Sama nie wiem, co takiego przyciągnęło mnie do tej pozycji. Mam teraz etap na wszelkiego rodzaju obyczajówki i romanse i dobrze zdaję sobie z tego sprawę. Mimo to ciągle chwytam na fantastykę. Cuda i Dziwa Mistrza Haxerlina napatoczyły mi się całkowicie niespodziewanie. Od razu się za nie zabrałam, gdyż ciekawa byłam twórczości Jacka Wróbla. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, a koniec końców polskich autorów trzeba wspierać!
Mistrz Haxerlin jeździ po świecie prowadząc swój interes pod nazwą Cuda i Dziwy. Sprzedaje magiczne przedmioty, które tak do końca magiczne nie są - żeby nie nazwać go oszustem. Unika miast, gdzie urzędują prawdziwy magowie. Jego szata za bardzo rzuca się w oczy, ale przecież prości ludzie lubią takie rzeczy. Podróżując napotyka na swojej drodze różne przeszkody, które pod nogi rzuca mu los - demony, tajemnicze zarazy, chłopców-geniuszów czy byłych kolegów ze studiów.
Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina można nazwać zbiorem opowiadań, które łączą ze sobą bohaterowie. Wspominałam już, że nie przepadam za opowiadaniami, jednak te można uznać jako książkę, która jest o wszelakich przygodach Haxerlina. Właśnie w taki sposób starałam się odebrać tą pozycję i to sprawiło, że nie przejmowałam się niczym i świetnie bawiłam podczas lektury.
Jacek Wróbel cechuje się ogromnym poczuciem humoru, co widać po przygodach głównego bohatera. Gatunek tej książki niebezpiecznie zmierza w kierunku groteski. Wydarzenia w Cudach i Dziwach Mistrza Haxerlina są bardzo nieprawdopodobne i naprawdę podziwiam autora za to, że wpadł na takie pomysły. W niektórych momentach nie mogłam przestać się śmiać. Sama nie wiem, czemu podczas lektury przyszedł mi do głowy Jakub Ćwiek. Książki tych pisarzy różnią się od siebie, a jednak w pewien sposób są do siebie podobne. Obaj mężczyźni nie trzymają się ściśle norm, które przyjęło społeczeństwo. Seks, brzydkie słowa i ogromne poczucie humoru - to ich łączy.
Prawda zapewne leży pośrodku, jak lubił powtarzać Mistrz Haxerlin.
Mimo, że podczas czytania tej książki przeczytałam jeszcze dwie inne nie znaczy to, że ta nie podobała mi się. Jak wspomniałam są to lekko powiązane ze sobą opowiadania, które składają się w jedną wielką całość. Ułatwiło mi to bardzo całą sprawę rozwodzenia się nad każdą z części osobno. Mistrz Haxerlin co chwila pakuje się w jakieś absurdalne kłopoty, a przy tym - prawie - nie traci fasonu i daje sobie radę. Mimo, że jest to głównie zabawna książka o wędrówce jednego człowieka, autor przemyca w niej pewne przesłania i pokazuje prawdę o smutnym życiu niektórych ludzi.
Na uwagę zasługuje Thuz, towarzysz wędrówki Mistrza Haxerlina. Jego postać od razu przypadła mi do gustu i, nie da się ukryć, polubiłam ją chyba najbardziej ze wszystkich. Złośliwość losu sprawiła, że dołączył do Cudów i Dziwów, jednak bardzo tej złośliwości - panu autorowi - dziękuję. Bujna wyobraźnia tego jedenastoletniego chłopca po prostu zwala z nóg - nikt tak jak on nie umie wymyślić tyle sposobów na wyrządzenie krzywdy drugiemu człowiekowi, a przy tym dalej być uroczym dzieckiem. Chociaż to stwierdzenie pewnie by mu się nie spodobało.
Zakończenie pozostało otwarte. Uważam więc, że spokojnie mogę oczekiwać kontynuacji i Jacek Wróbel mnie nie zawiedzie. Miło spędziłam czas z Mistrzem Haxerlinem i cieszę się, że zdecydowałam się na przeczytanie jego przygód. Czyta się je tak szybko, że te prawie czterysta stron leci tak prędko, jakby było ich tylko dwieście. Jeśli macie możliwość przeczytania tej książki, a lubicie fantasy tego typu, nie zastanawiajcie się długo. Ten autor dołącza do grona moich ulubionych polskich autorów. Czyli mam ich już czterech.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Na uwagę zasługuje Thuz, towarzysz wędrówki Mistrza Haxerlina. Jego postać od razu przypadła mi do gustu i, nie da się ukryć, polubiłam ją chyba najbardziej ze wszystkich. Złośliwość losu sprawiła, że dołączył do Cudów i Dziwów, jednak bardzo tej złośliwości - panu autorowi - dziękuję. Bujna wyobraźnia tego jedenastoletniego chłopca po prostu zwala z nóg - nikt tak jak on nie umie wymyślić tyle sposobów na wyrządzenie krzywdy drugiemu człowiekowi, a przy tym dalej być uroczym dzieckiem. Chociaż to stwierdzenie pewnie by mu się nie spodobało.
Zakończenie pozostało otwarte. Uważam więc, że spokojnie mogę oczekiwać kontynuacji i Jacek Wróbel mnie nie zawiedzie. Miło spędziłam czas z Mistrzem Haxerlinem i cieszę się, że zdecydowałam się na przeczytanie jego przygód. Czyta się je tak szybko, że te prawie czterysta stron leci tak prędko, jakby było ich tylko dwieście. Jeśli macie możliwość przeczytania tej książki, a lubicie fantasy tego typu, nie zastanawiajcie się długo. Ten autor dołącza do grona moich ulubionych polskich autorów. Czyli mam ich już czterech.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Z tego powodu, że jutro rano wyjeżdżam piątkowa recenzja może się nie pojawić! Jutrzejszy wpis również stoi pod znakiem zapytania. KREATYWNA SOBOTA ukaże się jak zawsze - w końcu obiecałam Wam wpis o przyborach, których używam do kolorowanek.
Zobaczyłam ją i pomyślałam, że z pewnością mi się nie spodoba, ale po Twojej recenzji zmieniłam zdanie (jak zawsze). Miłego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńJeżeli mam być z Toba szczera to jakoś średnio zachęciła miec do siebie ta pozycja. Będe ją miała na uwadzę, ponieważ byc może darzy się taka okazja i ją przeczytam, ale póki co nie mam na to ochoty.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chociaż zwróciłam Twoją uwagę na nią :)
UsuńNie miałam wcześniej w planach przeczytania tej książki, ale zachęciłaś mnie swoją recenzją. Fabuła wydaje się być ciekawa, tak samo jak bohaterowie.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego wyjazdu :)
Ciekawa to mało powiedziane ;)
UsuńDziękuję!