czerwca 27, 2018

BEZ POŻEGNANIA + SZKOŁA POD BAOBABEM // BARBARA RYBAŁTOWSKA 🌴

Nigdy wcześniej nie słyszałam o sadze Barbary Rybałtowskiej, więc gdy dotarła do mnie propozycja przeczytania dwóch pierwszych tomów z ciekawości zgodziłam się. Nie wiedziałam, czego mam się po tej autorce i jej książkach spodziewać, gdyż ma ona już trochę tych lat i to jej wspomnienia nakłoniły ją do napisania tego cyklu. Skłonił mnie do lektury również wywiad z autorką, który usłyszałam kiedyś w radiu w poczekalni u mojego lekarza, więc wiedziałam, że po Bez pożegnania na pewno sięgnę. Problemem był fakt, że nie mogłam się do tego zabrać...

W pierwszym tomie poznajemy Zofię, która żyje sobie szczęśliwie z mężem i małą córeczką Kasią. Plotki o wybuchu wojny martwią ją, jednak nie wierzy w to, że może wpłynąć na jej życie i długo trwać. Spędza z Kasią wakacje u rodziny czekając z utęsknieniem na Piotra, kiedy dociera do niej wiadomość, że został on powołany na front. Jest to dla niej kubeł zimnej wody, a moment, w którym do jej domu przychodzą Sowieci i każą z dzieckiem pakować rzeczy pokazuje, jak bardzo w Polsce źle się dzieje. Jadąc na Syberię nie wie, czy kiedykolwiek z niej wróci. Wie jednak, że zrobi wszystko by przeżyć i zapewnić Kasi przetrwanie.

Początkowo nie mogłam wgryźć się w Bez pożegnania. Poznając życie Zofii przypominał mi się ciągle taki zaściankowy klimat rodem z Pana Tadeusza, co trochę mnie irytowało. Kiedy jednak zaczęły się wątki typowo wojenne wsiąknęłam bez reszty. Wytrwałość głównej bohaterki i to, jak zawzięcie walczyła o siebie i o córkę sprawiło, że nie mogłam się oderwać i mocno trzymałam kciuki za te dwie postacie. Podziw do Zofii wzrasta, gdy człowiek uświadomi sobie, jak wcześniej wyglądało jej życie i jak wielki kontrast jest między tym, jak było do tego, jak jest.

Co to za ogromny, dziki i piękny krajobrazowo kraj. Aż czasem dziw bierze, że jego uroda kryje w sobie takie okrucieństwo.*

Chociaż przy lekturze pierwszego tomu łzy co kilka stron lały mi się strumieniami, są to książki obyczajowe z wojennym aspektem. Skupiamy się jedynie na życiu Zofii i Kasi oraz postaci, na które się natykają, nie wgłębiając się w to, co się dzieje na frontach i jak wygląda świat poza tym miejscem, gdzie znajdują się bohaterki. Barbara Rybałtowska skupiła się jedynie na ich przeżyciach i nie mam jej tego za złe. Dzięki temu dostaliśmy coś bardzo realnego, stałą perspektywę i poznaliśmy wszystkie aspekty życia w łagrach. Odnoszę jednak wrażenie, że ZSRR obszedł się z dziewczynami dosyć łagodnie porównując ich pobyt tam z tym, co często słyszy się o obozach.

Moją ulubienicą została tutaj Kasia. Mała Kasia, wyrwana z ciepłych objęć beztroskiego dzieciństwa i wrzucona w wir wojny. To, jak rozwija się dziecko w takich warunkach jest po prostu niesamowite. Szybko uczy się tego, co jej rówieśnicy, którzy wojny nie znają, nigdy nie mają możliwości przyswoić. Widać, że poradzi sobie w każdej sytuacji i - chociaż przeraża to Zofię - jest zahartowana jak stal i to daje jej szanse na przetrwanie.

Czy my wszyscy w tym kraju, gdzie tyle okrucieństwa i nędzy, zamienimy się powoli w nieczułe potwory?*

Druga część - co mnie mocno zaskoczyło - pisana jest z perspektywy Kasi. Razem z mamą znajdują się teraz w Afryce, gdzie czekają na zakończenie wojny w Polsce. Spojrzenie pięcioletniego dziecka na nową sytuację jest po prostu niesamowite. Obie muszą nauczyć się żyć w całkiem innym klimacie i warunkach. Dookoła są dzikie zwierzęta, murzyni, a one wraz z innymi polakami uczą się radzić sobie ze wszystkimi niebezpieczeństwami. Zapewne gdyby napisać Szkołę pod baobabem oczami Zofii jej podejście do Kasi różniłoby się od tego, co przedstawiło nam dziecko. Dobrze widać tę rozbieżność kiedy pozna się zakończenie Bez pożegnania oraz początek drugiego tomu. Mamy tutaj te same momenty oczami obu bohaterek i widać, jak inaczej odbiera zachowanie mamy Kasia.

Szkoła pod baobabem ma całkiem inny klimat niż część pierwsza. Mimo życia na emigracji dziewczynka jest szczęśliwa. Ma przyjaciół, lubi bawić się na zewnątrz i nigdy się nie nudzi. Nie wiadomo, co odczuwa Zofia. Z pewnością męczy ją tęsknota za krajem, bo przymusowy wyjazd z Polski na pewno jej nie cieszy, jednak moim zdaniem życie w Afryce było dla nich naprawdę przyjemnym okresem w życiu, a przynajmniej z perspektywy Kasi. Ta część często mnie bawiła i przypominała mi lektury z podstawówki w rodzaju Dzieci z Bullerbyn. Zdecydowanie powinni dodać tę książkę do kanonu, bo już młodsze dzieci mogłyby dowiedzieć się czegoś o wojnie w sposób bardzo łagodny.

Dzieci powinny mieć zawsze, aż do dorosłości, swoich braci i siostry, i rodziców.*

Nie spodziewałam się, że tak zachwycą mnie te dwa pierwsze tomy tej sagi. Jestem pewna, że chcę czytać dalej, jednak muszę się po kontynuację wybrać do biblioteki. Przykro mi na pewno będzie, że będę musiała później oddać przygody - o ile można tak to nazwać - Kasi oraz Zofii. Muszę to dobrze przemyśleć, bo to, że po Koło graniaste sięgnę jest pewne. Zdecydowanie warto po tę sagę sięgnąć, bo to książki, które zostają w pamięci i w sercu na długo.

*Bez pożegnania
**Szkoła pod baobabem

Ogólna ocena*: 09/10 (wybitna)
Ogólna ocena**: 08/10 (rewelacyjna)

721 // Bez pożegnania // Barbara Rybałtowska // Bez pożegnania // tom 1 // 23 stycznia 2008 // 328 stron // Wydawnictwo Axis Mundi // 29,90 zł 

721 // Szkoła pod baobabem // Barbara Rybałtowska // Bez pożegnania // tom 2 // 18 kwietnia 2008 // 195 stron // Wydawnictwo Axis Mundi // 27,90 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger