Tytuł: Przywróceni
Tytuł oryginału: The returned
Autor: Jason Mott
Tłumaczenie: Barbara Budrecka
Seria: nie dotyczy
Tom: nie dotyczy
Data wydania: 06 listopad 2013
Liczba stron: 396
Wydawnictwo: Mira
Cena na okładce: 36,99
Jacob Hargrave zginął w roku 1966. Miał wtedy zaledwie osiem lat. Harold i Lucille jakoś pozbierali się po śmierci jedynego syna i żyli spokojnie w małym miasteczku. Ale zmarli zaczęli powracać do życia. Na całym świecie ci, którzy już kiedyś umarli, szukali swoich rodzin. Gdy na progu starszego już małżeństwa stanął Jacob, mężczyzna nie chciał wierzyć. Wcześniej rozmawiał ze swoją bardzo religijną żoną na temat Przywróconych. Lucille uważała, że nie są to ludzie.
Kiedy jednak diabeł stanął w drzwiach - ich własny i wyjątkowy, mały i cudowny, taki sam jak przed laty, z brązowymi oczyma mokrymi od łez radości i ulgi, jakie doznaje dziecko, które na zbyt długo pozbawiono rodziców i skazano na opiekę obcych - wtedy... no cóż, Lucille, która ocknęła się z omdlenia zmiękła jak wosk.
Harold natomiast nie uważa tego Przywróconego za swojego syna. Według niego Jacob zmarł tam, w rzece, w dniu swoich urodzin. Mnóstwo pytań ze strony Biura do spraw Przywróconych wcale nie zraża kobiety. Odpowiada na wszystkie pytania szczęśliwa, że odzyskała syna. Niestety, coraz więcej zmarłych powraca. Ludzie zaczynają się bać. Niektórzy są zadowoleni, inni boją się, że umarli zajmą ich miejsca. Nikt nie wie, dlaczego wracają. Nikt nie wie, ilu jeszcze wróci.
Zaczynają się protesty a Przywróconych zbiera się w jednym miejscu. Po pewnym czasie tracą nadzieję na to, że wyjdą na wolność. Jacob został tam zabrany, jednak nie sam. Harold, nie potrafiąc go zostawić, poszedł z nim. Lucille zostaje sama. Zajmuje się gotowaniem, by jej rodzina chociaż mogła dobrze zjeść i próbuję wyciągnąć ich z tego więzienia.
Wyobraź sobie, że cały Twój świat staje na głowie...
Zainteresowała mnie ta książka jeszcze długo przed premierą. Przywróceni? Tego jeszcze nie było. Gdy w końcu przyszła na nią kolej byłam przestraszona tym, co mogę znaleźć w środku. Nie jest to lekka historia, to trzeba przyznać. Okładka jest piękna, taka spokojna. Nie widać po niej, jaka burza czeka nas pod nią.
Czytałam, coraz głębiej wchodząc w tamten świat. Najbardziej byłam ciekawa tego, co sprawia, że zmarli wracają. Czekałam tylko na wyjaśnienie tego, skąd się wzięli, co jest po śmierci... Niestety, tego się nie dopatrzyłam w lekturze. Jason Mott pokazał nam, że ludzie nie zawsze są prawdziwymi ludźmi. Potrafią niszczyć to, czego nie rozumieją. Muszę przyznać, że bardzo bałam się o Jacoba. Podbił moje serce swoją niewinnością. Niektórzy uważali, że to sprawka diabła - inni, że cud. Ja stwierdziłam, że to drugie. Władca piekła miał posłać na ziemię tych, za którymi tęskniono?
Zaczęłam się zastanawiać, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji. Autor wybrał naprawdę trudny temat i jestem pełna zachwytu nad tym, co stworzył. Nie raz miałam łzy w oczach. Nie brakuje tutaj też śmiesznych momentów. Jacob urzekł mnie swoim zamiłowaniem do kawałów.
- Jak się nazywa kura, która przechodzi przez ulicę?
Wstrzymała oddech. Każdy dowcip dotyczący kur mógł okazać się zgubny.
- Drób w ruchu! - zawołał Jacob, nim jeszcze Bellamy zdołał zastanowić się nad odpowiedzią. A potem uderzył się w kolano i parsknął śmiechem jak stary mężczyzna.
Styl Jasona Motta wydał mi się zbyt lekki, jak do takiej powieści. Może to jednak dobrze. Trudno byłoby czytać o takich sprawach, gdyby opisywał je patetyczny język. A śmierć jest bardzo ciężkim tematem. Podziwiam autora, że się go podjął i tak dobrze mu to wyszło. Z chęcią przeczytałabym jeszcze jakieś inne jego książki, niekoniecznie o umarłych. Po takim sukcesie na pewno nie raz jeszcze o nim usłyszymy.
Ogólna ocena: 09/10
Ogólna ocena dla portalu sztukater.pl: 5/6
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Mira!
Cóż, książka od niedawna zaczęła mnie intrygować :) Pomysł jest oryginalny i jako że nie zaznajomiłam się jeszcze z powieścią, to mam takie niemiłe przeczucia, że powracania zmarłych nie mogą zwiastować niczego dobrego... Ja to tak bardziej kojarzę ze zbliżaniem się do końca - apokalipsy :/ Nie mogę się doczekac, kiedy sięgnę po ,,Przywróconych: :)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam się interesować niedawno, ale już wiem, że muszę ją przeczytać :D Jeszcze ta pozytywna recenzja, to już całkowicie mnie przekonało :)
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja, która rozbudza apetyt
OdpowiedzUsuńPragnę przeczytać!
OdpowiedzUsuńDzięki, że wierzysz w moje świńskie, ale dobre serce -.-... XD
OdpowiedzUsuńNo to wiedziałam po prostu wyczułam, że nie będzie 10/10. :P Wiesz, że książeczka mi się podoba więc co tu więcej pisać. ? :3
Początkowo nie byłam przekonana do tej książki, ale zaczynam skłaniać się ku sięgnięciu po nią...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać czasu, kiedy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńO! Niesamowicie ciekawa fabuła. Koniecznie do przeczytania. Okładka jest piękna i intrygująca :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w trakcie czytania Przywróconych i jak na razie bardzo mi się podoba ; )
OdpowiedzUsuńJaka fabuła!!!! Muszę przeczytać!!! Uwielbiam takie opowieści! Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńU mnie także pojawiła się recenzja tej książki :)
OdpowiedzUsuńJeśli zacytowany dowcip jest reprezentatywny dla poczucia humoru autora książki, to lepiej by było, aby takiego poczucia humoru zabrakło w powieści.
OdpowiedzUsuńTe dowcipy opowiadał 8-letni chłopiec. Nie wydaje mi się, żeby autor także raczył nimi społeczeństwo :)
Usuń