U was też pora roku wpływa na wybory czytelnicze? Kończy się lato, więc to ostatnie podrygi, kiedy z radością sięgam po romanse i obyczaj. Nadchodzi pora na kryminały i cięższą fantastykę. Żałuję, że nie mogę spędzać wieczorów na siedzeniu pod kocykiem w fotelu i czytanie. Po pierwsze: nie mam fotela. Po drugie... Moje dzieci kochają chodzić późno spać, więc po ich zaśnięciu mam ochotę wyłącznie na to samo. Postanowiłam więc wykorzystać końcówkę lata w pełni i sięgnęłam po Icebreaker.
Anastasia Allen ciężko pracowała na szansę występu w łyżwiarskiej reprezentacji kraju. Treningi od piątego roku życia, sportowe stypendium na studiach i rygorystyczny harmonogram dnia, który wykończyłby nawet najbardziej zdeterminowaną osobę, mają przynieść jej sukces. Bez względu na wszystko.
Nathan Hawkins nigdy nie napotkał problemu, którego nie umiałby rozwiązać. Jako Kapitan Tytanów wie, że odpowiedzialność za zwycięstwo drużyny hokejowej spoczywa na jego barkach. Gdy wskutek awarii obie ekipy mają dzielić jedno lodowisko, a partner Anastasii ulega wypadkowi, Nathan musi zamienić kij hokejowy na legginsy i trenera tyrana na jeszcze bardziej przerażającą od niego trenerkę despotkę. Choć początkowo się nie znoszą, Nate i Stas są na siebie skazani, a do tego dziewczyna w ogóle nie lubi hokeistów. A przynajmniej tak jej się dotąd wydawało…
Przyznam, że bardzo lubię książki o sportach na lodzie. Hokej czy jazda figurowa... Bardzo miło mi się kojarzą. Tym razem mamy tutaj tytuł, w którym możemy znaleźć obie te dziedziny i bohaterów, którzy są całkowicie od siebie inni. Anastasia jest postacią, która wywoływała we mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony bardzo podziwiałam jej determinację, z drugiej jej podejście do Nathana, Aarona i życia... Miałam ochotę porządnie nią potrząsnąć. Nie mogłam wyrwać się z jej świata. Towarzyszyłam jej w kolejnych złych decyzjach, patrzyłam, jak daje się wodzić za nos i rwałam włosy z głowy z nadzieją, że w końcu się ogarnie.
Nathan jest również bardzo rzeczywisty w odbiorze. Również popełnia błędy, patrzy na świat przez pryzmat innych ludzi. Dobro wręcz z niego promieniuje i nie da się tego nie zauważyć. Wiadomo, że nie jest niespodzianką zakończenie Icebreakera. Romanse są bardzo wtórne, happy end wręcz wymagany. Wszystko jednak zależy od autora, a Hannah Grace nie ułatwia życia swoim postaciom. Pasują do siebie jak pięść do nosa, oboje potrafią walczyć o swoje, chcą w życiu coś osiągnąć. Nie mają czasu na miłość.
Bardzo dobrze się bawiłam podczas lektury, chociaż pojawiają się tutaj też cięższe tematy. Manipulacja, fałszywa przyjaźń, adopcja, problemy z rodzicami. Nie są to może dla każdego bolesne sprawy, ale pewna grupa osób może odnaleźć w tym siebie. Ostrzegam więc, że nie jest tak łatwo i kolorowo.
W Icebreaker tak łatwo się wciągnąć, że pochłonęłam ten tytuł dosłownie na raz. Sięgnijcie więc po nią wtedy, gdy będziecie mieć dużo czasu. Nie mogę się doczekać drugiego tomu. Czeka już na mnie na półce i modlę się w duszy, że moje dzieci dadzą mi jeden dzień spokoju i będę mogła znowu wsiąknąć w świat stworzony przez Hannah Grace. Mam nadzieję, że spotkam w nim też Nate'a i Stasi. Uwielbiam ich.
★★★★★★★★☆☆
Icebreaker // Hannah Grace // Maple Hills // tom 1 // 25 lipca 2023 // 450 stron // wydawnictwo Zysk i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?