Autor: Kristin Cashore
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 18 maj 2011
Liczba stron: 496
Pierwszy raz otwierając "Wybrańców" nie spodziewałam się zbyt wiele. Okładka nie jest najgorsza, jednak na pierwszy rzut oka nie zachęca do poznania jej tajemnic. Jednak pierwsze wrażenie było mylne i już po chwili z zapartym tchem śledziłam losy głównej bohaterki, Katsy. Mieszka ona w Estillu, jednym z siedmiu królestw na dworze króla Randy. Jest Obdarzoną, czyli osobą o różnokolorowych oczach, która ma Dar. Kolor tęczówek zmienia się z czasem u dzieci, do pewnego roku życia, po czym zostają one oddane na dwór. Umiejętności, które mu towarzyszą, są indywidualnie dobrane do osoby, która jest na niego skazana. Władcy wykorzystują Dary poszczególnych osób do swoich własnych korzyści.
Nasza bohaterka, jak się wydaje, została obdarzona umiejętnościami walki. Biorąc udział w jednej z misji, którą wykonuje w imieniu Rady, spotyka księcia Greeninga Grandemaliona, siódmego syna władcy Lienidu. Jak później się okazuje, uwolniony przez nią i jej przyjaciół staruszek, jest jego dziadkiem. Historia zaczyna się rozwijać przy ich tajemniczym spotkaniu, jednak dla nikogo zaskoczeniem nie jest, że spotykają się ponownie zaledwie kilka stron później, w Estillu. Po, jak życzy sobie, by się do niego zwracać, jest również Obdarzonym. Jedno jego oko ma kolor złoty, drugie zaś srebrny. Katsa ma dość wykonywania bezlitosnych rozkazów Randy, więc postanawia się zbuntować. Tu łączą się losy obu Wybrańców.
Jako, że jest to debiut autorki, nie powinnam spodziewać się po tej publikacji zbyt dużo, jednak cały ten wątek miłosny, który pojawia się w niektórych momentach oraz niespodziewane zwroty akcji pokazują, że Kristin Cashore posiada w sobie ten niezwykły talent, który sprawia, że książkę chce się czytać i czytać, dopóki na horyzoncie nie pojawi się ostatnia kropka, co czytelnik przyjmuje ze smutkiem.
Ogólna ocena: 9/10
Dla miłośników Obdarzonych, pojawiła się kolejna książka z tej serii, Iskra. Opowiada już inną historię, jednak zapowiada się równie dobrze.
________________
Witajcie.
W pewnym sensie to dziwne, pisać recenzję tak... publicznie. Szczególnie, gdy człowiek zaczyna wakacje i spodziewa się bardziej odpoczynku a nie walenia w klawiaturę i ciągłego kasowania ze zmarszczonym czołem. Pomysł na takiego bloga wpadł gdzieś około pierwszej w nocy drugiej autorce, tej bardziej przestraszonej. ('Pisz pierwsza!') A ja, jako dumna posiadaczka piątki z polskiego oczywiście wzięłam laptop i o drugiej w nocy zaczęłam dziobać recenzje ostatnio przeczytanej książki. Jeśli Mims przestanie ziewać i nie zaśnie mi tutaj, przekażę jej laptopa (jej, jak to poważnie brzmi), i pojawi się nowa recenzja. Cóż, kto wie, jak to będzie. Skargi, uwagi i zażalenia to nie do mnie :3
Ziew. Słodkich snów.
Kyou.
wydaje się ciekawa, może się skuszę:D
OdpowiedzUsuń