Jeśli macie dzieci i kochacie czytać to z pewnością znacie Akademię mądrego dziecka. Nie skłamię, gdy powiem, że to nasze najukochańsze książeczki. Leon sięga po nie na równi z Misiem Pracusiem i dwoma książeczkami z serii Otwórz okienko!, których ja osobiście nienawidzę. Kiedyś Wam o nich opowiem. Na nowości Akademii czekaliśmy z niecierpliwością. Szczególnie ja. Czytanie dzień w dzień tych samych bajeczek - chociaż biblioteczka Leona jest bardzo bogata, to on upatrzył sobie kilka tytułów, które w koło wybiera - mnie męczy i pewnie dlatego często nie mogę przejść obojętnie obok półki z literaturą dla dzieci. Ratuję swoje zdrowie psychiczne.
Jeśli nie znacie tej serii - w co wątpię - to w sklepie powinny rzucić Wam się w oczy kolorowe grzbiety. Nie mamy wszystkich z cyklu Pierwsze słowa, dopiero pojawiły się u nas Pierwsze bajeczki - o tym w sobotę - i wczoraj Leon dostał dwie z tych z dziurkami, a już zajmują one u nas całą półeczkę. Wyróżniają się na rynku swoją prostotą i łatwą przyswajalnością. To dzięki W nocy i tamtejszej sowie, która rusza oczkami Leon kocha książki i większość swojego dnia poświęca na czytanie. Nigdy nie zapomnę jak z radością ruszał paluszkiem i przesuwał ruchome elementy. Bo chociaż teraz na polskim rynku książeczek tego typu jest ogrom to i tak te są zdecydowanie najlepsze.
Leon miał koło ośmiu miesięcy, może siedmiu, gdy kupiłam pierwszą książeczkę z tego cyklu. Nie umiał jeszcze sam dokładnie trafić w kółeczko i musiałam mu w tym pomagać, ale w chwili obecnej doskonale wie gdzie i w którą stronę. Ruchome elementy nie są bardzo skomplikowane i już kilkumiesięczne dziecko, gdy poświęci się mu czas na naukę tego, będzie w stanie zrozumieć na czym to wszystko polega. Z tych czterech nowości dla maluszka polecałabym najbardziej Zwierzęta domowe. To jest też ulubieniec Leona - wiadomo, kotki - i maluch z łatwością sobie poradzi z przesuwaniem. Nie lubię elementów, które ruszają się tak, jak na przykład ten na okładce Dzikich zwierząt. Ciężko jest ruszać tym kółeczkiem. Sama mam z tym często problem.
Mam wrażenie - być może mylne - że więcej jest tutaj słów niż w poprzednich książeczkach. Ewentualnie obrazki są ciut większe, stąd to przekonanie. Nie umiem tego wyjaśnić, naprawdę, ale jestem bardzo zadowolona z obecnej szaty graficznej i doboru słów. Wiem, że niektórzy mogą uważać, że słowo akordeon nie jest potrzebne takiemu maluchowi, ale cieszę się, że pojawiła się u nas Muzyka. Lubię poszerzać leonowy zasób słów i jestem dumna, jak później pokazuje mi bez wahania, gdzie jest rzecz, o którą go pytam. Na końcu każdej książeczki mamy zbiór wszystkich rysunków i możemy sobie na ich temat porozmawiać, bo nie rozpraszają uwagi malucha już ruchome elementy. To naprawdę niesamowite ile taki maluszek rozumie i jak szybko jest w stanie się uczyć.
Słyszałam już opinie osób, które tak jak my uwielbiają Akademię mądrego dziecka, że są zawiedzeni, a ta tematyka nie jest istotna w rozwoju. Muszę się tutaj nie zgodzić, bo każde słowo wywiera na malucha i jego rozwój ważny wpływ. Ja na przykład uparcie próbuję nauczyć Leona słowa betoniarka. Czemu? Sama nie wiem. On dopiero zaczął mówić mama i mówi tak na wszystko, ale wierna własnej zasadzie, że nie jest za mały na naukę niczego... Nie pytajcie.
Jeśli Wasze dziecko nie interesuje się książeczkami, a Wy chcecie to zmienić to właśnie jest na to sposób. Pozwólcie mu przesuwać, kręcić czy podgryźć - karton jest naprawdę trwały - bez zbytniej presji. Połóżcie książeczkę w miejscu do którego ma stały dostęp, by sam mógł zdecydować, że to jest właśnie pora na poszerzanie horyzontów. I nie płaczcie później, że 90% dnia spędzacie na podłodze czytając w kółko to samo i modląc się, by jakieś autko czy zabawka zainteresowało Wasze dziecko. Dużo bym dała, żeby Leon umiał już czytać. Akademia mądrego dziecka stworzyła mojego książkowego potworka i mam nadzieję, że ta miłość do książek zostanie w nim już na zawsze.
★★★★★★★★★☆
Za książeczki dziękujemy wydawnictwu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?