listopada 03, 2019

KASZTANOWY LUDZIK // SOREN SVEISTRUP

Mieliście tak kiedyś, że po wielkiej ekscytacji jakimś tytułem odechciało Wam się w ogóle go czytać? Musiałam naprawdę mocno się zmusić do lektury Kasztanowego ludzika i początku były ciężkie. Nie mogłam wczuć się w klimat, polubić bohaterów. Nawet nie wiem kiedy udało mi się wciągnąć i pochłonąć tę książkę.

Jeżeli znalazłeś kasztanowego ludzika, to znaczy, że jest już za późno...

Psychopata terroryzuje Kopenhagę - krwawo morduje swe ofiary, a na miejscach zbrodni pozostawia ręcznie zrobione kasztanowe ludziki. Policja szybko odkrywa, że ślady w tajemniczy sposób prowadzą do dziewczynki, która została uznana za martwą – chodzi o porwaną rok wcześniej córkę minister spraw społecznych. Do jej zabicia przyznał się pewien mężczyzna, a sprawę uznano za wyjaśnioną. Tragiczny zbieg okoliczności czy też te dwie sprawy faktycznie łączy coś mrocznego? Kim jest tajemniczy morderca?
By ocalić niewinnych, detektywi muszą połączyć siły i toczyć walkę z czasem. Ponieważ szaleniec ma misję, która jeszcze się nie skończyła... Nikt nie jest bezpieczny!

Wątków w Kasztanowym ludziku jest sporo. Na początku ciężko odnaleźć się w tym wszystkim. Zastanawiałam się, kto jest kim i tak dalej. Książka jest gruba, więc akcja nie pędzi na łeb i szyję. Chwilę zajęło mi wytypowanie głównego bohatera i kiedy już mi się to udało dużo łatwiej było mi wszystko zrozumieć. Hess podbił moje serce. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, za to głęboka. Jego postać jest idealną bazą do różnych kryminałów. Skojarzył mi się trochę z Ravnem, z książek Michaela Katza Krefelda, więc to jedno z najlepszych możliwych skojarzeń, jakie mogło się nasunąć. 

Drugą główną postacią jest tutaj Thulin, która okazała się być osobą, która często się myli, popełnia błędy. Rzadko można takie znaleźć w kryminalnych powieściach, więc uznałam to za spory plus. Widać też niekompetencje duńskiej policji. Niechęć do przyznania się do błędu, tkwienie w martwym punkcie z powodu tej niechęci, brak wiary w słuszność sprawy i strach przed konsekwencjami... To tylko kilka z ich przewinień. Ciężko mi było uwierzyć, żeby ludzie, od których przecież zależy bezpieczeństwo, byli tak egoistycznie nastawieni do życia. Obstawiam jednak, że Sveistrup dużo się z rzeczywistością nie minął. 

Jeśli chodzi o samą sprawę kryminalną to jest genialna. Doskonale przemyślana, bez żadnych niedopatrzeń. Od początku do końca autor wiedział, co chce przekazać, znał wydarzenia i nie pozostawił nic przypadkowi. Myślałam, że domyślam się, kto jest sprawcą, ale ostatecznie miałam chyba za mało danych, by to skutecznie rozwikłać. Byłam ogromnie zaskoczona, ale po przemyśleniu wszystkiego uznałam, że z Kasztanowym ludzikiem jest trochę jak z książkami Mroza. Na końcu zawsze będziemy zaskoczeni. Ciekawa jestem, czy Sveistrup napisze kolejny tom. Byłabym bardzo za.

Oprócz typowo kryminalnych tematów poruszane mamy tutaj inne, bardzo istotne. Między innymi znęcanie się nad dziećmi, pedofilie, zaniedbania. Ruszały mnie one dużo bardziej niż te opisy brutalnych morderstw. Nie ma żadnego wytłumaczenia jeśli chodzi o takie zachowania. Soren Sveistrup bardzo to potępia i widać to w każdym jego zdaniu. Kasztanowy ludzik to idealna książka, naprawdę. Gdyby nie te ciężkie początki zdecydowanie oceniłabym ją o tą jedną ostatnią gwiazdkę wyżej.

★★★★★★★★★☆

833 // Kasztanowy ludzik // Soren Sveistrup // The Chestnut Man // Justyna Haber-Biały // 2 października 2019 // 464 strony // Wydawnictwo W.A.B. // 44,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger