listopada 30, 2022

[88/2022] Diddly Squat. Rok na farmie // Jeremy Clarkson

Diddly Squat to książka, której nie planowałam czytać. Ot, dostałam mejla i weszłam sobie we fragment i... popłynęłam. Nie znałam wcześniej Jeremy'ego Clarksona, więc w tej cieniutkiej książce zaczęłam dopiero tworzyć sobie jego obraz. Nie można powiedzieć, że ten mężczyzna nie potrafi pisać. Bo robi to świetnie. Jego poczucie humoru i lekkość pióra... Naszła mnie ochota, żeby zaobserwować go na Instagramie.

Jeremy’ego od zawsze korcił pomysł zostania farmerem, ale gdy jeździł po świecie, dostarczając sobie i nam ekstremalnych motoryzacyjnych wrażeń, wydawało się oczywiste, że pracę na roli lepiej zostawić komuś innemu.

W końcu jednak nadszedł dzień, kiedy Jeremy postanowił, że weźmie rolnicze sprawy w swoje ręce. No bo co w tym trudnego?

Hmm…

Zmagając się z duszną biurokracją, biblijną pogodą, lokalnymi sprzeciwami, globalną pandemią i – powiedzmy to wprost – własną porażającą ignorancją, Jeremy szybko zdał sobie sprawę, że prowadzenie gospodarstwa wymaga czegoś więcej niż tylko wydania pieniędzy na monstrualny traktor.

Na szczęście nie jest sam! Ma do pomocy duży i (w większości) chętny do pracy zespół, w skład którego wchodzą między innymi jego dziewczyna Lisa i traktorzysta Kaleb. Wspólnie uprawiają rośliny, hodują zwierzęta, zajmują się pszczelarstwem, butelkują wodę źródlaną i prowadzą sklep.

Szkoda tylko, że farma nie przynosi zysków. Nie bez powodu nosi nazwę Diddly Squat (Dosłownie Nic). Mimo to dla Jeremy’ego jest warta o wiele więcej niż wszystkie pieniądze tego świata – przeczytajcie dlaczego!

Ta książka jest niesamowicie krótka, czyta się ekspresowo. Podobało mi się. Jednak w momencie, gdy minął mi pierwszy zachwyt zaczęłam się męczyć. Zauważyłam, że Jeremy Clarkson postawił na humor, a informacji o pracy na farmie jest niedużo. A naprawdę mnie to interesowało i chciałam posłuchać co i jak. Pojawia się kilka szczegółów, które zapadły mi w pamięć, ale autor - niestety - często się powtarza i w pewnym momencie zaczął mnie nudzić. 

Obserwując astronautów usiłujących uruchomić zepsutego satelitę, człowiek myśli sobie: "Rany, wygląda to niebezpiecznie". Ale w porównaniu z obsługą traktora jest to mniej więcej tak samo niebezpieczne jak praca nauczyciela w Godalming. Wysmarujcie się oliwką dla dzieci i zagrajcie w Twistera w birmańskim tartaku. Wtedy się przekonacie, czym jest życie na wsi. 

Cieszę się, że Rok na farmie jest tak krótką historią, bo naprawdę miała mocny start, a z czasem po prostu coś poszło nie tak. Całość podzielona jest na poszczególne miesiące, które jednak mało czym się między sobą różnią. Wiem, że Clarkson nie jest farmerem z wykształcenia i zbyt dużej wiedzy nie ma, ale chętnie uczyłabym się z nim. Ale nie miejcie zbyt dużych oczekiwań. Tu liczy się humor i dobra zabawa, a nie wiedza o żywieniu krów i owiec. Bawiłam się dobrze, więc na pewno mogę Wam polecić na poprawę dnia. 

Ciężko napisać o Diddly Squat coś więcej. Bo to zero jedynkowa pozycja. Macie przy niej miło spędzić czas, pośmiać się z przygód Jeremy'ego i zapomnieć o swoich problemach żyjąc jego problemami. Dajcie sobie trochę luzu i pozwólcie na to.

★★★★★★☆☆☆☆

Diddly Squat. Rok na farmie // Jeremy Clarkson // 2022 // 254 strony // wydawnictwo Insignis

Za książkę bardzo dziękujemy wydawnictwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger