Tytuł: Jest legendą. Antologia w hołdzie Richardowi Mathesonowi
Tytuł oryginału: He is Legend
Autor: praca zbiorowa
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik, Bartosz Czartoryski
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 20 październik 2011
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: SQN
Cena na okładce: 34,90
Już kiedyś pisałam, że mam problem z recenzjami o antologiach. Mimo, że bardzo lubię takie książki. Więc
stawiam siebie przed wyzwaniami i czasami próbuję z nimi walczyć. Zwykle waham się, które opowiadania powinnam przedstawić, o których wspomnieć a które całkiem pominąć. Koniec końców postanowiłam nie przedstawiać dokładnie żadnego z zamieszczonych opowiadań.
Zacznijmy od tego, że do tej antologii przyciągnęło mnie nazwisko Kinga na okładce. Ze wstydem przyznam, że, mimo, iż posiadam dwie jego książki, nigdy żadnej nie przeczytałam. Pomyślałam, że zacznę pomału i zabrałam się za opowiadanie... I? Mam nadzieję, że książki są lepsze. Po tylu pozytywnych opiniach na jego temat i tej sławy, która go otacza, spodziewałam się naprawdę dużo więcej. Ciągnie mnie teraz do jakiejś z książek autora. Chcę sprawdzić, czy to tylko to krótkie opowiadanie jest na tak niskim poziomie czy po prostu King to, podobnie jak Tolkien, autor nie dla mnie.
Do gustu bardzo przypadło mi opowiadanie Nancy A. Collins. Widocznie klimaty nawiedzonych domów to coś dla mnie. Troszkę odrzuciła mnie ilość brutalności, ale da się przeżyć. Bardzo łatwo wczuć się w nastrój opowieści autorki. Przyznam, że kupiłabym tą książkę tylko dla tego opowiadania. Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać autorkę i z pewnością sobie posprawdzam, co tam jeszcze stworzyła.
W sumie to powinnam od tego zacząć, ale wyszło jak wyszło. Richard Matheson. Bo to antologia dla niego. Nigdy w życiu nie czytałam nic autora. Pewnie sprawdzę, czy warto. Lubię poznawać nowych twórców. Szczególnie, jeśli przypadnie mi do gustu cały ich dobytek. Z tego co widziałam, Matheson tworzy podobne historie do tych w antologii, więc myślę, że może coś z jego dzieł przypadnie mi do gustu. Nie czuję się za pewnie w horrorach, więc możliwe, że będę tak bardzo panikować, że zatrzasnę książkę i nigdy więcej nie wezmę jej do ręki. Tutaj na szczęście nic takiego się nie wydarzyło i nawet nie bałam się... aż tak bardzo.
Zapewne powinnam wspomnieć jeszcze o Johnie Shirleyu. Jego opowiadanie było drugim, które najbardziej przypadło mi do gustu. O tym autorze też nie słyszałam, więc jak widzę mam duże zaległości. Gdy tylko wróci moja miłość do czytania postaram się nadrobić te horrorowe zaległości. Ogólnie, wszystkie zaległości książkowe. Bo troszkę się ich nazbierało. Antologie są bardzo specyficznym gatunkiem. Nigdy nie mamy pewności, czy spodoba nam się wszystko, jedno a może nic? I jak tu taką książkę ocenić? Oceniać wszystko osobno a później wyciągnąć średnią? Jaką? Arytmetyczną? A może ważoną? Geometryczną? Jak zawsze problemy z recenzją antologii... Jednak nie żałuję, że podjęłam się tego zadania bo zyskałam naprawdę dobrą książkę, która, mimo, ze zawiera też gorsze opowiadania, przypadła mi do gustu.
Jeśli chodzi o sprawy graficzne... Bardzo podoba mi się okładka. Jest taka spokojna. Nie powiem, wygląda troszkę przerażająco. Takie statyczne krajobrazy mnie przerastają. W dzieciństwie bałam się oglądać Pszczółkę Maję i Misia Uszatka... Tak czy inaczej wydanie jest dokładne, jak zawsze od wydawnictwa SQN. Nie przepadam tylko za takim rodzajem kartek - ta biel razi w oczy i troszkę zmniejsza przyjemność z czytania.
Podsumowując tą chaotyczną recenzje... W większości jestem bardzo zadowolona z zamieszczonych tutaj opowiadań. Do niektórych pewnie jeszcze kiedyś wrócę. Miłośnikiem historii grozy nie zostanę, jednak już mniej boję się sięgać po ten gatunek.
Ogólna ocena: 07/10
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu SQN!
Przepraszam Was wszystkich za tak długą nieobecność. Teraz dzieje się dużo w moim życiu i to nie do końca dobrego. Nie mam ochoty na nic - nawet na czytanie. Mam już tak bardzo dość uśmiechania się na siłę... Chciałabym też bardzo podziękować Wam za 100 obserwujących. Dziękuję, że jesteście ze mną. Niedługo minie już rok bloga. Nie potrafię uwierzyć, że ja i mój słomiany zapał daliśmy rade tak długo. Mam nadzieję, że niedługo znowu wrócę do nałogowego czytania...
Jak to w antologii - poziom jest nierówny i trudno oceniać całość. Lektura tej książki jeszcze przede mną i to w najbliższych dniach, ale liczę, że znajdę w niej coś dla siebie. ;) Co do Kinga - powiem Ci, żebyś spróbowała sięgnąć po którąś z jego książek. Moim zdaniem w jego przypadku złota reguła dotycząca faktu, że trudniej napisać dobre opowiadanie niż dobrą książkę, sprawdza się znakomicie. Mnie jego opowiadania zupełnie nie przypadają do gustu, choć jakimś cudem robi się z nich świetne filmy. Za to książki... zupełnie zaskakujące jest to, jak udaje mu się przez tyle stron utrzymać napięcie. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie dam jeszcze Kingowi szanse :) miłej lektury :3
UsuńKochana, trzymaj się i uśmiechaj się nie na siłę! Trzymam kciuki, aby wszystko się ułożyło!
OdpowiedzUsuńCo do samej książki - lubię opowiadania, ale nie wiem, czy na taką ich tematykę. A co do recenzji opowiadań - ja staram się z każdego przytoczyć krótką fabułę, napisać kilka zdań, a potem zrobić całościowe podsumowanie i taki system u mnie się sprawdza :)
Wcześniej też tak próbowałam i staram się znaleźć jakiś sposób na te antologie.
UsuńDziękuję :)
Skuszę się na nia :))
OdpowiedzUsuńI daj znać, jak się podoba :)
Usuń