kwietnia 29, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: AKADEMIA MĄDREGO DZIECKA. PIERWSZE ORIGAMI

BIBLIOTECZKA LEONA: AKADEMIA MĄDREGO DZIECKA. PIERWSZE ORIGAMI

kwietnia 29, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: AKADEMIA MĄDREGO DZIECKA. PIERWSZE ORIGAMI

Bardzo czekałam na nowości z Akademii Mądrego Dziecka, jak zawsze. Zdaję sobie sprawę z tego, że Leon jest jeszcze ciut za mały na origami i sam nie dałby rady zrobić choćby najprostszych modeli, jednak ja wychodzę z założenia, że na nic nie jest za wcześnie i już sam fakt, jak z ogromną ciekawością przyglądał się i pomagał mi mocniej docisnąć miejsca, w których zaginaliśmy papier potwierdził to. Na pierwszy rzut poszedł samolot, a każdego kolejnego dnia coś innego. Zrobiliśmy później żabkę, kaczkę, a na końcu statek. Bardzo mi się podobało takie spędzanie czasu z Leonem.

Instrukcja jest na tyle szczegółowa i jasna, że nie miałam żadnych problemów ze złożeniem origami tak, jak trzeba. Pamiętam, że w gimnazjum na technice sprawiało mi to trochę trudu, więc byłam mile zaskoczona. Wiadomo jednak, że te wzory tutaj są kierowane do dzieci, które pewnie robiłyby to z zamkniętymi oczami. Korzystałam też z arkuszy z zaznaczonymi liniami. Powinnam zostawić je dla Leona, jak będzie trochę starszy, ale szczerze mówiąc nie zamierzam mu nic ułatwiać. 🤣

Miłym dla mnie zaskoczeniem był fakt, że te książeczki to nie tylko sucha instrukcja origami, ale na początku każdej znajdziemy też rymowaną bajeczkę jednego z moich ulubionych autorów dziecięcych obecnie, czyli Zbigniewa Dmitroca. Mamy sporo książeczek Akademii jego autorstwa i uwielbiam je czytać Leonowi na głos. Jeśli macie dzieci, które jeszcze są za małe na origami to sięgnijcie po ten cykl tylko dla tych wierszyków. Są genialne.

Po skończonym origami pozwalałam Leonowi ozdobić je po swojemu. Dzięki temu bardziej zaangażował się, a końcowy efekt był efektem naszej wspólnej pracy. Koniec końców to tylko kawałek papieru, a rysowanie po nim (i przy okazji po instrukcji - po części fabularnej nie pozwoliłam, bo nie niszczymy książeczek) sprawiło mu sporo przyjemności. Wiedziałam, że książeczki Akademii to strzał w dziesiątkę i w tym przypadku było tak samo. Aż mi trochę przykro, że w obecnych zapowiedziach Egmontu nie pojawił się żaden nowy tytuł.


Za książeczki bardzo dziękujemy wydawnictwu Egmont!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Pogadajmy dzisiaj o usypianiu. Leon odkąd pamiętam nie lubił spać. Jak słuchałam, że te niemowlaki to one tylko jedzą i śpią to mi się nóż w kieszeni otwierał. Leon ma prawie 16 miesięcy i dopiero od niedawna w ogóle zaczął przesypiać noce. Usypianie to okropnie długi proces, chociaż odkąd ściągnęliśmy boczne szczebelki jest ciut łatwiej, bo świadomie się kładzie do łóżeczka i niby próbuje zasnąć, ale nie do końca... dramat. Szumiś musi być włączony, ulubiona kołysanka z króliczka @moonie_friend musi być włączona, smoczek, pieluszka, a i czytanie kilku książeczek i szukanie wszystkich traktorów w zbiorze map Więźniowie Geografii... A jak u Was wygląda zasypianie? Też walczycie? ————————————————— Dostałam też pytania o nasz nowy śpiworek @slumbersac_pl, który udało nam się wygrać. To już Leona drugie spanie w nim. Podoba mi się, że ma opcje spania z gołymi stópkami, ale również można je zakryć. Leon zasnął z gołymi, a później mu je zakryłam, więc pierwszy raz nie obudził się lodowaty jak kostka lodu 🙌🏻 Bardzo podoba mu się wzór i chętnie w niego wskakuje, więc nie musimy się naciągać z ubieraniem przed spaniem. Wybraliśmy trochę większy rozmiar (18-24 miesiące) i widzę po nim, że posłuży nam dobre kilka lat, co bardzo mnie cieszy. Równocześnie Leonowi nie przeszkadza, że jest za duży i wyglada w nim jak dynia 😂 Spokojnie daje radę w nim chodzić. Nasz model to safari, całoroczny (2,5 tog). ————————————————— #mamaisyn #synekmamusi #mamaisyn #kochamtoczytam #czytambokocham #czytambolubię #mojewszystko #ksiazkoholizm #książkoholik #malyczytelnik #biblioteczkamalucha #biblioteczka #pokojchlopca #instamama #instamatki #jestemmama #czytamyrazem #poczytajmimamo #slumbersac
Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱💔 (@_kyou_)

kwietnia 27, 2020

DLACZEGO WARTO CZEKAĆ NA PREMIERĘ KSIĘŻYCOWEGO MIASTA, SARAH J. MAAS?

DLACZEGO WARTO CZEKAĆ NA PREMIERĘ KSIĘŻYCOWEGO MIASTA, SARAH J. MAAS?

kwietnia 27, 2020

DLACZEGO WARTO CZEKAĆ NA PREMIERĘ KSIĘŻYCOWEGO MIASTA, SARAH J. MAAS?

Wiem, że mnie pewnie po tej recenzji znienawidzicie, ale mam za sobą już lekturę obu (!) części Domu Ziemi i Krwi i ciśnie mi się na usta stwierdzenie, że te książki są tak genialne, że na pewno niejednokrotnie jeszcze do nich wrócę. Ba, ja już je praktycznie dwukrotnie przeczytałam, a ostatnie 30% części drugiej nawet trzykrotnie, a dalej boli mnie serduszko na samą myśl, że to już koniec i będę musiała czekać na kontynuację nie wiadomo jak długo. Do tej pory też zastanawiam się, czy w ogóle kontynuacja powstanie, bo zakończenie jest naprawdę ładnie zamknięte i tylko epilog pozostawia jakieś tam uchylone drzwi.

Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty! Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.

Zdecydowałam się na lekturę nowej Maas całkiem w ciemno. Nie czytałam opisu (który na szczęście nic nie zdradza, więc spokojnie możecie rzucić na niego okiem) i uznałam, że skoro do tej pory ta autorka mnie nie zawiodła, to nie zrobi tego teraz. Miałam rację. Nie zrozumcie mnie źle: ja naprawdę uwielbiam calutki Szklany tron i jestem pełna podziwu dla ilości tych wszystkich wątków i tego, jak to wszystko się pięknie połączyło w ostatnim tomie. Mimo to jestem pewna, że to właśnie te książki wstrząsnęły moim jestestwem dużo mocniej.

Sama Bryce nie jest kolejną Aelin. To ogromny plus, bo jest jej prawie całkowitym przeciwieństwem. Bryce nie ma za sobą tak burzliwej przeszłości, chociaż lekko też nie miała, potrafi cieszyć się życiem, znalazła swoje miejsce w mieście, gdzie tacy jak ona są poniżani i traktowani dość obcesowo. Początkowo nie mogłam odnaleźć się w Lunathionie, ale ta główna bohaterka bardzo mi tego nie ułatwiła. Dla Bryce noce kluby to drugi dom, jej pewność siebie jest na bardzo wysokim poziomie i nie potrafiłabym tak jak ona iść przez życie.

Gdy już udało mi się trochę pojąć zawiłości rządów tego świata to popłynęłam. Polityka jest tu czymś niesamowicie skomplikowanym. Ten podlega temu, ten tamtemu, ale za to temu nie. Bardzo podobało mi się istnienie niewolnictwa i stanowisko, jakie tutaj zajęła Maas. Widać, że tego nie popiera, a sama postać Hunta łamała mi serce. No właśnie, Hunt. Czytałabym tę książki nawet gdyby były o niczym. Dla niego. To jego kreacja pokazała mi, jak niesamowitą autorką jest Sarah J. Maas. Mój umysł powoli, acz skutecznie, próbuje ustawić ją razem z Sandersonem na czele moich ulubionych pisarzy. Zmiany, które przechodzi Hunt są praktycznie niezauważalne. Dopóki świat nie wybucha. Jego przeszłość i przyszłość, która jest mu pisana to po prostu jedna wielka krwawa miazga i nie zliczę, ile razy płakałam na myśl o nim.

Fabuła skupia się na Bryce, Huncie i pewnej paskudnej sprawie morderstwa, ale postaci, które są warte uwagi, jest tu ogromna ilość. Nie będę wymieniać wszystkich, bo to nie o to tutaj chodzi, ale bądźcie świadomi, że Wasze serduszka mogą tego nie wytrzymać. Mnie te książki złamały psychicznie. Już początek części pierwszej wstrząsnął mną tak, że musiałam zrobić przerwę w lekturze, bo po prostu nie dawałam rady wytrzymać tych emocji. Później było jeszcze gorzej. Dzieje się tutaj sporo, chociaż akcja rozkręca się powoli. Gdybym miała narysować to na wykresie chyba użyłabym cosinusoidy. Później jednak wykres by runął, bo mniej więcej od połowy drugiej części wszystko dzieje się tak szybko, że potrzebowałam trzykrotnej lektury tego, by to pojąć i pogodzić się ze wszystkim.

W Księżycowym mieście jest wszystko. Miłość, przyjaźń tak wielka, że na samą myśl chce mi się płakać, potężne moce, spory rodzinne. Chociaż umysł walczy i twierdzi, że Szklany tron to historia bardziej skomplikowana, pełna zmiennych wątków i przygód... to serce mówi, że to najlepsza Sarah J. Maas z jaką miało styczność.

★★★★★★★★★★

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱💔 (@_kyou_)

kwietnia 24, 2020

LUCKY LUKE. KLONDIKE & LUCKY LUKE. NA TROPIE DALTONÓW

LUCKY LUKE. KLONDIKE & LUCKY LUKE. NA TROPIE DALTONÓW

kwietnia 24, 2020

LUCKY LUKE. KLONDIKE & LUCKY LUKE. NA TROPIE DALTONÓW

Czy tylko ja w dzieciństwie uwielbiałam oglądać Lucky Luke'a? Kochałam jego przygody i zaczęłam je już puszczać Leonowi. Nie mogłam przejść obojętnie obok komiksów o nim i zdecydowałam się na nie trochę ze względu na Leona, chociaż wiem, że jeszcze kilka lat minie, zanim po nie sięgnie. Mimo to ja spędziłam świetnie czas. 

NA TROPIE DALTONÓW
Daltonowie uciekli z więzienia! Nic nowego. Ale Lucky Luke już ma tego dość i nie chce ich ścigać. Może dlatego tym razem bardzo trudno dorwać braci. W końcu tak rosną w siłę, że pasiak Daltonów staje się symbolem trwogi. Inni bandyci narzekają, że nie ma dla nich pracy. Gdy bracia Daltonowie pojawiają się na horyzoncie, miasta pustoszeją, a banki bez przymusu otwierają swoje sejfy. Kto by pomyślał, że w tej historii największą rolę odegra pies… Czy Lucky Luke’owi uda się złapać bandytów? 

KLONDIKE
Daltonowie uciekli z więzienia! Nic nowego. Ale Lucky Luke już ma tego dość i nie chce ich ścigać. Może dlatego tym razem bardzo trudno dorwać braci. W końcu tak rosną w siłę, że pasiak Daltonów staje się symbolem trwogi. Inni bandyci narzekają, że nie ma dla nich pracy. Gdy bracia Daltonowie pojawiają się na horyzoncie, miasta pustoszeją, a banki bez przymusu otwierają swoje sejfy. Kto by pomyślał, że w tej historii największą rolę odegra pies… Czy Lucky Luke’owi uda się złapać bandytów? 

Przyznam, że trochę się nie spodziewałam takiej ilości tekstu i małej czcionki. Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że jeszcze minimum cztery lata te komiksy poczekają na Leona, chociaż ja jestem już zakochana i przyznam, że pochłonęłam je na raz. Przygody Luke'a są tak samo dobre jak te animowane, jego dzielny koń tak samo sarkastyczny i zabawny, a Daltonowie tak samo inteligentni

Gdybym miała wybierać między tymi dwoma tytułami zdecydowanie kupiłabym ten drugi, Na tropie Daltonów. Dużo bardziej mnie rozbawił, milej mi się go czytało. To taki klasyczny Luke, którego kochałam w dzieciństwie. Widziałam, że jest naprawdę dużo tytułów w tej serii i muszę rozejrzeć się za innymi, bo chciałabym mieć więcej w swojej kolekcji. Każdy fan Luke'a będzie zakochany. A na stronie wydawnictwa jest teraz -25%...

Za komiksy dziękujemy wydawnictwu!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Dzisiejszy dzień - a właściwie cały tydzień - był dla mnie bardzo ciężki. Leon przechodzi chyba jakiś skok, a ja nie mam nawet garstki cierpliwość. Wszystkie te internetowe artykuły twierdzą, że Leon powinien teraz opanowywać do perfekcji chodzenie i ponoć rozumie tylko 70 słów, co już samo w sobie mnie bawi, bo on rozumie doskonale każde moje polecenie zaczynajac od „możesz mi podać spod zlewu płyn do płukania?” przez „podaj mi sandałki” i na „rzucisz to do kosza na pranie?” kończąc. Ciekawa jestem, czy te wrzaski o nic, zmienne nastroje i lepienie się do mnie oznaczają loading jakiejś nowej umiejętności. 😪 ———————————————————— Udało mi się ogarnąć dzisiaj trochę świąt (czytaj: zaczynam jeść sałatkę jarzynową na każdy posiłek) i nawet upiekłam swój pierwszy chleb w życiu (kakaowy, ale nie wyrósł jak trzeba 🤣). Nogi mi do tyłka wchodzą od latania za Leonem, biegania z nim do kibelka bo AKURAT JUŻ TERAZ musi 💩 i stania przy garach. Ciężki dzień. Oby jutro był lepszy. A co u Was? ———————————————————— #mamaisyn #momandson #familytime #kochamnadzycie #instamama #nomakeup #jestembojesteś #jestemama #rodzinatojestsiła #rogerpublishing #mamaisynek #instadziecko #kochamgo #mojewszystko #myeverything #myworld #maluszek #chlopczyk #gotujebolubie #gotujemy #gotujemyrazem
Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱💔 (@_kyou_)

kwietnia 22, 2020

SCHAB PIECZONY Z ZIEMNIAKAMI, MARCHEWKĄ I SERKIEM TOPIONYM

SCHAB PIECZONY Z ZIEMNIAKAMI, MARCHEWKĄ I SERKIEM TOPIONYM

kwietnia 22, 2020

SCHAB PIECZONY Z ZIEMNIAKAMI, MARCHEWKĄ I SERKIEM TOPIONYM

Na tym blogu powoli zaczyna być wszystko, ale trochę mi się to podoba nawet. Dużo bardziej wolę wrzucić jakiś przepis tutaj, niż zapisać go w swoim zeszycie, o czym zawsze zapominam, przez co moje pomysły giną w niebycie. Tym razem postanowiłam na obiad zrobić coś jednogarnkowego, a w sumie jednobrytfanowego. Wyjęłam z zamrażarki schab, dwa kilo ziemniaków, kilka marchewek... I spontanicznie stworzyłam coś takiego. Pół zniknęło, zanim zdążyłam zrobić zdjęcie.

SKŁADNIKI:
  • schab w całości (ok. 1,5 kg)
  • ziemniaki (w moim przypadku 2 kg, ale użyjcie tyle, ile potrzebujecie)
  • marchewka (dwie)
  • serek topiony w plastrach (ok. 4/5 plasterków)
  • olej 
  • masło (do wysmarowania brytfanki)
  • zioła prowansalskie
  • oregano
  • słodka papryka
  • chili w proszku
  • sól
  • pieprz cytrynowy
PRZYGOTOWANIE:
  • Schab dokładnie myjemy i wycieramy.
  • Nacinamy ostrym nożem co ok. 1 cm (na grubość jednego kotleta), na grubość ok. 1,5 cm
  • Schab obsmażamy na patelni na głębszym oleju z obu stron i wkładamy do wysmarowanej masłem brytfanki
  • Ziemniaki kroimy w łódki, marchewkę na mniejsze kawałki i obkładamy schab dookoła
  • Obficie posypujemy schab przyprawami, w środku nacięć również. Ziemniaki posypujemy solą i ziołami.
  • Polewamy całość pozostałością oleju z patelni (można również polać większą ilością z butelki, gdy na patelni zostało go niedużo)
  • W nacięcia wkładamy po połówce plasterka serka topionego, złożonego na pół
  • Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni i pieczemy godzinę pod przykryciem. Później zdejmujemy przykrycie i pieczemy jeszcze około 30 minut
MOJA BRYTFANNA - LINK

kwietnia 20, 2020

WŚRÓD GWIAZD // BRANDON SANDERSON

WŚRÓD GWIAZD // BRANDON SANDERSON

kwietnia 20, 2020

WŚRÓD GWIAZD // BRANDON SANDERSON

Nowy Sanderson to zawsze dla mnie największa radość. Może się palić, walić - mnie nie ma. Bardzo mocno czekałam na kontynuację Do gwiazd. Pierwszy tom był przegenialny i chociaż akcja działa się w kosmosie (za czym nie przepadam) dałam się porwać i zaskoczyć. Trochę się obawiałam Wśród gwiazd, bo jednak syndrom drugiego, słabszego tomu mnie przeraża. Ale zapomniałam o jednym. Przecież do Brandon Sanderson. On jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, tym razem również.

Przez całe życie Spensa marzyła o lataniu. Chciała dowieść, że jest równie dzielna jak jej ojciec. Została pilotem, ale wtedy odkryła druzgocącą prawdę o swoim ojcu. Plotki o jego tchórzostwie okazały się prawdziwe ‒ zdezerterował w trakcie bitwy z Krellami. A w zasadzie jeszcze gorzej, bo zwrócił się przeciwko swoim i zaatakował ich.

Dziewczyna jest pewna, że kryje się za tym coś więcej. Jest przekonana, że cokolwiek przydarzyło się ojcu w jego myśliwcu, może także zdarzyć się jej. Kiedy przedostała się za pierścień fortów broniących jej planetę, usłyszała gwiazdy ‒ i było to przerażające przeżycie. Spensa odkryła, że wszystko, czego uczono ją o jej świecie, jest kłamstwem. A do tego odkrywa również kilka faktów o sobie ‒ i jeśli będzie musiała, poleci na koniec galaktyki, żeby ocalić ludzkość…
ŹRÓDŁO OPISU

Spensa jest jedną z moich ulubionych bohaterek z całego mojego życia. Kiedy ją poznawałam w Do gwiazd już wiedziałam, że nią zostanie. Jej charakter to naprawdę coś niesamowitego. Sanderson wziął odwagę, marzenia, hart ducha, trochę gwiezdnego pyłu, niecierpliwość i zapał i stworzył Spensę. Nie dziwi mnie fakt, że ma wady, bo ten autor pisze bardzo realistycznie i mogłabym przysiąc, że gdzieś tam istnieje taka osoba i lata w kosmosie swoim statkiem walcząc z obcymi. Nie spodziewałam się, że w tym tomie będzie tak mało znanych nam już postaci, a dużo nowych, które pokocham jeszcze bardziej.

Nie będę Wam psuć całej przyjemności z poznawania ich, ale Hesho i Morriumur to moi ulubieńcy i już za nimi tęsknię. Nienawidzę w czytaniu Sandersona tego, że idzie to tak szybko, a tak długo muszę czekać na kolejną historię, kolejne złamane serce. Bardzo dużo pojawiło się osób, ras, uczuć. Niesamowite, jak można umieć tworzyć wszechświaty.

Byłam bardzo ciekawa fabuły tego tomu. Jakoś nie mogłam wyobrazić sobie, co można opowiedzieć tutaj poza kolejnymi walkami ze statkami Krelli. Po raz kolejny dałam się zaskoczyć, a opowieść z Wśród gwiazd jest JESZCZE bardziej niezwykła niż z Do gwiazd. Cały czas podziwiam złożoność i logikę tego wszystkiego. Nie wszystko zrozumiałam, acz wydaje mi się, że Spensa też i to musi takie pozostać do kontynuacji, o której teraz marzę tak bardzo. Wciągnęłam się niesamowicie i ponownie dałam się zrobić w jajo. Sanderson przecież doskonale wiedział, co chce stworzyć i nie przewidziałam nic. A jestem pewna, że on już doskonale wie, jak skończą się losy Spensy.

Jeśli nie znacie Sandersona to żałujcie przez chwilkę, a później nie marnujcie czasu i biegnijcie przeczytać wszystko, co napisał. Ten cykl jest jednym z moich ulubionych w dobytku tego autora i nie przeszkadza mi nawet fakt, że ja naprawdę nie lubię wojen w kosmosie. Ale tutaj... Majstersztyk. 

★★★★★★★★★☆
(ostatnią gwiazdkę zostawiam na tom trzeci, który na pewno zmiecie mnie z nóg)

Wśród gwiazd // Brandon Sanderson // Starsight // Zbigniew A. Królicki // Skyward // tom 2 // 14 kwietnia 2020 // 550 stron // Wydawnictwo Zysk // 45,00

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Pogadajmy dzisiaj o usypianiu. Leon odkąd pamiętam nie lubił spać. Jak słuchałam, że te niemowlaki to one tylko jedzą i śpią to mi się nóż w kieszeni otwierał. Leon ma prawie 16 miesięcy i dopiero od niedawna w ogóle zaczął przesypiać noce. Usypianie to okropnie długi proces, chociaż odkąd ściągnęliśmy boczne szczebelki jest ciut łatwiej, bo świadomie się kładzie do łóżeczka i niby próbuje zasnąć, ale nie do końca... dramat. Szumiś musi być włączony, ulubiona kołysanka z króliczka @moonie_friend musi być włączona, smoczek, pieluszka, a i czytanie kilku książeczek i szukanie wszystkich traktorów w zbiorze map Więźniowie Geografii... A jak u Was wygląda zasypianie? Też walczycie? ————————————————— Dostałam też pytania o nasz nowy śpiworek @slumbersac_pl, który udało nam się wygrać. To już Leona drugie spanie w nim. Podoba mi się, że ma opcje spania z gołymi stópkami, ale również można je zakryć. Leon zasnął z gołymi, a później mu je zakryłam, więc pierwszy raz nie obudził się lodowaty jak kostka lodu 🙌🏻 Bardzo podoba mu się wzór i chętnie w niego wskakuje, więc nie musimy się naciągać z ubieraniem przed spaniem. Wybraliśmy trochę większy rozmiar (18-24 miesiące) i widzę po nim, że posłuży nam dobre kilka lat, co bardzo mnie cieszy. Równocześnie Leonowi nie przeszkadza, że jest za duży i wyglada w nim jak dynia 😂 Spokojnie daje radę w nim chodzić. Nasz model to safari, całoroczny (2,5 tog). ————————————————— #mamaisyn #synekmamusi #mamaisyn #kochamtoczytam #czytambokocham #czytambolubię #mojewszystko #ksiazkoholizm #książkoholik #malyczytelnik #biblioteczkamalucha #biblioteczka #pokojchlopca #instamama #instamatki #jestemmama #czytamyrazem #poczytajmimamo #slumbersac
Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱💔 (@_kyou_)

kwietnia 17, 2020

MÓJ PIERWSZY CHLEB PSZENNY / PRZEPIS DLA POCZĄTKUJĄCYCH

MÓJ PIERWSZY CHLEB PSZENNY / PRZEPIS DLA POCZĄTKUJĄCYCH

kwietnia 17, 2020

MÓJ PIERWSZY CHLEB PSZENNY / PRZEPIS DLA POCZĄTKUJĄCYCH

Tydzień temu upiekłam swój pierwszy chleb i byłam tym faktem niesamowicie zaskoczona. Z góry założyłam, że nie wyjdzie, ale użyłam poświęconej soli, więc w sumie miałam większe szanse. Przepis jest naprawdę banalny - wiem, co mówię; naprawdę boje się mąki i drożdży - także spokojnie możecie próbować. Robiłam w blaszce 30,5 cm x 11 cm.

SKŁADNIKI 
  • mąka pszenna (500g plus do podsypania)
  • suche drożdże (8g)
  • cukier (dwie łyżeczki)
  • sól (dwie łyżeczki)
  • ciepła woda (400 ml)
  • olej (łyżka)
PRZYGOTOWANIE:
  • w misce łyżką mieszamy mąkę i drożdże;
  • wsypujemy cukier, sól, olej, ciepłą wodę;
  • całość mieszamy łyżką aż ciasto będzie lepkie i dosyć elastyczne;
  • miskę nakrywamy ściereczką i odkładamy w ciepłe miejsce na godzinę;
  • po upłynięciu godziny ciasto wykładamy na obsypaną mąką stolicę i chwile wyrabiamy;
  • wkładamy ciasto do wysmarowanej masłem blaszki (ewentualnie na blachę - wtedy formujemy kulkę) i nakrywamy ściereczką na około 20 minut;
  • chleb pieczemy 25 minut w 220* w trybie góra-dół;

ZAOBSERWUJ MNIE NA INSTAGRAMIE


Wyświetl ten post na Instagramie.

Cholera, ja wiem, że to zdjęcie totalnie nie instagramowe, a ja wyglądam jak psychopata co dopiero opuścił mury szpitala jadąc na wysublimowanym oszustwie, ale UPIEKŁAM CHLEB I JEST JADALNY I NAWET DOBRY. Wiecie, ja nawet naleśników nie potrafię zrobić, bo mąka mnie przeraża, a co dopiero drożdże, ale wyszedł! @jaklubimy to dzięki Tobie! Może teraz nauczę się szynkę robić, a później zacznę kury hodować i może krowę kupię. Także w konkursie chciałabym szynkowar @browin.pl wygrać. ✊🏻 ———————————————— #lubimybrowin #mamaisyn #synekmamusi #mamaisynek #momandson #gotujemy #gotujemyrazem #gotujezsynem #malykucharz #masterchefjunior #jestembojesteś #mojewszystko #myeverything #kochamgo #kadrynieulozone #kadrynieułożone #jestemmama #instamama #instamatki #chlebdomowy #chleb
Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱💔 (@_kyou_)

kwietnia 15, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: BANDA BETI. NOWA KOLEKCJA BAJEK // WODNA KOLOROWANKA

BIBLIOTECZKA LEONA: BANDA BETI. NOWA KOLEKCJA BAJEK // WODNA KOLOROWANKA

kwietnia 15, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: BANDA BETI. NOWA KOLEKCJA BAJEK // WODNA KOLOROWANKA

Nigdy wcześniej nie miałam styczności z bajką Banda Beti, a gdy szukałam jej na yotube znalazłam jedynie angielską wersję, która Leona nie zainteresowała, ale te postaci wydają mi się na tyle ciekawe, że postanowiłam zaopatrzyć jego biblioteczkę w dwie pozycje Becca's Bunch

Jak sówka Beti sprawdzi się jako burmistrzyni Pliszkowego Lasu? Czy da się wygrać wyścig gokartów przez sen? Gdzie ukryty jest legendarny Kamień Życzeń i czy sympatycznej grupie przyjaciół Beti uda się go odnaleźć? Poznajcie Pliszkowy Las i jego niezwykłych mieszkańców. 


„Banda Beti. Nowa kolekcja bajek” to zbiór opowiastek Magdy Stojicic powstałych na podstawie czterech odcinków lubianej przez dzieci animacji o tym samym tytule. Przeznaczona dla maluchów książeczka zachwyca bogatymi ilustracjami nawiązującymi do stylu animacji. Napisano ją prostym językiem, zrozumiałym dla najmłodszych, a wciągające przygody uroczych zwierzątek zapewnią mnóstwo dobrej zabawy.

Biorąc do ręki tę książkę byłam bardzo zachwycona wydaniem. Leon dopiero zaczyna chętnie słuchać takich dłuższych historii i przyzwyczajona byłam raczej do kartonowych książeczek z obrazkiem i słowem na jednej stronie. Naprawdę cieszy mnie czytanie czegoś dłuższego, choć przyznam, że Banda Beti. Nowa kolekcja bajek to opowiastki jeszcze troszkę dla niego za długie. Mimo to potrafi na kilka chwil przysiąść i posłuchać o przygodach zwierzątek. Wydaje przy tym hukanie sowy, więc czytanie jest czymś bardzo zabawnym.

Dla mnie ważne są treści, jakie Leon wynosi z opowieści, a tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Historie naprawdę są przystosowane dla najmłodszych dzieci i łatwe do zrozumienia, a przy tym nie odczułam, żeby traktowały dzieci jako osoby z ograniczoną inteligencją, bo i z tym się spotykałam nieraz. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy czytać te historie na dobranoc. 

Mieliśmy styczność już z wodnymi kolorowankami, ale takimi wielorazowymi. Pamiętam, że jako dziecko bardzo lubiłam takie papierowe, ale kiedy otworzyłam tę to bardzo się zdziwiłam. Dawniej kolory były widoczne i wiadomo było, na jaki kolor pomalowany będzie dany element. Tutaj nie widać nic i przyznam, że pozachwycałam się trochę, jak to wszystko poszło do przodu.

Leon był zdziwiony, że po pomalowaniu obrazek nie schnie i zostaje pokolorowany, więc miałam chwilkę spokoju. Kartki są grube, ale trochę wody przeciekło na następny obrazek. Dzieciom to jednak na pewno nie przeszkadza, więc też nie zamierzam narzekać. Bardzo cieszę się, że Leon też ma możliwość zachwycania się takimi rzeczami jak ja jako dziecko. 

Szkoda tylko, że gdy wyjedzie się pędzelkiem poza kontur to kolor również się tam pojawia. Ale co tam - dziecko nie potrzebuje perfekcjonizmu.

Pędzelek jaki używa Leon pochodzi z kolorowanki wodnej Melissa & Dough.

Za książeczki dziękujemy wydawnictwu Egmont!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Dzisiejszy dzień - a właściwie cały tydzień - był dla mnie bardzo ciężki. Leon przechodzi chyba jakiś skok, a ja nie mam nawet garstki cierpliwość. Wszystkie te internetowe artykuły twierdzą, że Leon powinien teraz opanowywać do perfekcji chodzenie i ponoć rozumie tylko 70 słów, co już samo w sobie mnie bawi, bo on rozumie doskonale każde moje polecenie zaczynajac od „możesz mi podać spod zlewu płyn do płukania?” przez „podaj mi sandałki” i na „rzucisz to do kosza na pranie?” kończąc. Ciekawa jestem, czy te wrzaski o nic, zmienne nastroje i lepienie się do mnie oznaczają loading jakiejś nowej umiejętności. 😪 ———————————————————— Udało mi się ogarnąć dzisiaj trochę świąt (czytaj: zaczynam jeść sałatkę jarzynową na każdy posiłek) i nawet upiekłam swój pierwszy chleb w życiu (kakaowy, ale nie wyrósł jak trzeba 🤣). Nogi mi do tyłka wchodzą od latania za Leonem, biegania z nim do kibelka bo AKURAT JUŻ TERAZ musi 💩 i stania przy garach. Ciężki dzień. Oby jutro był lepszy. A co u Was? ———————————————————— #mamaisyn #momandson #familytime #kochamnadzycie #instamama #nomakeup #jestembojesteś #jestemama #rodzinatojestsiła #rogerpublishing #mamaisynek #instadziecko #kochamgo #mojewszystko #myeverything #myworld #maluszek #chlopczyk #gotujebolubie #gotujemy #gotujemyrazem
Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱💔 (@_kyou_)

kwietnia 13, 2020

KOTLETY SIEKANE

KOTLETY SIEKANE

kwietnia 13, 2020

KOTLETY SIEKANE

Widziałam, że bardzo często zaglądacie na nieliczne przepisy, które tu dawno temu wrzuciłam, więc postanowiłam czasami zamieścić coś ciekawego. Ostatnio robiłam siekane kotlety i wszystkim naprawdę mocno smakowały, więc jeśli jesteście fanami jajek to bardzo polecam. 

SKŁADNIKI
  • pierś z kurczaka (około pół kilo)
  • cebula (pół)
  • żółty ser w kostce (ok. 70g)
  • mąka (dwie łyżki)
  • jaja (dwa)
  • słodka papryka 
  • pieprz
  • sól
  • pieprz cytrynowy
  • oregano
  • olej (do smażenia)
PRZYGOTOWANIE
  • pierś z kurczaka kroimy w bardzo drobną kostkę, a później jeszcze siekamy;
  • do mięsa dodajemy startą na tarce cebule i stary ser żółty;
  • przyprawiamy jak lubimy (u nas delikatnie, bo to jedno z ulubionych mięs Leona, ale zdecydowanie brakuje mi w nim chili);
  • dodajemy jajka i mąkę i mieszamy łyżką, aż wszystko się połączy;
  • odstawiamy na chwilę, a po około 15 minutach smażymy na głębokim oleju;
  • na jeden kotlet używam około półtora łyżki masy;

kwietnia 10, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: BASIA, FRANEK I PIELUCHA / BASIA, FRANEK I SAMOCHODY

BIBLIOTECZKA LEONA: BASIA, FRANEK I PIELUCHA / BASIA, FRANEK I SAMOCHODY

kwietnia 10, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: BASIA, FRANEK I PIELUCHA / BASIA, FRANEK I SAMOCHODY

Wiem, że seria o Basi jest naprawdę bardzo popularna wśród młodych czytelników, ale my do tej pory nie mieliśmy z nią styczności. Postanowiłam na początek wybrać te książeczki o bracie Basi, Franku. Są one kartonowe, czyli dla nas wciąż najlepsze i dużo krótsze. Wprowadzanie Leonowi nowej serii jest jak ruletka. Czasami kiedy myślę, że coś go zainteresuje to przechodzi bez echa i odwrotnie. Tak było właśnie tutaj.

Ciekawa byłam jak Leon zareaguje na Basię, Franka i pieluchę. On korzysta z nocnika odkąd skończył osiem miesięcy, więc doskonale wie, do czego służy i z dumą oznajmia, kiedy musi zrobić kupkę. Nad pęcherzem dalej nie panuje, ale myślę, że to tylko kwestia czasu. Cały czas zbieram się do napisania Wam postu o naszym odpieluchowywaniu i brakuje mi dni tygodnia. Naprawdę podoba mi się, jak autorka przedstawiła tutaj ten proces i czasami sięgam po tę książeczkę, żeby Leonowi ją przeczytać, chociaż on sam jej nie wybiera. Może chodzi tutaj o grzbiet, który nie zachęca go do tego. Ja za to jestem naprawdę zachwycona podejściem i jeśli chcecie dziecku przybliżyć ten temat to polecam.

Byłam pewna, że Basia, Franek i samochody Leona zachwyci. Uwielbia książeczki o pojazdach, a o wozach strażackich i karetkach najmocniej jak się da. A jednak po tę pozycję też sam nie sięga, co jest dla mnie do tej pory szokiem. Przedstawiłam mu ją z wielkim błyskiem w oku, a dostałam wręcz zerowe zainteresowanie. Oczywiście gdy sama ją wybieram i mu czytam to słucha i robi po swojemu ijo ijo, ale na tym się to kończy. Jeszcze nigdy sam jej nie wybrał, ale mam w planach stworzyć mu półkę, na której będą zmieniać się książki i będą one przedstawione nie grzbietami, a przodem okładki i mam nadzieję, że to pomoże mu wybierać książki inne, niż tylko te ulubione.

Ilustracje są bardzo proste i mnie urzekają. Lubię tą dziecięcą prostotę i pewnie jestem nawet większą fanką książeczek dla dzieci niż Leon, ale nic na to nie poradzę. Na każdej stronie tekstu jest też niewiele, więc ani razu jeszcze nie usłyszałam słów skargi, że za długo czytam. Widziałam, że mają pojawić się też kolejne książeczki z tej serii i na pewno pojawią się na półkach Leona. Mam nadzieję, że z wiekiem go bardziej zainteresują i zacznie je też wybierać, bo nie lubię narzucać mu książeczek, a czytamy tylko jego kilka ulubionych tytułów w kółko i w kółko...

Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱 (@_kyou_)
Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger