kwietnia 21, 2019

KREW ŚWIĘTEGO // SEBASTIEN DE CASTELL ⚔

Dwa lata temu rozpoczęłam swoją przygodę z Sebastienem de Castellem i Wielkimi Płaszczami. Ciężko uwierzyć, że minęło już tyle czasu - doskonale pamiętam, jak czytałam Ostrze zdrajcy, które do tej pory jest moją ulubioną częścią. Przyznam, że mimo tego, że bardzo lubię ten cykl to i tak za każdym razem łapię się na tym, że mam zbyt duże oczekiwania i czytanie nie sprawia mi tak dużej przyjemności, jakbym chciała. Krew świętego od początku mnie wciągnęła, jednak w połowie stanęłam i kaplica. Czuję, że zmarnowałam dwa tygodnie, podczas których mogłam przeczytać dużo więcej innych książek. 

Aline robi wszystko, by zyskać poparcie i usiąść na tronie, który kiedyś zajmował jej ojciec. Książęta nie chcą tego i na każdym kroku uprzykrzają jej życie. Dodatkowo święci zaczynają ginąć, co daje jej przeciwnikom kolejny argument, jakoby sami bogowie byli przeciw jej rządom. Duchowni przejmują władzę w państwie, przywracają Inkwizycję i chcą podejmować najważniejsze decyzje polityczne. Falcio val Mond musi powstrzymać dosłownie wszystkich, przeżyć każdy pojedynek i uratować osoby, które są dla niego ważne. Przeszłość jednak nie pozwala mu o sobie zapomnieć, dodatkowo wszystko utrudniając.

Bogowie każdego obdarzają słabością.

Sebastien de Castell doskonale pisze, jednak praktycznie za każdym razem mam problem ze skupieniem się na fabule i ze wciągnięciem się w nią. Wiem, że powinno mi się tutaj wszystko podobać: lekki styl, poczucie humoru, przemyślana fabuła, żywi bohaterowie... A równocześnie czegoś mi tu brakuje. Czegoś, co przykuje mnie do krzesła i nie pozwoli wstać, dopóki nie skończę. Ta część jest zdecydowanie najlepsza z tych, które pojawiły się do tej pory na polskim rynku, jednak żałuję, że poświęciłam jej prawie dwa tygodnie. Jestem świadoma tego, że Krew świętego czyta się tak szybko, że powinno mi to zająć maks trzy dni.

Fabuła pędzi na łeb na szyję. Tajemnice, walki, pojedynki, spory polityczne. Tego wszystkiego jest tutaj tak pełno, że aż trudno uwierzyć, że czytelnik po skończeniu lektury nie czuje przesytu. Gdyby ktoś opowiedział mi pobieżnie fabułę Wielkich Płaszczy zapewne bym się zgubiła. Podziwiam autora, że stworzył coś tak dużego. Uwielbiam postać Falcio, Aline, inne Wielkie Płaszcze. Nie jest to może miłość aż po grób, przyjaźń do ostatniego tchu czy nieograniczony szacunek, jednak szybko o bohaterach nie zapomnę i zapewne sięgnę po Tron tyrana, chociaż zanim skończę go czytać zapewne znowu zajmie to wieki. Nie potrafię tego pojąć rozumem.

Czasami cisza jest najlepszą ripostą.

Pewne jest, że wszyscy fani powieści przygodowych i tych wzorowanych na Trzech muszkieterach będą wniebowzięci. Nie będę się trzeci raz powtarzać, jednak ja za powieścią Dumasa nie przepadam. Mimo to coś w książkach Sebastiena de Castell urzekło mnie i w pewien sposób mi przykro, że już niedługo skończy się moja przygoda z nimi. Ciekawa jestem, czy autor zakończy na Wielkich Płaszczach swoje pisanie, czy ma już pomysł na coś kolejnego. Jeśli będzie to coś tak nietuzinkowego, zabawnego i poruszającego jak Krew świętego to warto będzie na to czekać.

★★★★★★★★☆☆

803 // Krew świętego // Sebastien de Castell // Saint's Blood // Grzegorz Piątkowski // Wielkie Płaszcze // tom 3 // 13 marca 2019 // 602 strony // Wydawnictwo Insignis // 39,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger