To nasze pierwsze spotkanie z serią Mój mały świat ale bardzo udane. Zwykle Leonowi kupuję książeczki twardostronnicowe, żeby nie mógł ich zaginać przy oglądaniu. Tutaj jednak stwierdziłam, że Artek i bardzo długi tydzień będzie naszą wspólną książką, którą będziemy czytać przy okazji drzemek. Leon nie potrafi zbyt długo skupić się na czytaniu, a o zasypianiu przy lekturze nie ma nawet co marzyć. Mam jednak nadzieję, że uda nam się to wypracować. To jest nasz taki mały start.
Przed Artkiem długi tydzień, w którym jego świat – chwilowo bez mamy – przewróci się do góry nogami. Seba, mały braciszek, chyba nie zna powagi sytuacji. A tata? Hm, trzeba przyznać, że miewa niezłe pomysły, ale on zupełnie nie jest mamą! Z odsieczą przychodzą też dziadkowie i wtedy... robi się jeszcze inaczej niż do tej pory.
Nowe wyzwania, ważne nauki i wiedza, która przyda się na całe życie. Tego czasu Artek na pewno nie zapomni!
Książka w pogodny i dowcipny sposób przedstawia trudną dla malucha sytuację rozłąki z mamą. Pokazuje też, że relacje z różnymi członkami rodziny, choć nieco inne, są równie cenne.
Nie da się ukryć, że Leona nie ma w docelowej grupie odbiorców. Książeczka powinna trafić do dziecka dużo starszego, mniej więcej siedmiolatka. Tekstu tutaj jest ogrom, ilustracji praktycznie żadnej. Mimo to po lekturze - najpierw przeczytałam Artka sama - uznałam, że tematyka nie jest aż tak wymagająca i może Leon nie zrozumie wszystkiego, to co nieco do niego dotrze. Na tyle, na ile jest w stanie pojąć jego roczny umysł.
Artek i bardzo długi tydzień naprawdę mocno wciąga. Przyznam, że sama nie mogłam się oderwać, a autorka doskonale oddała uczucia dziecka, które nagle zostaje bez mamy i nie potrafi sobie z taką sytuacją poradzić. Osoba, która zawsze była gdy jej potrzebował znika i musi zostać z tatą, który nie dostrzega przyzwyczajeń Artka i jego potrzeb, zajmując się jeszcze jego malutkim młodszym bratem. Wiadomo, że kilkumiesięczne dziecko wymaga dużo więcej uwagi niż kilkulatek, jednak tato chłopaków trochę zawalił. Nie można jednak wymagać cudów od osoby, która na co dzień nie musiała dbać o pożywienie, zabawę, edukację i bezpieczeństwo dwójki synów. Ta książeczka pokazuje ile tak naprawdę robi mama i jak trudno jest poradzić sobie bez niej. Artka powinni obowiązkowo czytać mężczyźni.
Losy chłopca są pełne niespodzianek. Artur zaskakuje zarówno nas, jak i sam jest zaskakiwany przez swojego tatę, który udowadnia mu, że nie tylko z mamą może być fajnie. To lekcja, którą powinno przyswoić sobie każde dziecko, które jest bardzo przyklejone do swojej mamy. W naszym przypadku nie ma takich problemów, bo Leon w trzech czwartych przypadków bez problemu zostaje z kimkolwiek i radzi sobie beze mnie doskonale, jednak w razie zmiany będziemy czytać Artka i bardzo długi tydzień.
Sporo morałów zawarła autorka w tej krótkiej historyjce. Podoba mi się, że uświadamia, że badania są ważne, że warto się przebadać. Opowiada trochę o pobycie w szpitalu i oswaja dzieci z kroplówką i wenflonem. Jest to coś okropnego - myśl o cierpieniu dziecka w momencie, gdy obcy ludzie podchodzą do niego z igłami, a ono nie wie co się dzieje. Patrzy na rodziców, którzy nic nie robią, by zapobiec cierpieniu... Jak wytłumaczyć rocznemu dziecku po co idzie na szczepienie? Dobre pytanie.
Po skończonej lekturze mamy wypisane wszystko, czego nauczył się Artur przez tydzień nieobecności mamy. Możemy to ze swoim dzieckiem omówić - o ile potrafi mówić. Załóżmy, że Wasze dziecko jest kilka razy starsze od Leona i to potrafi - oraz odpowiedzieć na pytania. Będziemy już teraz kontynuować przygodę z Artkiem, ale na pewno jeszcze do niego wrócimy za kilka lat.
★★★★★★★★☆☆
Artek i bardzo długi tydzień // Magdalena Zarębska // Mój mały świat // 16 października 2019 // 104 strony // Wydawnictwo Skrzat // 19,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Skrzat!
Myślę, że to byłaby całkiem niezła lektura dla mojego prawie czterolatka, bo skoro czytamy już Mikołajka, to spokojnie mogę go poznawać z Artkiem. Uwielbiam książki dziecięce, które nie tylko bawią, ale i uczą, a widzę, że z tej można wiele wyciągnąć.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wzruszającą recenzję!
OdpowiedzUsuńMamy tę książkę. Jej lektura bardzo nam się spodobała. Przeczytałam ją mojemu starszakowi, 4,5 latkowi. Nie wiem czy roczne dziecko cokolwiek zrozumie z tej książki. Mam 15 miesięcznego szkraba i dla niego to za trudna lektura.
OdpowiedzUsuń