Tytuł: Lichotek i czarnoKsiężnik
Tytuł oryginału: Measle and the Wrathmonk
Autor: Ian Ogilvy
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
Seria: Lichotek Stubbs
Tom: 1
Data wydania: 12 marzec 2015
Liczba stron: 205
Wydawnictwo: Literackie
Cena na okładce: 28,00
Od razu zaznaczam, że to nie jest moje pierwsze spotkanie z Lichotkiem. Pamiętam, że kiedyś tato wypożyczył mi tę serię z biblioteki. Młoda byłam wtedy i dobrze w pamięci zapadł mi ten strach, który czułam podczas czytania. Zastanawiałam się, dlaczego tato zdecydował się akurat na te pozycje. Mimo to od samego początku pokochałam Lichotka i jego odwagę. Kiedy na stronie wydawnictwa zauważyłam, że planowane jest wznowienie: przepadłam. Nie mogłam stracić takiej okazji, musiałam Lichotka mieć na własność.
Lichotek Stubbs ma prawie jedenaście lat i mieszka w najstraszniejszym domu, jaki tylko umiecie sobie wyobrazić. Jego właścicielem jest Bazyli Deptacz. Egzystencja chłopca jest bardzo ponura. Nie boi się on wejść tylko do trzech pomieszczeń ze wszystkich w ogromnej posiadłości, karmiony jest okropnie ubogim jedzeniem, mimo, że rodzice zostawili mu dużo pieniędzy, i musi spać pod piecem, gdyż jego pokój przypomina kryptę. Najlepszą rzeczą w całym domu jest to, co znajduje się na strychu. To tam Bazyli spędza najwięcej czasu i to tam najbardziej lubi przesiadywać Lichotek. Znajduje się tam ogromna kolejka oraz wielka makieta miasta. Chłopczyk uwielbia patrzeć, jak jego Prawny Opiekun zabawia się pociągami i przestawia małe szczególiki, kupione za jego pieniądze.
Którejś nocy, gdy leżał skulony pod piecykiem , zaświtał mu w głowie pewien pomysł. Nie mógł usnąć, bo karaluchy urządziły sobie imprezę - albo coś w tym stylu, jeżeli karaluchy urządzają sobie imprezy - pod piecykiem. Od nieustającego szurania, dreptania i stukania karaluszych nóg zrobił się taki zgiełk, że nie mogąc zmrużyć oka, Lichotek postanowił pomyśleć.
Pewnego dnia Lichotek wpada na bardzo ryzykowny pomysł. Kłamie przed Bazylim, że musi udać się w pilnej sprawie do banku, tylko po to, by móc przez chwilę pobawić się kolejką. Niestety - nie przewidział, że jego Prawny Opiekun wróci szybciej i surowo ukaże go za to przewinienie. Chłopiec zostaje zmniejszony tak bardzo, że makieta wydaje się być dla niego idealnym miejscem. I to właśnie tam umieszcza go Deptacz.
Już od samego początku czytelnik zachwycony jest postacią, jaką jest Lichotek. Chłopiec, sierota, jest bardzo inteligentny i nie skarży się na życie w tak ciężkich warunkach. Mimo, że historia przeznaczona jest raczej dla młodszych, niż dla dojrzałych pożeraczy książek, styl, jakim Ian Ogilvy opisał przygody małego chłopca po prostu urzeka. Zdecydowanie jest w tym coś niezwykłego. I widzę to teraz, mając prawie dziewiętnaście lat, tak mocno jak widziałam wtedy, gdy miałam jedenaście. Nie brałam pod uwagę tego, że się rozczaruję - nie jest to po prostu możliwe.
- Cóż, na początek może odwiedziny w łazience, a później, mój drogi, z nimi po prostu musi się coś zrobić!
- Ale z czym? - zapytał Lichotek.- Drogi chłopce, z włosami! Jak żyję, nie widziałam czegoś podobnego. Wyglądają, jakby je kto przycinał kuchennym nożem!- Jak się pani domyśliła? - spytał Lichotek.
Autor wprowadził do tej historii jeszcze inne postacie, które równie mocno, jak główny bohater, od razu zyskują sympatię czytelnika. Ich charaktery są mocne i wyraźne, co w sytuacji, w jakiej wszyscy się znaleźli od razu okazuje się być widoczne. Po skończonej lekturze nie mogę się przestać uśmiechać do tej książki, która leży teraz obok mnie - a właściwie do dwóch: egzemplarza przedpremierowego jak i już finalnego. Właśnie dzisiaj do mnie przybył i bardzo mnie to ucieszyło. Wydanie jest świetne. Bardzo intensywny kolor rzuca się w oczy, a okładka jest przyjemna w dotyku.
Ogromną ozdobą są też ilustracje, które swoją dziwnością zdecydowanie podkreślają charakter powieści o Lichotku. Bo tego nie można odmówić tej serii. Cieszę się, że dzięki uprzejmości wydawnictwa już niedługo będę miała na swojej półce wszystkie trzy tomy, które będą bardzo rzucały się w oczy. Już nie mogę się doczekać, aż zacznę czytać kolejny tom. Premiera datowana jest dopiero na 9 kwietnia, jednak ja już mam prebook. Mimo wszystko chciałabym przeczytać go bliżej premiery, więc jeszcze trochę będę musiała wytrzymać. Niestety! Cierpliwość nie jest moją mocną stroną, więc nie zdziwcie się, jak recenzja pojawi się wcześniej. Szczególnie, że lichotkowe przygody czyta się tak szybko... Dzisiaj zaczęłam, dzisiaj skończyłam. Aż żałuję, że nie czytam dużo wolniej. Niby pozycja dla dzieci, a wciąga tak mocno czytelnika w każdym wieku. Co skłoniło mojego tatę, który zawsze wciskał mi historyczne książki, do wypożyczenia dla mnie wiele lat temu te historie? On sam tego nie wie.
- Akurat! Spróbowałaby pani trochę ponosić walizkę z encyklopediami! Waży pewno z pół tony. Wiedza to rzecz bardzo ciężka, poważnie. Dlatego też mądrzy ludzie mają takie duże głowy. Od tego nadbagażu, co wszędzie ze sobą taszczą.
Jestem zdania, że każdy powinien zapoznać się z Lichotkiem i jego przygodami. Nie ważne, w jakim wieku. Skoro Ferdydurke można nazwać powieścią ponadczasową, to czemu nie serię Iana Ogilvy? Kiedyś nie będzie osoby, która nie będzie wiedziała, kim jest mały, chudy chłopiec i co przeszedł w swoim krótkim życiu. Kiedyś ta pozycja wydała mi się strasznym tomiszczem i byłam dumna, gdy tak szybko ją pochłonęłam. Teraz widzę, że ma raptem dwieście stron, jednak dalej dobrze trzyma mi się ją w dłoniach i jestem pewna, że jeszcze do tej historii powrócę. Co więcej, przed zaczęciem teraz, po latach, tej książeczki, doskonale pamiętałam, co się w niej wydarzyło. Mam bardzo dobrą pamięć do książek, pamiętam praktycznie wszystkie, jakie przeczytałam, a jednak jest dla mnie sukcesem, że nie zatarł mi się w pamięci obraz Lichotka.
Jeśli jeszcze nie znacie Lichotka Stubbsa i uważacie, że jesteście już za starzy na takie historie, zróbcie komuś młodszemu niespodziankę i podarujcie im tę książkę, którą zapamiętają na całe życie. Satysfakcja gwarantowana.
Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Literackie!
Lichotek jest absolutnie wspaniały! Czytałam go jako stanowczo za stara na niego dziewczyna (za poleceniem stanowczo za starej na niego koleżanki) i zakochałam się. Przeurocza seria <3
OdpowiedzUsuńLichotek zdecydowanie jest ponadczasowy!
UsuńJuż gdzieś o tym Lichotku czytałam na blogu, bardzo fajne ilustracje, a taki powrót do dzieciństwa zawsze mile widziany, bo niestety życie dorosłe nie jest bajką, więc fajnie czasem poczytać coś takiego lżejszego.
OdpowiedzUsuńIle to ja się już dobrego naczytałam na temat tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńWzmianką o Ferdydurke dosłownie mnie zmroziłaś ;) jednak Lichotka pokochałam i w zupełności się zgadzam, to pozycja dla każdego, powyżej 8 roku życia (młodsze dzieci mogą nie zrozumieć wszystkiego,a te całkiem małe boją się ilustracji)
OdpowiedzUsuńPS. Fajnie zaopatrzyłaś cytaty, zdradzisz w jaki sposób to zrobiłaś?