Tytuł: Klątwa tygrysa. Przeznaczenie
Autor: Colleen Houck
Seria: Klątwa tygrysa tom 4
Premiera: 08 maj 2013
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 392
To już czwarty tom tej serii. Kelsey musi odnaleźć czwarty już dar od bogini, by uwolnić swoje tygrysy od klątwy, którą rzucił na nich Lokesh. W poprzedniej części została porwana - teraz dowiadujemy się, co się z nią dzieje w trakcie niewoli. Przez cały pobyt u czarownika, jak można nazwać ich wroga, wierzy głęboko, że jej tygrysy po nią przyjdą - musi tylko zaczekać i odwlekać moment ślubu. A co gorsza... nocy poślubnej. Nie potrafi wyobrazić sobie tego, że Lokesh chce spłodzić syna z jej udziałem.
Gdy zostaje uratowana razem z Renem i Kishanem, swoim chłopakiem, musi wybrać się na czwartą przygodę. Tym razem będzie musiała radzić sobie z własnym sercem, które, pomimo, że wybrała Kishana, dalej ciągnie ją w stronę niebieskookiego księcia.
Trudno mi napisać więcej w taki sposób, by osoby, które mają tą serię w planach nie miały zepsutej zabawy.
Kelsey irytowała mnie jak w każdej części, no, może oprócz pierwszej. Cały czas zachwycała się swoim chłopakiem, po czym chwilę później oznajmiała, jaki to cudowny jest Ren i ukrywała sama przed sobą, że nie może bez niego żyć. Te jej ciągłe rozterki sprawiały, że miałach ochotę po prostu rzucić Przeznaczenie gdzieś w kąt i dać mu spokój. Ciekawa jednak byłam, jak autorka wybrnie z tego trójkąta. Pewnym było, kogo wybierze Kelsey i tutaj długo nie musiałam się zastanawiać. Chciałam jednak zobaczyć, jak to się stanie.
Muszę przyznać, że ta część była jedną z lepszych. Łzy, które płynęły pod koniec, były tego najlepszym dowodem. Takiego końca mimo wszystko się nie spodziewałam i wstrząsnął mną do głębi.
Każdego, kto już czytał zapewne - tak samo, jak mnie - bolały ofiary, które zostały poświęcone. Szczególnie takie dwie. Mimo wszystko czwarta część bardzo mi się podobała. Pokochałam obu braci i sama pewnie miałabym problem z tym, którego wybrać. Ale chyba nie marudziłabym tak, jak Kelsey.
Gdy zostaje uratowana razem z Renem i Kishanem, swoim chłopakiem, musi wybrać się na czwartą przygodę. Tym razem będzie musiała radzić sobie z własnym sercem, które, pomimo, że wybrała Kishana, dalej ciągnie ją w stronę niebieskookiego księcia.
Trudno mi napisać więcej w taki sposób, by osoby, które mają tą serię w planach nie miały zepsutej zabawy.
Kelsey irytowała mnie jak w każdej części, no, może oprócz pierwszej. Cały czas zachwycała się swoim chłopakiem, po czym chwilę później oznajmiała, jaki to cudowny jest Ren i ukrywała sama przed sobą, że nie może bez niego żyć. Te jej ciągłe rozterki sprawiały, że miałach ochotę po prostu rzucić Przeznaczenie gdzieś w kąt i dać mu spokój. Ciekawa jednak byłam, jak autorka wybrnie z tego trójkąta. Pewnym było, kogo wybierze Kelsey i tutaj długo nie musiałam się zastanawiać. Chciałam jednak zobaczyć, jak to się stanie.
Muszę przyznać, że ta część była jedną z lepszych. Łzy, które płynęły pod koniec, były tego najlepszym dowodem. Takiego końca mimo wszystko się nie spodziewałam i wstrząsnął mną do głębi.
- Twój na życie, Kishanie.
- I na śmierć, Dhirenie - dokończył Kishan
.
.
Już nie mogę się doczekać piątej części. Dużo osób narzeka, że przecież jej już nie powinno być. Bo skończyło się dobrze i w ogóle. Ja jednak jestem ciekawa, jak będzie wyglądał finał owej historii. Jeszcze nie chciałabym żegnać się z tygrysami.
Całą serię warto przeczytać - choćby dla tej części. Mimo strasznie irytującej głównej bohaterki wszystko było świetnie przemyślane. Seria była wzorowana na Zmierzchu, więc nie będę narzekać na podobieństwo między dwoma seriami, choć mnie nie drażniło aż tak bardzo. W końcu uwielbiam serię Stephenie Meyer. Klątwa tygrysa to coś innego, niż wszystkie paranormalne romanse, jakie czytałam. To zdecydowanie plus. Podobało mi się również, że zawarta została kultura indyjska i wszystko dzieje się w interesujących miejscach.
Zdecydowanie polecam - szczególnie tym, którzy tak jak ja uwielbiają dzikie koty.
Ogólna ocena: 09/10
Dzisiaj urodziny ma druga autorka. Korzystając z okazji... Wszystkiego najlepszego, Mim!
Czytałam tylko pierwszy tom i na razie nie planuję kontynuować serii, lecz kiedyś jeszcze ją nadrobię.
OdpowiedzUsuńJak zejdę z bibliotecznych i z waszych pożyczonych to się wezmę za Tygrysa.. Trzeba. :D
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominam przygodę z tą serią. taka bajka dla starszych dziewczynek
OdpowiedzUsuńMiałam okazję zapoznać się tylko z pierwszą częścią, ale byłam zachwycona. Muszę wkońcu sięgnąć po kontynuacje, bo bardzo jestem ciekawa dalszych losów Kelsey. Przeraziłaś mnie jednak postawą dziewczyny w dalszych częściach w stosunku do Kishana. Narawdę będzie to takie naiwne? Cholernie denerwowało mnie to jej onieśmielenie i "ah, nie jesetem warta twojej miłości"... rozumiesz o co mi chodzi? :) Zraża mnie to odrobinę do serii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Czytałam jedynie pierwszą część, ale mnie rozczarowała, nie spodobała mi się prawie wcale, może kiedyś zmienię zdanie na jej temat, gdy przeczytam kontynuacje. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Słyszałam o tej serii, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, lecz po prostu nie iskrzy między nami;)
OdpowiedzUsuńNie do końca moje klimaty, ale nie mówię definitywnego NIE :) Nigdy nic nie wiadomo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)