Właśnie skończyłam czytać tę książkę. Jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. I wiecie co? Bestialsko złamał mi serce. Pokochałam Z mgły zrodzonego, jednak nigdy nie wybaczę Sandersonowi tego, co zrobił.
Ostatnie Imperium jest miejscem, gdzie popiół sypie się z nieba, najbiedniejsza warstwa społeczna - skaa - jest uciskana i traktowana gorzej niż zwierzęta, a władzę od tysiąca lat sprawuje Ostatni Imperator. Obligatorzy pilnują, by nikt się nie zbuntował i nie próbował zmienić systemu, arystokracja wykorzystuje skaa i nie uważa ich za ludzi. Cały ustrój polityczny oparty jest na kulcie jednego człowieka, uznanego za Boga i niezwyciężonego.
Vin pochodzi z najniższej warstwy społecznej. Żyje jako członkini szajki zbójeckiej, gdzie razem z nimi walczy o przetrwanie. Dawno już zginęłaby na ulicy, gdyby nie Szczęście, które wyczuwa w sobie i używa go, by wpłynąć na uczucia innych. Jest bardzo ostrożna - nikomu nie ufa, gdyż ślepo wierzy w to, że wszyscy ją zdradzą. Ma dopiero szesnaście lat, jednak wyczynem jest to, że przeżyła tak długo. Zawdzięcza to wyłącznie swojemu Szczęściu oraz ukrywaniu się przed oczami postronnych.
Kiedy pewnego dnia w jej życiu pojawia się Kelsier dziewczyna sama nie wie, co ma zrobić. Została sama na świecie, a wiedza, którą mężczyzna posiada na temat jej Szczęścia bardzo ją interesuje. Kelsier powoli wprowadza ją we wszystko, co wie o allomancji. Cena, jaką Vin za to płaci przeraża nawet ją - zostaje zwerbowana do grupy, która próbuje wywołać rewolucję wśród od wieków uciskanych skaa. Nagle musi przestać się ukrywać i przestać stosować taktykę, która pozwoliła jej tyle przetrwać. Jedyne, co musi opanować oprócz magii metali, jest zaufanie innym.
Kiedy jesteś sam, nikt nie może cię zdradzić.
Filozofia, która rządzi Ostatnim Imperium, stworzona jest tak doskonale, że zapiera dech w piersiach. Wszystkie szczegóły polityki i warstw społecznych są dopracowane i zapięte na ostatni guzik. Pamiętam, jak byłam zachwycona światem, który stworzył Abercrombie w Ostrzu. Sanderson pobił go na głowę. Moja wyobraźnia podsuwała mi obrazy domów przysypanych popiołem oraz zmęczonych skaa, którzy umierali na poboczach. Allomancja jest pomysłem niesamowicie oryginalnym, który od razu do mnie przemówił. Tutaj muszę skłonić głowę przed genialnością kreatywności autora. Już to jest doskonałym powodem, by pokochać serię Ostatnie Imperium. Sanderson jednak nie poprzestał na tym. Stworzył również feruchemię, która owiana jest mgłą tajemnicy przez większą część Z mgły zrodzonego. Dodaje to wszystkiemu dodatkowego smaczku, a jak wiadomo: apetyt rośnie w trakcie jedzenia.
Bohaterów w tej książce jest tylu, co w Grze o tron, Martina. Czytałam pierwszy tom jego słynnej serii i zdziwiłam się, ile postaci można stworzyć. Sanderson również nie próżnował pod tym względem. Vin jest postacią pierwszoplanową, więc o niej dowiadujemy się najwięcej. Metamorfoza, którą przechodzi przez te sześćset stron po prostu zwala z nóg. Podczas lektury nie sposób się do niej nie przywiązać. Śledzimy jej własne demony, które uciskają ją od środka, co sprawia, że rozumiemy lepiej jej pobudki i zachowania.
Kelsier również pełni ważną rolę w tej historii. Moja nieograniczona miłość do niego każe mi dodać, że nawet najważniejszą. To on jest mentorem Vin, on pokazuje jej, jak używać allomancji i jak być Zrodzonym z Mgły. Cały pierwszy tom opiera się na jego postaci. Jego historia od samego początku porusza. Ten mężczyzna zawsze się uśmiecha, ślepo wierzy w swoich ludzi i mimo, że kiedyś stał się ofiarą ciężkiej zdrady, wciąż ufa. Ufa bezgranicznie. To wszystko, co go cechuje, sprawiło, że tak bardzo go pokochałam. Kiedy zamykam oczy widzę jego szeroki uśmiech i arogancję w oczach.
Trzeba również wspomnieć o innych. Jest ich jednak tak dużo, że zajęłoby mi to wieki. Każdy z nich ma w sobie jakiś pierwiastek, który wyróżnia go z tłumu, i wcale nie chodzi mi tu o metale w żołądku. To, co ich cechuje to waleczność i to, co cenię najbardziej - honor. Cierpiałam razem z nimi i umierałam z poległymi skaa. Bardzo dużo emocji przetoczyło się przeze mnie podczas czytania.
Gdyby ludzie przeczytali te słowa, niechby się dowiedzieli, jak ciężkim brzemieniem jest moc. Starajcie się nie dać skrępować ich łańcuchom.
Sanderson zastosował ciekawy zabieg literacki. Na początku każdego rozdziału dostajemy fragmenty myśli Ostatniego Imperatora z czasów, gdy był jeszcze zwykłym człowiekiem i zmierzał, by pokonać Głębię i uratować świat. Poznajemy w ten sposób postać, która ciągle pojawia się w rozmowach, rzadko jednak osobiście. Sprawia to, że zastanawiamy się, co takiego stało się w miejscu, do którego on zmierzał, że stał się tak bezlitosnym tyranem. Muszę przyznać, że bardzo przypadła mi do gustu ta osoba, która napisała te wszystkie słowa. Władza jest silnym narzędziem, które potrafi zniszczyć każdego.
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego ta książka złamała mi serce, skoro tak ją wychwalam. Powód jest prosty. Sanderson zabawił się w Martina i zabił osobę, której nie powinien nawet tknąć swoim literackim palcem. Nie sądziłam, że będę płakać podczas czytania Z mgły zrodzonego. Okazało się jednak, że wyleję bardzo dużo łez i już zawsze będę na sobie czuła ten uścisk. Bardzo przeżywam książkowe śmierci. Co dziwne - czasami mocniej niż te realne. Nie potrafię teraz przestać myśleć o tej scenie, która została napisana w taki sposób, by wzruszyć. Autor doskonale wiedział, co robi, gdy ją pisał. Chciałabym go za to znienawidzić, a jednak nie potrafię.
Strach to narzędzie tyranów. Niestety, kiedy stawką jest los świata, korzystasz z wszelkich dostępnych środków.
Akcja powieści pędzi na łeb na szyję. Im bliżej końca, tym szybciej. Od razu wciągnęłam się w całą historię i żałowałam, że po kilku stronach musiałam na chwilę ją odłożyć. Wróciłam jednak do niej i pochłonęłam ją w niecałe trzy dni. Brałam ją ze sobą praktycznie wszędzie. A do lekkich to ona nie należy. Mimo to dumnie nosiłam ją w torebce wyciągając zawsze, gdy nadarzyła się okazja - a czasami nawet gdy się nie nadarzyła. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się poznać Sandersona i jego dzieła. Przygodę z Ostatnim Imperium z pewnością będę kontynuować mimo, że czuję, iż to nie będzie już to samo.
Dziwię się, że tyle kosztowało mnie sprecyzowanie moich uczuć co do tej książki. Dalej jestem strasznie rozbita emocjonalnie - kocham i nienawidzę równocześnie. Ostatnie Imperium to seria składająca się z sześciu tomów. Jeśli każdy będzie mnie ranił tak boleśnie, to chyba nie przeżyję lektury wszystkich. Dobrze, że wydawnictwo niedługo wydaje Studnię wstąpienia, gdyż nie wytrzymam długo bez kontynuacji. Dzięki EpikBoxowi mam na półce Stalowe serce, Sandersona i mam nadzieję, że jest choć w połowie tak dobre, jak Z mgły zrodzony. Jeśli tak, to śmiało stawiam mu ołtarzyk i biegnę kupić wszystkie jego książki.
Ogólna ocena: 10/10 (arcydzieło)
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu MAG!
Wow, wow! Jaka ocena! Skoro książka tak dobra, na pewno ją przeczytam :) Dodam ją do listy "oczekujących" :D
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Książka nie jest tylko dobra - jest NAJNAJNAJLEPSZA. :3 Koniecznie przeczytaj!
UsuńKusi mnie ten autor, a Twoja recenzja....żal nie przeczytać....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że inne książki Sandersona są również tak dobre :3
UsuńRany, rany, aż tak dobrze?! Sandersona już długo miałam na oku, widzę jednak, że już czas biec do księgarni. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Sanderson mistrzem - każdy powinien go poznać!
UsuńNo i tak miało być. :) Cieszy mnie, że Ci się spodobało, a recenzję napisałaś bardzo dobrą, mimo że jesteś rozbita. Sanderson dowalił ostro tą śmiercią, ale to nie Martin, który sypie trupem na lewo i prawo. Dodał dramatyzmu w odpowiednim momencie i dzięki temu zyskał sobie u mnie cholernie, bo miał jaja, żeby to zrobić, i wyczucie, żeby to zrobić w doborej chwili. :) A ja średnio wierzę, że z tą postacią to taki definitywny koniec. ;)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że mi się podobało :3 Do tej pory dokładnie nie wiem co myśleć o tym wszystkim i takie wariacje mi się dzieją w głowie na samą myśl o Sandersonie.
UsuńMam nadzieję, że ta postać wróci. Musi, musi, musi koniecznie, bo chyba zwariuje, jak jej braknie w kontynuacji. Załamię się psychicznie :x
Mi się bardzo ta allomancja podobała. Feruchemia mniej, ale ogólnie pomysł na magię świetny. Ciekaw jestem, czy to się jeszcze rozwinie w następnych tomach. Pewnie tak, bo jeszcze moc 11 i 12 metalu nie jest w pełni przedstawiona.
UsuńJuż niedługo tom 2, więc szykuj się. :)
Mnie końcówka zaskoczyła z tą allomancją i feruchemią. Zapewne to się jeszcze bardzo rozwinie. Już się nie mogę doczekać kontynuacji, ale dla odreagowania czytam Pół króla, Abercrombiego. Mam nadzieję, że tam mnie nic tak nie wstrząśnie :D
UsuńOby tylko Sanderson sprostał i utrzymał poziom. Podobno druga część najsłabsza, ale zobaczymy. Liczę, że ten cykl zyska na uznaniu i popularności, i pojawią się inne książki Sandersona u nas, te nowe i te wznowione, np. Elantris, na którym mi bardzo zależy. A po tym cyklu to ja nie wiem, czy si za "Drogę królów" nie zabiorę, mimo iż cykl nieukończony, czego nie lubię bardzo.
UsuńWidziałem. Ten Abercrombie jest wyraźnie różny od Ostrza pod względem przekazu. Widać, że to young adult, ale przyjemnie się czyta, chociaż raczej Tobą nie wstrząśnie. Może zaskoczyć w pewnym momencie, ale nie wstrząśnie. :)
Też bym chciała przeczytać jeszcze inne jego cykle. Drogę Królów już mam na czytniku, ale jak na razie brakuje mi czasu. I motywacji - kac książkowy :c
UsuńA Abercrombiego czyta się miło jak zawsze. Fakt, że trochę bardziej dla młodzieży widać od samego początku. Ale podoba mi się! :3
A motywacja się przyda, bo to dość opasłe tomiszcze. Wielkością dorównuje książkom z cyklu Eriksona, który takich tomów ma 10 x 800-900 stron. Już to ponad 2 lata czytam i końca nie ma. :D To samo będzie pewnie z Sandersonem, bo on też zapowiadał 10 takich tomów. Ale myślę, że to nie będzie stanowiło problemu, jak się cały cykl "Ostatnie imperium" przeczyta i wrażenia będą jak po "Z mgły zrodzonym". :)
UsuńTrochę grzeczniejszy ten Abercrombie, fakt, ale zgadzam się, że czyta się dobrze. No ale o tym pogadamy, jak już poczytasz i skrobniesz coś. ;)
Mam jedną książkę Eriksona, czytałam i nawet mi się podobało :D
UsuńKtórą? :D Kyou, Ty się powoli stajesz moją kompanką do rozmów o fantastyce, której najwięcej czytam. :P
UsuńHm. Był to bodajże dziesiąty tom serii Malazańskiej księgi poległych :D Nie śmiej się :D Często chwytam za serie od tyłka strony. Tak zaczęła się moja przygoda z Harrym Potterem - od siódmej części :D
UsuńCzytasz w mojej głowie, bo pierwsze co zrobiłem, jak przeczytałem pierwsze zdanie to banan na twarzy. :D No to ja z Tobą nie mogę pogadać o Eriksonie, bo przede mną jeszcze 9 i 10 tom. :P Ech Ty. :P Dobra, to czekamy na kolejny tom "Ostatniego imperium" i zapewne czytamy w podobnym czasie? ;) A kiedy za "Stalowe serca" się bierzesz?
UsuńPewnie. Zaczniemy w tym samym momencie :D
UsuńPojęcia nie mam. Trochu się boję. Bo to takie bardziej YA i boję się, że będzie jak w przypadku Abercrombiego - dobre, ale bez szału.
Bo i tak o tym Sandersonie piszą, że podobne YA jak "Pół króla". Ale ja tam nie wiem. A sam nie garnę się do tej książki.
UsuńJa chcę przeczytać Sandersona wszystko. Ale tą na razie odpuszczę - niech leży.
UsuńOstatnio tyle słychać o Sandersonie, a mnie jakoś nie ciągnie. Te okładki wydają mi się takie... bajkowe, ale nie w ten dobry sposób...
OdpowiedzUsuńOkładki przypominają mi jakąś grę komputerową, ale wydanie jest tak cudowne, że nie narzekam :)
UsuńNa pierwszy rzut oka takie się wydają. Ale po przeczytaniu treści są bardzo adekwatne i odpowiednie. :) Bardzo dobrze dobrane barwy do świata, skrytobójstwa, złodziejstwa itp. Jest dobrze. :)
UsuńPopieram ;3 Acz na początku miałam ochotę sprawdzić, czy gdzieś nie widać pikseli :P
UsuńBroniek robi niezłe rysunki, a te grafiki to Sandersona mi się podobają. Zrobił do 3 części "Ostatniego imperium". Zrobi też do dalszych tomów z tego świata. Pierwsze z nich to "Stop prawa" i będzie w styczniu-lutym przyszłego roku. Innych okładek Brońka nie znam.
UsuńJa zwykle nie zwracam uwagi na grafików, przyznaję się :D
UsuńSanderson 4ever <3
Nawet nie wiesz jka bardzo pragnę przeczytać tą książkę. Moze kiedyś uda mi sie ją zdobyć. Tyle pochlebnych recenzji, jest coraz lepiej :>
OdpowiedzUsuńW takim razie nie zwlekaj zbyt długo :)
UsuńW każdym Twoim słowie wyczuwa się uwielbienie do tego autora :D Koniecznie muszę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńWielbię go i kocham :D
UsuńMusisz! Koniecznie!
Skutecznie mnie zachęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :D
UsuńMiałam już wcześniej ochotę na tę książkę, ale teraz widzę, że to lektura obowiązkowa!
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Tak! Nie spocznę dopóki nie przeczytają jej wszyscy! :D
UsuńWłaśnie skończyłam czytać tą książkę i usiadłam przed komputerem, że znaleźć opinie innych osób na jej temat. A Twoja recenzja całkowicie zgadza się z tym co czuję. Z każdym Twoim słowem zgadzam się w 100%.
OdpowiedzUsuńJa również nie mogę wybaczyć Sandersonowi, tego co zrobił, ale jednocześnie czuję do niego wielki podziw. Doskonale przedstawił wiele ważnych wartości i walk, które toczą się we wnętrzu każdego człowieka. A przyjaźń i poświęcenie, które tak doskonale przedstawił w tej książce sprawiają, że sama czuję tą "nadzieję", której nie był w stanie zabić nawet sam Ostatni Imperator.
Teraz z pewnością czeka mnie nostalgiczna niedziela ;)
Ale wiem, że niedługo zakupię drugi tom opowieści i mam nadzieję, że będzie tak dobry jak pierwszy.