Minął już ten czas, gdy do EpikBoxa odliczałam dni, jednak nadal - jak widzicie - kupuję pudełko ciekawa tego, co mogę znaleźć w środku. Ostatnio wspominałam, że nie jestem pewna, czy dalej będę wydawać pieniążki na tego kota w worku. Postanowiłam, że do czterech razy sztuka i kliknęłam zamów. Wczoraj u mnie w domu w Polsce pojawił się kurier i mama od razu dobrała się do środka, równie ciekawa, jak ja. Zerkałam na ekran laptopa zaglądając, co mama tam wyciąga ze środka. Modliłam się tylko, by nie znaleźć tam ani kubka, ani torby. Okazało się, że moje prośby zostały wysłuchane, jednak byłam bardzo zdziwiona faktem, jak tym razem mało rzeczy znalazło się w pudełku. Ekipa EpikBoxa przyzwyczaiła nas już do zasypywania mnóstwem gadżetów, przez co poczułam się odrobinę zawiedziona.
Najważniejszą rzeczą w pudełku zdecydowanie jest książka. Spodziewałam się jej i nie jest to dla mnie żadnym zaskoczeniem. Mimo to cieszę się, że już po raz czwarty EpikBoxowi udało się podesłać mi książkę, której nie mam i nie zapowiadało się na to, bym miała mieć. Zapowiada się świetnie, więc tutaj wielki plus. Fajnym dodatkiem jest też naklejka z tekstem od autorki, która spoczywa ukryta przed Wami w środku, gdyż moja mama jakoś chyba o niej zapomniała robiąc zdjęcie. Kolejną rzeczą, na którą zwróciłam uwagę była poszewka na poduszkę. Nie torba, nie kubek! Bardzo mi się przyda, do nowego pokoju, jeśli dostanę się na studia. Standardowo zakładki muszą być i te są cudowne. Nie spodziewałam się, że pojawi się inny kształt, więc tu również na plus. Jeśli chodzi o tatuaże, to na pewno używać ich nie będę. Mam swój własny, prawdziwy, i dziwnie bym się czuła oklejając się takimi. Mamy tu jeszcze list od ekipy z EpikBoxa, książeczkę o książkach i kupon rabatowy. Słowem: mniej ciekawe rzeczy.
Podsumowując: jestem zadowolona. Umiarkowanie, acz jestem. Mogło być zdecydowanie gorzej i na 60% zamówię kolejne pudełko. Teraz czekam na swojego VintageBoxa, który gdzieś na dniach powinien się pojawić. Z racji tego, że tym razem można było wybrać gatunek książki, która znajdzie się w środku, spodziewać się możecie dwóch, trzech pudełek z różnych kategorii. Kupiłam tę nowość na próbę i zobaczymy, czy następne edycje również zakupię. A Wy zamawialiście majowego boxa? Jesteście zadowoleni, czy raczej rezygnujecie z kupowania następnych pudełek?
Jak za taką ilość pieniędzy to w tym pudełku nie ma nic niesamowitego jak dla mnie. Lubię tę ideę w przypadku kosmetycznych pudełek. Ale tutaj... chyba nigdy się nie przekonam.
OdpowiedzUsuńW porównaniu z poprzednimi pudełkami naprawdę ubogo, nie da się zaprzeczyć.
UsuńCieszę się, że nie kupiłam. Książka jest fajna, mam ją w planie kupić, ale cała reszta taka sobie. Dlatego dla samej książki nie opłacałoby mi się wydawać tyle pieniędzy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
Ja książki bym sama z siebie nie kupiła, ale cieszę się, że ją mam :)
UsuńMnie chyba aż tak to nie ciekawi. Nie jestem wielkim fanem gadżetów a niestety taki box troszkę kosztuje :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie pierdółki, a 47 zł to też nie majątek, jeśli w środku jest coś fajnego :D Te poprzednie EpikBoxy były całkiem, całkiem, ten taki średni, więc nie wiem jeszcze czy kupię następny.
UsuńObserwuję to, co pojawia się w EpikBoxach, ale sama osobiście nie skusiłabym się na takie pudło. Widzę jednak, że te trochę gorzej prezentuje się od pozostałych, według mnie oczywiście :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem też jest trochę słabsze. Mniej w nim gadżetów, chociaż poszewka się przyda ;)
UsuńNiestety według mnie te boxy nie są warte swojej ceny, więc raczej nie planuję ich zamawiać.
OdpowiedzUsuńDwiestronyksiazek.blogspot.com
Mnie się wydaje, że są. Cena książki to ponad 30 złotych, więc gadżety książkowe (które w sklepach są dosyć drogie) wychodzą za grosze. :)
Usuń