Wy wszyscy pewnie już znacie Rebeccę Donovan, jednak jeśli chodzi o mnie to nasze pierwsze spotkanie. Sama nie wiem dlaczego nie zainteresowałam się serią Oddechy. Przyznam, że żałowałam, iż tego nie zrobiłam, gdy miałam okazję. Gdy tylko pojawiło się Co jeśli... od razu zdecydowałam, że muszę ją przeczytać. Koniec z byciem autorowym ignorantem. Trzeba poznać poczytnych pisarzy.
Cal w dzieciństwie należał do pewnej paczki. Przyjaźnił się z trzema dziewczynami, które mieszkały w sąsiedztwie. Z czasem jednak wszystko zaczęło się zmieniać. Rechelle się przeprowadziła, Nicole zerwała kontakt. Został tylko on i Rae. W chwili, gdy skończyło się liceum śliczna, popularna i delikatna Nicole zniknęła. Wszyscy myśleli, że za namową rodziców poszła na Harvard. Słuch po niej zaginął.
Kiedy pewnego dnia Cal na swojej drodze spotyka Nyelle, jest w szoku. Przecież tak dobrze zna te oczy! Jednak mimo uderzającego podobieństwa ta dziewczyna nie może być Nicole. Włosy w nieładzie, ogromne ubrania i szalone pomysły. Jego przyjaciółka z dzieciństwa była ułożona, grzeczna i nienagannie ubrana. Cal mógłby jednak przysiąc, że właśnie spotkał ją ponownie i czuje do niej to samo, co dawniej. Co się stało z tą dziewczynką w cytrynowej sukience?
Nie lubię tego, że podczas lektury jakiejś książki od razu przychodzi mi do głowy jakaś inna pozycja, podobna do tej. Mimo, że bardzo się starałam, nie mogłam się pozbyć wrażenia, że Co jeśli... przypomina Papierowe miasta, Johna Greena. Oczywiście nie w złym sensie. Nyelle bardzo przypominała mi z charakteru Margo Spiegelman (i do córki Kapelusznika z Ever After High...). Takie same zwariowane pomysły, ukryta osobowość i smykałka do zagadek. Muszę przyznać, że Rebecca Donovan wykazała się tutaj, jeśli chodzi o kreacje bohaterów. Naprawdę mocno przypadli mi do gustu.
Nawet jeśli się udaje, że nic się nie stało, wciąż jest to tak samo realne.
Cal nie jest typowym książkowym chłopakiem. Nie jest umięśniony, nie podrywa dziewczyn i nie próbuje zaciągnąć ich do łóżka. To one uganiają się za nim, jednak nie potrafią zatrzymać go na dłużej. Podoba mi się to, że autorka nie zrobiła z niego takiego bohatera, jakiego spotykam najczęściej. Z ulgą przyjęłam fakt, że nie jest taki jak inni. Nyelle również nie należy do stereotypowych bohaterek. Nie jest cicha i spokojna, potrafi zagrozić nożem, nie przejmuje się, co myślą o niej inni. Gdy Cal poznawał jej charakter sama byłam coraz bardziej zauroczona jej postacią. Gdy znikała, zastanawiałam się, co robi w danym momencie. Ona sama była bardzo skryta i na pytania odpowiadała zagadkami. Byłam ciekawa, co głęboko w sobie skrywa ta dziewczyna, której na każdy smutek pomagały lody.
Kolejnym plusem tej historii jest to, że Rebecca Donovan bieżące wydarzenia przeplata retrospekcjami z przeszłości. Pomaga to zrozumieć wszystko, co się dzieje, ale też decyzje bohaterów. Dzięki temu, niestety, domyśliłam się, co skrywa Nyelle. Nie przeszkodziło mi to jednak mocno wczuć się w jej postać. To ona była jasną gwiazdką tej książki. To na niej skupił się mój wzrok. Z całej siły chciałam, by naprawdę była szczęśliwa.
Gwiazdy mogą ukoić twój ból, jeśli tylko im pozwolisz. A kiedy wzejdzie słońce, po nagromadzonych smutkach nie będzie śladu.
Ta książka jest o zmianach i wyborach, jakie czasami musimy podejmować w życiu. Jest o dorastaniu; problemach, które czasami opakowane są w ładny, błyszczący papier; o presji, którą na swoje dzieci narzucają rodzice. Co jeśli... każe nam zastanowić się nad tym, czy naprawdę jesteśmy szczęśliwymi ludźmi. Pokazuje nam też, że zawsze możemy zacząć od nowa, dostać od losu drugą szansę. Nie spodziewałam się prawdziwego przesłania, gdy chwytałam za tę pozycję. Okazało się, że autorka poruszyła naprawdę poważne kwestie, które zwykle są po prostu ignorowane. Mało kto pisze o presji społeczeństwa, własnych rodziców. Mało kto pisze o problemach z byciem sobą, o zagubieniu własnej tożsamości. Rebecca Donovan zaskoczyła mnie i sprawiła, że wróciła mi nadzieja na naprawdę dobre książki dla młodzieży.
Podczas lektury na czytelnika mocno działają uczucia. Z łatwością wpada się w wir nieokreślonych emocji, które szaleją wewnątrz i nie pozwalają oderwać się od czytania choćby na moment. Radość, żal, smutek, niedowierzanie, nadzieja. Wszystko to przeplata się między sobą i nie wiadomo, co w danym momencie będzie najsilniejsze. Były momenty, gdy śmiałam się razem z Nyelle do rozpuku. Były takie, gdzie płakałam razem z nią. Realizm, który jest wyczuwalny na stronach tej powieści powala na kolana i zapiera dech w piersiach.
Jedyne, czego żałuję po lekturze Co jeśli... to fakt, że nie chwyciłam za drugą serię autorki w momencie, gdy było to możliwe. Rebecca Donovan otworzyła mi oczy na wiele spraw. Inaczej teraz patrzę na świat. Cieszę się, że zrozumiałam Nyelle i poznałam ją lepiej. Mogę tylko domyślać się intensywności jej uczuć, jednak czuję teraz tą samą samotność i rozpacz co ona. Zwykle zamykając książkę odcinam cienką niteczkę emocji. Tym razem jednak mi się nie udało i wszystko, co dręczyło tę dziewczynę jest tu dalej ze mną.
Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
Podczas lektury na czytelnika mocno działają uczucia. Z łatwością wpada się w wir nieokreślonych emocji, które szaleją wewnątrz i nie pozwalają oderwać się od czytania choćby na moment. Radość, żal, smutek, niedowierzanie, nadzieja. Wszystko to przeplata się między sobą i nie wiadomo, co w danym momencie będzie najsilniejsze. Były momenty, gdy śmiałam się razem z Nyelle do rozpuku. Były takie, gdzie płakałam razem z nią. Realizm, który jest wyczuwalny na stronach tej powieści powala na kolana i zapiera dech w piersiach.
Niebo pełne możliwości i bólu. Przecież to sprzeczność. Chyba, że możliwości zawsze niosą ze sobą cierpienie...
Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Feeria!
Bardzo jestem ciekawa tej książki, szczególnie, że słyszę wiele pozytywnych opinii na jej temat :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowyŚwiat
To prawda - mało jest negatywnych recenzji na jej temat. Aż się zdziwiłam :D
UsuńCieszę się, że i Tobie przypominała Papierowe Miasta, bo już się bałam, że na siłę doszukuję się jakichś podobieństw :P
OdpowiedzUsuńTeż właśnie zauważyłam, że mało kto to dostrzegł :D Pjontka!
UsuńRebecca Donovan coraz bardziej podbija nasz rynek :) Z chęcią przeczytam tą powieść, bo z tego co zauważyłam wszyscy ją zachwalają a poza tym z chęcią przeczytam książkę, w której nie ma umięśnionego playboya, rzucającego się na każdą napotkaną dziewczynę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
subiektywne-recenzje.blogspot.com
O tak! Cal jest dobrym powodem, by przeczytać Co jeśli... :D
UsuńKsiążkę czytałam i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że ma dużo fanów :3
UsuńSkoro Ty tak wysoko oceniłaś tę książkę, z pewnością musi być doskonała.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Na pewno warta uwagi :3
UsuńJestem ciekawa tej książki a Twoja wysoka ocena jeszcze bardziej mnie do niej zachęca. Jednak nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki i chyba zacznę od serii "Oddechy" :)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Ja żałuję, że nie zaczęłam od Oddechów :c
UsuńNie czytałam, ale mam w planach jej zakup. Uwielbiam takie książki, które fabułą są podobne do tej, więc już nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się za to cudo :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
W takim razie czekam na recenzję, jak już ją dorwiesz :3
UsuńMam zamiar ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się :3
UsuńDziś do mnie dotarła, więc muszę jak najszybciej się z nią zapoznać. :- D
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak Ci się podoba, jak zaczniesz :3
UsuńNatknęła mnie taka myśl: co by sobie ludzie (kobiety zwłaszcza) pomyśleli, gdyby mnie widzieli czytającego tę książkę na przystanku, na ławce, czy w autobusie. :D
OdpowiedzUsuńZapewne byliby dosyć zdziwieni :D
UsuńHehe, zapewne. :D
UsuńSpróbuj kiedyś wyskoczyć z jakąś typowo kobiecą książką w miejsce publiczne :D
UsuńPrzydałaby się tylko druga osoba, która by rejestrowała reakcje ludzi, bo j bym musiał się skupić na czytaniu, żeby wyglądało autentycznie. :D
UsuńZaopatrz się tylko w jakąś mocno różową książkę :P
UsuńTaa, i jeszcze najlepiej różową koszulkę do tego... albo skarpety hahaha :D
UsuńI koniecznie przykrótkie spodnie :D Żal byłoby takie skarpetki zasłaniać :D
UsuńZdecydowanie. Muszą być krótkie. :D
UsuńMoja bujna wyobraźnia produkuje interesujące obrazy :D
UsuńHehehe, a to podobno my, faceci, mamy wybujałą wyobraźnię. :P
UsuńMoja bije wszystkie inne... na głowę :P
UsuńOk, nie podważam. :P
UsuńTak będzie lepiej :P Moja wyobraźnia czasami mnie przeraża :D
UsuńDobrze jest. Nie można ograniczać wyobraźni. :) Zastanawiające jest tylko, czy bardziej działa przy fantasy, czy przy romansach. :P
UsuńBardziej przy fantastyce niż romansach :D są pewne priorytety, nawet jak na wyobraźnię :p
UsuńTo przy Sandersonie pewnie ostro się gimnastykuje. :) Czekam na recenzje. ;) Miłej soboty
UsuńRecenzja będzie w poniedziałek :3 Dziękuję i wzajemnie! :3
UsuńSkoro główna bohaterka jest podobna do Margo muszę przeczytać! Szkoda, że jednak jej nie kupiłam, już miałam ją w ręce, ale odłożyłam na półkę :(
OdpowiedzUsuńNic straconego - biegnij po nią :D
UsuńTwoja recenzja jest piękna i choćby ze względu na nią sięgnę po książkę "Co, jeśli..." Nie jestem w stanie opisać, co takiego mnie najbardziej przekonało: realizm powieści, porównanie do Papierowych Miast czy problemy, które są poruszane. Wiem jedno: muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńJej <3 Dziękuję za miłe słowa :3 Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
Usuń