. Obie gry są dla dzieci 2+, ale my na razie radzimy sobie troszkę inaczej niż mówi instrukcja. Dzięki „Pierwszej grze. Mniam!” uczymy się owoców i kolorów. Teoretycznie powinnismy rzucać kostką i zbierać żetony, jednak wydaje mi się, że do tej opcji gry będziemy musieli poczekać jeszcze kilka miesięcy. Mimo to taka nauka owoców i warzyw przez zabawę bardzo dobrze działa na Leona. 🙏🏻 Druga gra, moja ulubiona, to „Pierwsza gra. Zwierzęta”. Przypomina mi ona trochę bingo, trochę sorter, nawet może trochę Scrabble 😂 Losujemy z woreczka kształt i mamy nadzieję, że będzie on w kolorze zwierzątka, które leży przed nami. Gdy tak nie jest musimy oddać go przeciwnikowi, o ile mu oczywiście pasuje kolorem. Nie śmiejecie się, ale czekam aż Maciuś wróci z pracy, a Leon pójdzie spać, bo z chęcią sobie w to pogramy we dwoje 😂 Z Leonem uczymy się dzięki tej grze kształtów i kolorów, a do tego działamy trochę sensoryczne, bo w poszukiwaniu kształtów grzebie sobie w woreczku. Także chociaż te gry są dla troszkę starszych maluchów to wykorzystujemy ich możliwości już teraz. Kostka jest na tyle duża, by jej nie brać do buzi. Pozostałe elementy również. 👏🏻 Miłą niespodzianką jest też książeczka, którą znajdziecie w każdym pudełku. Ostatnio zaczęliśmy zbierać ten cykl Akademii i całe szczęście literki nam się nie powtórzyły. 🙏🏻 Zdecydowanie polecamy. ———————————————— #synek #synus #synusmamusi #kochamnadzycie #wydawnictwoegmont #pierwszagra #mojewszystko #stylowedziecko #madredziecko #egmont #naukaprzezzabawe #uczymysie #slodkichlopczyk #malychlopiec #madrychlopiec #recenzjagryplanszowej #gradlamalucha #instamatki #instamama #matkapolka
Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱 (@_kyou_)

lutego 19, 2020

DOM PO DRUGIEJ STRONIE JEZIORA // ANNA BICHALSKA

DOM PO DRUGIEJ STRONIE JEZIORA // ANNA BICHALSKA

lutego 19, 2020

DOM PO DRUGIEJ STRONIE JEZIORA // ANNA BICHALSKA

Ostatnio mam ochotę na książki lżejsze: młodzieżowe, obyczajowe. Właśnie z tego powodu zdecydowałam się przeczytać Dom po drugiej stronie jeziora. Standardowo opisu nie czytałam, przez co nie wiedziałam, że akcja dzieje się na różnych płaszczyznach czasowych, a za tym zbytnio nie przepadam. Mimo to udało mi się wciągnąć i po skończonej lekturze z czystym sercem mogę dodać ją do najlepszych książek roku 2020.

Rok 1928. Do willi nad jeziorem w Błękitnych Brzegach przyjeżdża Maria, która ma objąć posadę guwernantki dwóch sióstr – Matyldy i starszej Adeli. Ale Maria ma także inny, ukryty cel. Chce rozwikłać pewną zagadkę z przeszłości. Nie wie jednak, że może okazać się to niebezpieczne. Nie tylko dla niej samej.
Rok 2017. Stary dom Matyldy położony nad brzegiem jeziora w Błękitnych Brzegach ma swoje tajemnice. Sekrety skrywa też Małgorzata, która pewnego letniego dnia wraz z kilkumiesięcznym niemowlęciem staje przed jego drzwiami. Ma za sobą bagaż trudnych doświadczeń i tylko jedną prośbę…
Losy kobiet skrzyżują się na dłużej. Połączy je między innymi zagadka śmierci Adeli, starszej siostry Matyldy, która zginęła jako dziecko niemal sto lat wcześniej. Zawartość skrytki znalezionej na strychu rzuca na jej śmierć nowe światło.

Początkowo ciężko było mi się skupić na fabule. Klimat okazał się dziwnie przytłaczający, a liczba nieszczęść w życiu głównej bohaterki zbyt duża. Dopiero z czasem zrozumiałam ją, jej problemy i zainteresowałam się panią Matyldą, która została moją ulubienicą z tej książki. Wszystkie ważne postaci tutaj są kobietami i to w większości ze sobą spokrewnionymi, ich relacje są różne (szczególnie te Małgorzaty i jej córki) i to na nich skupiła się moja uwaga. 

Przeszłość bardzo szybko daje o sobie znać i rozdziały z wydarzeń w 1928 roku podobały mi się troszkę mniej niż te ze współczesności, ale wyczekiwałam na nie, chcąc poznać wszystkie tajemnice tej rodziny. Ich losy są skomplikowane, naznaczone cierpieniem i tragediami. Trochę się domyśliłam, trochę mnie zaskoczyło. Z pewnością nie ma osoby, która przewidziałaby wszystko, dlatego ta historia jest tak niesamowita. A dodatkowo naprawdę realistyczna.

Dom po drugiej stronie jeziora wywołuje mnóstwo emocji. Smutek, żal, wzruszenie, szczęście... Uwielbiam, gdy coś wciąga mnie i nie pozwala się oderwać, a gdy jeszcze mocno mnie porusza... Wtedy już jestem zakochana. Świat potrzebuje więcej takich książek, w których to ludzie są najważniejsi i ich uczucia. Pani Matylda to tak cudowna osoba, że słów mi brakuje. Niby zwykła starsza pani, a tak dużo mnie nauczyła... Nie zastanawiajcie się i czytajcie. Nie będziecie żałować.

★★★★★★★★★☆

Dom po drugiej stronie jeziora // Anna Bichalska // 05 luty 2020 // 464 strony // Wydawnictwo HarperCollins Polska // 38,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!

lutego 17, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: MAŁA ŚWINKA // ARNOLD LOBEL

BIBLIOTECZKA LEONA: MAŁA ŚWINKA // ARNOLD LOBEL

lutego 17, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: MAŁA ŚWINKA // ARNOLD LOBEL

Bardzo lubię książki tego autora. Chciałabym, by na półeczce Leona znalazły się wszystkie, ale na razie mamy tylko trzy. Z tych nowych wydań wydawnictwa Literackiego brakuje nam jeszcze jednej, ale niedługo zamierzam ją zamówić. Nie wiem, czy kojarzycie Arnolda Lobela, ale jest on jednym z moich ulubionych autorów książeczek dziecięcych. W Ameryce osiągnął naprawdę dużo i mam nadzieję, że z czasem jego nazwisko stanie się w Polsce równie popularne. Czekam na wznowienia serii o Żabku i Ropuchu.

„Mała świnka mieszkała w chlewiku na farmie. Mała świnka lubiła jeść, lubiła biegać po całym obejściu i lubiła spać. Ale najbardziej ze wszystkiego mała świnka lubiła usiąść i zanurzyć się w przytulnym, mięciutkim błocie”.

Życie małej świnki było szczęśliwe, aż do dnia, kiedy żona farmera zabrała się za porządki. Nie wystarczyła jej lśniąca kuchnia i czyste pokoje. Postanowiła posprzątać również w oborze i w chlewiku.

I gdzie teraz podzieje się mała świnka? Czy znajdzie bezpieczne schronienie?


Wydaje mi się, że o ile dwie inne książeczki autora, z którymi mieliśmy styczność (Mysie przysmaki oraz Mysie bajeczki) są dłuższe niż ta. Mają chyba więcej tekstu na stronę, przez co ruchliwy maluch może nie wysiedzieć tyle czasu w miejscu. Próbowałam z Leonem i chociaż Mysie bajeczki słuchał gdy był dużo młodszy - jeszcze nie chodził, więc nie mógł wstać i sobie pójść - to teraz Mała świnka nie zaintrygowała go na tyle mocno, by wysłuchał jej do końca. Wina może tutaj też leżeć po stronie ilustracji. 

Osobiście jestem w nich zakochana, są one autorstwa Arnolda Lobela, jednak dzieci mogą ich nie docenić. Są dosyć blade, widać po nich, że zostały rysowane bardzo dawno temu. Mają w sobie jednak coś takiego, co bardzo mocno mnie zachwyca. Mam nadzieję, że Leon z czasem pokocha je tak mocno jak ja. Nie wiem, czy będzie to jeszcze w tym roku, a może za kilka lat, ale jedno jest pewne. Na jego półeczce znajdą się kiedyś wszystkie książeczki tego autora i trzymam kciuki, by Leon to docenił.


Fabuła jest dosyć prosta, jak na książeczkę dla dziecka przystało. Mała świnka jest bohaterem bardzo pozytywnym, który jedynie chce pozostać w swojej strefie komfortu. Niestety jej właścicielka uwielbia porządek i dla własnej przyjemności pozbawia świnkę tego, co ta kocha najmocniej - błota. Morałów tutaj można znaleźć mnóstwo, w zależności od wieku dziecka, od wyobraźni rodzica. Bo książki Arnolda Lobela powinno się czytać razem. Dopiero dziecko w wieku podstawówkowym może być w stanie odnaleźć tutaj to, co dorosłemu rzuca się od razu w oczy.

My z Leonem będziemy kontynuować lekturę Małej świnki dopóki jej nie skończymy. Podczytujemy ją podczas zabawy, przy próbach usypiania przy książkach. Osobiście mogłabym czytać tę książeczkę w kółko i w kółko, jest tak przyjemna. Naprawdę warto po nią sięgnąć. 

★★★★★★★★★☆

Mała świnka // Arnold Lobel // Small Pig // Wojciech Mann // luty 2020 // 64 strony // Wydawnictwo Literackie // 28,00 zł

Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu!

lutego 15, 2020

LABIRYNT FAUNA // CORNELIA FUNKE, GUILLERMO DEL TORO

LABIRYNT FAUNA // CORNELIA FUNKE, GUILLERMO DEL TORO

lutego 15, 2020

LABIRYNT FAUNA // CORNELIA FUNKE, GUILLERMO DEL TORO

Bardzo czekałam na tę książkę, ale gdy już leżała na mojej półce bardzo się jej bałam. Zdecydowałam się na nią z powodu Cornelii Funke, czyli jednej z moich ulubionych autorek z dzieciństwa. Jej Atramentowa Trylogia podbiła kiedyś moje serce i bardzo chciałabym przeczytać ją na nowo, ale martwię się, że zepsuję sobie wspomnienia o niej. Labirynt Fauna czekał i czekał aż się odważyłam. I muszę przyznać, że zawiodłam się trochę. Nie tego oczekiwałam.

Ta czarowna historia zabiera czytelników do złowrogiego, magicznego i rozdartego wojną świata, zapełnionego wyraziście narysowanymi postaciami, takimi jak nieuczciwe fauny, zawzięci żołnierze, potwory zjadające dzieci czy dzielni buntownicy. Jak przystało na prawdziwą baśń, jest też dawno zaginiona księżniczka, która ma nadzieję na powrót do rodziny…

Sama nie wiem co mam o tej historii sądzić. Przeczytałam ją już jakiś czas temu i gdy teraz o niej myślę mam sprzeczne uczucia. Z jednej strony naprawdę mocno doceniam tę historię. Wiem, że jest wręcz arcydziełem. Jeśli próbuję ocenić tę książkę używając rozumu doceniam tło historyczne, wątki wojenne, realizm tego wszystkiego kontrastujący z bajkowym wręcz Faunem, jego wróżkami i powrotem do magicznego domu pewnej księżniczki. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę moje odczucia... Już nie jest tak dobrze.

Nie udało mi się w tę historię wciągnąć. Raz wydawało mi się, że jest to książka typowo dla dzieci i to jest ten problem. Później historia robiła się tak poważna, że nie dałabym jej do przeczytania jakiemuś ośmiolatkowi na przykład. Zakończenie tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Czytałam i czytałam i coraz ciężej mi było przewracać strony. Chciałam jak najszybciej skończyć Labirynt Fauna i zabrać się za coś lekkiego, najlepiej głupiutki romans. To naprawdę ciężka historia, pełna śmierci i cierpienia.

Oczekiwałam sama nie wiem czego. Czytałam Kształt wody Guillermo del Toro i byłam zakochana. Myślałam, że tu będzie podobnie. I z jednej strony było, z drugiej było całkiem inaczej. Naprawdę już dawno żadna historia nie namieszała mi tak w głowie, co pewnie tutaj widać. Nasza główna bohaterka jest jeszcze dzieckiem rzuconym dosłownie w szpony demona. Próbowałam zrozumieć jej matkę, próbowałam zrozumieć ten świat. Nie udało mi się. Czy ktokolwiek jest w stanie zrozumieć morderstwa niewinnych ludzi? Bo są inni? Czy ktokolwiek jest w stanie zrozumieć krzywdzenie dzieci?

Wątki magiczne bardzo mi skomplikowały odbiór tej historii. Może jako dziecko bardziej bym je doceniła. Teraz widzę, że oceniam świat dużo bardziej w odcieniach bieli i czerni niż szarości. Dla mnie to zakończenie nie ma sensu... Boli. Domyślałam się, że tak będzie, a jednak w niczym mi to nie pomogło. Namieszało mi w głowie i w sercu tak bardzo, że nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Chciałabym zapomnieć o tej książce, a równocześnie już zawsze o niej pamiętać. Czy można mieć traumę po przeczytanej historii?

★★★★★★★★☆☆

Labirynt Fauna // Cornelia Funke, Guillermo del Toro // The Labirynth of the Faun // Ewa Wojtczak // 16 lipca 2019 // 280 stron // Wydawnictwo Zysk // 39,90 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱 (@_kyou_)
Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger