Nigdy nie byłam specjalną fanką jakiejkolwiek mitologii. Lubię wszelakie adaptacje ich, jednak czytanie ich w oryginalnej postaci mnie nudzi. Obawiałam się dla tego trochę Mitów skandynawskich, ale równocześnie ciekawość sprawiła, że musiałam tę książkę mieć i ją szybko przeczytać. Wiedziałam, że to nie będzie lekka lektura, jednak odważnie ją otworzyłam i zaczęłam. Tak jak myślałam Mity skandynawskie to nie jest coś, w co łatwo się wciągnąć. Asowie żyją w świecie o bardzo ostrych regułach, sprecyzowanej przyszłości i sami mają zimne serca. Nie jest łatwo lubić ich, a niektóre z ich decyzji wydaja się pozbawione logiki. Kiedy udało mi się - mniej więcej w połowie - zrozumieć ich i dobrze poznać czytanie zaczęło sprawiać mi naprawdę wiele radości. Nie mogłam się oderwać.
Robert Lencelyn Green oparł swoja książkę na poematach i podaniach, wiernie odtwarzając ważne wydarzenia i postaci z mitologii skandynawskiej. Przedstawia je w dosyć przystępny sposób, chociaż ja potrzebowałam czasu, by do chłodu tamtych stron przywyknąć. Autor opowiada nam losy dzielnego Odyna, przebiegłego Lokiego, pięknej Frei, walecznego Thora i innych, których znamy z różnych adaptacji, gdyż polscy i zagraniczni pisarze z chęcią czerpią z niewyczerpanych źródeł tamtejszych opowieści. Znając ich substytuty oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Cieszy mnie jednak, że oryginalne historie nie są kopiowane i przerabiane na bardziej współczesne. Dzięki temu Mity skandynawskie są czymś do tej pory mi nieznanym.
Autor przedstawia wydarzenia w miarę chronologicznie, od powstania wszystkiego aż do dnia ostatecznej bitwy, Ragnaroku. Asowie i straszliwe olbrzymy są przedstawione tak realistycznie, jak tylko można przedstawić takie istoty. Zbudowane są z krwi i kości, krwawią, starzeją się. Są w stanie popełniać błędy, wymyślają przeróżne intrygi. Są niesamowicie ludzkie, niczym uosobienie rząd kłębiących się w człowieku. To, do czego są w stanie się posunąć, by zdobyć wszystko, czego pragną, nie przystoi bogom.
Chociaż ciężko było mi wciągnąć się w Mity skandynawskie teraz mam ochotę na więcej. Roger Lencelyn Green rozbudził moją ciekawość i sprawił, że przestałam obawiać się już sięgania po różne mitologie. Teraz zapewne przyjdzie czas na Mitologię nordycką, Gaimana, która czeka na swoją kolej. Skoro losy Asów i Wanów okazały się być ciekawsze nawet od tych dotyczących bogów urzędujących na Olimpie kto wie, jakie opowieści skrywają się jeszcze na świecie. Chociaż zauważyłam podobieństwa do mitologii greckiej i rzymskiej, a także do Biblii, mitologia skandynawska jest bardziej krwawa i okrutna, a jej bohaterowie nigdy nie wybaczają zniewag i mszczą swoich zmarłych. Autor przedstawił to wszystko tak plastycznie, że zdecydowanie warto rozszerzyć horyzonty i wyruszyć do Asgardu.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
658 // Mity skandynawskie // Roger Lencelyn Green // Zbigniew A. Królicki // 27 listopada 2017 // 280 stron // Wydawnictwo Zysk // 39,90 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Zysk!
Sama też nie jestem wielką fanką mitologii, ale fascynuje mnie mitologia nordycka ukazana w serialu Wikingowie. :D
OdpowiedzUsuńTen serial mnie przeraża :o :D
UsuńJa ze swojej strony mogę polecić książkę "Baśnie japońskie" Royall Tyler - wiem wiem, że to nie mitologia ale bliska temu tematowi, prawda? Na początku obszerny wstęp z wyjaśnieniami obyczajów, zachowań, rodzajów demonów, dobrych i złych znaków, bogów, bożków, które pojawiają się, mieszają miedzy sobą w dłuższych bądź krótszych opowiadaniach - wiem, że nie przepadasz za opowiadaniami ale polecam :) tak by ciut więcej dowiedzieć się o tej kulturze.
OdpowiedzUsuń