Tytuł: Smak zazdrości
Autor: Melissa de la Cruz
Seria: Klika z San Francisco
Premiera: 23 marca 2011 r.
Wydawnictwo: Jaguar
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 280
No i mimo słabej oceny poprzedniej części zabrałam się za drugą. Mamy tutaj historię tych samych dziewczyn, co w części poprzedniej. Ashley, Lili, A.A. oraz Lauren. Tym razem ta ostatnia próbuje naprawić to, co zepsuła i znów dostać się w szeregi Kliki. Tym razem wykorzystuje fakt, że zostaje zaproszona do telewizyjnego programu Królowa nastolatek. Prosi dziewczyny z Kliki by udawały jej przyjaciółki przez widzami. Powoli wtapia się w ich grupkę. Na dodatek w szkole ruszył blog Okiem Kliki i nie, nie jest to jakiś projekt Kliki. Żadnej z nich. Ocenia on wszystkie dziewczyny z szkoły panny Gamble. Oczywiście #1 jest Ashley, jednak Lili z całych sił próbuję strącić przyjaciółkę z piedestału.
Mamy tutaj też kłopoty sercowe, problemy z popularnością i inne. Tylko dlaczego to muszą być dwunastolatki? Jest to dla mnie tak bardzo nierealne. Czy dziewczynki w tym wieku naprawdę mogą wchodzić do drogich restauracji bez kolejek, nosić buty na wysokich obcasach i malować się jak profesjonalne modelki?
Nie zaprzeczę, iż bardzo miło czyta mi się Klikę z San Francisco. Mimo dużej ilości wad, jakie tam napotykam przy tych książkach można naprawdę odpocząć i się po całości zapomnieć. Widać, iż autorka umie pisać. Widzę kilka minusów, jednak zapewne nie wszystkim będą one przeszkadzać. Cały czas się zapominam i wtrącenie o wieku bohaterek sprawia, że się krzywię niemiłosiernie. Denerwują mnie też ciągłe kłopoty sercowe dziewczyn.
Melissa de la Cruz powinna przemyśleć niektóre sprawy dotyczące książek. Głównie chodzi o wiek i zdaję sobie sprawę, że się tego czepiam jak ostatniej deski ratunku, jednak rzuca mi się to w oczy. Dużo nie da się o tej książce napisać, gdyż wszystko, co w niej zawarte wiąże się z czymś innym.
Biorąc pod uwagę całokształt to czytałam dużo gorsze książki. Komu mogę ją polecić? Wiem, że nie jesteście do niej przekonani z różnych powodów, jednak zawsze, gdy brak już co czytać albo chcemy odpocząć, można zapoznać się z życiem wyższych sfer. Jednak dziewczyny, które lubią bohaterów, nie bohaterki, głęboko się zawiodą. Każdy jest tam przystojny i tak samo denny.
Czyta się szybko, jak i poprzednią część. Muszę przyznać, iż nie miałam ochoty przestać czytać. Zabrałam się już za następną część, jednak czytanie jej będzie się przeplatać z lekturą, więc potrwa dłużej.
Ogólna ocena: 06/10
* * *
Jak już wiecie szkoła nie zostawia zbyt dużo wolnego czasu. Następną recenzją jaka się pojawi będzie najprawdopodobniej pozycja Cierpienia młodego Wertera. Ewentualnie trzecia część Kliki z San Francisco. Zależy to od tego, czy wygra rozum czy ciekawość. Jak widzicie ostatnio nie pojawiają się recenzje Mims. Trzeba ją troszkę pogonić z czytaniem! Aypa, już niedługo pojawi się także post, który powstanie dzięki Tobie. Dziękujemy za otagowanie!
Ooo czekam na recenzję Cierpień młodego Wertera :) Bardzo lubię romantyzm :)
OdpowiedzUsuńOj jak będę szukała czegoś niezobowiązującego to właśnie tę lekturę będę miała na uwadze :0
OdpowiedzUsuńSeria nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię książek, gdzie z dwunastolatek chce się zrobić dorosłe. Zazwyczaj ma wrażenie, że autor takiej książki nie zna osób w takim wieku... więc raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie ma za co! <3 Jak zawsze dobra recenzja. ^u^
OdpowiedzUsuń