Tytuł: Wolność urojona
Tytuł oryginału: Wolność urojona
Autor: Edward Strun
Tłumaczenie: nie dotyczy
Seria: -
Tom: -
Data wydania: wrzesień 2014
Liczba stron: 290
Wydawnictwo: Novae Res
Cena na okładce: 29,00
Świat tam się kończy,
Gdzie kończy się człowiek.
Jeśli chodzi o tę książkę podchodziłam do niej dość ostrożnie. Historia jest dystopią, jednak z gatunku tych, za które rzadko łapię. Bez zastanowienia zdecydowałam się na tą pozycję - zainteresowała mnie fabuła. Mimo wszystko, podobnie jak o dwóch tomikach Agaty Christie, zapomniałam o niej. Sama nie wiem, jak to się stało. Z przerażeniem odkryłam ją na półce. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nie zaczęłam jej od razu po otrzymaniu i sama nie znam na to odpowiedzi. Przyszła jednak na nią pora i mimo lekkich obaw, że nie nadaję się do takiego typu literatury, wciągnęłam się już od samego początku. I mimo, że czytanie jej zajęło mi kilka dni - raczej z przyczyn zewnętrznych, niż przez samą książkę - nie mogłam się pozbyć wrażenia, że zdecydowanie pozycja warta uwagi. I to bardzo.
Ludzie nie dojrzeli do wolności i zapewne nigdy do niej nie dojrzeją.
Alan Mere ma wszystko, czego nowoczesny człowiek mógłby chcieć. Mieszka na 132 piętrze, jest trójką w hierarchii, ma luksusowy apartament oraz najlepszego przyjaciela, który jest sztuczną inteligencją o imieniu Fred. Mężczyzna nie zna innego życia i nie jest taki, jak powinien. Wszyscy inni starają się wykazać jak największą produktywnością, nosić najnowsze step supporty, na jakie ich stać, oraz uprawiać seks z każdym. W tamtej rzeczywistości gwiazdami są osoby, które nie mają żadnych zahamowań i otwarcie rozmawiają o sprawach intymnych. Porządna dziewczyna to taka, która odda się dopiero na trzeciej randce. Ewentualnie wcześniej, jednak to zależy od poziomu partnera.
Alan codziennie wstaje do pracy nie słuchając wiadomości, które pojawiają się na jego soczewkach, rozmawia z Fredem oraz stara się jak najmniej rozmawiać z otoczeniem. Jego aspołeczność od zawsze zwracała uwagę. Każdy dzień jest taki sam. Oprócz jednego, który zmienił wszystko. Pewnego ranka mężczyzna natknął się na kobietę, która niedawno wprowadziła się mieszkanie obok. Wydaje się ona być inna, niż wszystkie te, które dotychczas poznał. Nie potrafi odwrócić od niej wzroku, jednak ona po szybkiej wymianie uprzejmości znika. Mere myśli o niej nieustannie, co powoduje spadek jego produktywności, co prowadzi jedynie do zwolnienia. Dla Alana ta myśl jest trudna do przyjęcia. Dobrze zdał egzamin siedmiolatków, poszedł na studia do dobrej uczelni tylko po to, by znaleźć się w tej placówce. Myśli jednak go nie opuszczają, co więcej zaczyna zauważać, w jak okropnym społeczeństwie przyszło mu żyć oraz bezsensowność takiej egzystencji.
Padnie ostatni bastion.
Jest to książka napisana przez dwóch autorów, którzy wykonali kawał naprawdę dobrej roboty. Doskonale ukazali rozerotyzowane społeczeństwo, które ciągle gna w stronę nowinek technologicznych. Bohater powieści jest mężczyzną inteligentnych, aspołecznym. Nie pociągają go puste kobiety, które zaczęły zwracać na niego uwagę dopiero wtedy, gdy zainwestował w drogie step supporty. Podobnie znajomi, którzy udawali, że go nie znają, gdy ich nie posiadał. Wszystko to dla niego jest bez sensu, jednak za namowami Freda stara się dopasować. Od razu polubiłam go, za brak złudzeń. Jego nienawiść do życia, które całe spędził w jednym budynku, tylko na różnych piętrach, była całkowicie zrozumiała. Chęć poszukiwania wolności również.
Kiedy zaczynałam czytać spodziewałam się całkiem czegoś innego. Nie myślcie jednak, że się zawiodłam! Co to to nie. Myślałam, że autorzy skupią się bardziej na tym, na czym zwykle skupiają się autorzy science fiction. Wydawnictwo zamieściło tę książkę właśnie w tym gatunku, a ja całkowicie się z tym nie zgadzam. Wszystko to, co jest przedstawione w Wolności urojonej może się zdarzyć. I to wcale nie za kilkadziesiąt lat - nawet całkiem niedługo. Koniec końców cała ta historia powstała, tak mi się wydaje, na podstawie dzisiejszego rozwoju cywilizacji. Pogląd, dlaczego my możemy posiadać broń, jednak inne państwo nie; wysyłanie dzieci coraz szybciej do szkoły. Fabuła tej pozycji to hiperbolizacja dzisiejszego świata. Widać to przez cały czas.
Wolność jest niczym topór obosieczny, mogący rozłupać ci czaszkę, a w najlepszym wypadku przetrącić ramię, gdy nieumiejętnie go pochwycisz.
Przyznam, że zaciekawiło mnie poszukiwanie wolności. Bo czy człowiek w ogóle może nazywać się wolnym? Dwóch bohaterów, którzy pojawiają się pod koniec, zawzięcie dyskutuje na ten temat. Jest on jednak jak rzeka. Sama zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy ludzie dzisiejszych czasów mogą nazywać się wolnymi. Po lekturze tej pozycji doszłam do wniosku, że nie. Nie będę jednak przytaczać tutaj moich wniosków. Wyciągnijcie swoje. Aż dziwi mnie fakt, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, że nie zrobiło się o niej głośno. Porusza dość współczesne tematy, które zaciekawią niejednego czytelnika. Z pewnością zacznę pożyczać tą pozycję - nie wszyscy będą chętni na nią. Szczególnie ci, którzy zwracają bardzo uwagę na okładkę. Trzeba jednak przyznać, że mimo, że pasuje tematycznie, nie jest najwyższych lotów. W ogóle mi się nie podoba. Tutaj jednak sprawdza się powiedzenie nie oceniaj książki po okładce. I cieszę się, że nie oceniłam, tylko pozwoliłam porwać się historii.
Zawsze ciekawił mnie fakt, jak można pisać książkę w dwie osoby. Trudno jest przecież się dogadać, jeśli chodzi o niektóre kwestie i z pewnością trwa to dłużej, niż pisanie samotnie. Zwykle też takie pozycje są niespójne i w niektórych momentach lepsze, w innych gorsze. Tutaj jednak widać bardzo dobrą współpracę i spokojnie może pogratulować autorom. Przyznam, że chętnie przeczytałabym jeszcze następny tom. Zakończenie można zaliczyć jako otwarte, a mnie wydało się również dosyć zabawne. Mimo wszystko Alan z pewnością dołączył do grona moich ulubieńców. Bardzo dobrze zbudowana postać oraz opisany rozwój jego poglądów. Brzmi to dosyć nudno, i piszę to jako osiemnastolatka, jednak wcale tak nie jest.
Pójdę w cholerę, ale nie po to, by wam cokolwiek udowodnić. Wyjdę, bo nie mogę tak dłużej żyć.
Z racji mojego dość młodego wieku trochę raził mnie ten nadmiar erotyki, jednak rozumiem, w jakim celu został zastosowany. Mimo wszystko podsuwajcie tą pozycję trochę starszym czytelnikom. Koniec końców wulgaryzm i wszechogarniający erotyzm mogą naprawdę mocno zgorszyć. Jednak jesteśmy bombardowani tym samym, tylko w mniejszym stopniu, w codziennym życiu. Ciekawa jestem, ile autorzy mają lat, i czy to ich dzieło nie jest przestrogą dla nas, młodego pokolenia, byśmy uważali, w którą stronę zmierzamy i pchamy świat.
Zawsze brakowało mi mądrych książek jako uzasadnienia w wypracowaniach na próbnych maturach z polskiego. Już wiem, że o tej pozycji nie zapomnę, i stosować ją będę równie często jak Przedwiośnie. Teraz mam nadzieję, że CKE postawi przed nami temat o wolności i będę mogła się wykazać. Bo co jak co, jednak Wolność urojona jest najlepszym przykładek konsumpcjonizmu, który opanował ludzi. Wszyscy jesteśmy nastawieni na ciągłą rywalizację ze sobą, co prowadzi do chęci posiadania. Wcześniej jakoś nigdy nie zwróciłam na to uwagi. Widocznie potrzeba było mi mocnego kopa, jakim zdecydowanie jest ta książka, bym otworzyła oczy. I teraz już nie mam zamiaru ich zamykać. Nie chcę, by moje dzieci i wnuki znały jedynie zamknięty wieżowiec, a jedyną sztuką w ich życiu były modne ubrania.
Wolność wymaga odwagi i poświęceń.
Jestem bardzo zadowolona z tej pozycji i zdecydowanie nie waham się co do jej oceny. Miło w końcu trafić na polską książkę, która jest dobrze napisana, ma ciekawą fabułę a do tego przekazuje jakieś wnioski oraz ostrzega. Cieszę się, że zdecydowałam się na lekturę tej książki. Ogromna perełka przeszłaby mi koło nosa.
Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję autorom!
Nie jestem przekonana do tego tytułu, ale kto wie może jeszcze mi ochota na tę książkę.
OdpowiedzUsuń