Obudziłam się dziś rano, zjadłam śniadanie, ubrałam się. Jak zwykle złapałam za telefon, by zadzwonić do mamy. Odebrała szybko. Jej słowa zagłuszało jednak przeraźliwe miauczenie. Przerażona spytałam co z Krupkiem, naszym kotem. Mama rzuciła tylko parę słów: sznurek, kot, zadzwonię później. Siedziałam na łóżku z telefonem w ręce modląc się, żeby wszystko było dobrze. Kiedy rozległ się dzwonek telefonu aż podskoczyłam. Co z Krupkiem? Z nim wszystko w porządku. Tato znalazł przywiązanego sznurkiem za łapkę małego kotka. Musiał spędzić tak noc, linka była wrośnięta. Chodziłam po pokoju przerażona tym, co się może stać. Gdzie tato? Zabrał go do tej pani, która zajmuje się ratowaniem kotów. Weterynarza jeszcze nie ma. Dam znać później.
Telefon. Tato wrócił. Dzwoni do weterynarza. Mamo, ale on u nas zostanie, prawda? Najpierw zabierzemy go do lekarza. Zadzwonię później. Czekanie, czekanie, zbyt dużo myśli na sekundę. Jak można być tak nieczułym człowiekiem? Czy kogoś takiego można jeszcze nazwać człowiekiem? Nie chciałeś już kota? Znaleźliby się tacy, którzy by go przyjęli. Wolałeś go wyrzucić z domu? Upewnić się, że za Tobą nie wróci? Wróciłby. Wróciłby, bo Cię pokochał. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że my nie jesteśmy jedynym gatunkiem, który potrafi czuć?
Weterynarz zrobi wszystko, by uratować łapkę. Na razie tylko tyle możemy zrobić. Nasz kot, Krupek, zawsze niechętnie reagował na inne. Jednak on potrafił zrozumieć, że nie wolno syczeć, nie wolno drapać. Owszem, jest zazdrosny. Nie chce jeść. A może on też się martwi? Przy okazji wizyty niechcianego przedstawiciela tego samego gatunku i on wybrał się do weterynarza. Nie jest pomijany. Przyzwyczai się. Nie ma opcji, by teraz ją zostawić. Zostanie. Teraz trzeba skupić się na tym, by wyzdrowiała. Bardzo ją boli. Trzeba było ją uśpić, żeby nie cierpiała. Czekamy, aż się wybudzi. Nie zostawimy jej samej. Nie pozwolimy, by po raz kolejny zawiodła się na ludziach.
A mój tato? Mój tato jest dla mnie bohaterem. To nie jest jego pierwszy uratowany kot. Dzięki niemu mnóstwo z nich przeżywa zimę. To od niego dostają domki wypełnione kocami, by nie marzły. To od niego dostają pełne miski jedzenia. To on nie przechodzi obojętnie. To on - nie przejmując się kosztami - zabrał ją do weterynarza. To jest prawdziwy człowiek. Nie sąsiad, który na złość niszczył domki, które mój tato i tak z pełną determinacją wystawiał. Nie ta osoba, która skrzywdziła naszego nowego domownika. A co, jeśli kiedyś nie zdąży? Jeśli to dzieje się gdzieś, gdzie go nie ma? Zrozum. Ratując jedno życie, ratujesz cały świat.
Dobrze, że na świecie są jeszcze ludzie, którzy nie myślą tylko o sobie. Ale niestety są i tacy, co uważają, że życie zwierząt jest mniej ważne i traktują je jak przedmioty. :(
OdpowiedzUsuńZa dużo takich ludzi...
UsuńŚliczny kotek! Aż się serce kraje, jak się pomyśli, że są ludzie, którzy potrafią przejść obojętnie...
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Musiało ich być bardzo dużo... Musiała spędzić tam kilka tygodni...
UsuńWspaniały kot. Dla mnie to jest niepojęte, że niektórzy są wyzuci z jakiejkolwiek wrażliwości...
OdpowiedzUsuńCudowna jest. Dobrze sobie już zaczyna radzić :)
UsuńTen, który to zrobił nie jest wart nazywania człowiekiem...
Jezu, aż się popłakałam. Kotek jest przepiękny! Nie potrafię zrozumieć co kieruje ludźmi, którzy robią takie rzeczy bezbronnym istotom, które nie potrafią się same obronić i nawet nie rozumieją dlaczego, bo przecież wszystko, co robiły to kochały swoich właścicieli... Masz cudownych rodziców! Mój kociak też jest znajdą, ale "na szczęście" był po prostu wyrzucony, bez żadnego przywiązywania...
OdpowiedzUsuńNasz Krupek nigdy nie musiał się błąkać, bo od małego jest u nas. Kicia na szczęście dobrze sobie radzi i chyba już się zadomowiła. Tylko te codzienne wizyty u weterynarza ją męczą...
UsuńU nas w mieście kiedyś powieszono kota na sznurze, przyczepionym do bramki na szkolnym boisku. Niestety, nie dano rady go uratować, jednak wszyscy mieszkańcy byli oburzeni takim zachowaniem.
OdpowiedzUsuńRazem z mamą i siostrą często przygarniamy bezdomne koty i szukamy im domu - teraz ponad 15 kotów i 1 pies ma nowe domy. :) Przez cały czas na naszym podwórku stoi miska pełna karmy specjalnie dla takich bezdomniaków.
Od zawsze żyję otoczona zwierzętami, więc jestem bardzo uczulona na ich krzywdę. Podobnie, jak Twój tata, nie potrafię przejść, obok stworzenia pozbawionego domu, obojętnie. Wskutek tego w naszej rodzinie znalazły się dwa obecne koty. :)
To, o czym napisałaś jest okropne. Ludzie są najgorszymi i najniebezpieczniejszymi zwierzętami na Ziemi. A Twój tata jest super człowiekiem. :)
Buziaki
Dobrze, że tam po drugiej stronie Polski jesteście Wy.
UsuńMy też dokarmiamy :) Byleby było więcej takich ludzi...
Widząc co ludzie są w stanie zrobić zwierzakom czasem się wstydzę, że też jestem człowiekiem.
OdpowiedzUsuńSkoro człowiek jest w stanie zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi, to takie coś w stosunku do zwierząt nie powinno dziwić. A dziwi...
UsuńOsobiście kotów nie darzę ogromną miłością, bo wolę psy, jednak takie okrucieństwo jest nie do pomyślenia! Ludzie są straszni, nieczuli na cierpienie innych. A kotek śliczny, ważne, że znalazł u Ciebie nowy, pełny miłości dom. Oklaski dla Twojego taty!
OdpowiedzUsuńTeraz już jest bezpieczna :) Jeszcze tylko ta łapka...
UsuńŚwietna reakcja. Tak ma być! Nie cierpię ludzi, którzy znęcają się nad zwierzętami albo nie wiedzą, co z nimi zrobić, jak już ich nie chcą, i postępuję jak tutaj. Chociaż bywają jeszcze gorsze przypadki, których nie ogarniam. I nie chcę nawet tego nie widzieć.
OdpowiedzUsuńOkrucieństwo wobec zwierząt cechuje tych, którzy czują się zbyt pewnie w życiu. Czasami chciałabym, by to samo działo się tym, którzy krzywdzą. Na świecie od razu byłoby lżej...
UsuńMyślisz, że zbyt pewnie? Ja myślę, że to wyładowywanie emocji, czy leczenie jakichś chorych kompleksów robiąc krzywdę komuś/czemuś, co nie jest w stanie oddać.
UsuńZbyt pewnie, skoro uważają, że są lepsi od zwierząt i mogą robić wszystko, co im się podoba...
Usuń