listopada 09, 2014

[224] Dworek Longbourn - Jo Baker


Tytuł: Dworek Longbourn
Tytuł oryginału: Longbourn
Autor: Jo Baker
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 24 wrzesień 2014
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cena na okładce: 36,90

Być może zdobycie tego, czego się pragnęło przez długie lata, wcale nie jest do końca szczęśliwe. Osiągnięty cel może wydawać się inny, niż się spodziewano. Możliwe, że z czasem traci na swojej atrakcyjności i wszystkie jego wady, ignorowane przez długi czas, nagle stają się wyraźne. I nie wiadomo, co z tym zrobić.

Na tę książkę czekałam bardzo niecierpliwie. Jestem fanką Dumy i uprzedzenia, więc moje zainteresowanie Dworkiem Longbourn to była tylko kwestia czasu. Przyznam się, że kiedy już ową pozycję dostałam w swoje łapki nie mogłam się zebrać i zacząć ją czytać. Wiedziałam, że jak już to zrobię to niedługo nastanie koniec. Czasami tak mam przed książkami, na które bardzo oczekiwałam. Nie chcę ich kończyć. Więc analogicznie... boję się zacząć. 

Sara jest pokojówką u państwa Bennetów. Pracuje tam ciężko od rana do nocy, gdyż pracy jest dużo a rąk do pomocy mało. Pomaga pani Hill, gospodyni, w gotowaniu obiadów. Pilnuje małą Polly, która jest jeszcze za młoda do tak ciężkiej pracy i wczesnego wstawania. Ubiera, czesze panienki i słucha ich zwierzeń. Ma gdzie spać i co jeść - czego może chcieć więcej? Pewnego dnia wydaje jej się, że widzi wędrownego handlarza. Jak się jednak okazuje owym mężczyzną był James - nowy lokaj państwa Bennetów, który zamieszkał nad stajnią.

Sara jest bardzo zainteresowana nowym pracownikiem. Nie ma doświadczenia z mężczyznami i chętnie poznałaby Jamesa. Mężczyzna jednak nie wydaje się być zainteresowany młodą pokojówką i jak najlepiej stara się wykonywać swoją pracę. Dziewczyna jest pewna, że z tym chłopakiem jest coś nie tak. Nie wierzy w to, co o sobie opowiada i jest pewna, że wcale nie przyszedł z miejsca, o którym mówi. Rozważania na ten temat przerywa jej pojawienie się lokaja sąsiadów. Mulat jest jawnie nią zainteresowany a dla takiej dziewczyny to nowość. Nie zna uczucia miłości... 

Gdziekolwiek jesteś pomyślała gospodyni, Bóg cię obserwuje. Po prostu patrzy na ciebie swoim nieludzkim okiem, z bezdusznym sercem.

Tak teraz czytam to krótkie streszczenie fabuły i myślę, że wydaje się dosyć nudna. Jakie to nieprawdziwe! Owszem, codzienna praca służby to nic ciekawego. Ale ta praca odbywa się w domu Bennetów, gdzie nigdy nie jest nudno. Same córki robią ogromny hałas a przez dom przetaczają się oficerowie, słynny pan Darcy i mnóstwo kandydatów na mężów. W końcu marzeniem każdej matki jest to, by jej dziewczynki miały zapewnioną bezpieczną przyszłość - z miłością czy bez niej. Dumę i uprzedzenie czytałam kilka razy. Nie da się zaprzeczyć, że Jo Baker dorównała poziomem Jane Austen. Jestem w pełni zadowolona z tego, co nam tutaj zaserwowała. Jak pewnie się już domyślacie pokochałam Jamesa i gorąco kibicowałam jemu i Sarze - na co się doprawdy nie zapowiadało. Jednak nietrudno się domyśleć, co się między nimi wydarzy. Koniec końców to romans! Jednak nie bądźcie takie pewne, że znacie zaskoczenie... Autorka jeszcze nie raz Was zaskoczy.

Jeśli chodzi o wydanie to chyba najpiękniej wydana pozycja tego roku. Teraz ślę prośbę do wydawnictwa: proszę, wydajcie Dumę i uprzedzenie w podobnym stylu! Pięknie by razem wyglądały na półce. Okładka jest piękna. Te kolory i różowe kwiatuszki... W podobnym stylu utrzymane jest wnętrze okładki. Wydawnictwo dało z siebie wszystko. To pierwsza ich książka, z którą miałam styczność, i jeżeli wszystkie są wydane w ten sposób... To naprawdę warto zwrócić na nie uwagę. Szczególnie, że nie tylko wygląd jest cudowny, ale i sama zawartość. Początkowo trudno mi było wciągnąć się w świat służby. W końcu jednak nie wyobrażałam sobie, że można nie pracować. Nie da się ukryć, że praca pokojówki nie należy do łatwych, jeśli w domu brakuje rąk do pracy. W takim wypadku trzeba również pomóc przy obiedzie, posprzątać podwórze... Nie ma się czasu na własne marzenia. Bo kto właściwie uwierzy w to, że służba może owe marzenia mieć?

Jeszcze jako dziewczynka, a potem i w okresie dojrzewania, mimo wilczego apetytu, za każdym razem, kiedy pojawiało się ciasto - biszkopt posypany cukrem pudrem, który pani Hill wyczarowywała z jajek, mąki i kremowego masła - Sara zawsze wzbraniała się przed patrzeniem, bo wiedziała, że to nie dla niej. Zamiast tego zanosiła je na górę, gdzie szybko znikało - nawet okruszki, zebrane zwilżonym palcem któregoś z Bennetów - a potem zanosiła pusty talerz z powrotem do kuchni. Dlatego dziewczyna patrzyła na dywan pod jej stopami albo na obraz konia z dziwnie małą głową, wiszący na końcu korytarza, albo pomarszczone żółte firanki w salonie, i z całych sił starała się nie oddychać, żeby nie czuć zapachu wanilii albo cytryn, albo migdałów; nawet zerknięcie na ciasto przynosiło ból.
Właśnie zdała sobie sprawę, że James nie patrzył na nią od miesięcy.

Przyznam, że James wzbudził we mnie gorące uczucia. Byłam ciekawa, skąd się wziął i co właściwie tam robi. Rozwiązanie tej zagadki było doprawdy szokujące. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i bardzo mnie zaskoczył. Ale zakończenie mi się spodobało - chociaż miałam nadzieję na inne. Nie rozczarowało mnie jednak i to się liczy. Chętnie poznałabym dalsze losy bohaterów. Przywiązałam się do nich. Cierpiałam razem z nimi i byłam z nimi szczęśliwa. 

Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Czwarta strona i życzę dalszych wydawniczych sukcesów.

3 komentarze:

  1. Bardzo chcę przeczytać!
    Pokochałam "Dumę i uprzedzenie" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham "Dumę..." zresztą tak jak moja mama i myślę nad kupieniem jej "Dworku Longbourn" na gwiazdkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wysoka ocena!
    Ale czego innego można by spodziewać się po takiej autorce? ;)

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger