Tytuł: Mara Dyer. Tajemnica
Tytuł oryginału: The Unbecoming of Mara Dyer
Autor: Michelle Hodkin
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Seria: Mara Dyer
Tom: 1
Data wydania: 10 wrzesień 2014
Liczba stron: 412
Wydawnictwo: YA!
Cena na okładce: 39,99
Mara Dyer budzi się w szpitalu nic nie pamiętając. Jest w szoku słysząc o śmierci swojej najlepszej przyjaciółki, koleżanki i jej brata - swojego chłopaka. Wszyscy są w szoku słysząc, że przeżyła. Tłumaczą to sobie najróżniejszymi scenariuszami. Dziewczyna ma tego już dość - prosi rodziców o przeprowadzkę. Chciałaby zmienić otoczenie - wydaje jej się, że tak łatwiej sobie poradzi ze stratą przyjaciółki. Przeprowadzka jednak jest również trudnym doświadczeniem a szkoła, którą rodzice wybrali dla niej i jej rodzeństwa, nie jest spełnieniem jej marzeń. Wszędzie snobistyczni uczniowie i wredni nauczyciele. Już pierwszego dnia Mara daje się poznać jako dziwaczka. Prześladują ją halucynacje i omamy. Nigdy nie wie, kiedy przestanie widzieć tylko realny świat a pojawią się inne, nieistniejące postaci. Trudno jej się zaprzyjaźnić z kimkolwiek - wszyscy traktują ją, jakby była powietrzem lub kimś od nich gorszym.
Poznaje Jamiego i cieszy się, że w końcu ma przyjaciela. Chłopak ostrzega ją przed Noahem - ten budzi w niej niezdrową ciekawość. Niestety - ciągnie się za nim kiepska reputacja podrywacza. Mara równocześnie chciałaby go poznać i uparcie twierdzi, że go nienawidzi. Jak możemy się spodziewać od początku Noah wykazuje ogromne zainteresowanie nową dziewczyną w szkole i robi wszystko, by lepiej ją poznać. Nie odstraszają go plotki ani zachowanie Mary. Ona boi się jednak sama siebie. Uważa, że te halucynacje kiedyś miną, jednak czuje się tak, jakby oszalała. Nie wie, co się stało tamtej nocy, jednak powoli zaczyna sobie przypominać i przeraża ją to...
Dopiero skończyłam czytać i próbuję teraz stwierdzić, co czuję po przeczytaniu. Z jednej strony cała historia mnie urzekła. Z drugiej... Trudno mi stwierdzić, czym ona tak naprawdę się różni od tych wszystkich paranormalnych romansów, które zalegają na półkach w księgarniach. Oczywiście nie da się ukryć, że fabuła jest całkowicie oryginalna. No, może poza przewidywalnym wątkiem romantycznym. Ale Noah... O tym za chwilę - to temat na cały akapit. Jestem pewna, że nie tak łatwo było wpaść na taki pomysł, który zrodził się w głowie Michelle Hodkin. Chociaż muszę powiedzieć, że łatwo domyślić się tego, co Mara odkrywa przez praktycznie całą książkę. Czasami miałam ochotę potrząsnąć nią i powiedzieć ej, Mara. Słuchaj. Chyba jesteś głupia, jak nie widzisz tego, co się dzieje dookoła. No ale jak do niej mówiłam to nie reagowała, co było dosyć irytujące.
- Wypierdupek. [...]
- Chyba miałaś na myśli wypierdka? - zapytał z rozbawieniem.
- Nie. - powiedziałam, tym razem głośniej. - Właśnie wypierdupka. Dupowatego wypierdka, dupka koronnego, ukoronowanie intelektualnej wypierdkowatości.
Dobra. Jak obiecałam. Noah. Nie da się ukryć, że do książkowych bohaterów, to ja strasznie kochliwa jestem. Noah jednak pobił wszystkich na głowę. Tak bardzo podobał mi się sposób, w jaki traktował Marę, iż miałam ochotę wejść tam do tej książki i odbić go jej. Groziłoby to śmiercią ale myślę, że byłoby warto. Koniec końców - na kartach książek tyle idealnych mężczyzn... Jest w czym przebierać. Chociaż jak tak sobie myślę, że miałabym wielbić do końca życia tylko Noaha i ignorować bohaterów męskich w każdej kolejnej przeczytanej pozycji... To nie dla mnie. Powiedzmy, że ten chłopak jest odkryciem dnia. Nie da się jednak ukryć, że dołączam do grona zauroczonych nim dziewczyn.
Muszę Wam zdradzić jeden z faktów, jeśli chodzi o moje czytanie. Nienawidzę kończyć książek. Naprawdę - ostatnie strony są dla mnie katorgą. Nienawidzę uczucia, gdy do końca pozostaje mi coraz mniej stron i wszystko się wyjaśnia. Idealna książka, jak dla mnie, nigdy nie miałaby końca. Bardzo irytują mnie książki z otwartym zakończeniem, jednak lepiej mi się je czyta. Zakończenie jest takie nagłe - w książkach z końcem czuje się, jakby to wszystko powoli umierało - zbliżało się już do końca. Nie lubię tego uczucia. Wolę, jak przede mną jeszcze sześćset stron, a nie pięćdziesiąt (uwaga, nie tyczy się lektur szkolnych!). Ten koniec przyjęłam ze spokojem. Troszkę mi się nie spodobał, acz zainteresował. Z pewnością chwycę za kolejny tom.
Tak, tak. Wspomnę i o okładce. Jest zdecydowanie cudowna. Nie mogę powiedzieć, że najpiękniejsza, jaką widziałam, bo myślę, że nie potrafiłabym takiej wybrać. Zdecydowanie jednak znajduje się w czołówce. To pierwsza książka wydawnictwa YA!, którą otrzymałam. Teraz już na półce czeka kolejna i już widzę, że etykietkę świetnie wydane książki spokojnie można przykleić do ich reputacji - i to na stałe. Bardzo jestem zadowolona z lektury Mary. Cieszę się, że postanowili wydać właśnie tą serię i mam nadzieję, że przyniesie im to niemały rozgłos. Koniec końców - zdecydowanie na to zasługują!
Trzeba książce przyznać jedno - nie jest jednym z tych odmóżdżających książek dla młodzieży. Owszem, pewne schematy się tutaj pojawiają, jednak w niczym to nie przeszkadza. Mamy tutaj bardzo złożoną historię. Prolog, niestety, naprowadza nas sporo na rozwiązanie tej całej tajemnicy, ale muszę Wam zdradzić, że to mój ulubiony fragment tej pozycji. No, i prawie każdy, w którym pojawia się Noah. Ale nie hiperbolizujmy tutaj... Cóż. Dzisiaj, kiedy zaczynałam tą pozycję, a była to okolica siódmej rano w szkole napisałam smsa do przyjaciółki Czytam Marę. Jestem na dwudziestej stronie. Już wow. To chyba mówi samo za siebie? Jak na razie natykam się również na same pozytywne recenzje - prócz jednej. Naprawdę jestem w szoku. Szczególnie dlatego, że owa dziewczyna ma gust książkowy bardzo zbliżony do mojego. Co jej się w tej książce nie podobało? Nie potrafię stwierdzić. Ja z pewnością jestem zauroczona i czekam na kolejny tom.
Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu YA! i życzę kolejnych sukcesów :)
Hah, Mara podbija serca. Mnie również baaardzo przypadła do gustu :) I Noah! <3 A już w styczniu drugi tom!
OdpowiedzUsuńKoooochaaaam ^^
OdpowiedzUsuńKurczę, chyba po nią sięgnę... :o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Myślę, że się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuń