sierpnia 26, 2014

[189] Dystrykt 121. Wybranka losu - Maria Wicik


Tytuł: Dystrykt 121. Wybranka losu
Tytuł oryginału: Dystrykt 121. Wybranka losu
Autor: Maria Wicik
Tłumaczenie: nie dotyczy
Seria: Dystrykt 121
Tom: 1
Data wydania: 20 czerwiec 2014
Liczba stron: 365
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Cena na okładce: 38,00

Jest rok 2029...

Naczytałam się tyle wampirzej literatury, że spokojnie mogę nazwać się już ekspertką. Wiadomo, Zmierzch wywołał fazę ekscytacji tym tematem i sama zakochałam się w nim. Na moich półkach książek o wampirach jest od groma. Nie mogłam oprzeć się pokusie przeczytania Dystryktu 121, który oferował coś całkiem nowego, innego. Teraz coraz częściej młode dziewczyny zabierają się za pisanie. Autorka jest moją rówieśniczką, więc tym bardziej byłam ciekawa, co stworzyła. Ogólnie podziwiam każdą osobę, która była w stanie ukończyć powieść. Podobno początki są najtrudniejsze. Nie wiem, kto tak kłamie. Ja pomysłów i początków mam od groma. Dajcie mi tylko cierpliwość, bym mogła coś w końcu skończyć.

Rosemary Collins ma siedemnaście lat i niczym nie różni się od nastolatek, które chodzą z nią do szkoły. Od naszego współczesnego świata odróżnia ich fakt, że mieszkają w jednym z tysiąca dystryktów, utworzonych na całym świecie. Kiedy wampiry się ujawniły, powstały takie rewiry w celu zapewnienia ludziom bezpieczeństwa. Pewnego dnia pojawia się informacja, że najstarszy i najpotężniejszy wampir świata wybrał na podopieczną jedną dziewczynę z dystryktu 121. Rose nawet nie podejrzewa, że może chodzić o nią. Kiedy jednak zostaje wybrana i otrzymuje bransoletkę, z herbem rodu Valterosa nie może się doczekać, aż pozna Mitchella, którego prawie nikt w dystrykcie jeszcze nie widział.

Z tym zaszczytem wiążą się też pewne minusy. Dziewczynę nawiedzają wizje, które pojawiają się w najmniej oczywistych momentach, dręczą ją koszmary senne i ma mnóstwo wrogów, którzy nie cofną się przed niczym. Jak to jest żyć ze świadomością, że siostra bliźniaczka jest gotowa w każdej chwili napaść na Rose? Mitchell, jak i inne wampiry jest niesamowicie przystojny i nie wygląda na tyle lat, ile ma w rzeczywistości. Dziewczynę ciągnie coś do niego a fakt, że zawsze ratuje ją z opresji - które zdarzają jej się prawie codziennie, co jest lekką przesadą - sprawia, iż patrzy na niego rozanielonym wzrokiem. Koszmary, które ją nawiedzają niosą ze sobą fragment przyszłości, więc wiadomo, że stanie się coś dużo gorszego, od pojawienia wampirów i stworzenia dystryktów.

No i kolejna osoba postanowiła dodać coś od siebie na rynek wampirzej literatury. W sumie po tylu pozycjach trudno jest wymyślić coś całkiem nowego. Marii Wicik to się udało. Pomysł z wampirzymi dystryktami jest oryginalny i nie ma co się z tym spierać. Mimo wszystko jednak wypatrzyłam mnóstwo niedociągnięć, literówek. Rozumiem, że błędy rzeczą ludzką, jednak dziwi mnie ten fakt, że w książkach polskich autorów korekta jest przeprowadzana tak słabo. Bardzo trudno o błędy w zagranicznych pozycjach a w tych naszych własnych natykam się na nie na każdym kroku. Aż mnie korci, by zostać korektorem. Walczmy z błędami! Niektóre naprawdę kują w oczy.

Nikt mnie nie irytował bardziej, niż główna bohaterka. Po tylu powieściach już myślałam, że problem irytujących głównych bohaterek mam z głowy a tu przychodzi taka Rose i denerwuje człowieka kilka razy mocniej niż inne. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego Rosemary ciągle coś sobie robi, pakuje się w kłopoty praktycznie codziennie - nie, nie przesadzam. Mamy tutaj drugą Isabellę Swan. Widocznie niektóre bohaterki cierpią na kompleks Swan i lubią tak sobie wpadać w tarapaty. Panna Collins ciągle też się śmieje. Naprawdę. Wybucha śmiechem, chichota. Jakkolwiek to nazwiemy. Trudno mi było strawić jej obecność. Nie mogłam się pozbyć wrażenia, że bez niej książka byłaby dużo lepsza. 

Nie przepadam też za opisywaniem w książce wszystkich czynności, które wykonują bohaterzy. Nie wiem, jak według Was, ale ja uważam, że dokładny opis makijażu, jaki wykonuje Rose jest doprawdy zbędny. Zastanawia mnie również fakt, jak to możliwe, że taka chęć morderstwa jest normalna w jakimkolwiek miejscu. Nienawiść Alex do Rose to coś naprawdę dziwnego. Są rówieśniczkami, bliźniaczkami, a mimo wszystko ta pierwsza nie ma zahamowań przez popchnięciem dziewczyny prosto na blat w kuchni czy... wbiciem jej noża w plecy. Jedyna książka, jaką kiedykolwiek czytałam i pojawiało się w niej takie zachowanie dziewczyn, to Pretty Little Liars

Trudno w tej książce też o chłopaka/wampira, który nie jest tak przystojny, że zbija z nóg. Proszę Was! Polećcie mi książkę, w której główna bohaterka zakochuje się w chłopaku, który nie jest przystojny i nie świeci uśmiechem rodem z reklamy pasty do zębów. Dobrze wiem, jak można podsumować tę książkę. Mam przed sobą zmiksowany ze Zmierzchu, PLL i Igrzysk śmierci książkowy koktajl. Mimo wszystko miło mi się to wszystko czytało, jednak nie drżałam ze strachu o bohaterów, a wręcz miałam nadzieję, że Rose spotka coś bardzo, bardzo złego. Jak nie śmierć, to chociaż ciężkie kalectwo. Musicie mi wybaczyć, ale ta dziewczyna trafiła na moją listę dziesięciu najbardziej irytujących bohaterów wszech czasów. I zajmuje trzy pierwsze miejsca. 

Lektura zbyt ambitna nie jest, co chyba nie jest zbytnim zaskoczeniem dla nikogo. Spodziewałam się jednak troszkę więcej. Nie jestem pewna, czy będę miała okazję przeczytać następne tomy. Nie ciągnie mnie do nich zbyt bardzo. Mam jednak nadzieję, że to wszystko, łącznie z warsztatem pisarskim autorki, rozwinie się i następne części będą dużo lepsze od tego.

Ogólna ocena: 05/10

Za możliwość przeczytania dziękuję portalowi Sztukater!

4 komentarze:

  1. Skojarzenie do Igrzysk Śmierci już od samego tytułu wręcz bije. // Maksymalnie dużo się tych powieści o wampirach zrobiło... Widać, że sporo autorów chce tylko na fali Zmierzchu zarobić - tylko mała cząstka tych książek jest dobra :/. No i potem człowiek patrzy po promocjach i nic nie wampirzego nie może znaleźć... // Te opisy makijażu/ubrań często się nawet w fanfikach zdarzają. Chyba młodsza część nastolatków je uwielbia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż lubię takie historię to z przykrością stwierdzam, ze ta sobie podaruję..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhh, wampiry ♥ Jedne z moich ulubionych fantastycznych stworzeń, jednak już od jakiegoś czasu mam dosyć historii z tym motywem. Czekam na naprawdę coś nowatorskiego, bo wszystko na co się natknąłam, to jak wspomniałaś, książkowy koktajl. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jej, szkoda, że wyszło jak wyszło. Na początku pomyślałam, że może jednak dam jej szansę, bo to faktycznie coś świeżego, jednak później... nie chcę tracić czasu na denerwującą bohaterkę. A co do ukończenia powieści - tak to jest najtrudniejsze. Według mnie najłatwiej jest zacząć, później trzeba nadal kochać tę historię, aby ją tworzyć. To dopiero sztuka :)

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger