grudnia 09, 2015

[425] Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven

Tytuł: Wszystkie jasne miejsca
Tytuł oryginału: All the bright places
Autor: Jennifer Niven
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Seria: Myślnik
Tom: -
Data wydania: 21 października 2015
Liczba stron: 424
Wydawnictwo:  Bukowy Las
Cena na okładce: 39,90
Bardzo lubię serię Myślnik. Zawsze znajdę tam coś dla siebie, więc po prostu łapię w ciemno wszystko, co zostanie w tym cyklu wypuszczone. Tym razem padło na Wszystkie jasne miejsca. Nie wiedziałam, o czym jest ta historia, kiedy zaczynałam czytać. Jak zwykle po prostu zaczęłam czytać drąż z ciekawości co tym razem mi się trafiło. Nie spodziewałam się, że jest to kolejna książka o samobójstwie i braku chęci do życia. Ostatnio pojawiło się mnóstwo takich na polskim rynku. Dobrze, że ten temat staje się tak popularny, jednak w pewnym momencie niektórym się to przeje. Choć może taki jest cel wszystkich pisarzy. Młodzież tyle się nasłucha o samobójstwie, że nie będzie miała ochoty nawet o nim myśleć.

Theodore Finch na pewno nie ma w głowie wszystkich klepek, a przynajmniej tak twierdzą dookoła. To ten chłopak, który jest w szkole wyłącznie na warunkowym i ciągle wpada w kłopoty. To ten chłopak, którego Violet Markey ściągnęła z dzwonnicy i uratowała przed samobójstwem. Ta zaś zaciska usta ze wstydu kiedy ktoś tylko wspomni, jaka z niej bohaterka. To nie ona go uratowała przed skokiem. To on swoim spokojnym głosem kazał jej ostrożnie się cofnąć.

Od śmierci swojej siostry Violet już nie jest taka, jaka była wcześniej. Przestała pisać, odsunęła się od dawnych przyjaciół. Finch nie ma jednak zamiaru zostawić jej w spokoju. Nie pozwala jej zamknąć się w sobie całkowicie. Uczy ją żyć osoba, która codziennie myśli o śmierci. 

Dlaczego ktoś na okładce porównuje Wszystkie jasne miejsca do Gwiazd naszych winy, Johna Greena? Przecież one nie mają ze sobą nic wspólnego. Kiedy cała we łzach po zakończeniu książki patrzyłam na okładkę miałam ochotę krzyczeć. Głośno krzyczeć na świat i całą jego niesprawiedliwość. Chciałam znaleźć się gdzieś, gdzie będę mogła płakać bez świadków. Gdzieś, gdzie chciałby być Fitch. Już dawno nic nie złamało mi tak mocno serca.

Czy to dobry dzień, by umrzeć?

Fitch nie od razu przypadł mi do gustu. Wydał mi się jedną z tych postaci, które zawsze mnie zaskakują, jednak w nie do końca pozytywny sposób. Z czasem poznawałam go jednak lepiej i zaczęłam zadawać sobie pytanie, dlaczego na samym początku nie zauważyłam, jakim Theodore Finch jest wspaniałym człowiekiem. Człowiekiem zdeptanym przez los i własnych bliskich. Człowiekiem niedocenianym. Człowiekiem stojącym na krawędzi i zastanawiającym się, czy zrobić następny krok. Od początku wiedziałam, jak ta historia się skończy. Mocno jednak zamykałam oczy i prosiłam, by to się nie stało. By Fitch znalazł powód, by żyć.

Violet trochę mnie denerwowała i to przez całą książkę. Miałam ochotę mocno nią potrząsnąć: dziewczyno, czy ty tego nie widzisz? On ledwo trzyma się życia! Do samego końca nie mogłam się z nią oswoić. Jej strata była bolesna, jednak jej zachowanie po śmierci siostry było dosyć dziwaczne, a życie niepełne. Gdyby nie Fitch z pewnością w ogóle nie przypadłaby mi do gustu. Jego charakter miał na nią dobry wpływ i to doskonały dowód na to, że nie należy patrzeć stereotypami.

To nie twoja wina. A odczuwanie przykrości to strata czasu. Trzeba tak przeżywać życie, żeby nie musieć za nic przepraszać. Najłatwiej jest od początku postępować właściwie, wtedy nie ma czego się wstydzić i za co przepraszać.

Nie spodziewałam się, że Wszystkie jasne miejsca tak bardzo mną wstrząsną. Świat runął, fundamenty nie wytrzymały. To nie jest pierwsza książka o tematyce samobójstwa jaką czytam, jednak niewiele z nich tak na mnie wpłynęło. Może chodzi tu o to, że miałam nadzieję. W innych pozycjach nie dawano zbyt dużego wyboru i czytelnik od razu wiedział, co się stanie. Tym razem jednak do samego końca nic nie jest pewne, co jest równocześnie cudowne i koszmarne. Fitch umiał żyć i co do tego nie ma żadnej wątpliwości.


 Jennifer Niven, choć do tej pory znana jedynie z książek dla dorosłych, doskonale odnajduje się w codziennych problemach nastolatków. Odkrywa, jak się czują mierząc z prześladowaniami, stratą czy własnymi demonami. Każdy dzień może być okrutny i sprawia, że nie chce im się żyć. Czasami tak bardzo to na nich wpływa, że wydaje im się, że są całkiem sami i już nie ma dla nich ratunku. Kiedy cały czas rozmyślają o dobrym sposobie na samobójstwo mając jednak nadzieję, że coś ich od tego oderwie muszą czuć się okropnie i jest to smutne, gdyż otoczenie zwykle tego nie dostrzega. Łatwiej przykleić komuś łatkę wariata zamiast postarać się go poznać i zrozumieć.

Ważne, żeby je zapisać, ale nie ma potrzeby ich trzymać. Słowa niekiedy znęcają się nad człowiekiem.

Czuję się całkiem inną osobą po przeczytaniu tej książki. Ze łzami wypłynęła część mnie i każdy dzień jest teraz odmienny od siebie. Doceniam życie, doceniam ludzi wiedząc, że mogę ich stracić w każdej chwili. Nawet w momencie, kiedy się tego nie spodziewam. Nasz czas na tym świecie jest ograniczony i trzeba o tym pamiętać w każdym momencie. Będę powracać do tej pozycji jeszcze nie raz, choć pewnie nie w całości. Nie mam w sobie tyle siły, by to zrobić.

Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)

Za egzemplarz bardzo dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!

16 komentarzy:

  1. Książkę czytałam i odbieram ją bardzo podobnie jak Ty. Niezwykle piękna, przejmująca powieść. Szkoda tylko, że okładka taka nieciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się okładka właśnie podoba :) Przyciąga wzrok.

      Usuń
  2. Po Twojej recenzji muszę koniecznie po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, a ja myślałam, że to tylko kolejna pseudomądra powiastka dla młodzieży... Jeśli tak stawiasz sytuację, to koniecznie muszę przeczytać i to teraz, natychmiast, w tym momencie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce, że wspaniała lub dobra. Ale dopiero się nią zainteresowałam. Mam nadzieję że niedługo ją przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto. Jedna z lepszych tego gatunku.

      Usuń
  5. Szczerze powiedziawszy, na początku zupełnie mnie ta książka nie obchodziła - widziałam okładkę, tytuł... ale zwyczajnie mnie do niej nie ciągnęło. Poza tym chyba ten gatunek, w przypadku którego nie rozczarowuję się bardzo rzadko. Ale kiedyś zatrzymałam się na moment w księgarni i przeczytałam opis... I stwierdziłam, że nie musi być taka zła. I chyba Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zachęciła do przeczytania jej. Mam nadzieję, że ja przeżyję ją równie mocno.

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też podeszłam do niej na luzie i się okazała po prostu świetna. Czasami trzeba ryzykować. :)

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger