01.01.2018
Bardzo nie lubię zaczynać dnia bardzo rano. Szczególnie, gdy nie obudzę się sama z siebie tylko zerwie mnie budzik. Ale co zrobić, kiedy trzeba odeskortować chłopaka na dworzec 40 kilometrów dalej, bo musi wrócić do pracy? Dlaczego ten Ryanair nie lata dzisiaj ani jutro? Tyle godzin się biedny będzie męczył... Ten Nowy Rok wcale nie zapowiada się dobrze. Policja kolejny raz zgarnęła mojego przyjaciela. Dlaczego mnie to już nie dziwi?
Na dodatek mój organizm przestał się opierać i jestem chora. Przynajmniej dzisiaj na kilka dni wracam do rodziców, to od jutra odpocznę. Dzisiaj jeszcze spotkać się ze znajomymi i przeżyć.
Zdecydowanie jestem okropna w postanowieniach noworocznych. Dzisiaj pierwszy stycznia, a ja już nie przeczytałam ani strony. Niby dopiero 21, ale czas najwyższy iść spać. Może tylko skończę ten jeden odcinek Ranczo...
02.01.2018
Jaka niespodzianka, że dzisiaj jest o wiele gorzej niż wczoraj. Nie ruszam się z łóżka i w końcu skończę te Mity skandynawskie. Coś się zebrać nie mogę. Niby ciekawi mnie to wszystko, ale opisane tak w nudny sposób, że rozdział i zasypiam. Ale mam ambitne plany na dzisiaj i może uda się je wszystkie zrealizować.
Dzień dobrych wiadomości. Udało mi się dorwać Wiersze o moim psychiatrze za grosze i to czysta radość jest. Dostałam też meja, że załapałam się na listę recenzentów nowej kolekcji Mistrzowie Polskiej Fantastyki. 😍 Dodatkowo wrzuciłam już na bloga nowe wyzwanie Czytamy klasykę, które dorwałam w internecie i napiszę jeszcze dzisiaj post o moim nowym wydaniu Sandersona, które przyniósł mi Mikołaj i o kolejnej liście, której będę się trzymać przy wyborze książek...
03.01.2018
Fejsbuk właśnie mi przypomniał, że równe sześć lat temu słuchałam Bonsona. To miłe wspomnienie, bo te kawałki z nowej płyty są niesamowite i już się nie mogę doczekać końca stycznia i kuriera. Spokojnie można powiedzieć, że jeśli ani Chada ani KaeN nie wydadzą nic nowego to będzie płyta 2018 roku. 😍
Wczoraj - co za niespodzianka! - nie udało mi się skończyć Mitów skandynawskich, ale udało mi się przeżyć, tak więc bilans jest na plus. Dzisiaj już jest dobrze i to ozdrowienie można nazwać noworocznym cudem. Jakby tak jeszcze katar sobie poszedł... Czytelniczo też jest dobrze - wciągnęłam się już w Mity i skończę ją szybciutko dzisiaj. Może uda się przeczytać też coś następnego. No i z każdym dniem bliżej do powrotu mojego chłopaka. 💖
Powinnam już iść spać - tak, chodzę spać przed 22 - ale czas napisać recenzję Mitów. Udało mi się ją dzisiaj skończyć. I nie tylko ją, także calutki Folwark zwierzęcy. Tak więc wyzwanie Czytamy klasykę na styczeń zaliczone. 😄 Teraz dokończę pomarańczę i zabieram się za pisanie. Co dziwne - wcale nie lubię pomarańczy i mam okropną ochotę na cytrynę. Czy to już ciąża?
Dzisiejszy dzień jak na razie jest bardzo dobrym dniem, chociaż znowu nie mam apetytu. Ale wyspałam się, czytałam trochę Na południe od Brazos, odebrałam Wiersze o moim psychiatrze od listonosza, przeczytałam Wiersze o moim psychiatrze. I zauważyłam mały paradoks. Zawsze się tak z Kotańskim utożsamiałam, a kiedy wreszcie udało mi się dorwać tą książeczkę okazało się, że już przestałam. To niesamowite, jak życie może się zmienić na lepsze. Zastanawiam się czy napisać coś o Wierszach czy nie. Zaraz przyjdzie trójka dzieci, żebym im pomogła w matematyce, a później zabiorę się dalej do czytania książki McMurtry'ego. Bałam się jej trochę, bo jest ogromna, ale tak genialnie się ją czyta, że aż nie chce się jej kończyć.
Dzisiaj nareszcie wracam do domu. Kilka dni u rodziców i już mi psychika siada. Z drugiej strony do powrotu Maćka jeszcze 15 dni i czuję się niesamowicie homeless. Na razie czas leci dosyć szybko, ale nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Skoczyłam do apteki, odebrałam nową książkę - Magia parzy przedpremierowo u mnie. Może uda się przeczytać ją przed 10. Przerwa od Na południe od Brazos nie jest wskazana, jednak lektura jej zajmie mi jeszcze kilka dni, a nie chcę zostawiać Was bez blogowych nowości.
Chcę pizzę. Nie chcę pizzy. Chcę. Nie chcę. A może hamburgera? Nie polecam ciążowych zachcianek. 👶 Chyba jestem już przewrażliwiona na tym punkcie. Tak sobie teraz pomyślałam, że miałam tutaj o książkach, a nie o sobie. Więc... 📔 Czytajcie Na południe od Brazos! Uwielbiam bohaterów, wszystko. Nieważne, że przeczytałam dopiero 200 stron. Akcja rozwija się dosyć powoli, ale - o dziwo - to wcale nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Tworzy taki leniwy klimat westernu. Perfekcja.
Moje plany na dzisiaj - przeczytać Magia parzy - umarły wraz z dzisiejszymi złymi wiadomościami.
Moje plany, by spędzić dzień w łóżku chyba nigdy nie wyjdą. Wczoraj pojechałam spotkać się z kuzynką i dopiero koło 3 dnia dzisiejszego udało mi się dostać do domu, przez co spałam do południa. Chwilę po śniadaniu przyjechała moja druga kuzynka i spędziłyśmy kilka godzin nad matematyką, a później przyszedł mój przyjaciel żądając ode mnie Sherlocka.
Czytelniczo beznadziejnie, ale jak nie usnę przeczytam ze sto pięćdziesiąt stron drugiego tomu serii o Kate Daniels. Ten tom zapowiada się jeszcze lepiej niż pierwszy. Fabuła jest super ciekawa i już się wciągnęłam. 😁 Recenzja będzie dopiero jutro, ale z całą pewnością polecam. 💥 Oby następny tydzień był spokojniejszy i lepszy czytelniczo. ✊ Ciekawostka z tego tygodnia: Namiętnie oglądam dzień w dzień Lucky Luke'a, co okazało się być idealnym tłem do czytania Na południe od Brazos. 🌵
Wczoraj - co za niespodzianka! - nie udało mi się skończyć Mitów skandynawskich, ale udało mi się przeżyć, tak więc bilans jest na plus. Dzisiaj już jest dobrze i to ozdrowienie można nazwać noworocznym cudem. Jakby tak jeszcze katar sobie poszedł... Czytelniczo też jest dobrze - wciągnęłam się już w Mity i skończę ją szybciutko dzisiaj. Może uda się przeczytać też coś następnego. No i z każdym dniem bliżej do powrotu mojego chłopaka. 💖
Powinnam już iść spać - tak, chodzę spać przed 22 - ale czas napisać recenzję Mitów. Udało mi się ją dzisiaj skończyć. I nie tylko ją, także calutki Folwark zwierzęcy. Tak więc wyzwanie Czytamy klasykę na styczeń zaliczone. 😄 Teraz dokończę pomarańczę i zabieram się za pisanie. Co dziwne - wcale nie lubię pomarańczy i mam okropną ochotę na cytrynę. Czy to już ciąża?
04.01.2018
05.01.2018
Chcę pizzę. Nie chcę pizzy. Chcę. Nie chcę. A może hamburgera? Nie polecam ciążowych zachcianek. 👶 Chyba jestem już przewrażliwiona na tym punkcie. Tak sobie teraz pomyślałam, że miałam tutaj o książkach, a nie o sobie. Więc... 📔 Czytajcie Na południe od Brazos! Uwielbiam bohaterów, wszystko. Nieważne, że przeczytałam dopiero 200 stron. Akcja rozwija się dosyć powoli, ale - o dziwo - to wcale nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Tworzy taki leniwy klimat westernu. Perfekcja.
06.01.2018 👑
07.01.2018
Czytelniczo beznadziejnie, ale jak nie usnę przeczytam ze sto pięćdziesiąt stron drugiego tomu serii o Kate Daniels. Ten tom zapowiada się jeszcze lepiej niż pierwszy. Fabuła jest super ciekawa i już się wciągnęłam. 😁 Recenzja będzie dopiero jutro, ale z całą pewnością polecam. 💥 Oby następny tydzień był spokojniejszy i lepszy czytelniczo. ✊ Ciekawostka z tego tygodnia: Namiętnie oglądam dzień w dzień Lucky Luke'a, co okazało się być idealnym tłem do czytania Na południe od Brazos. 🌵
W takim razie życzę zdrówka dużo i życzę takiego jednego dnia do leniuchowania!
OdpowiedzUsuń