Mam nadzieję, że się nie obrazicie, że tak dzisiaj wpadam tutaj i wypadam, ale dopiero wróciłam do domu, jest późno, a mnie ciągnie do książki, więc powiem Wam tylko, że w tym tygodniu znowu padło na park. Mam zamiar zrobić osobny post o miejscach wartych odwiedzenia w Londynie, więc nie będę się za bardzo rozpisywać. Przy okazji podrzucam Wam też zdjęcia moich posiłków z jednego dnia. Nie wszystkich, bo jem pięć, ale i tak możecie zobaczyć, jak się katuję, by zrzucić trochę centymetrów. Oczywiście nie do przesady, bo nie ograniczam wszystkiego. Czekoladę też czasem zjem. A co. A teraz wracam do czytania Haremu Sulejmana.
Cóż robisz takiego w tym Londynie? :D
OdpowiedzUsuńNa razie odpoczywam przed studiami. Jak się nie dostanę to wracam i poszukam pracy ;)
UsuńBardzo ładne foty :D
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńLondyn jest niesamowity, każdorazowo czuję się tam jak u siebie :) Za tydzień wybieram się właśnie na weekend więc i ja poczuję ten klimat. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też czuję się tu już jak w domu :) No to może się gdzieś na mieście miniemy ;)
UsuńWidoki świetne. Wszystko to na wyciągnięcie ręki, czy trochę trzeba dojechać?
OdpowiedzUsuńJedzonko smażone dobrze wygląda. I to lepiej niż każdy fast food. ;)
A podobno przez weekend w Londynie było ponad 20 stopni. Prawda to?
Z piętnaście minut spacerkiem od domu :D
UsuńOsobiście mi fast foody nie smakują, więc tyle dobrze :D Czekoladą za to nie pogardzę :D
Wczoraj dobiło nawet do 30. Powietrze się gotowało przez tę wilgoć. Koszmar.
O, no to świetnie. Idealnie na wieczór albo weekend. :)
UsuńJa też tak średnio przepadam. Kebaba jeszcze wcisnę, od czasu do czasu tortillę z KFC. Poza tym wolę domowe jedzenie, dobrze przysmażone, przyprawione i SPRAWDZONE. ;)
Chyba nikt nie pogardzi. Ja też uwielbiam, szczególnie milki i Nussbeiger (z okienkiem, czekolada mojego dzieciństwa). :)
No to nieźle. Oglądałem mecz i tak mnie zaskoczyła ta pogoda. Ale mówiąc szczerze, nie wiem jak wysokie są temperatury w Anglii. Ile tam mają w sezonie letnim?
My tu parki mamy z każdej strony :D
UsuńNa lubię tylko pizzę z restauracji w mojej rodzinnej miejscowości i burgera z kurczakiem z tutejszej.
Ja tak samo :D Ciekawe, czy podeszłaby Ci moja ulubiona czekolada stąd :D Podeślę Ci jak będę robić paczkę do domu :D
Ja w sumie też nie wiem jak tu jest w lecie. Ale Dawid mówi, że tutaj przez wilgoć są odczuwalne jako strasznie wysokie. I zgadzam się z tym. W nocy się nie da spać czasami. Ale nie narzekam :D Lepsze to niż jakieś okropne zimno :D
Pisałaś, ale nie myślałem, że tego aż tyle, a ja się jaram 3 drzewkami bzu, które mam pod oknem. :D
UsuńHehehe, spoko. Ja pamiętam jak kiedyś nasza doktorka na uczelni przywiozła czekoladę z Dani. Jeszcze takiej nie jadłem. Rozpływa się w ustach - to 100% trafne określenie. Wkładasz do ust i nic nie robisz, a w 5 sekund znika. Świetna była. :)
No, w nocy to najgorzej. Jeszcze za dnia się gdzieś skryjesz, kjakiś wentylator, czy coś. A w nocy jak chcesz spać to lipa straszna. Ale niedługo wracasz, więc już tego problemu nie będziesz miała. Ale David za to będzie miał problemy z zaśnięciem przez wilgoć i przez brak Kyou. ;)
Więcej tu zieleni niż u mnie w Bieszczadach :D
UsuńJa najmilej chyba wspominam taką z Belgii :D Też nieziemska była :D
W lutym tutaj się trzęsłam z zima, a teraz takie coś. Anglicy to są jednak niezniszczalni :D Dla mnie jak było 15 stopni tutaj to zimowa kurtka jeszcze, a oni sobie w krótkich rękawkach już biegali :D
Coś tam marudzi, że wracam :D Ale co poradzić :D Trzeba się w końcu dokształcić :p Nie można tak ciągle uciekać :D
Bieszczady też ładne. ;) Ja generalnie wolę nasz kraj, bo mamy piękny. Tylko ludzie są różni.
UsuńWidzę po zawodnikach w piłce w jakich oni warunkach grają i ogólnie piłka angielska bardzo twarda, bez bawienia się. Specyficzni ludzie. :)
Hehe, no niestety, kilka lat i potem do końca już spokój. :)
Tutejsi ludzie za to są wspaniali :D Szkoda, że w Polsce tak mało takich.
UsuńCałkowicie mi się na te studia iść nie chce, bo właściwie sama nie wiem, na jakie bym chciała. Złożę na trzy kierunki polonistyczne, bo nie będzie mnie to kosztowało zbyt dużo wysiłku :D Myślałam też o matematyce, ale za bardzo ją kocham, by dać tym ludziom mi ją obrzydzić :D
Pod jakim względem? bardziej serdeczni, czy wygadani, czy jak? :)
UsuńDomyślam się. Mi też się nie chciało, tym bardziej że czekało mnie 5 lat, bo nie robiłem inżynierskich, tylko licencjackie, po których nie było tytułu. Jakie kierunki polonistyczne Cię interesują?
