Trzynastego stycznia swoją premierę będzie miał drugi tom serii Annex. Z tego też powodu postanowiłam chwycić za część pierwszą, Betę. Już jakiś czas miałam na to ochotę, jednak dopiero zapowiedź kontynuacji dała mi motywację do tego. Spodziewałam się, że to będzie po prostu kolejna dystopia z fragmentami romansu i nie zawiodłam się. Lekka książka na chwilę. Takie podejście do niej jest idealne. Gwarantuje, że dzięki niemu nie będziecie negatywnie zaskoczeni.
Elizja jest klonem, tak jak wiele innych osób na cudownej wyspie, Dominium. Nie ma duszy, więc nie ma emocji. Została stworzona po to, by służyć ludziom, którzy są zbyt rozluźnieni przez specyficzną atmosferę wyspy, by cokolwiek robić. Dziewczyna jest betanastolatką. Prototypem. Nikt nie wie, co się z nią stanie, gdy zacznie dorastać.
Kiedy zostaje kupiona trafia do domu Gubernatora po to, by dotrzymywać towarzystwa jego żonie, synowi i małej córeczce. Ma też zapełnić lukę po nieobecności starszej córki właścicieli. Doskonale czuje się w ich rodzinie. Spełnia wszystkie ich prośby oraz zachowuje się tak, jak tego oczekują. Pewnego dnia odkrywa jednak, że zachowała w sobie jakieś wspomnienia po swojej Pierwszej. Wie, że to nie jest normalne i musi utrzymywać to w tajemnicy, dopóki może. Inaczej zostanie uznana za Defekta i zdezaktywowana.
Na wyspę wraca Tahir, przyjaciel paczki młodych ludzi, którym ma służyć Elizja. Dziewczyna odczuwa, że ciągnie ją do niego coś więcej. Nie może się temu nadziwić. Wszystkie klony wyprane są z uczuć i własnych pragnień. Boi się, że jest z nią coś bardzo nie tak. Jednak ile można zachowywać się wbrew sobie? Elizja pragnie Tahira, pragnie dowiedzieć się więcej o swojej Pierwszej i pragnie normalnie żyć. Pragnie wolności. Jednak to słowo jest usunięte z słowników klonów. Ich jedynym celem jest służyć. Jednak. są tacy, co myślą inaczej...
Nie zżyłam się za bardzo z Elizją podczas mojej wizyty w jej świecie. Żaden bohater nie przypadł mi do gustu tak bardzo, jakbym tego chciała. Każdy w pewnym momencie zaczynał mnie czymś denerwować i tak kończyło się moje wspieranie go. Główna bohaterka początkowo nic nie rozumie i towarzyszymy jej w nauce ludzkich zachowań i nowych słów. Nie jest to tak nużące, jak mogłoby się wydawać. Styl Rachel Cohn nie powalił mnie na kolana, ale także w niczym nie przeszkadzał. Zabieram się niedługo za Księgę wyzwań Dasha i Lily, której ta pani jest współautorką i zobaczymy, czy lepiej wychodzą jej typowe książki młodzieżowe.
Fabuła jest ciekawa, choć za bardzo nic się w niej nie dzieje. Jest to wstęp do całej historii ukazujący społeczeństwo ludzi na Dominium i życie klonów. Pozwala to czytelnikowi wiele zrozumieć, a myśl o rebelii ma swoje podłoże, co doskonale widać. Żałuję, że efekt zaskoczenia, który przygotowała dla nas autorka był dla mnie oczywisty. Domyśliłam się tego już na samym początku, więc później tylko czekałam na to, aż okaże się, iż miałam rację.
Bardzo podoba mi się okładka. Jest dużo ładniejsza, niż oryginalna wersja. Ma swój niepowtarzalny klimat i to dzięki niej zwróciłam na Betę swoją uwagę. Gdyby nie ona to nie przeczytałabym jej. Ostatnio rzadziej chwytam za dystopie niż kiedyś. Chyba przejadł mi się ten gatunek. Powoli też wyrastam z książek młodzieżowych. Na pewno jednak będę za nie dalej chwytać, bo nie wyobrażam sobie tego, bym miała przestać. Za kontynuację też pewnie chwycę, jednak nie wiem czy zaraz po premierze. Styczeń to mój ostatni miesiąc w Polsce i będę musiała mądrze rozważyć książki do recenzji.
Ogólna ocena: 06/10 (dobra)
Zagrożenie to stan umysłu - informuje mnie Farzad. - Pokonaj je, a będziesz 1mogła ujeżdżać obłoki.
Nie zżyłam się za bardzo z Elizją podczas mojej wizyty w jej świecie. Żaden bohater nie przypadł mi do gustu tak bardzo, jakbym tego chciała. Każdy w pewnym momencie zaczynał mnie czymś denerwować i tak kończyło się moje wspieranie go. Główna bohaterka początkowo nic nie rozumie i towarzyszymy jej w nauce ludzkich zachowań i nowych słów. Nie jest to tak nużące, jak mogłoby się wydawać. Styl Rachel Cohn nie powalił mnie na kolana, ale także w niczym nie przeszkadzał. Zabieram się niedługo za Księgę wyzwań Dasha i Lily, której ta pani jest współautorką i zobaczymy, czy lepiej wychodzą jej typowe książki młodzieżowe.
Fabuła jest ciekawa, choć za bardzo nic się w niej nie dzieje. Jest to wstęp do całej historii ukazujący społeczeństwo ludzi na Dominium i życie klonów. Pozwala to czytelnikowi wiele zrozumieć, a myśl o rebelii ma swoje podłoże, co doskonale widać. Żałuję, że efekt zaskoczenia, który przygotowała dla nas autorka był dla mnie oczywisty. Domyśliłam się tego już na samym początku, więc później tylko czekałam na to, aż okaże się, iż miałam rację.
Pustynia się dostosowuje. Ludzie się dostosowują. Żyją. Umierają. Walczą. Cierpią. Tworzą.
Bardzo podoba mi się okładka. Jest dużo ładniejsza, niż oryginalna wersja. Ma swój niepowtarzalny klimat i to dzięki niej zwróciłam na Betę swoją uwagę. Gdyby nie ona to nie przeczytałabym jej. Ostatnio rzadziej chwytam za dystopie niż kiedyś. Chyba przejadł mi się ten gatunek. Powoli też wyrastam z książek młodzieżowych. Na pewno jednak będę za nie dalej chwytać, bo nie wyobrażam sobie tego, bym miała przestać. Za kontynuację też pewnie chwycę, jednak nie wiem czy zaraz po premierze. Styczeń to mój ostatni miesiąc w Polsce i będę musiała mądrze rozważyć książki do recenzji.
Ogólna ocena: 06/10 (dobra)
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Czarna Owca!
Czytałam Betę i tak szczerze, to ja akurat nie domyśliłam się zakończenie, i muszę przyznać, że naprawdę mnie ono zaskoczyło :>
OdpowiedzUsuńFajnie, że w końcu wyjdzie kolejny tom, bo kiedyś słyszałam, że miał być na jesieni, no ale jak wiadomo - nie pojawił się, więc mam nadzieję, ze szybko trafi mi się okazja do czytania kontynuacji! :D
Pozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Ja się domyśliłam :D Nie wiem czemu, ale od początku wiedziałam :D
UsuńPremiera już w połowie stycznia :D Pewnie chwycę - nie od razu, ale jestem ciekawa :D
Czytałam "Betę" i podobnie jak Ty, miałam problem z polubieniem konkretnego bohatera. Pomysł ciekawy ale ogólnie książka była taka sobie.
OdpowiedzUsuńCzegoś brakło. Ale nie było tak najgorzej :)
UsuńNie jestem przekonana, czy książka jakoś szczególnie mi się spodoba, ale często sięgam po młodzieżówki, więc może i ta wpadnie w moje ręce. ;)
OdpowiedzUsuńNie dowiesz się, dopóki nie spróbujesz :)
Usuń