Nie wiem, jak mogłam nazywać się fanką Katarzyny Bereniki Miszczuk, skoro nie zapoznałam się z jej debiutem. Nawet mam drugie wydanie na półce, więc nic w żaden sposób mnie nie usprawiedliwia. Postanowiłam naprawić ten niewybaczalny błąd i przeczytać Wilka, a zaraz po nim Wilczycę. Uznałam, że skoro autorka napisała tę historię mając piętnaście lat nie powinnam oczekiwać po niej za dużo, jednak znając już jej potencjał nie potrafiłam wyzbyć się oczekiwań. Przez lekturę obu tomów ciągle sobie powtarzałam, że napisała to nastolatka, więc nie mogę rzucić książką i gorzko się rozczarować. Po prostu nie mogę.
Margo Cook jest zwykłą nastolatką, której nie podoba się przeprowadzka z Nowego Jorku do Wolftown, miejscowości, która nie zasługuje nawet na miano miasta. Zmiana szkoły w połowie roku szkolnego też nie jest spełnieniem jej marzeń, więc nie jest zbyt szczęśliwa. Jeśli dodamy do tego koszmarne sny, które prześladują ją od przeprowadzki, nie można jej się dziwić. Pierwszy dzień w nowej szkole obfituje w atrakcje. Margo zdobywa wroga, nową przyjaciółkę wielbiącą kolor różowy, zainteresowanie przystojnego chłopaka i sama zwraca uwagę na milczącego siedemnastolatka, z którym zmuszona jest siedzieć na historii sztuki.. Szybko okazuje się, że nie jest w stanie przestać o nim myśleć.
Brzmi jak słynny Zmierzch, Stephenie Meyer? Owszem. Podczas lektury wielokrotnie przychodził mi na myśl. Margo jest irytująca, a jej charakter jest całkiem inny niż ten Belli, jednak reszta wątków jest bardzo podobna. Milczący chłopak, z którym siedzi w ławce, znikający zawsze wtedy, gdy chce z nim porozmawiać, mający swoje tajemnice, ratujący ją przed wpadnięciem pod samochód... Trzeba jednak pamiętać, że Wilk pojawił się na polskim rynku wcześniej niż pierwszy tom sławnej sagi, więc wszelkie podobieństwa wynikają raczej z przypadku i z faktu, że w tamtym czasie spora część autorów pisała książki tego typu, a ja zaczytywałam się w takich paranormalnych romansach bardzo często.
Właśnie po to są przyjaciele - żeby rozumieli cię lepiej, niż ty sam siebie rozumiesz.**
Margo to bohaterka okropna. Nie da się zaprzeczyć, że zachowuje się jak typowa nastolatka tamtych czasów, a jednak nie mogłam znieść jej przemyśleń dotyczących chłopaków, całowania się. To, jak jej światopogląd opiera się na chłopakach jest wręcz przerażające. Jedynym, na co poza nimi zwracała uwagę jest muzyka, a i ten wątek nie został rozwinięty tak mocno, jak mógłby. Ta książka została napisana przez piętnastolatkę. Tak, wiem. Staram się o tym pamiętać. Nie cierpię jednak głównej bohaterki tak okropnie, że tak chyba musieli czuć się wszyscy przeciwnicy Belli podczas czytania Zmierzchu. Nie jest też ciężko domyśleć się, z jaką tajemnicą kryje się milczący Max. Przewidywalność to słowo, którym można określić całą tą dylogię. Nie przeszkadzałoby mi to za bardzo, gdyby nie fakt, że Margo bardzo emocjonalnie reagowała na wszystko, co się tutaj dzieje, jakby nie była w stanie połączyć dwóch prostych wątków. Gdyby to zależało ode mnie dodałabym jej jednak szczyptę inteligencji, by mogła chociaż jak Bella sama dojść do wszystkiego, a nie zrzuciłabym wszystko na przypadek.
Pojawia się tutaj jedna kwestia, która była dla mnie zaskoczeniem, jednak z jej powodu na myśl przyszedł mi cykl Wirusy. Zarówno w Wilku jak i w trochę gorszej Wilczycy tkwi potencjał, jednak autorka musiałaby na nowo napisać całkowicie całą historię, żeby była ona łatwa do przetrawienia i tak dobra, jak jej pozostałe książki. Brakuje tutaj tego słynnego poczucia humoru Katarzyny Bereniki Miszczuk i lekkości stylu. Widać, jak wielki progres pojawił się u niej przez lata i przez to doceniam jeszcze mocniej wszystkie inne jej cykle, które tak uwielbiam. Brakło mi też realizmu, jakiegoś motywu, który kierowałby wszystkim tym, co się wydarzyło. To, jak bardzo bez sensu okazała się zamiana Maxa i innych w wilki, po prostu zwaliło mnie z nóg. Jeśli rozpoczynacie swoją przygodę z autorką od Wilka i Wilczycy to pamiętajcie, że to nawet nie jest marna próbka możliwości pani Miszczuk. Każda jej kolejna powieść to majstersztyk.
Jeśli jesteście fanami autorki to spokojnie możecie się z tą dylogią zapoznać. Ot tak, by zobaczyć, gdzie i jak Katarzyna Berenika Miszczuk zaczynała. Wznowienia w nowych okładkach podbiły moje serce swoim wyglądem. Będą się pięknie prezentować na półce przy tych innych, jednak na pewno już do nich nie wrócę. Wilk nie jest pozycją, od której dobrze zacząć przygodę z tą pisarką i nie jest to też konieczność, by się z nim zapoznać. Mimo, że potraktowałam ten cykl jako ciekawostkę, mały dodatek, to równocześnie się rozczarowałam tym, jak przewidywalna i marna jest to historia. W Wilczycy Margo jest jeszcze gorsza, Max traci w sobie to coś, przez co można go było polubić, także nie liczcie na to, że kontynuacja podnosi poziom.
*Wilk
**Wilczyca
Ogólna ocena*: 05/10 (przeciętna)
Ogólna ocena**: 05/10 (przeciętna)
739 // Wilk // Katarzyna Berenika Miszczuk // Wilk // tom 1 // 22 sierpnia 2018 // 320 stron // Wydawnictwo W.A.B. // 34,99 zł
739 // Wilczyca // Katarzyna Berenika Miszczuk // Wilk // tom 2 // 22 sierpnia 2018 // 416 stron // Wydawnictwo W.A.B. // 34,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Foksal!
Nie mam ochoty na tę dylogię. Autorka zraziła mnie do siebie za sprawą ksiązki Ja diablica, która była jedną z najgorszych jakie czytałam. A skoro piszesz, że bohaterka jest okropna to już w ogóle odpuszczam czytanie tej historii. Szkoda mi czasu. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
https://recenzjeklaudii.blogspot.com/
Mi się Ja diablica podobała, ale czytałam ją wieeeele lat temu. Wtedy byłam młoda i takie rzeczy mi się podobały - to poczucie humoru! Ale nie ma co zrażać się do autorki bo świetnie pisze, także polecę cykl Kwiat Paproci bo jest genialny :D
Usuń