Ostatnio staram się zajmować moje dzieci jak tylko mogę. Koniec wakacji jest ciężkim czasem. Czekają ich nowe sytuacje: przedszkole, zerówka. Będzie ciężko, wiem o tym. Słuchając zaleceń psychologa próbujemy jak najbardziej odwracać uwagę dzieci kreatywnymi i edukacyjnymi zajęciami. I tutaj - jak zwykle - przyszła mi z pomocą Akademia Mądrego Dziecka. Towarzyszy nam już prawie sześć lat i nie wyobrażam sobie, że kiedyś będzie inaczej.
Największym plusem tych dwóch tytułów jest fakt, że obie te książeczki są wielorazowe. Daje to możliwość poprawiania błędów, powtarzania ruchów, ćwiczenie pamięci mięśniowej. Zarówno mój trzylatek jak i sześciolatek są zachwyceni możliwościami, jakie niesie ze sobą marker i gąbeczka.
Chłopcy zazwyczaj nie przepadają za takimi rozrywkami - ciężko ich namówić do ćwiczenia rączki, do usiedzenia w miejscu. I to też jest w porządku. Mimo to cieszę się, że dzięki Rysuję i ścieram byłam w stanie posprzątać w spokoju w kuchni, a oni wykorzystali ten czas pożytecznie. Przyznam, że radzili sobie świetnie. Jestem bardzo ciekawa, jak odnajdą się teraz w nowych placówkach. Mam nadzieję, że nie zrażą się do nauki, bo dzięki Akademii Mądrego Dziecka jest to dla nich świetna zabawa.
Ciekawa jestem ile zniesie jedna taka książeczka. Oliwier z radością rysuje i ściera, więc na pewno eksploatacja Szlaczków będzie bardzo intensywna. Ale wiecie co? Cena tych tytułów jest na tyle przystępna, że kupię je tyle razy, ile razy będzie trzeba. Zajrzyjcie do środka i na szczęśliwe buźki moich dzieci.
Za książeczki dziękujemy wydawnictwu! Więcej informacji znajdziecie tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?