Tytuł: Assassins's Creed: Renesans
Autor: Oliver Bowdeen
Seria: Assassin's Creed t.1
Premiera: 11.2010
Wydawnictwo: insignis
Format: 140 x 210 mm
Liczba stron: 488
Nie jestem zbytnio typem gracza, a samą książkę wzięłam do ręki ze zwykłej ciekawości. Samą grę kupiłam chłopakowi z nie pamiętam jakiej okazji i nie widziałam, żeby w nią grał, ale po prostu byłam ciekawa co to za historia. To chyba moja pierwsza książka, która jest napisana na podstawie gry i sama nie jestem pewna, co sądzić. Chociaż była całkiem-całkiem.
Historia rozgrywa się z początku we Florencji w roku 1476. Młody szlachcic, Ezio Autitore nieustannie wdaje się w bójki z Vieriem Pazzim, synem innego znamienitego rodu kupców. Stosunki między obiema rodzinami są zażarte a Ezio korzysta z tego jak może dając upust swoim buzującym hormonom, chociaż często kończy się to dla niego raną... Albo dwiema.
Grazie a Dio! Młody mężczyzna ma jeszcze starszego brata. Niestety, nie przejawia on również żadnych skłonności do odpowiedzialności - on również zdaje się nie przejmować przyszłością i prowadzi hulaszczy tryb życia. Chłopcy, bo tak ich można nazwać, wciąż narażają się na nowe kłopoty wydając całą zawartość swoich sakiewek i wzajemnie się wspierają w swoich 'przedsięwzięciach'. Nie zdają sobie oni sprawy ze spisku, który został zawiązany przeciwko księciu, a także ich rodowi.
Giovanni Autitore, głowa rodziny, pada ofiarą zdrady najbliższego przyjaciela. Ale ich kłopoty dopiero się zaczynają.
- Stój! - krzyknął jeden z nich, po czym obaj zaczęli się do niego zbliżać szybkim krokiem.
Nie było już odwrotu. Ezio zauważył, że wyciągnęli już swoje miecze.
- Po co tu przyszliście? Żeby mnie zamknąć?
- Nie - odpowiedział ten, który odezwał się wcześniej. - Mamy rozkaz cię zabić!
Jedyną radą jaką od ojca otrzymuje młody szlachcic to wskazówka o ukrytych drzwiach w jego gabinecie, gdzie znajduje on płaszcz, dziwną broń i dokumenty, które mają pomóc mu w uwolnieniu ojca ze szponów zdrajców. Niestety, sieć spisków zaciska się coraz bardziej.
Okazuje się, że sięga ona dalej, niż Ezio mógłby przypuszczać i dotyczy większej ilości osób, niż byłby w stanie zabić... Czyżby?
Młody mężczyzna udowadnia sobie i innym, że potrafi zadbać o siebie. Jego życiowym celem jest zemsta - i zabicie każdej osoby, która przyczyniła się do śmierci jego bliskich. Lista wciąż się powiększa, a Ezio dojrzewa i z pomocą innych osób odrywa, że jego przeznaczenie jest inne niż sądzi.
Styl książki z początku jest dość prosty i odczuwalne jest to, że była pisana na podstawie gry - ze względu na charakterystyczne 'zadania' po których wykonaniu dostępny jest ciąg dalszy gry, jednak z czasem albo styl autora 'wyrobił się', a może sama przestałam to już zauważać? Miałam wrażenie, że pióro autora staje się coraz bardziej lekkie z każdym słowem, a historia wciągała mnie coraz głębiej i głębiej. Jednak mimo to kilka rzeczy mnie nie zachwyciło.
Nic nie jest prawdziwe. Wszystko jest dozwolone.
Przede wszystkim brakowało mi większej ilości szczegółowych opisów - zwłaszcza miejsc. Renesans to piękna epoka, w której powstało mnóstwo przepięknych budowli, a dodatkowe opisy tylko nadałyby książce trochę jej blasku. Myślę, że o ile w grze gracz może sam obejrzeć budynki i podziwiać widoki tak na papierze powinno to zostać opisane lepiej.
Drugim błędem - związanym z pierwszym - jest brak jakichkolwiek opisów wyglądu postaci. O ile jakieś były, to zdecydowanie nie zapadły w pamięć. I nie były dokładne.
Kolejną rzeczą było płytkie przedstawienie postaci. Przez książkę przewija się ich wiele, niektóre pozostają, inne wracają lub nie, ale brakowało mi w nich czegoś, co zatrzymałoby mnie przy nich na dłużej. Nawet przy Ezio. Pomimo tego, że jest głównym bohaterem książki po jej przeczytaniu wciąż nie wiem zbyt wiele o nim samym. Co lubi, czego nie. Wiem tylko, że zabijał.
Ponadto zbytnio widoczny schemat przebywania w kolejnych miastach. Gdy tylko bohater pozbywa się swoich problemów nie zatrzymuje się i idzie dalej. Kolejne miasto, kolejny zły, kolejny fragment credo. Ta naiwność fabuły była niemal urocza.
Szczerze mówiąc nie jestem pewna co sądzić o tej książce. Nie była taka zła, nie była też dobra. Na 488 stronach można było umieścić coś lepszego niż to co się tam znalazło, jednak domyślam się, że napisanie książki na podstawie gry jest dużym wyzwaniem.
Nie mogę powiedzieć, że czytanie było męczące ale i nie było wielką przyjemnością. Książka była... w porządku. Nieco poniżej moich oczekiwań, ale w porządku. Myślę, że jest to bardziej lektura dla fanów niż dla osób, które nigdy (tak jak ja) w nią nie grały, ale nie można powiedzieć, że się nie dało.
Bo się dało.
Sięgnęłam z ciekawości, ale kolejnych chyba nie chcę już czytać. Chyba. Muszę to jeszcze przemyśleć. Jeśli ktoś też jest ciekawy, to zapraszam do lektury. Chyba.
Drugim błędem - związanym z pierwszym - jest brak jakichkolwiek opisów wyglądu postaci. O ile jakieś były, to zdecydowanie nie zapadły w pamięć. I nie były dokładne.
Kolejną rzeczą było płytkie przedstawienie postaci. Przez książkę przewija się ich wiele, niektóre pozostają, inne wracają lub nie, ale brakowało mi w nich czegoś, co zatrzymałoby mnie przy nich na dłużej. Nawet przy Ezio. Pomimo tego, że jest głównym bohaterem książki po jej przeczytaniu wciąż nie wiem zbyt wiele o nim samym. Co lubi, czego nie. Wiem tylko, że zabijał.
Ponadto zbytnio widoczny schemat przebywania w kolejnych miastach. Gdy tylko bohater pozbywa się swoich problemów nie zatrzymuje się i idzie dalej. Kolejne miasto, kolejny zły, kolejny fragment credo. Ta naiwność fabuły była niemal urocza.
Szczerze mówiąc nie jestem pewna co sądzić o tej książce. Nie była taka zła, nie była też dobra. Na 488 stronach można było umieścić coś lepszego niż to co się tam znalazło, jednak domyślam się, że napisanie książki na podstawie gry jest dużym wyzwaniem.
Nie mogę powiedzieć, że czytanie było męczące ale i nie było wielką przyjemnością. Książka była... w porządku. Nieco poniżej moich oczekiwań, ale w porządku. Myślę, że jest to bardziej lektura dla fanów niż dla osób, które nigdy (tak jak ja) w nią nie grały, ale nie można powiedzieć, że się nie dało.
Bo się dało.
Sięgnęłam z ciekawości, ale kolejnych chyba nie chcę już czytać. Chyba. Muszę to jeszcze przemyśleć. Jeśli ktoś też jest ciekawy, to zapraszam do lektury. Chyba.
Requiescat in pace.
Ogólna ocena: 05/10
Pół to dobrze, prawda?
...?
...?
Mojemu mężowi powinna się spodobać
OdpowiedzUsuńTo raczej nie moja bajka
OdpowiedzUsuńPomimo twojej recki, dlaje jestem ciekawa tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńNa podstawie gry-to cos dla mojego chłopaka, czytac czyta, ale głownie Kinga, pewnie by zainteresowała go ta pozycja, ale raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuń