Jeśli chodzi o Wyrok... Zazwyczaj nie czytam książek tego typu. Szczerze mówiąc przerażają mnie. Bardzo lubię kryminały oparte na klasycznym schemacie z nietuzinkowym detektywem rodem z Sherlocka Holmesa, ale thrillery... Mam gęsią skórkę na samą myśl. Mimo to - po przeczytaniu opisu - uznałam, że jest to książka bardzo ważna, poruszająca istotne kwestie... I ją przeczytałam.
Nowe prawo ma na celu wyeliminowanie orzekania kary śmierci.
Prokurator, który jej się domaga, stawia na szali własne życie, jeśli w przyszłości skazany okaże się niewinny.
Justine Boucher nie ma żadnych wątpliwości. W świetle przytłaczających dowodów w sprawie o brutalne morderstwo wnosi o wymierzenie najwyższej kary. Sąd przychyla się do jej wniosku. Wyrok zostaje wykonany.
A jeśli się myliła?
Z czasem pojawiają się dowody wskazujące na winę nowego podejrzanego. Nad Justine zawisa groźba egzekucji bez prawa do procesu.
Przyznam, że mam mieszane uczucia co do tego tytułu. Nie polubiłam Justine i ciężko było mi wczuć się w jej sytuację. Fakt, że można zginąć przez skazanie kogoś innego na śmierć... Nie wiem, czy byłabym w stanie podpisać taki wyrok na kogoś, choćby nie wiem co uczynił. Wydaje mi się, że życie w zamknięciu to dla człowieka gorsze życie, niż śmierć. Śmierć jest ostateczna, przychodzi natychmiastowo. Człowiek przestaje być świadomy tego, co traci. Gdybym dodatkowo miała własną głową ręczyć za winę danego człowieka...
Potrzebuje, żeby drugi człowiek usłyszał jej krzyk i zobaczył łzy. Może wszyscy tego potrzebujemy. Może nasze krzyki i łzy tak naprawdę nie istnieją, jeśli nie ma nikogo, kto mógłby je zobaczyć.
Bardzo podobały mi się wpisy z dziennika Jake'a. Zdecydowanie był człowiekiem honorowym, a taka lojalność, którą się wykazał, nie jest czymś częstym. Mimo to równocześnie był po prostu idiotą. Są sytuacje, w których trzeba walczyć o siebie, żeby móc pomagać dalej. Z czasem coraz mniej rozumiałam jego podejście i postawę. Bohaterowie tej książki nie grzeszą rozumem, co bardzo mnie drażniło. Równocześnie decyzję Justine jestem w stanie pojąć, ale Jake... Cóż.
Bardzo dużo tutaj stosownych argumentów dla zniesienia kary śmierci. Podobał mi się stosunek autorki do tematu. Rozważyła to bardzo dokładnie i widać, że przemyślała każdy aspekt. Dzięki niej przystanęłam trochę dłużej nad karą śmierci, chociaż nigdy wcześniej nie zastanawiałam się, co ja o niej myślę. Pod tym względem to książka idealna. Jeśli chodzi o fabułę...
Może ostatecznie kartą atutową w grze o życie i śmierć zawsze jest ból. Tylko że do każdego z nas przychodzi w innej postaci.
Wynudziłam się trochę podczas czytania. Szczerze mówiąc nie interesowały mnie za bardzo losy Justine. Rozumiałam jej sytuację, strach o dzieci. Mimo to Christina Dalcher tak mocno skupiła się na temacie, który ją interesował, że zapomniała pchnąć życie w bohaterów, którzy - poza Jakiem - są płascy i mało interesujący. Dodatkowo to zakończenie... Bardzo nie w moim typie. Bardzo.
★★★★★★☆☆☆☆
Wyrok // Christina Dalcher // 08 listopada 2023 // 336 stron // wydawnictwo HarperCollins Polska
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?