sierpnia 02, 2014

[181] Wiosna w Różanej Przystani - Debbie Macomber


Tytuł: Wiosna w Różanej Przystani
Tytuł oryginału: Rose Harbor in Bloom
Autor: Debbie Macomber
Tłumaczenie: Dorota Malina
Seria: Rose Harbor
Tom: 2
Data wydania: 20 czerwiec 2014
Liczba stron: 375
Wydawnictwo: Literackie
Cena na okładce: 36,90

Żyj dalej.

Ta książka jest dla mnie totalną niespodzianką. Nie spodziewałam się jej w kopercie od wydawnictwa Literackiego. Nie czytałam pierwszego tomu i troszkę bałam się tak zaczynać serię od środka, ale cóż. Muszę przyznać, że nie bardzo miałam ochotę na tę książkę. Zauważyłam, że przed każdą taką książką nie mam na nią ochoty - taka typowa obyczajówka. A zawsze później okazuje się, że ja chyba lubię ten gatunek, o czym jakoś nie mogę zapamiętać. Za Wiosnę w Różanej Przystani zabrałam się po dwutygodniowym torturowaniu się książką, na którą w ogóle nie miałam ochoty i czytałam ją ponad dwa tygodnie - a koniec końców wyszło, że mi się jednak podoba. Proszę, nie pytajcie. 

Jo Marie Rose po śmierci męża, Paula, otwiera w Cedar Cove pensjonat. Tylko tak może pozbierać się po jego stracie. Ma nadzieję, że na dzień otwarty jej rozarium będzie gotowe. Mark, ogrodnik, jednak wcale się z tym nie spieszy a jego cyniczny charakter skutecznie oziębia zapał kobiety. Niedługo znowu przyjeżdżają goście: Mary - kobieta cierpiąca na raka piersi oraz Annie, która właśnie organizuje dziadkom pięćdziesięciolecie małżeństwa i odnowienie przysięgi. W Różanej Przystani zatrzymują się także jej dziadkowie - Julie i Kent, oraz Oliver, przyjaciel rodziny, którego dziewczyna nienawidzi z całego serca. Mary przyjechała do miasta po to, by ostatnie chwile swojego życia spędzić blisko mężczyzny, którego kilkanaście lat temu odrzuciła, mimo miłości, która ich łączyła a także dlatego, że ich córka, którą oddała do adopcji właśnie kończy liceum. Pragnie spotkania z byłym ukochanym, jednak nie chce psuć mu małżeństwa. Annie niedawno zerwała zaręczyny i rzuciła się w wir pracy, by zapomnieć o zdradzieckim mężczyźnie.

W pensjonacie wszystkie złamane serca zostają naprawione a problemy znikają - to przekazał Paul swojej żonie pierwszej nocy, którą spędziła w nowym domu. Kobieta jednak nie wierzy w to, że jej ukochany mąż umarł - wciąż nie znaleziono ciał. Nadzieja umiera ostatnia, prawda? 

Nie sądziłam nawet, że tak bardzo pokocham pensjonat, o którym jest cała historia. Wszystkie chwile, które w nim spędziłam razem z bohaterami bardzo miło wspominam. Można było wyczuć w tej książce jakiś spokój. Nie mam pojęcia, dlaczego tak dobrze mi się czyta takie historie. Kiedyś, w niedawnej młodości, jakoś źle mi się czytało książki, gdzie ludzie byli starsi ode mnie. Teraz żałuję, że nie znam pierwszego tomu tej historii. Jednak za bardzo nie przepadam, za wracaniem do początku, gdy znam już środek. Mam nadzieję, że powstanie kolejna część. Z pewnością już się nie będę wahać nad jej przeczytaniem. Za tą autorką od teraz idę w ciemno. Myślę, że warto.

Dwa dni i po książce. Czasami żałuję, że tak szybko czytam. I tak starałam się mocno spowolnić. Gdyby nie to, wystarczyłoby mi marne kilka godzin i koniec. Nie chciałam jeszcze opuszczać pensjonatu. Bardzo polubiłam Jo Marie Rose, Annie i zdecydowanie Mary. Moim faworytem jednak został Oliver. Nie da się opisać, jak dużą sympatią zapałałam do jego wytrwałości w próbach zdobycia Annie. Rzadko kiedy zdarzają się tacy mężczyźni. Chłopak zdecydowanie na plus.

Cała historia ma w sobie to coś. Ludzie w niej byli pełni uczuć, mieli swoje problemy, jednak za wszelką cenę starali się je ukryć. Ciekawi mnie Mark, ogrodnik. Tak oschłego, oziębłego i nieprzystępnego człowieka jeszcze nie spotkałam. Jego sekret na pewno jest niesamowity. Zapewne nieprzyjemny lub smutny, jednak bardzo mnie ciekawi. Mam nadzieję, że powstanie (powstał?) następny tom i dostanę rozwiązanie tej zagadki. Zresztą przerwanie teraz serii jest raczej mało prawdopodobne. I całe szczęście. Bardzo mi się podobała i chyba postaram się czytać więcej książek właśnie w tym stylu. Koniec z ich unikaniem, skoro wiele z nich tak bardzo mi się podoba. 

Zastanawiam się teraz, czy nie postarać się zdobyć pierwszego tomu. To byłoby chyba trochę bez sensu, prawda? Ale skoro Harry'ego Pottera zaczynałam czytać od siódmej części a później wróciłam do początku...

Ogólna ocena: 09/10

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Literackie!

5 komentarzy:

  1. Siostra bardzo lubi twórczość Macomber, z tej serii pierwszy tom mamy w swojej domowej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
  2. "o czym jakoś nie mogę zapamiętać", "Kobieta jednak nie wierzy w to, że jej ukochany mąż umarł - wciąż nie znaleziono ciał." i sporo błędów interpunkcyjnych - za szybka publikacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę w tym jakoś błędu. Ciał, gdyż nie tylko jej mąż wtedy zginął - po przeczytaniu książki wszystko się wyjaśnia. Co do błędów - każdemu się zdarzają. I do tej pory nie rozumiem krytykowania ludzi z anonima. Trochę odwagi.

      Usuń
    2. Obyczajówki są świetne, da się trafić na prawdziwe perełki :)
      Okładka tej jest piękna, tylko ja bym wolała zacząć serię od początku. :)
      do osoby anonimowej: Błędy każdemu się zdarzają, nikt nie jest idealny; poza tym te błędy nie są rażące.

      Usuń
  3. Nie czytałam jeszcze książek tej autorki, lecz od pewnego czasu ciekawi mnie ta pisarka, więc będę musiała przeczytać jej książkę.

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger