Adolf Hitler jest postacią, która od razu wzbudza niechęć większości świata. Nie jest to niczym dziwnym, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie jego przedsięwzięcia. Zapewne powinnam zacząć od stwierdzenia, jakim złym był człowiekiem; że powinno się go nienawidzić i nazwać największym zbrodniarzem, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi. Skoro jednak wszyscy już to wiedzą muszę powiedzieć, że Hitler mnie intryguje. Gdybym mogła spędzić z jakąś postacią historyczną jeden dzień wybrałabym właśnie jego. Chciałabym móc zajrzeć mu do głowy i zobaczyć, jakim był człowiekiem bez tej całej medialnej otoczki. Z tego właśnie powodu często gdy mam okazję zabieram się do czytania pozycji właśnie o nim. Takie małe, osobiste spaczenie.
Adolf Hitler był postacią wysoko medialną. Cały świat śledził jego kroki i zachowanie, więc wydawać by się mogło, że jego mieszkanie będzie dla niego swoistym sanktuarium, w którym będzie czuł się sobą i nie będzie musiał obawiać się oceniających spojrzeń. Okazuje się jednak, że wszystko - łącznie z wystrojem domów, które posiadał - było jedną wielką propagandą, która miała przedstawiać go jako osobę obytą, wykształconą i kulturalną. Otaczał się dziełami sztuki, równocześnie starając się uchodzić za kogoś skromnego i poświęcającego się dla dobra ogółu. Każdy najmniejszy bibelocik odgrywał swoją rolę i tak naprawdę nic nie znaczył dla Führera, któremu zależało jedynie na wizerunku. Praktycznie każdy człowiek zna doskonale losy tego człowieka - te oficjalne jak i te niepotwierdzone. W Domie Hitlera skupiamy się jednak na tej części jego życia, którą nikt wcześniej się nie interesował.
Sic transit gloria mundi.
Despina Stratigakos zrywa z twarzy Hitlera maskę, którą sam sobie nałożył. Wchodzi z butami w jego doskonale ułożone i zaplanowane życie domowe i zagląda w każdy zakamarek. Mimo tego, że człowiek ten bez zawahania wymordował ogromną liczbę ludzi poczułam się początkowo bardzo nie w porządku, gdy przeglądałam zdjęcia jego domów - przestrzeni prywatnych. Trochę czasu minęło, nim zrozumiałam, że dla niego prawdopodobnie to była po prostu kolejna gra. Chciał przekonać świat, że skoro jest tak dobrze wykształcony i oczytany na pewno nie popełnia błędu i wszystko dobrze przemyślał. Sama przez chwilę zaczęłam uważać go za kogoś takiego, gdy wędrowałam po jego pokojach. Autorka szybko sprowadziła mnie na ziemię wytykając te części mieszkania, które były robione pod publikę i pokazała, że dla Adolfa Hitlera całe życie było polityką i propagandą. Trzeba mieć naprawdę silną psychikę, by tak mocno poświęcić się dla jakiegoś celu.
Dom Hitlera to szczegółowy opis wszystkich jego miejsc zamieszkania. Despina Stratigakos dotarła do planów budynków, zdjęć. Ukazują one miejsca, gdzie Führer spędzał najwięcej czasu, przyjmował gości czy też planował kolejne posunięcia i rządził wojskiem. Wbrew pozorom nie skupiamy się jedynie na pomieszczeniach - które służyły wyłącznie propagandzie, jak co chwilę podkreśla autorka - ale też na ludziach, którzy mieszkali razem z Hitlerem oraz na architektach, których lubił. Praktycznie każde jego mieszkanie zostało umeblowane przez Paula i Gerdy Troost, która po śmierci męża dalej wspierała Adolfa i pracowała z nim. Zamiłowanie kanclerza do mebli tej pary jest widoczne na każdym kroku. Przerobili oni - między innymi - Starą Kancelarię Rzeszy.
Schirach usłyszała od niego przy pewnej okazji, że ludzie potrzebują przestrzeni do życia. Brzmi to z pozoru dość niewinnie, ale trzeba pamiętać, że Hitler w bardzo podobnych słowach usprawiedliwiał ludobójstwo.
Kiedy poznamy już budowę trzech rezydencji Hitlera - Starej Kancelarii Rzeszy, mieszkania przy Prinzregentenplatz 16 i górskiego domu w Obersalzbergu - przechodzimy do części drugiej Domu Hitlera, gdzie przytoczone są pisemne relacje o jego domach i jeszcze bardziej skupiamy się na propagandzie, które ze sobą owe miejsca niosły. Autorka nie tylko skupia się na nich do momentu, gdy Führer jeszcze żył, ale również o tym, co działo się z nimi później. Przyznam, że czytanie o tym, jak żołnierze przeszukiwali w brutalny sposób te piękne pomieszczenia mogłam myśleć tylko o tym, że one w niczym nie zawiniły. Bałam się wręcz myśleć, co prawdopodobnie zrobiono z liczącym sześć tysięcy pozycji księgozbiorem Hitlera, skoro nawet płytki w jego łazience cieszyły się taką popularnością jako pamiątki po wizycie w jego włościach.
Despina Stratigakos bardzo rzetelnie podeszła do tematu i skupiła się na nim, bez wdawania w zbytnie dygresje. Dom Hitlera to książka o miejscach, ale też o człowieku, który poświęcił wszystko dla swoich chorych fantazji. Autorka przedstawia nam go jako kogoś rządnego władzy, chcącego zawsze mieć rację - nie pozwalał nawet architektom na wykonywanie ich pracy, tylko praktycznie sam wszystko rozrysował - oraz jako osobę, która stawiała tak naprawdę siebie w centrum. Prawdopodobnie jest to prawda, jednak nie da się Hitlerowi odmówić tego, że miał naprawdę dobry gust i był osobą inteligentną, skoro tak dopasował swoje wnętrza, by ukazywały go jako kogoś zupełnie innego. Cudowne zdjęcia w środku i albumowe wydanie sprawia, że można Dom Hitlera przeglądać nie raz i nie dwa i nie być znudzonym. Nie jest to jednak historia dla wszystkich. Czytelnicy, których nie interesuje albo architektura albo postać samego Adolfa Hitlera nie znajdą tutaj - niestety - nic dla siebie.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
608 // Dom Hitlera // Despina Stratigakos // Hitler at Home // Jan Dzierzgowski // 15 marca 2017 // 432 strony // Wydawnictwo Wielka Litera // 54,90 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Wielka Litera!
A ja nie należę do tych, które wręcz nienawidzą Hitlera. Owszem, był zbrodniarzem, ale było ich wiele. Nie zapominajmy o tym, ile ludzi stało za nim i pod nim i ile rzeczy działo się bez jego wiedzy. Tak już się przyjęło, że wszyscy tego Hitlera znają i go piętnują. Nie zapominajmy chociaż o Chińczykach i Japończykach - ci stosowali takie kary, ze aż włosy się na skórze jeżą. Co do książki - bardzo chętnie przeczytam, też fascynują mnie takie osobistości :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem jedyna :D
UsuńJa to mysle ze Hitler pięknie malował obrazy
OdpowiedzUsuńInni nie doceniali :D
UsuńPo książkę nie sięgnę, ale chciałbym odwiedzić ten domu w Obersalzbergu. Widok musi być niesamowity i życie w takim miejscu też musiało być. Na filmach dokumentalnych zapierało dech i ożywiało oczy.
OdpowiedzUsuńTeż bym tam chętnie pojechała :D
Usuń