Matka ciężka sprawa. Na studiach to już całkiem inna bajka niż w podstawówce czy średniej. Dla mnie świat maty kończy się na dzieleniu, mnożeniu, dodawaniu, odejmowaniu, procentach i ułamkach. Reszta mi do szczęścia niekoniecznie potrzebna. :)
Przeokropnie mili, pomocni, uśmiechnięci. Na mieście przypadkowy człowiek zapyta jak się masz i takie tam :D
UsuńEdytorstwo, polonistyka, komparatystyka. Może jeszcze coś wynajdę :D
Ja matematykę uwielbiam po prostu. Szczególnie algebrę, pochodne, ciągi. Jak się bardzo stresuję to łapię za jakieś zadanka i przechodzi :D Lepsze to niż te wszystkie kolorowanki antystresowe :D Potwierdzone info. :D
Hehe, to spoko. Bo u nas przypadkowy człowiek najczęściej Cię zapyta na co się gapisz i czy chcesz wpierdol. Ot taka mała różnica kulturowa. :D
UsuńA co najbardziej by Ci odpowiadało?
Bardzo być może. W końcu liczby zajmują umysł, wiec jednocześnie pozwalają zapomnieć o innych sprawach i się w pewien sposób zrelaksować. ;)
Zdecydowanie mała :D
UsuńChyba edytorstwo. Z tym, że nie liczę, że się dostanę. Nie pisałam historii ani rozszerzonego angielskiego, więc polski podstawowy i rozszerzony może mi nie starczyć, choć wyniki wysokie :D Szkoda, że matematyki rozszerzonej nie biorą pod uwagę... :D
I nawet zarobić :D Bardzo rozchwytywany ze mnie korepetytor :D A gdzie mi w innym zawodzie dadzą 50 zł za godzinę? :D
To śmiesznie brzmi, ale niestety nie dodaje nam chluby, bo jesteśmy zdecydowanie zbyt mało kulturalnym narodem. I nie trzeba mieszkać za granicą, żeby się o tym przekonać. Wystarczy wyjechać na wakacje i zobaczyć jak tam traktują klienta, a jak u nas. Przepaść...
UsuńA może akurat. Trzeba być pozytywnej myśli. :)
No i dobrze, jak tylko jest okazja sobie dorobić w taki sposób, to trzeba korzystać. Nie wyobrażam sobie normalnej pracy, takiej na co dzień, i zarobków 50 za godzinę. Tak chyba tylko celebryci mają. :)
I to przepaść ogromna.
UsuńZa mało miejsc, by mnie przyjęli bez historii :D
Powiem Ci, że tu się mylisz :D Chodziłam na korepetycje do pewnego gościa, który założył firmę i spokojnie wyciąga ponad dwa tysiące tygodniowo z korepetycji z matematyki, jak nie więcej. :D
Ale często ludzie składają w kilka miejsc jako zabezpieczenie i rezygnują, więc miejsca się zwalniają. Ja pamiętam, że byłem na liście rezerwowej ponad 90siąty, a dzwonili do mnie, że się dostałem. :)
UsuńOn sam wyciąga czy jego firma (on i pracownicy)? :)
No cóż :D Zobaczymy :D
UsuńSam jeden :D
No to ładnie. Zarabiać taką kasę to konkret. :)
UsuńAle jaki biedny on jest :D Czasami jak do mnie pisze to pracuje od 12 do 23/24. A w czasach matur jaki zapiernicz ma. Nie ma czasu nawet obiadu zjeść. Więc coś za coś :D Ale przyznam, że trochę mi książek kupił :D
UsuńNo tak, coś za coś, tylko na jak długo? :) Ja bym nie potrafił oddać życia pracy. Chyba, że byłaby to moja pasja. Jakbym miał taki przypadek jak aktorzy albo pisarzy, którzy kochają to robić i się bogacą, to jasne. Ale też trzeba mieć czas na inne rzeczy. :)
UsuńBiorąc pod uwagę, że od jakiś 10 lat tak żyje... Cóż. Myślę jednak, że nie umiałby już wstawać rano normalnie do pracy :D Zawsze narzeka, jak zaczyna o 13... :D Ja w sumie mogłabym tak żyć. Mało czasu na czytanie, wiadomo. Ale matematyka to coś, co lubię robić. Myślę, że jak nie wyjdzie mi w życiu to, co chcę, to po prostu zrobię to samo co Jacek :3
UsuńNauka języka świetna sprawa. Wiele perspektyw. Tłumacz, korepetytor, praca za granicą. Sama przyjemność oglądania, czytania wszystkiego w oryginalnym, znanym języku. Jeszcze jakbyś miała jakiś drugi do tego. Mój kumpel studiował angielski i arabski. Ale zrezygnował, bo mu się uczyć nie chciało. Debil by dzisiaj zarabiał niezłą kasę, bo ile jest takich osób, które potrafią tłumaczyć z ang na arab i na odwrót? No ale jego życie. ;)
UsuńTalentów językowych nie mam, ale matematyka mi zostaje w głowie na zawsze :D
UsuńA kolega faktycznie odszedł od ścieżki bogatego człowieka :D
Ja bym się chętnie pouczył rosyjskiego i douczył jeszcze bardziej angielskiego, ale za dużo bym chciał, a za mało mam czasu, więc trzeba sobie stawiać priorytety. A języki nimi nie są.
UsuńJa mam z językami ogromny problem. Totalnie nie wchodzą :c
UsuńNo proszę, mam nadzieję, że Ci się uda! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń