Jeszcze pewnie tego o mnie nie wiecie, ale jestem ogromną fanką poezji. Baczyński, Miłosz, Lipska... Mogłabym czytać i czytać. Tym razem jednak postanowiłam zapoznać się z wierszami Haliny Poświatowskiej. Autorka zagłębia się w tematykę miłości, więc nie jest to za bardzo mój gatunek poezji, jednak postanowiłam rozszerzyć horyzonty. W końcu nigdy nie wiadomo, co nam przypadnie do gustu.
Ten tomik jest zbiorem zawierającym właśnie wiersze miłosne, przesycone uczuciami i pełne romantycznych znaczeń. Halina Poświatowska pokazuje kobiecy sposób rozumienia tego uczucia. Wywyższa miłość do mężczyzn, patrzy na nich jak na cudowny obraz, wierzy w nich. Nie jest to sposób myślenia, który jest obecnie popularny, więc bardzo miło było zagłębić się w przykład prawdziwego uczucia - nieśmiertelnego i mocnego.
Spotkałam się już kiedyś z twórczością tej autorki, jednak dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się jej bliżej, nie w szkole, nie we fragmentach w internecie. Początkowo planowałam spokojnie sobie dawkować jej wiersze, gdyż nie jest to książka, którą połyka się na raz z powodu ciekawej fabuły. Jestem zdania, że na poezję trzeba mieć odpowiedni nastrój i humor. Nie można usiąść do niej będąc rozbawionym czy pełnym energii. Do tego trzeba podejść na spokojnie. Z uczuciem.
Nie można powiedzieć, że tę książeczkę poleca się wszystkim. Wątpię, czy są to wiersze, których tematyka podpadnie każdemu. Nie wszyscy mężczyźni i nie wszystkie kobiety mogłyby otworzyć Jestem Julią i zatonąć w przeplatających się słowach. Do tego trzeba posiadać pewną wrażliwość w sercu. Jednak nigdy nie wiadomo, do kogo słowa autorki trafią - polecam spróbować. Każdy wiersz jest jak mały kawałek słodkiej czekolady. Niewinność przeplata się z erotyzmem w taki sposób, że ich symbioza jest wręcz piękna, nikomu nie przeszkadza.
Bardzo się cieszę, że na mojej półce czeka jeszcze jeden tomik tej autorki. Z całą pewnością zasługuje ona na szacunek. Po poznaniu historii jej życia jeszcze bardziej doceniam jej dzieła. Po tak szybkiej śmierci męża dalej potrafiła pisać z taką miłością i uczuciem... Nie spotyka się tego często. Wszyscy poeci z czasu wojny również dużo przeżyli, ich poezja przesączona jest uczuciem do kraju, który im odebrano. Trzeba patrzeć z dumą na ludzi, którzy potrafili kochać mimo tak ogromnej straty.
Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)
Ten tomik jest zbiorem zawierającym właśnie wiersze miłosne, przesycone uczuciami i pełne romantycznych znaczeń. Halina Poświatowska pokazuje kobiecy sposób rozumienia tego uczucia. Wywyższa miłość do mężczyzn, patrzy na nich jak na cudowny obraz, wierzy w nich. Nie jest to sposób myślenia, który jest obecnie popularny, więc bardzo miło było zagłębić się w przykład prawdziwego uczucia - nieśmiertelnego i mocnego.
Spotkałam się już kiedyś z twórczością tej autorki, jednak dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się jej bliżej, nie w szkole, nie we fragmentach w internecie. Początkowo planowałam spokojnie sobie dawkować jej wiersze, gdyż nie jest to książka, którą połyka się na raz z powodu ciekawej fabuły. Jestem zdania, że na poezję trzeba mieć odpowiedni nastrój i humor. Nie można usiąść do niej będąc rozbawionym czy pełnym energii. Do tego trzeba podejść na spokojnie. Z uczuciem.
Nie można powiedzieć, że tę książeczkę poleca się wszystkim. Wątpię, czy są to wiersze, których tematyka podpadnie każdemu. Nie wszyscy mężczyźni i nie wszystkie kobiety mogłyby otworzyć Jestem Julią i zatonąć w przeplatających się słowach. Do tego trzeba posiadać pewną wrażliwość w sercu. Jednak nigdy nie wiadomo, do kogo słowa autorki trafią - polecam spróbować. Każdy wiersz jest jak mały kawałek słodkiej czekolady. Niewinność przeplata się z erotyzmem w taki sposób, że ich symbioza jest wręcz piękna, nikomu nie przeszkadza.
Bardzo się cieszę, że na mojej półce czeka jeszcze jeden tomik tej autorki. Z całą pewnością zasługuje ona na szacunek. Po poznaniu historii jej życia jeszcze bardziej doceniam jej dzieła. Po tak szybkiej śmierci męża dalej potrafiła pisać z taką miłością i uczuciem... Nie spotyka się tego często. Wszyscy poeci z czasu wojny również dużo przeżyli, ich poezja przesączona jest uczuciem do kraju, który im odebrano. Trzeba patrzeć z dumą na ludzi, którzy potrafili kochać mimo tak ogromnej straty.
Jestem Julią/ mam lat tysiąc/ żyję -
Wydanie wydawnictwa Literackiego również zasługuje na wspomnienie. Twarda piękna okładka idealnie uzupełnia cudowne wnętrze. Bardzo lubię tak oprawione książki, jednak trudno teraz znaleźć takie na rynku, gdyż koszty ich produkcji są większe. Każdy egzemplarz w twardej okładce mam ochotę mocno wyprzytulać i mam wtedy pewność, że nic mu się nie stanie.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Literackiemu!
W chwili, kiedy zostanie opublikowany ten post będę wchodzić do sali na egzamin ustny z języka polskiego. Trzymajcie kciuki, bym nie padła na zawał. Chociaż byłby to bardzo spektakularny koniec bloga.
Niestety, z poezją mi nie po drodze, czytanie i interpretowanie wierszy nie sprawia mi radości, a wręcz wiele trudności.
OdpowiedzUsuńOdpuszczam, ale kto wie, może kiedyś dorosnę do poezji i będę się w niej zaczytywać? :)
Myślę, że poezję trzeba po prostu lubić :)
UsuńKiedyś musiałam recytować właśnie wiersz ''Jestem Julią'', musiałam uważać, żeby nie zalać się łzami... ''na wysokim balkonie zawisła''.. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten wiersz <3
UsuńOstatnimi czasy naprawdę polubiłam poezję i z chęcią poznałabym twórczość tej kobiety. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, chociaż Baczyński, Miłosz czy Lipska bardziej :)
UsuńMam u siebie - przepiękna poezja!
OdpowiedzUsuńZresztą, uwielbiam wiersze, które w prostych słowach potrafią tak głęboko zapaść w pamięć!
To prawda. Osobiście mam jeszcze jeden tomik, troszkę grubszy i już niedługo się za niego z apetytem zabiorę :)
Usuń