Początkowo nie miałam zamiaru czytać tej powieści. Nie wpadłam na nią w trakcie przeglądania zapowiedzi i byłam całkowicie nieświadoma jej istnienia. Kiedy jednak pojawiła się możliwość otrzymania jej - jak nie ja - przeczytałam opis, a moja miłość do historii wyszła na pierwszy plan.
Polska, XII wiek. Kraj jeszcze sobie radzi, jednak stoi już na skraju przepaści. Młody władca, Bolesław - zwany Krzywoustym - obawia się, iż gdy nie urodzi mu się syn władza trafi w ręce jego starszego brata, Zbigniewa. Kiedy okazuje się, że młoda żona Bolesława, Sława, jest w ciąży wszyscy się radują. Okazuje się jednak, iż Bóg ma zesłać Krzywoustemu córkę. Jest to dla niego cios, jednak nic już nie może z tym zrobić.
Nefas, nadworny kronikarz i przyjaciel Bolesława, zwraca się do niego z propozycją, by ten udał się prosić o pomoc Trygława, jednego z pogańskich bogów. Chrześcijaństwu nie udało się jeszcze do końca wyplewić innych wierzeń, choć biskup bardzo gorliwie do tego podchodzi. Władca jednak wymusza na Nefasie obietnicę, by ten nie kierował się do tamtego boga i zostawił sprawę zwykłemu biegowi. Ten jednak nie ma zamiaru pozwolić na to, by jego wybawca, Bolesław, został z pustymi rękami i musiał zejść z tronu.
Dzięki Nefasowi, który opisuje wszystkie wydarzenia w państwie Polskim, śledzimy całą akcję. Kronikarz jednak nie ukrywa, że oficjalne informacje zawarte w Dziejach nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Wie on, że większość ludzi nie potrafi czytać, więc nikt nie zarzuci mu, że wywyższa Bolesława i jego mądrość. Opowiada nam jednak całą prawdę niczego nie kryjąc. Dzięki temu widzimy niespójności i możemy dowiedzieć się, czemu ukrył niektóre sprawy. Postaci, które występują na kartach tej powieści dobrze znamy z kart naszej historii.
- Prawdę rzekłeś, Ourusie, gwiazdy nie kłamią - odezwałem się cicho. - Ludzie natomiast przeciwnie.
Na stronach tej powieści krew leje się strumieniami. Młody książę nie szczędzi sobie wojennych potyczek, potrafi brutalnie karać zdrajców i nie lęka się śmierci. Z jednej strony odniosłam wrażenie, że jest bardzo nieodpowiedzialny, jednak z drugiej bardzo go polubiłam i z całego serca kibicowałam podczas jego drogi do władzy. Zbigniew zaś, mimo całej swojej pobożności, wydał mi się człowiekiem niesamowicie pamiętliwym, opętanym pogonią do tronu i nieokrzesanym. Ani przez chwilę nie zastanawiałam się nad tym, za którym z braci stanąć murem. Było to dla mnie oczywiste już od samego początku.
Postać Nefasa była dla mnie tajemnicą przez całą powieść. Mimo, że to jego oczyma widzimy wszystko, co się dzieje na dworze i w państwie ciężko mi było poukładać w głowie wszystkie jego plany, konszachty i spiski. Z pozoru wydaje się być dobrym człowiekiem, wiernym sługą księcia. Czyni jednak to, czego ten mu zabronił, czym wywołuje lawinę krwawych zdarzeń. Nie unika jednak odpowiedzialności za to, co sprawia, że czytelnik ma dzięki niemu sporo do przemyślenia.
W tej książce nie należy lekceważyć kobiet, co było dość popularne w XII wieku. Sława, żona Bolesława, jest naprawdę przewrotną osobą, która okropnie mnie irytowała swoim zachowaniem. Nie ona jedna jednak przyciąga wzrok. Pełno jest tu dowodów na to, że płeć piękna również rozdawała karty w tamtych czasach i to bardzo skutecznie. Nie zawsze podejmowane były dobre decyzje, koszty tego były ogromne, jednak kobiety potrafiły sobie radzić i wbić sztylet tam, gdzie trzeba.
Trygław splata i Trygław rozplata.
Jedynym, ale ogromnym, minusem tej powieści jest styl autorki. Mimo, że historia jest naprawdę wciągająca, nie potrafiłam usiąść i połknąć tej pozycji na raz. Fragmenty Dziejów Nefasa przyprawiały mnie o ból głowy. Rozumiem, że Małgorzata Saramonowicz starała się oddać klimat tego, jak mógł tworzyć prawdziwy kronikarz, jednak natknęłam się na takie sformułowania, które wręcz bolały. Są na pewno osoby, którym taki styl będzie odpowiadał. Ja jestem jednak wyczulona na tym punkcie, więc nie musicie od razu Trygława, władcy losu skreślać.
Fabularnie powieść jest świetnie skonstruowana. Nie znam historii Polski z XII wieku tak dobrze, by doszukać się jakichś prawdziwych wydarzeń. Myślę jednak, że w wolnej chwili zagłębię się w to bardziej, gdyż jestem zainteresowana tym. Zastanawiam się, czy chwycę za kolejny tom i jest mi ciężko to stwierdzić w tej chwili. Chętnie dowiedziałabym się, co dzieje się dalej. Gdy skończyłam pierwszą część byłam wręcz zdziwiona, że wszystko urywa się w takiej chwili. Jest to naprawdę dobra powieść i cieszę się, że ktoś w końcu skupił się na przeszłości Polski. Małgorzata Saramonowicz pokazała, jak ciekawe postaci żyły kiedyś w naszym kraju. Bolesław Krzywousty jest zdecydowanie dobrym wyborem.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Spełnia wyzwanie: *Imię w tytule
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak!
Ta książka ma dwa wielkie minusy: styl autorki i jej wiedza historyczna, a raczej jej brak. Szkoda marnować czas na nędzne powieści.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie szkoda :c
Usuń