maja 08, 2015

Matura 2015, czyli jak zniszczyć sobie życie w pięć dni.


Matura jest egzaminem, którego ominięcie nie przyniesie nic dobrego. Wszyscy podchodzą do niego z obawą, że nie zdadzą, co jednak nie sprawia, że uczą się więcej. Z doświadczenia wiem, że będąc w gimnazjum i zaczynając liceum czy technikum wydaje się, że jeszcze dużo czasu i naprawdę nie ma co się martwić. Kiedy więc minęły te ostatnie trzy lata? Nie mam pojęcia. 

Kiedy obudziłam się w poniedziałek byłam pewna, że to jakiś chory sen. Ja już mam pisać maturę? Przecież dopiero co szłam do liceum. Miałam jakieś dziwne wrażenie, że nie to jest niemożliwe, więc nie traktowałam tego zbyt poważnie - co więcej nawet się wyspałam pierwszego dnia. Po raz pierwszy od dawna. Zjadłam śniadanie, wskoczyłam w nową bluzkę w literki - kupioną specjalnie na matury z polskiego, wzięłam dowód, cztery czarne długopisy i bez grama stresu ruszyłam do szkoły. 


Z polskim nie mam żadnych problemów, więc chyba bardziej przerażało mnie kodowanie arkusza, niż sam test. Po otworzeniu stwierdziłam, że wybrane przez CKE teksty na czytanie ze zrozumieniem są najzwyczajniej w świecie dziwne. Szukanie w nich odpowiedzi na pytania, jeszcze dziwniejsze, nie było za łatwe, jednak myślę, że nikomu nie powinno sprawić to zbyt dużych problemów. Najgorszym zadaniem był osławiony już tekst Mickiewicza. O tym, że to jednak Mickiewicz dowiedziałam się oczywiście po fakcie. Powiedzcie mi: jak można dać fragment epilogu - taki ni w pięć, ni w dziewięć - i kazać napisać z czego pochodzi i kto to napisał? 

Wszyscy wiedzą, że Mickiewicz (grr) pisał trzynastozgłoskowcem. WSZYSCY. Liczę te głoski i liczę. Nie ma trzynastu, jest jedenaście. To nie Pan Tadeusz. Kropka. Kochanowski? Możliwe. Nie przyszło mi nawet do głowy, że ten autor epilog swojej epopei narodowej napisał inaczej. Ktoś wiedział? 


Rozprawka? Po raz kolejny Lalka. Większość próbnych, które pisaliśmy zawierała właśnie ten tekst. Prawdopodobieństwo, że akurat go dadzą było bardzo małe. A jednak. Z jednej strony się ucieszyłam (nie Dziady!) z drugiej... Nie jestem jakoś bardzo fanką Prusa. Drugi tematem był oczywiście wiersz i oczywiście nawet nie rozważałam opcji jego interpretacji. Słowa co miał na myśli autor to mój koszmar. Pytanie o wolę człowieka i siły wyższe w pierwszym temacie nie było trudne, więc zabrałam się do pisania. Wszystko to zajęło mi może ponad godzinę i mimo, że czuję, że w rozprawce nie ma spójności... Nie poszło źle.


Dzień drugi. Matematyka. Nic trudnego dla mat-fiza. Mimo to spodziewałam się, że będzie kosztowała mnie trochę wysiłku. Jak wielkie było moje zdziwienie jak okazało się, że bardzo trudno będzie tej matematyki... nie zdać. Żadne zadanie nie sprawiło mi trudności i po godzinie mogłam już sobie spokojnie siedzieć na ławce przed szkołą i czekać na kolejnych maturzystów. Inni z profili matematycznych byli również zdziwieni poziomem matury, jak humaniści rozpaczali. Według mnie tę maturę spokojnie można było zdać po gimnazjum - nie było tam nic takiego.


Trzeci dzień był dla mnie najgorszy. Poskąpiono mi talentu do języków, więc trochę się obawiałam. Mimo to nie denerwowałam się ani trochę i spokojnie do tego podeszłam. Cała matura również zajęła mi trochę ponad godzinę i byłam zadowolona z wyniku. Sprawdzając odpowiedzi w internecie z zamkniętych mam 30 poprawnych na 40. Więcej mnie nie obchodzi. Zdałam. Ten egzamin również spokojnie można było zdać po gimnazjum. Osobiście miałam jedną godzinę angielskiego w tygodniu i bardzo rzadko na nim bywałam. Nie potrzeba było zbyt dużo wiedzy, by zdać. Cały internet też tak uważa.

To był koniec obowiązkowych matur pisemnych. Teraz pozostały tylko rozszerzenia. W czwartek polski, w piątek matematyka. Na studia najbardziej potrzebuję właśnie rozszerzonego polskiego, jednak mam w sobie za dużo wiary w siebie, więc nie bałam się ani trochę. Miałam nadzieję, że dostanę jakiś temat, który przypadnie mi do gustu i będę pisać i pisać. Nie myślałam nawet o interpretacji porównawczej - to nie dla mnie. Kiedy zobaczyłam tekst Umberto Eco miałam ochotę krzyczeć. Sam tytuł, Historia piękna, mi się nie spodobał. Polecenie było bardzo ogólne: co przekazuje autor, ustosunkuj się do tego. Trudne. Teoretycznie można pisać o wszystkim. Jednak czy w praktyce egzaminatorzy uznają to wszystko



Mimo dziwnego tematu szybko złapałam swój rytm i trochę po godzinie wyszłam, zostawiając za sobą kilkaset słów. Widziałam, że inni mieli problemy ze znalezieniem sobie tezy i kiedy wychodziłam, niektórzy dopiero zaczynali. Czasami żałuję, że nie potrafię się zastanawiać nad tym, co piszę. Teraz zmieniłabym to, co zawarłam w tym eseju. Napadły mnie wątpliwości. Szkoda, że nie będzie tak dobrze, jak bym chciała.


No i ostatni dzień. Dzień, dzięki któremu powstał ten wpis. Rozszerzona matematyka. Jak na osobę z profilu matematycznego przystało podeszłam do tego egzaminu z dość dużą wiarą w siebie. Przecież te trzy lata po kilka godzin matematyki tygodniowo na pewno przyniosły jakieś efekty i większość zadań powinnam umieć zrobić. CKE uznało jednak, że skoro mamy tyle godzin tego przedmiotu tygodniowego tu umiemy robić bardzo dużo zadań i bardzo szybko. Szesnaście zadań, w tym pięć zamkniętych? Niby nic. Siedem pierwszych nie było jakoś specjalnie trudnych. Z tego co widzę mam je dobrze. Gorzej z kolejnymi, szczególnie tymi na udowodnij. Moim zdaniem CKE dało za trudne zadania, jak na 180 minut. To była pierwsza matura na której siedziałam do samego końca. Nie zrobiłam kilku zadań, kilka na pewno źle mi wyszło. Jeśli Centralna Komisja na kimś to testowała, to chyba na studentach na trzecim roku AGH. Pozdrawiam. 

Nie wiem, czy chociaż jedna osoba jest zadowolona z tego, jak napisała. Osobiście wybieram się na edytorstwo (ha ha), jednak widzę już, że przez polski rozszerzony nie mam na to szans, a na mish również nie mam szans. Tak więc po raz kolejny dziękuję CKE za to, że uważa nasz rocznik za tak inteligentny, że dowaliła takie zadania. 

Teraz tylko zostało mi już najgorsze. Ustne. Poprzednie roczniki z prezentacją z języka polskiego mają bardzo dobrze. Boję się, że wylosuje coś, o czym nie będę miała zielonego pojęcia. Przeraża mnie jednak bardziej angielski, który chcę po prostu zdać na 30% i naprawdę nie potrzebuję więcej. W poniedziałek i w środę muszę przetrwać. To będą najgorsze pół godzinne odpowiedzi w moim życiu. Gorzej będzie, jak nie zdam.


Pozostaje mi tylko zapytać Was, czy pisaliście maturę i jak Wam poszło? Panikujecie przed ustnymi tak bardzo, jak ja? Pojęcia nie mam jak sobie poradzę. Im bliżej ustnych tym bardziej trzęsą mi się ręce. Powodzenia na maturach w przyszłym tygodniu. Damy radę, prawda?

24 komentarze:

  1. A na co zamierzasz iść?
    Ja swoją maturę wspomina... Nie. W ogóle jej nie wspominam. Jakoś jej nie pamiętam. Poszło mi nieźle, choć byłam wściekła na swoje problemy ze wzrokiem, przez które na matmie zawaliłam zadania z geometrii przestrzennej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam zamiar iść na edytorstwo, jednak coś czuję, że już szans nie mam.
      Ja po ustnych mam zamiar całkiem o maturze zapomnieć.
      A geometria przestrzenna to porażka... Zawsze i wszędzie.

      Usuń
  2. Też pisałam maturę. Matematyka, faktycznie całkiem prosta, ale oczywiście cała ja i namieszałam w niektórych zadaniach... Z angielskim nie mam problemu i ustnego też się nie boję. Jedynie polski ustny mnie przeraża, mam podobne odczucia do ciebie. W czwartek pisałam rozszerzoną biologię i mam mieszane uczucia - sprawdzenie wiedzy? nie! Wszystko było na logikę i czytanie ze zrozumieniem, więc albo się w klucz trafi albo nie. Za tydzień w piątek mam jeszcze chemię, więc zobaczymy, czym w tym roku nas zaskoczą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też namieszałam w matematyce. W zamkniętych...
      Zazdroszczę braku problemów z angielskim. Ja w ogóle nie mam talentu do języków.
      Właśnie słyszałam, że na biologii było dużo na zrozumienie i mało czasu. Powodzenia na chemii :)

      Usuń
  3. Ja w sumie talent do polskiego i języków podobno mam. Z tymi językami rzeczywiście, ale polski? Jedynie lubię czytać i tyle.
    Z podstawowej matematyki będę mieć 98% natomiast z rozszerzenia liczę na jakies 70-75. Gdybym miała dodatkowa godzine dałabym radę uzyskać lepszy wynik, a tak to kicha. Rownież to była jedyna matura, na ktorej siedziałam do samego końca.
    Ustny angielski już za mną, uzyskałam 90% ale za co? Nie wiem bo czułam że poszło mi beznadziejnie. Przede mną jesZcze tylko 3 matury, niemiecki rozszerzony, geografia i ustny polski.
    Ale coś czuję, że z mojej architektury nici i zobaczę się z matematyką rozszerzoną 9 maja 2016 roku :)

    Rownież planuję podobny wpis na blogu, kurczę wyprzedziłaś mnie :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę :) Ja nigdy problemów z matematyką nie miałam, jednak ta mnie zniszczyła totalnie... Zazdroszczę też talentu do języków. Próbuję się ich uczyć, ale mi najzwyczajniej w świecie nie idzie. :c

      Teraz czekam na Twój wpis :)

      Usuń
  4. Dzisiaj w końcu miałam dzień oddechu, w sumie mam podobne odczucia co do tegorocznej matury. Nie była jakoś specjalnie trudna, a przynajmniej te przedmioty z podstawy. Najdziwniejszy był dla mnie kompletny brak stresu, w gorszych nerwach szłam do szkoły na głupią kartkówkę.
    A tego "Pana Tadeusza" to w ogóle nie byłam pewna co wpisać, stwierdziłam, że brzmi jak coś co Adaś mógłby napisać i pomyślałam sobie, że właściwie co mi zależy go wpisać, punktów mi nie odejmą. Tak poza tym najgorszy dzień miałam wczoraj, też pisałam rano polski rozszerzony, a później biologię (która nawiasem mówiąc miała w cholerę zadań, niby 22 ale jak podliczyć wszystkie podpunkty to wychodzi 55). Podziwiam, że wybrałaś pierwszy temat z Umberto Eco, ja nie potrafiłabym napisać rozprawki problemowej, zawsze wybieram analizę wiersza, nawet na podstawie tak zrobiłam, jakoś jest dla mnie o wiele łatwiejsza. Ale miałam bardzo podobnie, jak już zaczęłam pisać to już nie mogłam przestać aż w pewnym momencie obracam kartkę, a tu koniec miejsca, nie było rady musiałam wyjechać na brudnopis i sensownie zakończyć. Teraz tak się zastanawiam, że też mi coś za szybko to poszło, bo większość mojej sali dalej pisała jak wychodziłam.
    No i dodatkowy respekt za rozszerzoną matematykę,na pewno trzeba włożyć masę pracy żeby się do niej przygotować. Tak zauważyłam, że cke spodobał się pomysł upakowania jak największej ilości pytań w jednym arkuszu, biologia, matematyka, a teraz z tego co słyszę to jeszcze i wos.
    O ustnych wolę nie myśleć, tak się dygam, że wylosuję pytanie, które mi nie siądzie i koniec.
    I tak czytam w pierwszych komentarzach, że chciałaś wybrać się na edytorstwo, mogę spytać, Lublin czy Kraków? Bo też zamierzam wybrać się na ten kierunek jeśli wyniki na to pozwolą :)
    Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale mam problem z krótkim i treściwym ujęciem tematu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będąc na rozszerzonej matematyce w liceum i mając siedem godzin tego przedmiotu tygodniowo to myslę, że samo wchodzi :p Mimo to było trudniejsze niż wszystko, co do tej pory pisałam. Ja analizy wiersza w ogóle nie potrafię napisać :D
      Też panikuję. Własnie siedzę nad przykładowymi tematami z ustnych i w sumie nie są takie złe :D
      Kraków. Strasznie trudno się dostać... Jak mi nie pójdzie bezposrednio to spróbuję przez mish. Fajnie by było studiować razem :D
      I spokojnie. Ja też mam problem z iloscią słów :)

      Usuń
    2. Nie no podziwiam każdego kto ogarnia matematykę :D I tak się pocieszam i oszukuję, że te ustne nie będą jakieś super wymagające, szkoła chyba nie pozwoli żeby ludzie nie pozdawali bo przecież rankingi XD No chyba, że ktoś żywcem nic nie powie...
      Też myślałam o Krakowie, głównie dlatego, że mam blisko ale limit miejsc trochę ostudził mój zapał. Pozostaje tylko poczekać na wyniki i mieć nadzieję, że te moje wypociny miały w ogóle jakiś sens. Ale kto wie może akurat się spotkamy :) Będę bardzo mocno w to wierzyć, bo fajnie by było gdyby się udało...

      Usuń
    3. Mnie też przeraża ilosć miejsc i jestem pewna, że się nie dostanę. Po prostu... tak czuję, że to co tam popisałam nie miało dużego sensu.
      Też jednak mam nadzieję :)

      Usuń
  5. Też pisałam w tym roku maturę!
    Rocznik '96 witamy!

    Mnie poziom matur zaskoczył. Byłam pewna, że dadzą coś prostego - szczególnie, że tak wiele uczniów oblało próbną. No ale cóż... Bywa i tak.
    Na całe szczęście mnie tak mocno cały ten poziom jakoś nie zaskoczył (żebyście mogli ocenić mniej więcej poziom intelektualny mojej osoby to powiem tylko, że zakończyłam klasę maturalną z paskiem).

    Głupie było to zadanie z tekstem Mickiewicza.
    I co to miało sprawdzić? Że co? Że uczyliśmy się epopei narodowej na pamięć?!
    Niektórym się udało trafić, ale ja na przykład dopatrzyłam się w tym fragmencie stoicyzmu - no to Kochanowski.

    Matematykę starałam się robić na spokojnie, żeby nie pomylić się gdzieś rachunkowo.
    I kurczę - czasu było za mało?! Jak chciałam potem powrócić do zadań, sprawdzić, zastanowić się nad otwartymi - nie dało rady! Musiałam już oddawać.

    Angielski podstawa to tak o. Moja szkoła spaliła i jakoś z głośnikami były problemy, ale cudem dało radę coś usłyszeć. Wkurzyło mnie tylko moje przekombinowanie i "catch fire" oraz "go off" kurczę :/

    Bardzo mi zależało na angielskim rozszerzonym. I właśnie przez to straciłam 10% za nic - miałam dobrze, a pozmieniałam. Ranyyy....

    Też pisałam rozszerzenie z polaka - ja natomiast wzięłam sobie (o dziwo, bo też preferuję wypowiedź argumentacyjną) interpretację porównawczą :D
    Podpasował mi po prostu temat i tak miałam do czego się odwołać - Dziady cz. III oraz na dodatek Inny świat :)

    Czeka mnie jeszcze niemiecki rozszerzony i później to już ustne. Ale ustnymi się nie przejmuję na całe szczęście, bo należę do gadułek - ludzi, którzy z wyrażaniem zdania jakoś nie mają większego problemu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazało CKE odpisało na bulwers mój i mojej przyjaciółki na Twitterze. Było to coś w rodzaju 'lektury obowiązkowe trzeba znać' - kiedy stwierdziłyśmy 'na pamięć?' już się nie odezwali. Smutne.
      Też nie mam problemu z mówieniem. Gadam i gadam. Boję się tylko, że nie zrozumiem polecenia na angielskim albo trafię na gramatyczne na polskim... Albo co gorsza Mickiewicz. Po poznaniu jego biografii go nie trawię. A 'Redutę Ordona' tak lubię... :c
      Powodzenia, powodzenia! I daj znać jak Ci dalej poszło :3

      Usuń
  6. Zachowaj sobie ten tekst, bo to będą fajne wspomnienia za kilka lat :) Ja moją maturę wspominam dobrze - nie stresowałam się, byłam dobrze przygotowana i zdałam wszystko śpiewająco. Więc się nie stresuj :) Na pewno wszystko poszło dobrze i powodzenia na ustnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę takiej pewności :) Ja się właśnie tylko ustnych obawiam. Nie dziękuję, bo dziękować chyba nie wolno :)

      Usuń
  7. Na pewno wyniki jeszcze Cię pozytywnie zaskoczą. Ja maturę piszę za 2 lata, a już się jej chorobliwie boję. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie sobie poradzisz, Dianuś :) Nie panikuj, bo to wydaje się być straszne, a później okazuje się, że ta cała atmosfera na salach to jakieś wymysły. Nauczyciele żartują, nikt nie przygląda się uczniom jak sęp... Nie masz co się bać :)

      Usuń
  8. Z polskiego ucieszyłam się jak głupia widząc wypracowanie. Podobny temat mieliśmy niedawno na języku polskim więc wiedziałam co napisać. Chociaż czasu mi zabrakło i nie sprawdziłam czy wszystko jest dobrze. Teksty publicystyczne przeraziły mnie. Chociaż nie tyle same teksty co pytania do nich i fragment "Pana Tadeusza" wzięty nie wiadomo skąd xd
    Co do matematyki to na pewno zdałam z czego się cieszę. Angielki był zadziwiająco łatwy, a polski rozszerzony napisałam jednak po fakcie zauważyłam, że Krasińskiego pomyliłam z Krasickim:( Pisałam jeszcze rozszerzenie z wosu, który poszedł mi tragicznie. Strasznie trudny, a dodatkowo wypracowanie, w którym nie wiedziałam co napisać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wszystko miało być łatwe, bo przecież nowa podstawa...

      Usuń
  9. ja też zdawałam maturę w tym roku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dzisiaj mam ustny polski i zaraz zejdę na zawał... W takim razie co będzie przed ustnym angielskim...

      Usuń
  10. nie było tak źle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede mną już tylko mój koszmar - ustny angielski :c

      Usuń
  11. Mnie też został jeszcze jeden egzamin - podobnie jak u Ciebie, ustny angielski. Trochę się boję, bo nie wiem czego się spodziewać. Uczyłam się w szkole i chodziłam na dodatkowe korepetycje z angielskiego, ale wiadomo, że stres jest. Mam nadzieję, że pójdzie nam dobrze! :) A gdzie chcesz iść na studia? Bo ja zastanawiam się pomiędzy prawem a administracją. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wybrałam sobie rozszerzoną biologię. Nie polecam, chyba, że ktoś ma ochotę sobie poczytać więcej tekstu niż na polskim i zrobić odpowiednio więcej zadań. Szanowna Komisja byłaby świetnym gospodarzem programu Mamy Cię.

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger