Uwielbiam zbiory bajeczek, które opierają się na filmach animowanych. To jeden z lepszych sposobów, by zachęcić Leona do wyjścia z jego strefy komfortu i sięgnięcie po jakiś nowy tytuł. Jest jednym z tych dzieci, które non stop wałkują swoje ulubione książeczki i krzywią się na widok jakiejś nowej, lub po kilku stronach ją zamykają. Często puszczam mu więc bajkę w telewizji, przez co później - gdy polubi bohaterów - sam przynosi do czytania książeczki o nich. Nie przeszkadza mu. że są to w 90% opisane odcinki.
Wiedziałam, że po Moje bajeczki o wyścigach będzie sięgał chętnie, bo uwielbia Auta. Miałam obawy co do Ptasiej Akademii i - jak się okazało - słusznie. Nie interesują go te historyjki, podobnie jak i sama bajka. Być może jest jeszcze po prostu na nią za mały. Mam jednak nadzieję, że się do niej przekona, bo mi osobiście bardzo dobrze się to czyta.
Historyjki są naprawdę krótkie. Zawsze zwracam na to uwagę, bo chociaż Leon słucha z zainteresowaniem, to odstrasza go dużo opisów czy spora ilość tekstu na stronę. Bardzo ważne, by maluch nie zdążył znudzić się też ilustracjami. Te tutaj są tak piękne, że sama mogę na nie patrzeć i patrzeć. To nasze pierwsze bajeczki z tej serii, ale dotarło już do nas moje zamówienie, bo od razu domówiłam Moje bajeczki o Bingu. Polecamy z całego serduszka.
Według mnie są to idealne bajeczki do poduszki i aż żałuję, że Leon przestał wymagać czytać do snu. Gdybyście widzieli, jak on zasypia chyba przestalibyście tu zaglądać. Nie jestem dumna z tego, że zasypia przy oglądaniu... parady wozów strażackich, ale naprawdę wolę to, niż dwugodzinną walkę by chociaż położył głowę na poduszce. Zdecydowanie dzisiaj musimy troszkę więcej poczytać w dzień. Wybiorę chyba Moje bajeczki o wyścigach, bo powiem Wam w tajemnicy, że ja też jestem ogromną fanką Aut i mogłabym oglądać je w kółko.
Podoba mi się też format. Jest naprawdę wygodny w czytaniu. Mały, lekki, poręczny. Niekiedy mnie już bolą ręce od tych ogromnych tomiszczy, jakie mamy. Z tym cyklem jednak nie m takich problemów na szczęście. Zdecydowanie będę zaopatrzać Leona biblioteczkę w coraz to nowsze tytuły.
Za książeczki dziękujemy wydawnictwu HarperKids!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?