Tytuł: Wybraniec
Autor: Marie Lu
Seria: Legenda t.2
Premiera: 15 marca 2013
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Format: 145 x 205 mm
Liczba stron: 368
Nie ma na blogu recenzji części pierwszej, ponieważ jest to książka z czasów przed. Powiem Wam tylko, że seria zawładnęła mną po całości. Wprost nie mogłam się doczekać następnej części. Dużo czasu minęło, zanim udało mi się ją dorwać.
W pierwszej części poznaliśmy June, cudowne dziecko Republiki i Daya, przestępcę, który daje się we znaki całemu społeczeństwu. W tej części oboje dołączają do Patriotów - organizacji, która ma na celu zabicie nowego Elektora - Andena. Dziewczynie nie pasuje dużo faktów - jakim cudem tak ważny człowiek, jak Andrew DeSoto, komandor policji miejskiej, jest przywódcą ruchu oporu? Jak udaje mu się przechowywać wszystkich podwładnych w koszarach Republiki? June jest bardzo inteligenta, co widać po wyniku na Próbie - dla tych, który nie czytali wcześniejszej części, dziewczyna zdobyła maksymalną ilość punktów w teście, który musi przejść każde dziecko. Zaczyna rozważać wszystkie za i przeciw. Jednak jej ukochany, Day, potrzebuje pilnej operacji kolana. Dziewczyna zgadza się na wszystko, by ulżyć mu w cierpieniu.
Pierwsza część trafiła mi prosto w serce. Ta sprawiła, że się po prostu w niej zakochałam i to nieodwołalnie. Teraz motyw antyutopii jest bardzo popularny. Cieszy mnie to, gdyż uwielbiam większość książek, z tego gatunku (prócz GONE, Jutro i Igrzysk Śmierci). Muszę przyznać, że Wybraniec był troszkę przewidywalny, jednak czytając koniec miałam dreszcze na całym ciele a łzy płynęły strumieniami. Mimo, że początkowo wahałam się, czy w ogóle zabierać za tą serię, teraz nie żałuję.
Emocje, jakie we mnie wzbudziła przypomniały mi, co to znaczy naprawdę dobra książka. Marie Lu dała mi to, czego potrzebuje każdy czytelnik - wspaniałą historię, pełną niebezpieczeństwa, miłości i przygody. Mimo, że książkę skończyłam wczoraj, dalej mam problem z nazwaniem emocji, które we mnie tkwią. Pokochałam Daya, co było proste do przewidzenia.
Postać Daya jest świetnie stworzona. Jestem pewna, że mnóstwo czytelników uważa tak samo, jak ja. Trudno stwierdzić, dlaczego nie lubię June. Jest w niej coś takiego, co mnie strasznie drażni. To samo ma w sobie Tess, do której moja nienawiść w tej części sięgnęła po prostu zenitu. Nie mogłam znieść myśli, że jest tak bardzo zakochana w Danielu, że próbuje oczerniać June, która nie potrafiła przyznać, co do niego czuje. Dawno już nie czytałam książki, w której nie występował by trójkąt miłosny. W Wybrańcu nawet występuje kwadrat! Niedługo pewnie w tego typu książkach zaczną pojawiać się haremy. Cóż, wydaje się, że wszyscy autorzy książek są zdania, że im więcej komplikacji tym lepiej. Cóż, lepiej by coś się działo, jednak nie do przesady - i to podoba mi się w tej serii. Jest to idealnie wykreowana historia przyszłości bez nadziei. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zwrotu wydarzeń w Koloniach. Poczułam wtedy po prostu, że to koniec i nie ma już szans na lepsze życie. Do czasu.
Jestem ciekawa opinii tych, którzy już czytali. Czy tak samo jak ja, czytając zakończenie, mieli łzy w oczach i po prostu nie mogą się doczekać następnej części, której premiera na świecie jest dopiero 5 listopada 2013 roku. Muszę przyznać, że okładka Patrioty jest przepiękna. Mimo, że nie posiadam własnych egzemplarzy Legendy, trzecią, i ostatnią, część kupię. Mam ochotę też na zakupienie Wybrańca, gdyż czuję, że będę chciała wracać do zakończenia niejednokrotnie. Tak już mam, że często wracam do tych momentów, które wywołały we mnie silne emocje.
Jak już pewnie wywnioskowaliście z recenzji, całą serię gorąco polecam. Jestem pewna, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Nie wahajcie się ani chwili - czytajcie.
Ogólna ocena: 10/10
Nie znam tej serii, ale tak entuzjastycznie napisałaś swoją recenzje, że nie mogę się oprzeć i muszę wręcz przeczytać powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej serii, szczerze mówiąc mam mieszane uczucia, ale postaram się ja przeczytać, gdy tylko ją znajdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Być moze kiedyś przeczytam, ale póki co sobie odpuszcze.
OdpowiedzUsuńTaaak. Nie lubisz GONE, Igrzysk śmierci i Jutro. Ja nie mogę, Karć. Wzięłabyś się za te książki jeszcze raz, to może by ci się udało je polubić... (Gone VI niedługo zrecenzuję, bo wczoraj przeczytałam
OdpowiedzUsuń)
Mam ją w wersji elektronicznej, lecz jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu "poluję" na tę serię, a Twoja recenzja nie pozostawia wątpliwości, że warto po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńStrasznie się uwzięłam na tę książkę, to znaczy, mam na nią OGROMNĄ ochotę, ale nie spotkałam się jeszcze z tak zachwalającą recenzją jak Twoja, więc tym bardziej – MUSZĘ PRZECZYTAĆ! :)
OdpowiedzUsuńCały czas zdawało mi się, że książka by mi się nie podobała, ale po Twojej recenzji już nie jestem tego taka pewna :P
OdpowiedzUsuńWstyd przyznać, ale nie znam tej serii... chyba pora to zmienić :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej serii, jednak nie miałam okazji przeczytać, będę poszukiwać, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń