stycznia 28, 2017

[590] Rozdarta zasłona - Maryla Szymiczkowa


Po raz kolejny - to już jakaś choroba - zaczynam serię nie od pierwszego tomu, jak Pan Bóg przykazał, a od drugiego. Pierwszy tom serii o Zofii Szczupaczyńskiej umknął mi jakoś w morzu innych premier, jednak Rozdartej zasłonie udało się przebić i książka trafiła w moje ręce. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać - nigdy nie czytam opisów książek, chwytam je całkiem w ciemno - acz kobieca intuicja mnie nie zawiodła i już od pierwszej strony poczułam, że to jest to. Dodatkowo w Rozdartej zasłonie nie pojawiają się żadne spojlery z Tajemnicy domu Helclów, więc spokojnie można wrócić do części pierwszej, a jej nieznajomość w żaden sposób nie wpływa na zrozumienie drugiego tomu. Według mnie to ogromny plus i autorom, Jackowi Dehnelowi i Piotrowi Tarczyńskiemu, należą się za to spore brawa.

Kiedy służąca w domu Szczupaczyńskich nagle składa wymówienie i to w momencie, gdy zbliża się Wielkanoc i do zrobienia mnóstwo rzeczy. Zofia z zapałem zabiera się do pracy, raz na jakiś czas złorzecząc na nieodpowiedzialną Karolcię. Kiedy dociera do niej informacja o znalezieniu zwłok młodej dziewczyny nad Wisłą, nieopodal willi Rożnowskich, ani przez moment nie podejrzewa, że to ich Karolcia. W momencie, gdy dowiadują się o tym fakcie w kobiecie budzi się zmysł detektywa, który tak dobrze ukrywa przed Ignacym, swoim mężem. Szanowanej damie nie wypada interesowanie się sprawami mężczyzn, jednak Zofia nie potrafi hamować w sobie ciekawości i postanawia po raz kolejny wspomóc policję w rozwiązaniu zagadki. Dowie się, kto odebrał życie Karolci.

Pierwsze spotkanie z Zofią Szczupaczyńską okazało się być jak najbardziej udane. Jest ona postacią bardzo przejmującą się tym, co myśli się o niej i jej mężu w społeczeństwie, zajmuje się filantropią i cały wolny czas spędza na tym, co powinna robić szanująca się kobieta w 1895 roku. Dookoła niej zaczynają wojować sufrażystki, Stanisław Kurkowicz namiętnie rozmawia o sprawach płci i wszystkim co z tym związane, a Tadeusz Żeleński wpada do państwa Szczupaczyńskich na herbatkę. Rys historyczny zdecydowanie przypadł mi do gustu i jest chyba głównym powodem, dla którego tak dobrze czytało mi się Rozdartą zasłonę. Oczywiście Zofia również ma tu sporo zasług, jednak to właśnie epoka i fakt, że to wszystko rozgrywa się w Krakowie - gdzie obecnie mieszkam - sprawiła, że z taką radością wracałam do czytania tej książki. 

Przez rozdartą zasłonę pozorów uderza nas widok błotnej kałuży.

O dziwo spodobało mi się również to, jak spokojnie toczy się tutaj akcja. Być może to jedynie moje odczucia, jednak wszystko wydało mi się takie stateczne. Nie odczułam żadnych nagłych zwrotów, tylko razem z Zofią bez nerwów i kawałek po kawałku odkrywałam prawdę. Zapewne nie do końca takie było założenie twórców, gdyż każdy dobry kryminał powinien owe zwroty posiadać, acz osobiście przyjęłam tę stateczność bardzo dobrze i pasowała mi ona do dziewiętnastowiecznej kobiety, która uparcie stara się trzymać nerwy na wodzy. Nie pochłonęłam Rozdartej zasłony na raz. Nie rzucałam się na nią jak na coś, co ma ocalić mi życie. Nie chwytałam za nią w każdej wolnej chwili. Mimo to spędziłam z nią sporo cudownych chwil i fakt, że ta książka naprawdę mi się nie narzucała - a kolokwium na kolokwium - uratował moje studia.

Zagadka kryminalna - choć powinna - nie wyszła tutaj na pierwszy plan. Przynajmniej w moim własnym odczuciu. Zabicie Karolci wywołało małe zamieszanie, jednak mnie bardziej interesowało codzienne życie Zofii i Ignacego, niż odnalezienie sprawcy. Nie zastanawiałam się uparcie, kto jest winny, ale zakończenie mnie w żaden sposób nie zaskoczyło. Ot, jeden ze schematów, które możemy dostać, jak lubimy czytać kryminały. Powtórzę jednak raz jeszcze: to nie o samą sprawę morderstwa się tu rozchodzi. Maryla Szymiczkowa oprowadza nas po dziewiętnastowiecznym Krakowie, pokazuje normy społeczne i szeptem opowiada o sprawach, które damom nie wypadają. Polowanie na mordercę jest tylko takim dodatkiem, żebyśmy nie wpadli w monotonię życia codziennego. Wszystko to w sposób wysoce realny i drobiazgowy.

- Serce może wiele... - zauważył sentencjonalnie. Przytaknęła, a on podjął wątek na nowo: - Może nie tylko przekroczyć granice społecznych granic, ale i zabić.

Nie mogę nie wspomnieć o tym, jak Rozdarta zasłona została cudownie napisana. Styl tej książki to jeden wielki majstersztyk. Od zdania do zdania przechodzi się tak płynnie, że przyjemnie płynąć przez kolejne strony - ah, te metafory! Dla tego języka na pewno wezmę do ręki kolejną część i pewnie powrócę do Tajemnicy domu Helclów. Chętnie też ponownie spotkam się z Zofią, gdyż moje i jej poglądy niebezpiecznie się pokrywają. Zdecydowanie nie można mnie nazwać feministką, przez co pewnie niektórzy spojrzą na mnie z pogardą, jednak co poradzę na to, co myślę o fundamentalnych podstawach tego świata? Zofia Szczupaczyńska by mnie zrozumiała, przynajmniej w większej części. Gdybyście mieli jeszcze jakieś wątpliwości, to porzućcie je i jak najszybciej zabierzcie się do lektury. Warto. Naprawdę.

Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)

Rozdarta zasłona // Maryla Szymiczkowa // Zofia Szczupaczyńska // tom 2 // 12 października 2016 // 304 strony // 37,90 zł

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Znak Literanova!

6 komentarzy:

  1. Ja tam nie lubię takich książek czy innych, wszystko jest takie przewidywalne. Ja lubię zaskoczenie. Takie naprawdę dobre zaskoczenie. Gdzie np, ktoś ma podwójną osobowość lecz sam o tym nie wie, i szuka mordercy gdzie sam jest nim :) to jest zaskoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam obie powieści z Zofią Szczupaczyńską i przyznaję, że klimat tworzony przez autorów jest według mnie rewelacyjnie dopasowany do ówczesnej rzeczywistości. Życiowe konspiracje głównej bohaterki są napisane z niesamowitym poczuciem stylu. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym. Rozdarta zasłona zwala z nóg :)

      Usuń
  3. Tę serię mam zamiar zacząć wyjątkowo od pierwszego tomu. :)

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger