marca 16, 2022

[22/2022] PRZED PREMIERĄ: ŻYWE MORZE SNÓW NA JAWIE // RICHARD FLANAGAN

 

Już na pierwszej stronie wiedziałam, że po raz kolejny Flanagan podbije moje serce. Ten autor ma to do siebie, że albo jego książki niesamowicie mocno do mnie trafiają, albo mnie nudzą. Żywe morze snów na jawie to bardzo ciężka książka. Niedawno zmarła moja babcia, której ostatnie dni życia bardzo przypominały losy książkowej Francie. Ona też w miesiąc zmieniła się nie do poznania, ale cieszę się, że nie musi już się tak męczyć. Dużo mi ułatwiła ta opowieść.

Anna – renomowana architektka z Sydney, Terzo – zamożny i pozbawiony skrupułów biznesmen oraz Tommy – niespełniony malarz pracujący dorywczo jako rybak czuwają przy łóżku matki w szpitalu w Hobart na Tasmanii. Osiemdziesięciosześcioletnia Francie umiera i jest na to gotowa. Ale dzieci nie akceptują jej wyboru. Użyją wszystkich możliwości – wpływów, władzy, znajomości i pieniędzy – aby utrzymać matkę przy życiu. Tylko czy mają do tego prawo?

Podczas gdy Francie w dziwnych snach na jawie szuka ucieczki od coraz bardziej dojmującej udręki, jej córka z lękiem obserwuje własne ciało: pewnego dnia znika jej palec, innego – kolano, potem znikają ludzie. W tym samym czasie pożary trawią australijskie lasy. Wszystko rozpada się, wymiera, ginie. Czy można to zatrzymać? Uratować świat, Francie i miłość?

Potrafiłam zrozumieć upór utrzymania przy życiu ukochanej osoby. Mimo to patrząc na zachowanie Anny i Terzo... Ich chorobliwa więc pogoń za przeżyciem przez matkę każdego kolejnego dnia, chociaż jej stan już dawno przestał przypominać taki, w jakim ktokolwiek chciałby się znaleźć... Niemoc przy śmierci jest ogromna, ale jeszcze większy jest ból patrzenia na rozpadającego się człowieka. Nie dziwiłam się Francie, że chciała po prostu umrzeć wtedy, gdy miała jeszcze w sobie jakąś godność. To bardzo ważny aspekt Żywego morza snów na jawie. Nie mogłam zrozumieć, że tylko Tommy rozumiał potrzeby matki, ale dał się przegadać rodzeństwu, które więcej znaczyło w świecie.

Może Francie jest szczęśliwsza przez to, że nie potrafi m-m-mówić, jąka się Tommy. No bo czy przekładanie ludzkich przeżyć na słowa to w ogóle jakieś osiągnięcie? Czy raczej przyczyna całego naszego nieszczęścia? Tragedia i nieustająca zarozumiałość?

Flanagan ma to do siebie, że budzi we mnie ogromny lęk, niepokój. Czytanie jego książek mnie boli. Trafiają we mnie, mimo grozy i uczucia niezrozumienia. Nie potrafię pojąć wszystkiego, co Flanagan chce nam przekazać, ale to, co do mnie trafia jest naprawdę bardzo mocne. Nie można przejść obojętnie obok wszystkich tych motywów i nie poczuć się jak trafiony pociskiem.

W tej opowieści wszystko znika. Im bliżej grobu znajduje się Francie tym mniej rzeczywistych rzeczy można znaleźć na świecie. W tle płonie Australia i jest to okropnie przykre. Każdy pamięta pewnie tę katastrofę ekologiczną i krzywdę, jaką wyrządziły pożary. Nie jest to łatwy temat, a zrobienie go tłem wydaje się być bardzo bezduszne. Jak można nie poświęcić temu więcej uwagi? A jednak Richard Flanagan idealnie wycentrował całość wątków Żywego morza snów na jawie i nie mam tutaj odczucia, że coś jest dla niego mniej istotne. To naprawdę jeden z najlepszych współczesnych autorów. Nie zdziwię się, jeśli kiedyś będzie figurował na liście lektur szkolnych.

Świat daje się ponosić słowom, frazom i wyszukanym akapitom. Jedno słowo prowadzi do drugiego i natychmiast mamy jakieś afery, wojny, ludobójstwo i antropocen. Milczenie, jak powiada Tommy, kiedy jest zawiany, to jedyne miejsce, gdzie można znaleźć prawdę.
A co dostajemy zamiast milczenia? Hałas - wszechobecną paplaninę. 

To, jak skomplikowane są relacje międzyludzkie w tej książce jest aż przerażające. Szczególnie, gdy uznamy, że są idealnym odwzorowaniem rzeczywistości. Autor nie zrobił tutaj kolejnego rodzinnego dramatu, który w żaden sposób nie mógłby wydarzyć się naprawdę. Myślę, że niejedna rodzina przeszła przez taką sytuację, która rozbiła ją w drobny mak i zostawiła po sobie popioły. Sama czuję się bardzo podobnie. Przez to podczas lektury było mi aż niedobrze. 

Chociaż ta książka jest krótka to ma w sobie bardzo głęboki przekaz. Większa objętość jedynie by mnie zmęczyła, więc cieszę się, że Flanagan nie lubi się rozpisywać. W niewielkiej ilości słów potrafi przekazać coś, co ktoś inny musiałby opisać setkami. Ten niepokój, który mi zawsze towarzyszy podczas czytania tym razem ze mną został. Tego autora trzeba sobie dawkować. Bardzo mocno zapada w pamięć.

★★★★★★★★☆☆

Żywe morze snów na jawie // Richard Flanagan // 23 marca 2022 // 272 strony // wydawnictwo Literackie

Za książkę dziękuję wydawnictwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger