Mam młodszego brata, którego całe
życie kręci się wokół gier komputerowych. Przez pewien czas był ogromnym fanem
gry Five Nights At Freddy’s, co
sprawiło, że kiedy zobaczyłam zapowiedź Srebrnych
oczu, czyli powieści opartej na jej podstawie, postanowiłam najzwyczajniej
w świecie ją przeczytać. Z góry założyłam, że będzie to przeciętna historia,
która zajmie moje myśli na chwilę i na tym się skończy. Jak wielkie było moje
zdziwienie, gdy zaczęłam się wciągać w cały ten świat i nie mogłam się oderwać…
Charlie ma siedemnaście lat i jedzie
na spotkanie, które ma uczcić śmierć sprzed lat. Małym miasteczkiem Hurricane wstrząsnęły
wtedy okrutne morderstwa. Ofiarami były same dzieci, a ciał nigdy nie
odnaleziono. Dziewczyna wyjechała z miasta i starała się o wszystkim zapomnieć,
gdyż owa tragedia wydarzyła się w restauracji jej ojca, która znana była z
powodu czterech robotów mających postać olbrzymich maskotek. Minęło dziesięć
lat, a ona zmuszona jest wrócić na stare śmieci i spotkać się z dawno
niewidzianymi przyjaciółmi. Podążają za nią duchy przeszłości i ponownie
odczuwa stratę ojca. Kiedy znajomi postanawiają wybrać się do dawno zamkniętej
restauracji Freddy Fazbear’s Pizza, w której spędzali w dzieciństwie większość
czasu jest przerażona, jednak decyduje się iść z nimi. Nikt nie spodziewa się
tego, co tam zastają.
- Niektóre sprawy, niektóre wspomnienia powinno się zostawić w spokoju.
Historia opisana w Srebrnych oczach to historia naprawdę
poruszająca. Zapewne ciężko w to uwierzyć, gdyż łatwo – tak jak ja to zrobiłam –
z góry założyć, że to opowieść dla dzieci. Właśnie takie wrażenie miałam, gdy
widziałam postaci występujące w owej grze, którą męczył mnie mój siedem lat
młodszy ode mnie brat. Przed napisaniem tej recenzji włączyłam na YouTube kilka
filmików na temat Five Nights At Freddy’s
i z żalem muszę wyznać, że nie rozumiem fenomenu tej gry. Jeśli pominiemy
jednak pierwowzór i skupimy się wyłącznie na Srebrnych oczach to trzeba przyznać, że autorzy – mówiąc
kolokwialnie – odwalili kawał dobrej roboty. Po lekturze jestem już pewna tego,
że nie jest to dobra lektura dla młodszych czytelników, chociaż w tych czasach
wiekowe granice się zacierają i nie mają już prawa bytu.
Kiedy nie zna się wcześniej
zarysu fabuły i nie wie, na czym polega rola czterech mechanicznych postaci Srebrne oczy to jedna wielka tajemnica.
Wydaje się, że każdy mieszkaniec Hurricane ma swoje teorie na temat wydarzeń
sprzed dziesięciu lat, a cała ta sprawa nie została zapomniana i nie wyblakła
we wspomnieniach ludzi. Śmierć dzieci zawsze zostawia w człowieku ślad, a
czwórka ulubieńców z dzieciństwa już nigdy nie będzie cieszyć swoim widokiem.
Utożsamienie pluszowych zabawek z czymś złym przypomina trochę wykorzystanie
motywu z klaunem, jednak przeraża równie mocno.
- Nawet ci, którzy robią okropne rzeczy, mają ludzi, którzy ich kochają.
Charlie jako główna bohaterka spisuje się idealnie. Doskonale widać jak poruszyły ją tamte wydarzenia sprzed dziesięciu lat i nie zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Tęskni za ojcem, tęskni za dawnym życiem. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że ono już nie wróci i zamyka w sobie wszystkie te uczucia. Powrót do Hurricane otwiera w niej te bramy, jednak coś w niej nie pozwala nam na współczucie. Dużo w niej siły charakteru i nie da się jej nie lubić. Podobnie jest w przypadku grupki jej przyjaciół, którzy wyróżniają się z tłumu już samym sposobem bycia i odpowiedzialnością. Mijające lata nie zabiły w nich dziecięcej lojalności i dalej dla przyjaźni są w stanie poświęcić siebie. W pierwowzorze brak jest jakichkolwiek uczuć, a – jak mi się wydaje - jego twórcy skupili się wyłącznie na wywołaniu jednego uczucia u odbiory: strachu. Scott Cawthon naprawił jednak ten błąd razem z Kirą Breed-Wrisley pisząc Srebrne oczy.
Nie będę udawać odważnej i
twierdzić, że nie bałam się podczas czytania. Kiedy doszło do kluczowych
wydarzeń byłam przerażona. Praktycznie nigdy nie oglądam ani nie czytam
horrorów, więc reaguję na nie zawsze bardzo mocno. Nie mogę powiedzieć, że Srebrne oczy ruszą każdego tak mocno,
jak mnie. Jestem wrażliwa na cierpienie dzieci, a to na tym skupili się twórcy Five Nights At Freddy’s i nigdy już nie
popatrzę na pluszowe zabawki tak, jak wcześniej. Moje nie mają w sobie żadnych
mechanizmów, jednak w łóżku nie mam już ani jednego pluszaka. Przezorny zawsze
ubezpieczony.
Z daleka nie widać różnicy pomiędzy tworzeniem a niszczeniem.
Wyjaśnienie morderstw jest
naprawdę spektakularne i nie spodziewałabym się takiego przebiegu sprawy. Teraz
ze zniecierpliwieniem czekam na kontynuację i mam nadzieję, że drugi tom Five Nights At Freddy’s będzie równie
dobry. Nigdy bym nie powiedziała, że zachwyci mnie właśnie ta książka, a jednak
tak się stało. Życie jest nieprzewidywalne.
Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)
637 // Srebrne oczy // Scott Cawthon, Kira Breed-Wrisley // Silver Eyes // Joanna Lipińska // Five Nights At Freddy's // tom 1 // 27 września 2017 // 360 stron // Wydawnictwo Feeria Young // 37,90 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Feeria!
Pomimo wszystko, to chyba jednak nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńTo nie wiatr pędzi, tylko my
OdpowiedzUsuń