lutego 08, 2020

BIBLIOTECZKA LEONA: MISIA I JEJ MALI PACJENCI. LEŚNE PRZYTULISKO - ANIELA CHOLEWIŃSKA-SZKOLIK, AGNIESZKA FILIPOWSKA

Kiedyś już wspominałam, że uczę Leona zasypiania przy książkach. On bardzo chętnie sięga po książeczki, jednak muszą mieć ruchome elementy lub naprawdę intrygujące ilustracje, by wysiedział na kolanach całą historię. Mimo to się nie poddaję i powoli przekonuję go do dłuższych historii. Byłam bardzo ciekawa tego cyklu o Misi, bo wszędzie był bardzo polecany. Od razu gdy wzięłam Leśne przytulisko do ręki uderzył mnie fakt, że ilustracji jest tutaj naprawdę niedużo, tekstu jest sporo, a sama historia jest dla dużo starszych dzieci niż Leon. Mimo to czytam mu ją wtedy, gdy się bawi. Zauważyłam, że naprawdę słucha i co chwile przychodzi zerknąć na obrazki. Cud.

Misia spędza ferie zimowe w leśniczówce wujka Piotra, który prowadzi schronisko dla dzikich zwierząt. Misia wraz z kuzynem Jankiem chętnie pomagają w opiece nad mieszkańcami Leśnego Przytuliska. Podczas gdy dziewczynka i Popik powoli zdobywają zaufanie i przyjaźń dziwnie markotnego dzika, do leśnej zagrody trafia ranny łoś, a w pobliżu coraz częściej przesiaduje pewna sowa. Misia i Popik jak zwykle zrobią wszystko, żeby pomóc zwierzętom.

Misia to bardzo przyjemna bohaterka. Z pewnością będzie wzorem dla dużej ilości dziewczynek, ale nie tylko. Zapewne niejeden chłopak będzie chciał być jak ona. Leon ma dopiero trzynaście miesięcy i nie mam dużego doświadczenia w tego typu książkach - tyle co pamiętam z czasów swojego dzieciństwa - ale nie spodziewałam się, że Misia będzie tak dojrzała jak na swoje osiem lat. Nie jest to jednak ani trochę wada. W dzisiejszych czasach dzieci dojrzewają dużo szybciej niż kiedyś i taka ośmiolatka czy ośmiolatek to już praktycznie nie dziecko. Rozumieją wszystko, dostrzegają jeszcze więcej. Cieszy mnie, że Misia mimo to docenia swoje dzieciństwo.

Bardzo ważne jest dla mnie to, żeby Leon szanował zwierzęta. Misia pokazuje, że one też mają uczucia, odczuwają strach, ból, wdzięczność. Uczy przy tym, by szanować dzikość zwierząt, ich przestrzeń osobistą i nie narzucać się Wiele dzieci traktuje zwierzęta jak zabawki i mam nadzieję, że dzięki Misi Leon nie będzie taki. W naszym domu koty zawsze były częścią rodziny, dostają prezenty pod choinkę czy na walentynki i nikomu nie przyszłoby do głowy choćby uderzenie ich. Z takim wzorcem i tym cyklem pozostaje tylko trzymać za Leona kciuki. Misia w tej części opiekuje się dzikimi zwierzętami. Dla mieszkających w wielkich miastach spotkanie dzika czy jelenia może się wydawać abstrakcją, ale u nas po podwórku potrafią kręcić się wilki i mam nadzieję, że nigdy na żadnego nie wpadniemy. Mimo to dobrze, żeby Leon wiedział jak zwierzakowi pomóc. Nie oczekuję, żeby dotarł do rannego i owiązał mu ranę własnym szalikiem - broń Boże! - ale jak już będzie starszy wytłumaczę mu, co powinien zrobić w takiej sytuacji.

Skoro już wiemy, że treść jest naprawdę wartościowa i czyta się doskonale muszę wspomnieć o ilustracjach. Nie ma ich tutaj jakoś specjalnie dużo, ale są wyjątkowo piękne. Niby dla dzieci, ale nie do końca. Agnieszka Filipowska nie stworzyła obrazków wygładzonych, typowo dla malucha czy kilkulatka, ale potraktowała małych odbiorców jako naprawdę wymagających i doceniających sztukę. Jestem zakochana w tym wydaniu i troszkę kusi mnie zamówić kilka innych części Misi, jednak wiem, że najpierw musimy z Leonem wypracować cierpliwość i chęć słuchania. Dobrze, że mamy tutaj rozdziały, dzięki czemu mogę czytać mu jeden dziennie, bez konieczności przerywania w połowie historii. 

Jeśli uwielbiacie mądre książeczki i Wasze dzieci lubią dłuższe historie - prawdopodobnie grupa docelowa to dzieci zbliżone wiekiem do naszej głównej bohaterki - to bierzcie Misię w ciemno. Ja jestem zachwycona. 

★★★★★★★★★★

Za książeczkę bardzo dziękujemy wydawnictwu Zielona sowa!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Cześć w piątek! Witamy się dzisiaj z Wami razem z nową książeczką. Właściwie książką, bo to już historia dla dużych dzieci. 🤭 Dużo słyszałam o tej serii o Misi i bardzo byłam jej ciekawa. Wiem, że Leon jest jeszcze troszkę na nią za mały, ale czytam mu ją gdy się bawi. Zauważyłam, że naprawdę słucha i co jakiś czas przychodzi zobaczyć, czy pojawił się jakiś nowy obrazek. Ilustracji jest tutaj niedużo, ale są za to wyjątkowo piękne. Widać, że ich autorka - Agnieszka Filipowska - nie tworzyła ich na szybko, tylko każdej poświęciła sporo czasu. Tekstu jest naprawdę dużo, w książce jest kilka rozdziałów, które łączą się ze sobą fabularnie. Można jednak czytać po jednym i my tak właśnie robimy. Bardzo podoba mi się, że Misia traktuje zwierzęta jak ludzi i pokazuje, że one też czują, cierpią i potrzebują dobra. Nie narzuca się im, daje im przestrzeń. To ważne, żeby dziecko rozumiało to i potrafiło się zachować w obecności nieznanego zwierzaka. Gdy Leon troszkę podrośnie zamierzam kupić jeszcze kilka książeczek z tego cyklu. Naprawdę dobrze się je czyta i autorka traktuje dzieci jak osoby bardzo rozumne - nawet ja doskonale się bawiłam podczas czytania i nie odniosłam wrażenia, że mam do czynienia z książką dla dzieci. ———————————————— #misiaijejmalipacjenci #ksiazkidladzieci #książkidladzieci #ksiazkadladzieci #kochamczytać #kochamwiecczytam #czytambokocham #bookstagram #bookstagrampl #bookstagramtopasja #małyczytelnik #wolnyczaszdzieckiem #synekmamusi #czytamyrazem #kochamgo #mojewszystko #jestembojestes #jestemmama #malyczlowiek #książkoholik #książkoholik #wydawnictwozielonasowa #biblioteczkaleona #synus #booklife #poczytajmimamo
Post udostępniony przez Karolina & Leon 👶🏼 & Luna 🐱 (@_kyou_)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger