Tytuł: Misja 100
Tytuł oryginału: The 100
Autor: Kass Morgan
Tłumaczenie: Maciej Studencki
Seria: 100
Tom: 1
Data wydania: 4 luty 2015
Liczba stron: 264
Wydawnictwo: Bukowy Las
Cena na okładce: 34,90
Dzisiaj przyszła do mnie ta pozycja, co niesamowicie mocno poprawiło mi humor. Miałam ochotę na taką typową książkę młodzieżową tak bardzo, że rzuciłam się na nią jak narkoman po długim odstawieniu. Byłam świadoma, że zaczynam coś nowego w trakcie czytania piątego tomu Dziewczynki z Szóstego Księżyca jednak wiedziałam, że skończę Misję 100 jeszcze dzisiaj. Skończę, napiszę recenzje i jeszcze zdążę przeczytać ostatnio zaczętą pozycję. Jak dobrze szybko czytać... Na tę pozycję czekałam dosyć długo. Byłam jej bardzo ciekawa, szczególnie, że na jej podstawie powstał serial. Zastanawiałam się, czy go nie zacząć jednak postanowiłam najpierw skończyć książkę.
Minęło już trzysta lat od momentu, gdy Ziemia została spustoszona przez kataklizm. Planeta to przestała być niezdolna do utrzymania życia. Ludzkość chcąc przetrwać ucieka w przestrzeń kosmiczną. Ludzie dalej przebywają na owej stacji kosmicznej, a ścisła kontrola narodzin i związków pozwala na utrzymanie na niej stałego poziomu życia. Nikt nie wie, kiedy będzie można wrócić do domu. Rodzice Clarke zajmowali się badaniem promieniowania na planecie do czasu, kiedy zostali straceni przez błąd córki i niedotrzymanie obietnicy. Dziewczyna została Odosobniona, a w dniu jej osiemnastych urodzin miała odbyć się jej druga rozprawa mówiąca o tym, czy przeżyje, czy zostanie zabita. Nie ma nadziei - każdy nastolatek zostaje zabity tak, czy inaczej. Pewnego dnia, gdy wydaje się, że w izolatce spędziła już ostatnie pół roku swojego życia, gdyż pojawia się u niej doktor, wcale nie jest zrozpaczona. Bardziej szokuje ją wiadomość, że razem z dziewięćdziesięcioma dziewięcioma innymi Odosobnionymi zostanie wysłana na Ziemię, by sprawdzić, czy nadaje się ona do przeżycia.
Wells jest synem kanclerza, który jest zawiedziony zachowaniem swojego dziecka. Chłopak postanowił zrobić wszystko, by dostać się na statek i polecieć na Ziemię ze swoją miłością, Clarke. Jest świadomy, że ją zawiódł i dziewczyna go teraz nienawidzi, jednak nie chce stracić jej na zawsze szczególnie, że na stacji kosmicznej nie ma już nic, na czym by mu zależało. To dla niej podpala najważniejsze drzewo na pokładzie, za co zostaje Odosobniony i skazany na lot na Ziemię. Cieszy go to. Ma nadzieję, że to co zrobił zostanie mu wybaczone. Cały czas ma to na sumieniu i ciąży mu na sercu.
Bellamy jest na statku całkiem sam. Ma tylko młodszą siostrzyczkę, która została Odosobniona. Opiekował się nią od najmłodszych lat, ukrywał przed strażnikami i bronił przed matką. Teraz dowiaduje się, że Octavia zostaje zesłana na Ziemię z powodu jakiejś ściśle tajnej misji. Kradnie ubranie i broń strażnika, którego przekupił, by przynosił mu informacje o siostrze i postanawia, że poleci z nią. Przerywa przemowę Kanclerza i biorąc go na zakładnika udaje mu się dostać na pokład. W tej całej akcji ranny zostaje przywódca co sprawia, że wszyscy zajmują się nim, a Bellamy ma szansę dołączyć do siostry.
Ze strzelaniny korzysta też Glass. Pomaga jej to uciec ze statku, który miał zabrać ją w nieznane. Unika pościgu i postanawia dostać się do pokoju swojego ukochanego, którego porzuciła. Chłopak był z niższej frakcji niż ona, tak więc ich związek nie był możliwy. Gdy okazuje się, że on znalazł już sobie jakieś pocieszenie, postanawia odnaleźć matkę by móc się z nią pożegnać, zanim ją znajdą.
Lądowanie nie przebiega tak pomyślnie, jak się tego spodziewano. Kilka osób ginie, a zasoby leków zaginęły. Mnóstwo Odosobnionych jest rannych, a w obozie zaczynają się tworzyć frakcje. Ludzie nie są nauczeni współpracować i walczą o przetrwanie tylko dla siebie. Clarke ma ręce pełne roboty, by utrzymać ich wszystkich przy życiu. Wells stara się zaprowadzić porządek, a Bellamy robi to, co robił zawsze - sprawia, że jego siostra jest bezpieczna.
Jak już wspomniałam bardzo dużo spodziewałam się po tej książeczce. Zdziwiłam się, że jest taka krótka. Nie poświęciłam jej więcej niż dwie godzinki i bum. Koniec. Nie mogę stwierdzić, że wcześniej nie czytałam niczego w tym stylu, bo czytałam serię W otchłani, Beth Revis i jestem zdania, że obie serie są do siebie bardzo podobne. Z tym, że cykl 100 jest jakby rozbudowaną książką Cienie Ziemi. Trudno o oryginalność, kiedy wydaje się, że już wszystko zostało napisane. Mimo to dobrze bawiłam się podczas lektury. Z jednej strony dlatego, że naprawdę mocno stęskniłam się za literaturą tego typu. Z drugiej: to naprawdę dobra pozycja. Ba, nawet bardzo dobra. Trudno określić ją inaczej. Być może miłośnicy serialu pokochają ją bardziej. Rozważam opcję, by zacząć go oglądać. Najpierw tylko muszę skończyć Dr. House'a.
Jeśli chodzi o bohaterów, to polubiłam Clarke i Bellamy'ego. Ich charaktery bardzo przypadły mi do gustu. Z niecierpliwością czekał na rozdziały z ich perspektywy. Początkowo spodziewałam się, że to Wells podbije moje serce w tej powieści. Jak się jednak okazało bardzo denerwowało mnie jego zachowanie i wszystko to, co zrobił. Według mnie kierował się czystym egoizmem. Nie przepadam za takimi postaciami. Wydaje im się, że wiedzą wszystko a ich miłość do drugiej osoby jest tak ważna, że można poświęcić dla niej tysiące innych istot. Glass natomiast jest tak irytująco głupią, naprawdę!, postacią, że aż w pewnym momencie zaczęło mi być jej żal. Ucieczka do chłopaka, którego porzuciło się bez słowa wyjaśnienia i ta pewność, że on czeka na nią, była bardzo... głupiutka. Podobnie jej wykroczenie, za które została Odosobniona i paskudne kłamstwo. Nie, ona z pewnością nie dołączy do grona moich ulubionych postaci i mam nadzieję, że w kolejnych tomach za dużo jej nie będzie.
Zakończenie nie zaskoczyło mnie. Spodziewałam się tego, gdyż jest to stereotypowy fragment fabuły w pozycjach tego typu. Mimo to jestem ciekawa, jak autorka będzie kontynuowała go. Koniec końców z czegoś zwykłego też można zrobić arcydzieło. Z tego właśnie powodu mam zamiar zabrać się za kontynuacje, gdy już wyjdzie w Polsce. Patrząc też na ilość odcinków serialu mam zamiar pooglądać go do momentu, w którym kończy się Misja 100. Ciekawa jestem, czy bardzo różnią się wątki. Mam nadzieję, że... W sumie nie wiem, co bym wolała. Gdyby różniły się bardzo, nie wiem, czy chciałabym kontynuować przygodę z serialem. Z drugiej strony nie mam też ochoty oglądać książki słowo w słowo przeniesionej na ekran.
Muszę wspomnieć o wydaniu, jak to ja. Cieszy mnie, że książka zawiera skrzydełka. Pozycja bez nich wydaje się być taka... naga. Dodatkowo okładka jest piękna. Niby nie ma w niej nic niezwykłego, a nie mogę się na nią napatrzeć. Zdecydowanie przyciąga wzrok. I do końca nie można nazwać jej minimalistyczną. Mogłabym napisać na ten temat jakąś rozprawkę. Tak to jest, jak się umie pisać i mówić o wszystkim tak rozwlekle, że można by było stworzyć z tego encyklopedię. Zastanawiam się teraz, gdzie położyć Misję 100, by ładnie prezentowała się na półce. Mam nadzieję, że druga część również będzie tak ładnie wyglądać.
Pozycja jest dosyć wciągająca, jednak mnie nie pochłonęła bez reszty. Problemem musi być zapewne fakt, że co chwila przypominałam sobie fragmenty W otchłani. Psuło mi to trochę przyjemność z czytania. Myślę, że lepiej by było poznać tylko jedną serię z tych dwóch. Ewentualnie zapomnieć wszystko, co się przeczytało wcześniej. Bardzo ułatwiłoby mi to lekturę. Co nie znaczy, że odwlekam Was od zamiaru którejkolwiek z tej pozycji. Każda ma w sobie coś wyjątkowego, jednak pojawiają się też wątki wspólne.
Podsumowując - jestem bardzo zadowolona z lektury, acz mogło być lepiej. Mam jednak nadzieję, że ten tom jest tylko wprowadzeniem, do niesamowicie wciągającej historii, którą pokocham na tyle, że dołączę ją do grona tych najukochańszych. Daję autorce szanse na to, by mnie zachwyciła. I mam nadzieję, że się nie zawiodę. Pozostaje tylko czekać na kolejną część. Obyśmy długo czekać nie musieli. Za granicą premiera była we wrześniu ubiegłego roku, więc myślę, że wydawnictwo dosyć szybko upora się z tłumaczeniem i wydaniem. Trzymam kciuki, bo ciekawość wręcz zżera mnie od środka. Teraz trudno mi będzie wrócić do poprzednio zaczętej pozycji. Najchętniej zostałabym dalej w takich klimatach.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Minęło już trzysta lat od momentu, gdy Ziemia została spustoszona przez kataklizm. Planeta to przestała być niezdolna do utrzymania życia. Ludzkość chcąc przetrwać ucieka w przestrzeń kosmiczną. Ludzie dalej przebywają na owej stacji kosmicznej, a ścisła kontrola narodzin i związków pozwala na utrzymanie na niej stałego poziomu życia. Nikt nie wie, kiedy będzie można wrócić do domu. Rodzice Clarke zajmowali się badaniem promieniowania na planecie do czasu, kiedy zostali straceni przez błąd córki i niedotrzymanie obietnicy. Dziewczyna została Odosobniona, a w dniu jej osiemnastych urodzin miała odbyć się jej druga rozprawa mówiąca o tym, czy przeżyje, czy zostanie zabita. Nie ma nadziei - każdy nastolatek zostaje zabity tak, czy inaczej. Pewnego dnia, gdy wydaje się, że w izolatce spędziła już ostatnie pół roku swojego życia, gdyż pojawia się u niej doktor, wcale nie jest zrozpaczona. Bardziej szokuje ją wiadomość, że razem z dziewięćdziesięcioma dziewięcioma innymi Odosobnionymi zostanie wysłana na Ziemię, by sprawdzić, czy nadaje się ona do przeżycia.
Wells jest synem kanclerza, który jest zawiedziony zachowaniem swojego dziecka. Chłopak postanowił zrobić wszystko, by dostać się na statek i polecieć na Ziemię ze swoją miłością, Clarke. Jest świadomy, że ją zawiódł i dziewczyna go teraz nienawidzi, jednak nie chce stracić jej na zawsze szczególnie, że na stacji kosmicznej nie ma już nic, na czym by mu zależało. To dla niej podpala najważniejsze drzewo na pokładzie, za co zostaje Odosobniony i skazany na lot na Ziemię. Cieszy go to. Ma nadzieję, że to co zrobił zostanie mu wybaczone. Cały czas ma to na sumieniu i ciąży mu na sercu.
Bellamy jest na statku całkiem sam. Ma tylko młodszą siostrzyczkę, która została Odosobniona. Opiekował się nią od najmłodszych lat, ukrywał przed strażnikami i bronił przed matką. Teraz dowiaduje się, że Octavia zostaje zesłana na Ziemię z powodu jakiejś ściśle tajnej misji. Kradnie ubranie i broń strażnika, którego przekupił, by przynosił mu informacje o siostrze i postanawia, że poleci z nią. Przerywa przemowę Kanclerza i biorąc go na zakładnika udaje mu się dostać na pokład. W tej całej akcji ranny zostaje przywódca co sprawia, że wszyscy zajmują się nim, a Bellamy ma szansę dołączyć do siostry.
Ze strzelaniny korzysta też Glass. Pomaga jej to uciec ze statku, który miał zabrać ją w nieznane. Unika pościgu i postanawia dostać się do pokoju swojego ukochanego, którego porzuciła. Chłopak był z niższej frakcji niż ona, tak więc ich związek nie był możliwy. Gdy okazuje się, że on znalazł już sobie jakieś pocieszenie, postanawia odnaleźć matkę by móc się z nią pożegnać, zanim ją znajdą.
Ludzie opuścili Ziemię w jej najczarniejszej godzinie, dlaczego więc Ziemię miałoby obchodzić, ilu ich zginie podczas prób powrotu?
Lądowanie nie przebiega tak pomyślnie, jak się tego spodziewano. Kilka osób ginie, a zasoby leków zaginęły. Mnóstwo Odosobnionych jest rannych, a w obozie zaczynają się tworzyć frakcje. Ludzie nie są nauczeni współpracować i walczą o przetrwanie tylko dla siebie. Clarke ma ręce pełne roboty, by utrzymać ich wszystkich przy życiu. Wells stara się zaprowadzić porządek, a Bellamy robi to, co robił zawsze - sprawia, że jego siostra jest bezpieczna.
Jak już wspomniałam bardzo dużo spodziewałam się po tej książeczce. Zdziwiłam się, że jest taka krótka. Nie poświęciłam jej więcej niż dwie godzinki i bum. Koniec. Nie mogę stwierdzić, że wcześniej nie czytałam niczego w tym stylu, bo czytałam serię W otchłani, Beth Revis i jestem zdania, że obie serie są do siebie bardzo podobne. Z tym, że cykl 100 jest jakby rozbudowaną książką Cienie Ziemi. Trudno o oryginalność, kiedy wydaje się, że już wszystko zostało napisane. Mimo to dobrze bawiłam się podczas lektury. Z jednej strony dlatego, że naprawdę mocno stęskniłam się za literaturą tego typu. Z drugiej: to naprawdę dobra pozycja. Ba, nawet bardzo dobra. Trudno określić ją inaczej. Być może miłośnicy serialu pokochają ją bardziej. Rozważam opcję, by zacząć go oglądać. Najpierw tylko muszę skończyć Dr. House'a.
Jeśli chodzi o bohaterów, to polubiłam Clarke i Bellamy'ego. Ich charaktery bardzo przypadły mi do gustu. Z niecierpliwością czekał na rozdziały z ich perspektywy. Początkowo spodziewałam się, że to Wells podbije moje serce w tej powieści. Jak się jednak okazało bardzo denerwowało mnie jego zachowanie i wszystko to, co zrobił. Według mnie kierował się czystym egoizmem. Nie przepadam za takimi postaciami. Wydaje im się, że wiedzą wszystko a ich miłość do drugiej osoby jest tak ważna, że można poświęcić dla niej tysiące innych istot. Glass natomiast jest tak irytująco głupią, naprawdę!, postacią, że aż w pewnym momencie zaczęło mi być jej żal. Ucieczka do chłopaka, którego porzuciło się bez słowa wyjaśnienia i ta pewność, że on czeka na nią, była bardzo... głupiutka. Podobnie jej wykroczenie, za które została Odosobniona i paskudne kłamstwo. Nie, ona z pewnością nie dołączy do grona moich ulubionych postaci i mam nadzieję, że w kolejnych tomach za dużo jej nie będzie.
Ptaki. Prawdziwe ptaki. Nie widziała ich, ale wiedziała, że tam są. Zastanawiała się, czy koloniści słyszeli śpiew ptaków, wsiadając na pokład ostatniego statku. Czy był to śpiew na pożegnanie? Czy ptaki połączyły głosy w chórze odśpiewującym rekwiem dla umierającej Ziemi?
Zakończenie nie zaskoczyło mnie. Spodziewałam się tego, gdyż jest to stereotypowy fragment fabuły w pozycjach tego typu. Mimo to jestem ciekawa, jak autorka będzie kontynuowała go. Koniec końców z czegoś zwykłego też można zrobić arcydzieło. Z tego właśnie powodu mam zamiar zabrać się za kontynuacje, gdy już wyjdzie w Polsce. Patrząc też na ilość odcinków serialu mam zamiar pooglądać go do momentu, w którym kończy się Misja 100. Ciekawa jestem, czy bardzo różnią się wątki. Mam nadzieję, że... W sumie nie wiem, co bym wolała. Gdyby różniły się bardzo, nie wiem, czy chciałabym kontynuować przygodę z serialem. Z drugiej strony nie mam też ochoty oglądać książki słowo w słowo przeniesionej na ekran.
Muszę wspomnieć o wydaniu, jak to ja. Cieszy mnie, że książka zawiera skrzydełka. Pozycja bez nich wydaje się być taka... naga. Dodatkowo okładka jest piękna. Niby nie ma w niej nic niezwykłego, a nie mogę się na nią napatrzeć. Zdecydowanie przyciąga wzrok. I do końca nie można nazwać jej minimalistyczną. Mogłabym napisać na ten temat jakąś rozprawkę. Tak to jest, jak się umie pisać i mówić o wszystkim tak rozwlekle, że można by było stworzyć z tego encyklopedię. Zastanawiam się teraz, gdzie położyć Misję 100, by ładnie prezentowała się na półce. Mam nadzieję, że druga część również będzie tak ładnie wyglądać.
Pozycja jest dosyć wciągająca, jednak mnie nie pochłonęła bez reszty. Problemem musi być zapewne fakt, że co chwila przypominałam sobie fragmenty W otchłani. Psuło mi to trochę przyjemność z czytania. Myślę, że lepiej by było poznać tylko jedną serię z tych dwóch. Ewentualnie zapomnieć wszystko, co się przeczytało wcześniej. Bardzo ułatwiłoby mi to lekturę. Co nie znaczy, że odwlekam Was od zamiaru którejkolwiek z tej pozycji. Każda ma w sobie coś wyjątkowego, jednak pojawiają się też wątki wspólne.
Nie było czegoś takiego jak czyste konto. Na tym polegała tajemnica - człowiek musi nosić brzemię swoich postępków na zawsze, bez względu na koszty.
Podsumowując - jestem bardzo zadowolona z lektury, acz mogło być lepiej. Mam jednak nadzieję, że ten tom jest tylko wprowadzeniem, do niesamowicie wciągającej historii, którą pokocham na tyle, że dołączę ją do grona tych najukochańszych. Daję autorce szanse na to, by mnie zachwyciła. I mam nadzieję, że się nie zawiodę. Pozostaje tylko czekać na kolejną część. Obyśmy długo czekać nie musieli. Za granicą premiera była we wrześniu ubiegłego roku, więc myślę, że wydawnictwo dosyć szybko upora się z tłumaczeniem i wydaniem. Trzymam kciuki, bo ciekawość wręcz zżera mnie od środka. Teraz trudno mi będzie wrócić do poprzednio zaczętej pozycji. Najchętniej zostałabym dalej w takich klimatach.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
Usłyszałam o serialu, załączyłam pierwszy odcinek i tak bardzo się wciągnęłam! Dopiero po paru odcinkach dowiedziałam się o książce i kiedy trochę o niej poczytałam to wygląda na to, że bardzo różni się od serialu. W serialu nie ma nikogo o imieniu Glass, jest za to Finn, którego podobno w książce nie ma. Teraz sama nie wiem, czy czytać, czy nie. Z jednej strony chciałabym poznać książkową wersję, a z drugiej boję się, że mi się nie spodoba i aż za bardzo będzie odbiegać od serialu, który pokochałam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam serial! Jest naprawdę niesamowity, lecz nie wiem jak postąpię z książką. Jest krótka, a ja zdecydowanie wolę wydać pieniądze na obszerniejszą pozycję... Zobaczymy jak to wyjdzie ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://zagoramiksiazek.blogspot.com/
Już żeś przeczytała?! Jakim cudem?! DZIEWCZYNO! Jak Ty żyjesz?!
OdpowiedzUsuńTeż tak chcę... :(
Siadam i czytam :D 20 książka w tym miesiącu :D
UsuńJa wolałam najpierw przeczytać :3 Myślę, że tak będzie lepiej :3
A myślisz, że powinnam najpierw przeczytać czy obejrzeć?
OdpowiedzUsuńOoo! Coś dla mnie, muszę się zapoznać z tą pozycją! :)
OdpowiedzUsuń