Tytuł: Jeszcze raz, Nataszo
Tytuł oryginału: Jeszcze raz, Nataszo
Autor: Karolina Wilczyńska
Tłumaczenie: nie dotyczy
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 19 listopad 2014
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cena na okładce: 32,90
Nie spodziewałam się paczki, w której znalazła się ta pozycja. Owszem, byłam świadoma zbliżającej się premiery, jednak nie zwróciłam na nią zbyt dużej uwagi. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy po otwarciu przesyłki zobaczyłam ją na własne oczy? Od razu zauważyłam świetne wydanie. Wydawnictwo Czwarta Strona już po raz drugi mnie zachwyca pod tym względem i mam nadzieję, że to norma, którą będziemy od nich dostawać. Piękna jest nie tylko okładka, ale też wklejka w środku. Nie ma się do czego przyczepić, jeśli chodzi o wydanie. Bardzo mnie to cieszy - lubię, jak książka przyciąga wzrok na półce, a tej nie da się przeoczyć - podobnie, jak Dworku Longbourn. Mimo to byłam troszkę przestraszona faktem, że mam ją na własność. Temat, o jakim jest, nie należy do tych, które często czytam. Bałam się, że nie dam rady przez nią przebrnąć - co według mnie jest nie do zaakceptowania. Staram się wybierać takie pozycje, by być zadowoloną z lektury. Wysoka średnia ocen na lubimy czytać zawsze bardzo mnie cieszy. Wstyd mówić, ale zignorowałam długą kolejkę książek recenzenckich i zabrałam się za Jeszcze raz, Nataszo. Z jednej strony chciałam mieć to z głowy - ten strach, z drugiej... Byłam ciekawa, jak radzi sobie kobieta, którą po tylu latach małżeństwa zostawia mąż. Nie tego się spodziewałam. A mimo to... nie zawiodłam się tak do końca.
Natasza miała wszystko. Kochającego męża, który był prezesem w dobrze prosperującej firmie, której była wspólniczką, cudowny dom i życie, którego każdy jej zazdrościł. Mimo pochodzenia z dobrej i bogatej rodziny nie łatwo jej było w młodości. Podejmowała decyzje, których jej rodzice nie popierali i musiała sobie sama radzić, bez jej pomocy. Ciągła niepewność towarzyszyła jej do chwili, gdy spotkała Darka, swojego przyszłego męża. I właśnie teraz, po osiemnastu latach małżeństwa ten mężczyzna od niej odchodzi - do młodszej. Bardzo częsty scenariusz, prawda? Nataszę poznajemy chwilę po rozprawie sądowej. Wywalczyła swoje i jest z tego dumna. Mimo wszystko nie jest szczęśliwa. Straciła męża, którego naprawdę kochała. Postanawia raz na zawsze pozbyć się tego mężczyzny ze swojego życia. Nie zostawił po sobie nic. Został jej tylko album ze zdjęciami z całego jej życia. Decyduje się na spalenie ich, co ma być jej pożegnaniem i nowym początkiem. Wspomina przy tym całe swoje życie, czego jesteśmy świadkami i towarzyszymy jej w tym - w pierwszej miłości, wątpliwościach, trudnych decyzjach, szczęśliwych latach.
Mężczyzna, którego nam przedstawia nie wygląda na takiego, który tak po prostu odchodzi po latach małżeństwa. Mimo ciągłego dążenia do zysku i dostatniego życia umiał poświęcić chwilę na trochę czułości, martwił się i dbał o kobietę, z którą planował resztę swoich dni. Owszem - nie był idealnym mężem co również doskonale widać. Trudno mi jednak było połączyć postać Darka z rozprawy sądowej z tym chłopakiem i mężczyzną, który żyje we wspomnieniach Nataszy. Dręczyło mnie to przez całą lekturę. Lekturę, którą początkowo bardzo męczyłam. Czasy, w których dorasta bohaterka, mimo wszystko są mi nieznane a do tego nie przepadam za historiami z okresu komunizmu. Gdy już ten okres jej życia minął, wciągnęłam się w lekturę.
Decyzje Nataszy były dla mnie trudne do zrozumienia. Po skończeniu uznałam, że większość winy za ten rozwód leży jednak po jej stronie. Pewnie w większości odezwie się teraz pierwiastek feminizmu, jednak ja zwykle staram się patrzeć obiektywnie. No, chyba, że chodzi o mój związek, czego mój chłopak nie potrafi mi nie wypominać. Dałam się zwieść gatunkowi, jakiemu przypisano tą pozycję. Spodziewałam się historii o tym, jak to bohaterka znajduje nową miłość i powoli zaczyna żyć na nowo. Nic bardziej mylnego. Nie jest to literatura kobieca w powszechnym znaczeniu tych słów. Autorka przeprowadza bardzo wnikliwą analizę psychiki Nataszy. Sama bohaterka przygląda się swojemu życiu, wynajduje błędy i zaczyna rozumieć. Nie czułam żadnej więzi z Nataszą ani nienawiści do Darka. Do pewnej chwili, pewnego zdania, które wypowiedział. Kocham ją, a za pięć miesięcy będę ojcem. Nie zrozumiecie teraz, dlaczego tak bardzo mnie to poruszyło i sprawiło, że na postać tego mężczyzny zaczęłam patrzeć ze zmrużonymi oczami. Nie pozbawię Was tej przyjemności z lektury i nie zdradzę, o co mi teraz chodzi. Kiedy już skończycie czytać - zrozumiecie.
Autorka zaskoczyła mnie swoją powieścią. Jak już pisałam - spodziewałam się czegoś innego. Troszkę mnie to zaskoczyło. Początkowo wcale nie pozytywnie. Dopiero później zaczęłam z ciekawością poznawać życie Nataszy i cieszy mnie, że moja imienniczka zdecydowała się właśnie na taką formę. Sprawiła, że po skończeniu lektury chciało mi się płakać. A, że skończyłam ją niecałe dwadzieścia minut temu - dalej szklą mi się oczy. W głowie siedzą mi pytania: okej, ale jak ona sobie teraz poradzi? Co ona zrobi? Co ja bym zrobiła na jej miejscu? Zawsze wydawało mi się, że po ślubie partnerzy są już razem na zawsze. Wiem, dziecięce podejście do życia, jednak ja zawsze święcie wierzyłam w szczęśliwe zakończenie. A może on wróci? Chciałabym przeczytać kontynuację i tutaj zwracam się bezpośrednio do autorki. Chcę poznać ciąg dalszy, chcę na własne oczy zobaczyć, że sobie radzi! Jak widać zbliżyłam się do bohaterki bardziej, niż sądziłam.
Te dziesięć krótkich rozdziałów wzbudzało we mnie różne uczucia. Z nienawiści do ojca Nataszy do ogromnej sympatii; z podziwu dla Darka do zwykłej pogardy. Mimo, że do połowy byłam trochę niezadowolona z lektury ostatnie strony czytałam z zapartym tchem. Nie wszystkie książki wywołują w czytelniku tyle uczuć - są one specjalne, trzeba je doceniać. I nie, ta książka wcale nie powinna być w kategorii literatury kobiecej. Zastanawiam się, czy nie wcisnąć jej siłą swojemu chłopakowi. Niech zrozumie co zrobi, jeśli po tylu latach małżeństwa po prostu odejdzie. Wszyscy mężczyźni powinni przeczytać książkę Karoliny Wilczyńskiej. Ci bez wyrzutów sumienia może w końcu je poczują, ci zdradzający może w końcu przestaną? Obudził się we mnie duch sufrażystek co nie bardzo mnie cieszy. Nie jestem zwolenniczką feminizmu - zabijcie. Mam dosyć przestarzałe poglądy w tej sprawie. Najchętniej ciągle chodziłabym w krochmalonych sukniach - ale peruki sobie darujmy. Więc niech panów nie odstrasza typowo kobieca okładka. Lektura tej książki wyjdzie im tylko na dobre.
Nigdy wcześniej nie czytałam takiej historii. Może dlatego, że drugiej takiej nie ma. A może dlatego, że to raczej nie jest mój ulubiony gatunek. Nie wiem. Tak czy inaczej mimo tych tęsknych spojrzeń w stronę półki z fantastyką przy początku lektury, jestem zadowolona, że wydawnictwo sprawiło mi ten mały prezent. Niby ta paczka niczym nie różniła się od tych, które ciągle przynosi listonosz. A jednak. Poruszyła mnie głęboko. Wystarczyło jedno zdanie. Nie wiem, czy jestem teraz w stanie zacząć czytać coś innego. Lista jest długa, weekend trzeba wykorzystywać, by nadrabiać zaległości. A, że w szkole również mam niemałe - trzy dni chodzenia po lekarzach nie obyły się bez opuszczania zajęć - jutrzejszy dzień również jest pod znakiem nadrabiania, ale całkiem innego. Poniedziałkowy sprawdzian z angielskiego również sprawia, że z jutrzejszego czytania nici. Tak więc końcówka dzisiejszego dnia jest końcówką czytania w tym tygodniu. A ten niemały kac książkowy chyba mi na to nie pozwoli.
Może moja końcowa ocena nie jest zbyt obiektywna, ale... Czy recenzenci są od wystawiania obiektywnych ocen? Kto bez winy niech pierwszy rzuci kamień.
Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)
Za tą niespodziewaną przesyłkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona!
Dziękuję za recenzję. Z treści wnioskuję, że jest Pani młodą osobą, więc tym bardziej się cieszę, że opowieść dojrzałej kobiety, jaką jest Natasza, trafiła do Pani serca. Miło wiedzieć, że wśród młodego pokolenia są dojrzali czytelnicy, a kobiece emocje są takie same w każdym wieku :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na tą książkę :) ostatnio 'siedzę' w fantastyce i horrorach, więc z chęcią bym się od nich oderwała :)
OdpowiedzUsuńTa książka czeka u mnie na półce w kolejce, jestem ciekawa czy mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Ja również spodziewałam się czegoś innego, ale na szczęście zostałam pozytywnie zaskoczona... Zgodzę się również z Tobą, że winę za rozwód ponosi Natasza - tak to jest, jak ludzie nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać! Z niecierpliwością czekam na drugą część jej perypetii! Mam nadzieję, że spodoba się zarówno Tobie jak i mnie! :)
OdpowiedzUsuń