listopada 12, 2019

TEN CHOLERNY KSIĘŻYC // ALGIS BUDRYS

TEN CHOLERNY KSIĘŻYC // ALGIS BUDRYS

listopada 12, 2019

TEN CHOLERNY KSIĘŻYC // ALGIS BUDRYS

Sięgając po Ten cholerny księżyc nie wiedziałam, że jest to książka bardzo filozoficzna, pełna przemyśleń o życiu i śmierci, a równocześnie tak lekko się czyta. Spodziewałam się raczej typowej podróży w Kosmos, siedzenie miesiącami w rakiecie i kosmitów z mackami. Powinnam jednak się domyślić, że mamy tutaj za mało stron na takie przeciętne sci-fi i w żadnym wypadku się nie zawiodłam. Połknęłam Ten cholerny księżyc bardzo szybko, ale jestem pewna, że nie udało mi się dostrzec wszystkich przesłań i nie wiem, co właściwie autor chciał nam przekazać. 

Klasyczna powieść science fiction opowiadająca o człowieku jako istocie wiecznie szukającej i badającej z narażeniem życia coraz to nowe obszary.

Doktor Edward Hawks prowadzi na zlecenie amerykańskiej marynarki wojennej ściśle tajne badania nad tajemniczym obiektem znalezionym na Księżycu. Wszyscy ochotnicy, którzy mieli odwagę wejść do niego są zabijani za łamanie nieznanych obcych zasad panujących wewnątrz. Kolejnym śmiałkiem, który zostaje wysłany do eksploracji obiektu jest Al Barker – człowiek, który nieraz patrzył śmierci w twarz. Teraz również nie zawaha się wykonać kolejnego nadludzkiego zadania…

Zacznijmy od końca, czyli od Ala Barkera, człowieka, w istnienie którego nigdy bym nie uwierzyła. Jak dla mnie jego pogoń za adrenaliną i to, na co się zgodził to po prostu objaw choroby psychicznej. Nie wiem, czy istnieje ktoś, kto pozwalałby się wielokrotnie zabijać w jakimś wyższym, nieznanym, celu. Pokonanie przeszkody na Księżycu wydawało mi się czymś intrygującym, jednak - malutki spojler - po skończeniu tej książki dalej nie wiedziałam, jaki jest tego wszystkiego sens. Może właśnie o to chodzi w życiu - szukamy jakiegoś sensu, którego nie udaje nam się dostrzec.

Czytając opinie - już po skończeniu lektury - byłam w szoku. Spora część czytelników nie mogła przebrnąć przez te dwieście kilka stron i twierdzą oni, że naprawdę ciężko się Ten cholerny księżyc czyta. Być może chodzi tutaj właśnie o styl pisania i gust, ale ja płynęłam przez tę historię i bardzo napędzała mnie ciekawość. Główni bohaterowie nie byli osobami, z którymi mogłabym się zżyć, ale tym razem mi to nie przeszkadzało. Profesor, który zbudował teleport na Księżyc, jak go nazywałam, był bardzo dziwnym człowiekiem i wyglądało na to, że on już nie potrafi się zatrzymać mimo ogromnych kosztów. Ciśnie się tutaj na usta słowo obsesja. Wspomnieć też trzeba o kobiecie Barkera, Claire. Nie sposób było nie zwrócić na nią uwagi - jej chęć imponowania wszystkiego tak niezdrowo rzucała się w oczy, że to ją najbardziej pamiętam z tej książki. Nie chciałabym spotkać takiej osoby na swojej drodze.

Wątek kosmiczny jest dosyć okrojony, lecz nie jest to niczym szokującym, jeśli weźmiemy pod uwagę objętość pozycji. Można powiedzieć, że Algis Budrys liznął go bardzo pobieżnie i skupił się raczej na ludzkiej psychice i zachowaniach. Można narzekać, ale dla mnie - nie jestem ogromną fanką science fiction - to połączenie było idealne i nie pozwoliło mi się nudzić. Czytałam i czytałam, żeby jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego. Ostatecznie... nie dowiedziałam się nic, ale nie szkodzi. 

Minęło już kilkadziesiąt lat po premierze Tego cholernego księżyca i chociaż nie jest to pozycja ponadczasowa - za kilkanaście lat straci już pewnie ten powiew świeżości, który wprowadził teleport na Księżyc - to warto po nią sięgnąć. Spędzicie z nią może dwie godzinki, ale nie będzie to czas zmarnowany.

★★★★★★★★☆☆

835 // Ten cholerny księżyc // Algis Budrys // Rogue Moon // Lech Jęczmyk // 30 lipca 2019 // 250 stron // Wydawnictwo Zysk // 32,90 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!

listopada 08, 2019

JAK ZACHĘCIĆ MALUCHA DO SIĘGANIA PO KSIĄŻECZKI? // KSIĄŻECZKI JANNIE HO

JAK ZACHĘCIĆ MALUCHA DO SIĘGANIA PO KSIĄŻECZKI? // KSIĄŻECZKI JANNIE HO

listopada 08, 2019

JAK ZACHĘCIĆ MALUCHA DO SIĘGANIA PO KSIĄŻECZKI? // KSIĄŻECZKI JANNIE HO

Leon pod koniec grudnia skończy rok, a gdy ktoś każe podać mi trzy rzeczy, które lubi najbardziej wymieniłabym traktory, Psi Patrol i... czytanie książeczek. Niekoniecznie w tej kolejności. Dużo osób zadaje mi TO pytanie. Jak zachęcić malucha do sięgania po książeczki? Po przemyśleniu mojej techniki wychowawczej (która tak naprawdę nie istnieje, bo nie mam pojęcia co robię) doszłam do pewnych wniosków. Być może mały wpływ miał na Leona fakt, że widzi mnie dosyć często (codziennie) z książką w ręce i książki go otaczają. Od razu zaznaczam: nie czytałam Leonowi zbyt często w jego pierwszych miesiącach życia.

Biblioteczka Leona była bogato uzupełniona już przed jego narodzinami. Leon ma do niej dostęp w każdej chwili, gdy jest w swoim pokoju może sam sobie zdjąć książeczkę z półki. I robi to tak często, że mam ochotę błagać go, by przez chwilę zajął się samochodzikami czy inną zabawką, bo mam ochotę wyrzucić Misia Zbysia czy Misia Pracusia przez okno. O Misiu Zbysiu porozmawiamy później... Początkowo wybierał coś do czytania, po czym w połowie zmieniał zdanie i gdzieś sobie pełzł. Nie zmuszałam. Nie musiał mieć przecież ochoty na lekturę akurat wtedy, gdy mam czas mu poczytać. W końcu odkryłam, że Leon nienawidzi siedzieć bezczynnie i kupiłam książeczki z ruchomymi elementami. Do tej pory skupiałam się raczej na tych z serii feel and touch i dalej je czytamy, ale z mniejszą intensywnością.

Warto dobrać książeczkę do charakteru dziecka i do tego, co lubi. Dzieci z mnóstwem energii nie wysiedzą w miejscu nieruchomo, więc dla nich właśnie dobre są te z ruchomymi elementami i różnymi fakturami. Dzieciom spokojnym powinny wystarczyć takie z interesującymi ilustracjami. Trzeba pamiętać, że czytanie to tylko kolejna forma rozrywki, więc maluch ma prawo wybrać to, na co obecnie ma ochotę. Pozwalam pooglądać Leonowi bajkę w telewizji, jeśli ma na to ochotę, bo wiem, że ona również czegoś go nauczy. Żeby rozbudzić w maluchu miłość do książek trzeba mu udowodnić, że to też jest ciekawe. W tym momencie Leon wybiera książkę ponad wszystko, przez co 90% dnia spędzamy na czytaniu. Możecie myśleć, że to takie przyjemne, tak sobie razem czytać... Chyba, że dziecko upatrzy sobie jedną pozycję, którą każe czytać pięćdziesiąt razy pod rząd... Tak jak Leon wybrał sobie Misio Zbysio szuka Świętego Mikołaja.

Kupiłam mu ją z myślą o nadchodzących świętach i wysypie prezentów. Chciałam, by powoli zaczął sobie przyswajać myśl, że to stary facet w czerwonych gatkach przynosi mu prezenty. Wiara w Świętego Mikołaja to jedna z najlepszych części dzieciństwa, więc nie mam zamiaru mu tego odbierać. Tak spodobała mu się idea wysuwania elementów, że czytaliśmy i czytaliśmy i wysuwaliśmy... tak często, że tato Leona wchodząc do jego pokoju by się z nią pobawić rzucał Misia Zbysia gdzieś w kąt, byleby jej nie czytać. Wydawnictwo uratowało nas trochę i podesłało nam cztery pozostałe książeczki od Jannie Ho, które już również Leonowi w oko wpadły, więc czytamy.

Zachęcając malucha do książek trzeba pamiętać, że on na początku nie potrzebuje mądrych przesłań czy długich kwiecistych historii, bo na to przyjdzie jeszcze czas. Weźmy tutaj na przykład ponownie książki Jannie Ho. Każda z nich oparta jest na jednym schemacie i różni się jedynie głównymi postaciami i tym, czego akurat główny bohater szuka. Można dostać szału szukając po raz kolejny Świętego Mikołaja czy ulubionej maskotki, jednak wiem, że z czasem Leon zacznie wybierać ambitniejsze tytuły i kilka o fizyce dla maluszków już czeka na jego regale.

Wybierzcie tytuły, które mogą dzieciaczka zainteresować, pokażcie mu, co ciekawego jest w środku i odłóżcie gdzieś, gdzie ma dostęp. Niech maluch sam wybierze moment, w którym będzie chciał zobaczyć co się tam jeszcze kryje.

Książeczki autorstwa Jannie Ho polecane przez Leona:
- Misio Zbysio szuka Świętego Mikołaja
- Gdzie się ukrył mój słonik?
- Gdzie jest moja mama?
- Kto mnie przytuli?
- Gdzie się schował mój misio?

Za książeczki dziękujemy Grupie Wydawniczej Foksal i Wydawnictwu Wilga!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Zawsze jak dodaję na story zdjęcie Leona z książką dostaje milion pytań o to, jak dziecko taką formą spędzania czasu zainteresować. Przyznam, że odpowiedzieć na to pytanie nie jest ciężko. Jaki dziecku dasz przykład na spędzenie czasu tak będzie go spędzać. Ale. Jeśli naprawdę chcecie, żeby Wasze dziecko zainteresowało się książkami to... Po pierwsze - wybierzcie tytuł, który bardziej zainteresuje malucha z powodu wydania. U nas hitem są książeczki rodzaju feel and touch i takie z ruchomymi elementami. Te autorstwa Jannie Ho to Leona ulubione. Osobiście jednej z nich - Misia Zbysia - nie znoszę. Przeczytałam ją w swoim życiu o jakieś milion razy za dużo. Po drugie musicie pamiętać, że czytanie to - jak zawsze powtarza @strefaczytacza - jedynie kolejna forma rozrywki. Jeśli dziecko w danej chwili nie ma ochoty na książkę - w porządku. Może spędzać czas w inny sposób, a rozwijać się nawet mocniej, niż gdyby zdecydowało się na czytanie. Po trzecie, i ostatnie. Dziecko - szczególnie takie malutkie - ma jeszcze czas na przesycone morałami i przesłaniami historie. Jeśli wybierze serie, gdzie w każdej książeczce ktoś szuka kogoś albo czegoś - okej. Na początek trzeba rozbudzić miłość do spędzenia tak wolnego czasu. Na wybieranie BARDZO AMBITNYCH KSIĄŻEK Z PRZESŁANIEM przyjdzie jeszcze czas, przynajmniej w przypadku Leona. A przecież każda książeczka coś do jego życia wnosi. ———————————————— #czytamydlarozrywki #czytamzdzieckiem #bookstagram #bookstagramtopasja #jannieho #książka #książki #kochamczytac #synekmamusi #kochamyczytac #jestembojestes #bookstagrampl #ksiazkidladzieci #instaksiążka #mamaczytadzieciom #bookhaul #newbook #biblioteczkaleona #babyandbooks #synusmamusi #synektatusia #kochamnadzycie
Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱 (@_kyou_)

listopada 05, 2019

🎄 MAŁE LICHO I ANIOŁ Z KAMIENIA // MARTA KISIEL

🎄 MAŁE LICHO I ANIOŁ Z KAMIENIA // MARTA KISIEL

listopada 05, 2019

🎄 MAŁE LICHO I ANIOŁ Z KAMIENIA // MARTA KISIEL

Czy istnieje ktoś, kto poznał Licho, Bożka czy Bazyla i ich nie pokochał? Postaci, które wychodzą z serduszka Marty Kisiel są ciepłe, zawsze poprawiają humor i pokazują, co w życiu najważniejsze. Znam doskonale zarówno Dożywocie i jego kolejne tomy jak i Małe Licho i tajemnicę Niebożątka, bo jeśli chodzi o to uniwersum to jestem w nich zakochana tak mocno jak w Narzeczonym, Synu i barszczu z uszkami. 

Wydaje się, że zwyczajność na dobre zagościła w życiu Bożka, niezwykłego chłopca z niezwykłą tajemnicą. Nie na długo. Po tym, jak nad wyraz udana impreza, taka z planszówkami, popcornem i francuskimi tostami na słodko, kończy się zbiorową kwarantanną, Bożek wraz z Tsadkielem i Guciem muszą spędzić ferie u ciotki w samym sercu przedziwnego lasu. Wkrótce odkrywają, że z pozoru nudne, zaśnieżone odludzie kryje wiele niespodzianek...

Pierwszy tom Małego Licha mnie zachwycił. Jest to ponoć seria dla tych młodszych, acz jako dorosła osoba bawiłam się tutaj pewnie jeszcze lepiej, niż jakiś mały chłopiec czy dziewczynka. Kiedy nadeszła pora na kontynuację trochę się obawiałam, że autorka nie przeskoczy poprzeczki, którą sama sobie ustawiła bardzo wysoko. Szybko jednak okazało się, że w Martę Kisiel nigdy przenigdy nie wolno wątpić i stworzyła coś jeszcze lepszego. 

Ponownie mamy sporą dawkę morałów, które nie rzucają się bezczelnie w oczy, tylko gdzieś tam, delikatnie wsiąkają w serce i umysł czytelnika. Tym razem skupiamy się na byciu sobą, na ignorowaniu stereotypów i na świętach. Bo świąt tutaj jest całkiem sporo i po raz kolejny mam ochotę śpiewać Last Christmas początkiem listopada. Znalazło się nawet co nieco dla tych niewierzących i - jak Bożek - niechodzących na religię. Święta są dla wszystkich i należy się z tego cieszyć.

Podoba mi się, że spotykamy tutaj postaci z Oczu urocznych, bo jak nie da się nie uwielbiać Licha, tak obok Bazyla nie można przejść obojętnie. Ten czort to najsłodszy egzemplarz ze swojego gatunku i dzięki Bogu, że nikt nie chce założyć kozie aparatu, bo już nie byłby tak uroczy. Trzeci tom Dożywocia jest chyba moim ulubionym, więc spędzenie ferii pod dachem Ody było spełnieniem moich marzeń. Przygody, które tam Bożek przeżył i to, czego się nauczył... Zdecydowanie powinni dawać tę książkę każdemu dziecku, które idzie do szkoły i musi nauczyć się funkcjonować w społeczeństwie, gdzie nie wszystkich będzie lubiło, gdzie nie wszyscy będą lubili go... Ale szacunek do drugiej osoby zawsze powinien być na pierwszym miejscu.

Nie mogę już doczekać się kontynuacji. Rozumiem, że targetem tutaj są młodsi, więc dlatego tych stron jest tak mało, ale zdecydowanie mogłabym czytać i czytać i czytać o tych postaciach długimi godzinami. Czekam, aż Leona zainteresują książki inne, niż takie kartonowe typu touch and feel i zaczniemy czytać coś dłuższego. W pierwszej kolejności chwycimy za Małe Licho i nauczymy Leona, jak być mądrym i dobrym człowiekiem.

★★★★★★★★★★

834 // Małe Licho i Anioł z kamienia // Marta Kisiel // Małe Licho // tom 2 // 30 października 2019 // 304 strony // Wydawnictwo Wilga // 34,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!

listopada 03, 2019

KASZTANOWY LUDZIK // SOREN SVEISTRUP

KASZTANOWY LUDZIK // SOREN SVEISTRUP

listopada 03, 2019

KASZTANOWY LUDZIK // SOREN SVEISTRUP

Mieliście tak kiedyś, że po wielkiej ekscytacji jakimś tytułem odechciało Wam się w ogóle go czytać? Musiałam naprawdę mocno się zmusić do lektury Kasztanowego ludzika i początku były ciężkie. Nie mogłam wczuć się w klimat, polubić bohaterów. Nawet nie wiem kiedy udało mi się wciągnąć i pochłonąć tę książkę.

Jeżeli znalazłeś kasztanowego ludzika, to znaczy, że jest już za późno...

Psychopata terroryzuje Kopenhagę - krwawo morduje swe ofiary, a na miejscach zbrodni pozostawia ręcznie zrobione kasztanowe ludziki. Policja szybko odkrywa, że ślady w tajemniczy sposób prowadzą do dziewczynki, która została uznana za martwą – chodzi o porwaną rok wcześniej córkę minister spraw społecznych. Do jej zabicia przyznał się pewien mężczyzna, a sprawę uznano za wyjaśnioną. Tragiczny zbieg okoliczności czy też te dwie sprawy faktycznie łączy coś mrocznego? Kim jest tajemniczy morderca?
By ocalić niewinnych, detektywi muszą połączyć siły i toczyć walkę z czasem. Ponieważ szaleniec ma misję, która jeszcze się nie skończyła... Nikt nie jest bezpieczny!

Wątków w Kasztanowym ludziku jest sporo. Na początku ciężko odnaleźć się w tym wszystkim. Zastanawiałam się, kto jest kim i tak dalej. Książka jest gruba, więc akcja nie pędzi na łeb i szyję. Chwilę zajęło mi wytypowanie głównego bohatera i kiedy już mi się to udało dużo łatwiej było mi wszystko zrozumieć. Hess podbił moje serce. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, za to głęboka. Jego postać jest idealną bazą do różnych kryminałów. Skojarzył mi się trochę z Ravnem, z książek Michaela Katza Krefelda, więc to jedno z najlepszych możliwych skojarzeń, jakie mogło się nasunąć. 

Drugą główną postacią jest tutaj Thulin, która okazała się być osobą, która często się myli, popełnia błędy. Rzadko można takie znaleźć w kryminalnych powieściach, więc uznałam to za spory plus. Widać też niekompetencje duńskiej policji. Niechęć do przyznania się do błędu, tkwienie w martwym punkcie z powodu tej niechęci, brak wiary w słuszność sprawy i strach przed konsekwencjami... To tylko kilka z ich przewinień. Ciężko mi było uwierzyć, żeby ludzie, od których przecież zależy bezpieczeństwo, byli tak egoistycznie nastawieni do życia. Obstawiam jednak, że Sveistrup dużo się z rzeczywistością nie minął. 

Jeśli chodzi o samą sprawę kryminalną to jest genialna. Doskonale przemyślana, bez żadnych niedopatrzeń. Od początku do końca autor wiedział, co chce przekazać, znał wydarzenia i nie pozostawił nic przypadkowi. Myślałam, że domyślam się, kto jest sprawcą, ale ostatecznie miałam chyba za mało danych, by to skutecznie rozwikłać. Byłam ogromnie zaskoczona, ale po przemyśleniu wszystkiego uznałam, że z Kasztanowym ludzikiem jest trochę jak z książkami Mroza. Na końcu zawsze będziemy zaskoczeni. Ciekawa jestem, czy Sveistrup napisze kolejny tom. Byłabym bardzo za.

Oprócz typowo kryminalnych tematów poruszane mamy tutaj inne, bardzo istotne. Między innymi znęcanie się nad dziećmi, pedofilie, zaniedbania. Ruszały mnie one dużo bardziej niż te opisy brutalnych morderstw. Nie ma żadnego wytłumaczenia jeśli chodzi o takie zachowania. Soren Sveistrup bardzo to potępia i widać to w każdym jego zdaniu. Kasztanowy ludzik to idealna książka, naprawdę. Gdyby nie te ciężkie początki zdecydowanie oceniłabym ją o tą jedną ostatnią gwiazdkę wyżej.

★★★★★★★★★☆

833 // Kasztanowy ludzik // Soren Sveistrup // The Chestnut Man // Justyna Haber-Biały // 2 października 2019 // 464 strony // Wydawnictwo W.A.B. // 44,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!

listopada 01, 2019

ZAPOWIEDZI LISTOPADOWE + CO BĘDĘ CZYTAĆ?

ZAPOWIEDZI LISTOPADOWE + CO BĘDĘ CZYTAĆ?

listopada 01, 2019

ZAPOWIEDZI LISTOPADOWE + CO BĘDĘ CZYTAĆ?

I za nami październik. Nie był dla mnie dobrym miesiącem i równie źle zaczął się dla mnie listopad. Pozostało mi jedynie uwierzyć, że reszta dni tego roku nie będzie taka beznadziejna. Listopad nie zachwyca też ilością premier książkowych, ale może to i lepiej. Nadrobię sobie zaległości w czytaniu i pisaniu. Chcę zrobić reread Eragona i może Atramentowej trylogii. Planuję też w tym roku skończyć Szklany tron i Żniwiarza. Ogólnie plany ambitne, ale nie mam pojęcia w chwili obecnej co z tego wyjdzie.

WYDAWNICTWO MAG

Tęsknię za dniami przed Ostatnim Spustoszeniem. Epoką, zanim Heroldowie nas porzucili, a Świetliści Rycerze zwrócili się przeciwko nam. Czasem, gdy na świecie wciąż była magia, a w sercach ludzi honor. Obserwujemy cztery postaci. Pierwszą jest chirurg, zmuszony do porzucenia swej sztuki i zostania żołnierzem w najbardziej brutalnej wojnie naszych czasów. Drugą - skrytobójca, morderca, który płacze, kiedy zabija. Trzecia osoba to oszust, młoda kobieta, skrywająca za płaszczem kłamstw swoją prawdziwą naturę. Ostatnią jest arcyksiążę, wojownik, owładnięty żądzą krwi.
PREMIERA: 13 listopada 2019

WYDAWNICTWO ZYSK

Amerykański pisarz Howard W. Campbell jr, umieszczony podczas II wojny światowej przez amerykański wywiad w samym sercu nazistowskiej machiny propagandowej, po latach staje przed sądem państwa Izrael jako zbrodniarz wojenny. Jego osobą interesuje się również wywiad radziecki… Życie Howarda W. Campbella jr. zmienia się w koszmar, z którego jedynym wyjściem może okazać się śmierć.


PREMIERA: 19 listopada 2019

Każde dziecko słyszało o Świętym Mikołaju, który przynosi prezenty na Boże Narodzenie. Mało kto jednak poznał jego historię. Magiczna opowieść Życie i przygody Świętego Mikołaja daje odpowiedzi na wszystkie trudne bożonarodzeniowe pytania. Dlaczego Święty Mikołaj podróżuje saniami, które ciągną renifery? Jak to się dzieje, że mieści się w kominie, i jak udaje mu się dostarczyć wszystkie zabawki w jedną zimową noc?


PREMIERA: 19 listopada 2019

Nieautoryzowana biografia całej ludzkości. Philip Bunting zabiera nas w niesamowitą podróż do naszych początków: od Wielkiego Wybuchu do momentu narodzin każdego z nas. A wszystko to zajmie tyle samo czasu, co zjedzenie śniadania! Przezabawna i pięknie ilustrowana książka, która daje odpowiedzi na wiele pytań i pobudza ciekawość odkrywania świata.



PREMIERA: 19 listopada 2019

WYDAWNICTWO W.A.B.

Prawdziwa mieszanka wybuchowa – wredna staruszka kontra mafiosi.

Zamieszanie wokół pewnej warszawskiej kamienicy się nie kończy. Kolejny trup ponownie burzy spokój Zofii Wilkońskiej. Podczas prywatnego śledztwa staruszka za bardzo zbliża się do przestępców i zostaje poddana pokusie nie do odparcia. Niczym policjant zbyt długo działający pod przykrywką Zofia wiele lat żyjąca w biedzie zachłystuje się pieniędzmi i przemocą.

PREMIERA: 13 listopada 2019

TO BE READ

Plany ambitne - jak zawsze - i przyznam, że zaczęłam czytać książki z tej listy już ostatniego dnia października, przez co jestem już całkiem daleko. Czekam też na moje wyzwanie listopadowe od przyjaciółki, więc ta lista jest trochę niekompletna i szalona, ale trudno.

  • Eragon // C. Paolini
  • Imperium burz // S. J. Maas
  • Komórki się pani pomyliły // J. Galiński
  • Żniwiarz. Trzynasty księżyc // P. Hendel
  • Śnieżna siostra // M. Lunde, L. Aisato ✔
  • Trup na plaży i inne sekrety rodzinne // A. Jadowska 
  • Martwy sezon // A. Jadowska
  • Małe Licho i Anioł z kamienia // M. Kisiel 
  • Pustynna włócznia tom 1 // P. V. Brett
  • Pustynna włócznia tom 2 // P. V. Brett
  • ?? // ??


🎄 ŚNIEŻNA SIOSTRA // MAJA LUNDE, LISA AISATO

🎄 ŚNIEŻNA SIOSTRA // MAJA LUNDE, LISA AISATO

listopada 01, 2019

🎄 ŚNIEŻNA SIOSTRA // MAJA LUNDE, LISA AISATO

Mamy listopad, więc oficjalnie czas zacząć czytać świąteczne książki, pić dużo herbaty z cytryną i słuchać Last Christmas. Ten świąteczny klimat zawsze dopada mnie bardzo szybko, przez co gdy nadchodzi już godzina zero jestem wypalona i wcale tych świąt nie czuję. Taki paradoks. Pamiętam, że w tamtym roku zaczęłam czuć świąteczny klimat już w październiku - grudzień spędziłam na martwieniu się, że urodzę w ogromnie długiej kolejce w Biedronce - jednak teraz starałam się troszkę pohamować. W moje ręce trafiła jednak Śnieżna siostra... i nie mogłam się powstrzymać.

Wigilijna opowieść, która zostanie z wami na długo!

Najwspanialszy dzień w roku – Wigilia! Dom wypełniają zapachy cynamonu i pomarańczy, pierniczków, dymu ze świec i jodłowych gałązek, a pod choinką czekają prezenty.

Dla Juliana to podwójne święto, bo w Wigilię obchodzi także urodziny! Tym razem jednak wszystko jest inne. Pogrążeni w żałobie po stracie najstarszej córki rodzice zdają się nie pamiętać, że Boże Narodzenie już za kilka dni. A Julian martwi się, że tego roku nie będzie ani świąt, ani urodzin. Swoje smutki topi w basenie, gdzie przychodzi niemal codziennie, żeby popływać.

I właśnie tam po raz pierwszy spotyka Hedvig! Ubrana na czerwono od stóp do głów, rudowłosa dziewczynka, z piegami na nosie i perlistym śmiechem jest serdeczna, szczęśliwa i ponad wszystko pragnie, aby Julian został jej przyjacielem. Dzięki niej chłopiec znów czuje magię nadciągających świąt.

Jednak w domu Hedvig jest coś niepokojącego i dziwnego. W pobliżu czai się ponury mężczyzna. Kim jest? Czy Hedvig boi się go? I dlaczego stała się taka tajemnicza? Czy ich przyjaźń przetrwa?

Śnieżna siostra – wspaniale opowiedziana przez Maję Lunde, autorkę światowego bestsellera Historia pszczół i odmalowana przez nagradzaną, cenioną ilustratorkę, Lisę Aisato – to piękna, przepełniona ciepłem opowieść w 24 rozdziałach, po jednym na każdy dzień adwentu. O smutku, współczuciu, stracie, rodzinie, szczęściu, przyjaźni, miłości i o magii Bożego Narodzenia.

Zacznijmy od wydania, bo to ono najpierw rzuca się w oczy. Jest to chyba najpiękniejsze ilustrowane wydanie, jakie w życiu widziałam. Kiedyś uważałam, że to wydanie ilustrowane Harry'ego Pottera zawsze będzie nosiło ten tytuł, jednak to Śnieżna siostra dużo bardziej zasługuje na ten tytuł. Lisa Aisato stworzyła coś niesamowitego. Jej rysunki dodają klimatu i sprawiają, że ta piękna opowieść jest jeszcze cudowniejsza, a klimat świąt wypływa z niej jak szalony. Utarło się, że książki z obrazkami są dobre dla dzieci i to historia ponoć też jest przeznaczona dla młodszych. I tutaj muszę się z tym nie zgodzić. 

Chociaż głównym bohaterem jest mały chłopiec, dziesięciolatek, to trudno uwierzyć w to, żeby Maja Lunde obrała taki target, jeśli chodzi o odbiorców. Jestem pewna, że - chociaż można czytać Śnieżną siostrę każdemu dziecku - to dorosły i każda osoba, która kogoś w życiu straciła doceni tę książkę najmocniej. Śmierć jest częścią życia, ale ciężko pogodzić się ze stratą kogoś, kto miał przed sobą jeszcze dziesiątki lat szczęśliwego pobytu na ziemi. Autorka pomiędzy choinką a gorącym kakao poruszyła bardzo istotny temat. Powód śmierci Juni bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że Maja Lunde pójdzie w takim kierunku. Poruszyło mnie to i sprawiło, że płakałam jak bóbr.

Mimo faktu, że Śnieżna siostra jest najbardziej niezwykłym kalendarzem adwentowym z jakim miałam styczność, to w tym roku nie udałoby mi się wytrzymać w niepewności i czytać rozdział dziennie. Julian jest tak kochanym chłopcem, że serce mi pękało na myśl o jego porzuceniu i ciągłym smutku jego rodziny. Nie mogłam odłożyć tej książki dopóki jej nie skończyłam. Myślę, że w przyszłym roku wrócę do tej historii z Leonem. I każdego następnego roku także. Wiem, że chociaż świąteczny klimat wylewa się wręcz ze Śnieżnej siostry, to pełno tutaj widma śmierci i żałoby. Mam lekkie wątpliwości, jak - wtedy dwuletni - Leon to wszystko przyjmie i zaakceptuje, jednak wszystko wyjdzie w praniu.

Bardzo doceniłam to, jak Julian radzi sobie z żałobą. Wiadomo, że dziecko inaczej odbierze stratę rodzeństwa niż rodzic córki, ale nie mogłam wyjść z podziwu. Trochę Julianowi zajęło zrozumienie wszystkiego, jednak i tak poradził sobie z tym szybciej, niż jego rodzina. I nie można powiedzieć, że to dzięki temu, że kochał Juni mniej. Myślę, że właśnie dlatego, że kochał ją najmocniej i nie chciał żyć w zawieszeniu udając, że ona nigdy nie istniała. 

Czytałam już jedną książkę Mai Lunde, która okazała się być czymś niesamowitym i po Śnieżnej siostrze utwierdziłam się jeszcze bardziej w przekonaniu, że to jedna z lepszych autorek. Mam w planach nadrobić jeszcze Historię pszczół i ze zniecierpliwieniem będę czekać na wszystko, co napisze. Zapamiętajcie to nazwisko. Maja Lunde wyciśnie łzy nawet z kamienia.

★★★★★★★★★★

832 // Śnieżna siostra // Maja Lunde, Lisa Aisato // Snøsøsteren // Milena Skoczko // 16 października 2019 // 192 strony // Wydawnictwo Literackie // 59,90 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Literackiemu!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Do świąt jeszcze trochę (dużo) czasu, ale wczoraj przeczytałam Śnieżną siostrę. I jest to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w 2019 roku. Przeznaczona podobno jest dla młodszych, ale szczerze mówiąc według mnie prawdziwymi odbiorcami są dorośli. Chociaż główny bohater ma 10 lat, to większość przekazów jest dla dorosłych i nie da się tego ukryć. Ilustracje są przepiękne - chyba nigdy wcześniej nie widziałam ładniejszych! 🎄 Jeśli jest jakaś książka, którą każdy powinien mieć na półce jest to właśnie Śnieżna siostra. ❄️ ——————————————————— Planuję dzisiaj napisać recenzje, jednak każdy posiadacz windowsa 10 wie, że przy ambitnych planach on uwielbia aktualizować się dwie godziny (jeszcze tylko 94%!) i nie wiem, czy uda mi się dzisiaj to zrobić. Trzymajcie kciuki. ——————————————————— #bookstagram #bookstagrampl #bookstagramtopasja #terazczytam #currentlyreading #book #ksiazki #ksiazka #książkoholik #ksiazkoholizm #książkoholik #kochamczytac #ilustracje #majalunde #lisaaisato #literackie #bookblogger
Post udostępniony przez Karolina 🌿 (@papierowemiasta)
Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger