Być może jeszcze tego nie wiecie, ale ja naprawdę uwielbiam Gaję Kołodziej. Jest jedną z autorek, którą kiedyś się zachwycałam i muszę Wam zdradzić, że czytałam wszystko, co napisała. Kiedy zobaczyłam, że pojawił się Dżokej od razu wiedziałam, że muszę go przeczytać. Nie ukrywam, że książki Gai Kołodziej są dla młodszych, gdyż zwykle są to obyczajówki z lekkim romansem w tle.
Emma ma dwadzieścia cztery lata i właśnie kończy studia dotyczące hodowli koni. Zakochała się w tych zwierzętach, gdy miała osiem lat i zobaczyła w telewizji wyścigi konne. Od tamtej pory wiedziała, że swoje życie chce wiązać z koniami, czego nie popierała jej rodzina.
Dziewczyna uczyła się naprawdę dobrze, dlatego nie miała problemów, z dostaniem się na praktyki w dobrej stadninie. Jej przyjaciółka, Zuza, wiodła jednak inne życie, a jej oceny nie były najlepsze, więc Emma - nie chcąc jechać sama do obcego miejsca - musiała się dopasować. Stadnina w Niemczech wydała się jej przyjaciółce najlepszym pomysłem, więc obie złożyły tam podania i dostały się. Zawsze ostrożna dziewczyna długo zastanawiała się nad wyjazdem. Przekonało ją dopiero nazwisko, wymienione na stronie internetowej stadniny - James McThorne. Dżokej, który jechał na zwycięskim koniu w wyścigu, który zmienił życie Emmy. Idol jej dzieciństwa.
Na miejscu okazuje się, że są pewne problemy z ich praktykami i zostaną przyjęte, gdy uda im się doprowadzić boksy do porządku w tydzień. Emma ciężko pracuje, co daje efekty. Zuza jednak rzuca się w wir życia towarzyskiego. Dziewczyna dostrzega Jamesa, jednak okazuje się być innym człowiekiem, niż się spodziewała. Coś się zmieniło. Coś sprawiło, że McThorne stał się wrakiem człowieka. Emma nie potrafi jednak przejść obok niego obojętnie.
Ale ja uważam, że jak się coś kocha całym sercem, żadne ryzyko czy przeciwności losu nie są w stanie stanąć na przeszkodzie tej miłości.
Sami widzicie, że czytając opis fabuły nie można spodziewać się czegoś bardzo ambitnego. Właśnie w ten sposób należy podejść do Dżokeja, a później po prostu go pokochać. Emma jest postacią nieśmiałą i nie udzielającą się zbytnio w towarzystwie. Potrafi poświęcić się ciężkiej pracy i doprowadza wszystko do końca. Sprawia to, że od razu można zapałać do niej sympatią. W niektórych sytuacjach irytuje, jednak można to zrzucić na jej brak doświadczenia z kontaktami z ludźmi. James McThorne jest zamkniętym w sobie mężczyzną z ciężkim doświadczeniem życiowym. Od razu go polubiłam. Wydał mi się mądrym człowiekiem, który będzie w stanie dużo zmienić w życiu Emmy.
Trochę zdziwiła mnie forma, na którą zdecydowała się autorka. Dżokej jest opowieścią o Jamesie. Emma opowiada nam to wszystko po tym, jak już się wydarzyło. Są to jej wspomnienia. Przyznam, że bardzo mi się to spodobało. Czytało się przyjemnie i czuć było lekki strach przed zakończeniem. Stało się jednak to, czego się spodziewałam, i muszę powiedzieć, że odetchnęłam z ulgą. Szczypta przewidywalności wcale nie jest zła.
Gaja Kołodziej pisze naprawdę dobrze skomponowane powieści, które połyka się na raz. Postanowiłam przed spaniem przeczytać jeden rozdział. Ocknęłam się w połowie książki. Musiałam wykazać się ogromną siłą woli, by ją odłożyć i zasnąć. Następnego dnia rano do niej wróciłam i nie wstałam, dopóki jej nie skończyłam. Styl pisania autorki jest bardzo dobry i zastanawiam się, dlaczego jest tak słabo znana. Osobiście uważam, że dużo dziewczyn, ba - nawet kobiet!, powinno poznać jej twórczość. Można naprawdę miło spędzić czas. Dodatkowo Gaja Kołodziej wplotła morał o poszukiwaniu własnego miejsca w życiu, o podejmowaniu swoich decyzji i o nacisku ze strony rodziców.
Jeśli macie okazje poznajcie twórczość tej autorki. Może nie zakochacie się na zabój, jednak spędzicie czas w bardzo miłym towarzystwie Emmy i Jamesa, którego pokochałam. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. Był uroczy. Nie spodziewajcie się fajerwerków, a spodoba się Wam Dżokej.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Trochę zdziwiła mnie forma, na którą zdecydowała się autorka. Dżokej jest opowieścią o Jamesie. Emma opowiada nam to wszystko po tym, jak już się wydarzyło. Są to jej wspomnienia. Przyznam, że bardzo mi się to spodobało. Czytało się przyjemnie i czuć było lekki strach przed zakończeniem. Stało się jednak to, czego się spodziewałam, i muszę powiedzieć, że odetchnęłam z ulgą. Szczypta przewidywalności wcale nie jest zła.
Można by powiedzieć, że wszystko wydarzyło się przez zbieg okoliczności, ale ja w to nie wierzę. Pewne rzeczy dzieją się w życiu w jakimś celu.
Gaja Kołodziej pisze naprawdę dobrze skomponowane powieści, które połyka się na raz. Postanowiłam przed spaniem przeczytać jeden rozdział. Ocknęłam się w połowie książki. Musiałam wykazać się ogromną siłą woli, by ją odłożyć i zasnąć. Następnego dnia rano do niej wróciłam i nie wstałam, dopóki jej nie skończyłam. Styl pisania autorki jest bardzo dobry i zastanawiam się, dlaczego jest tak słabo znana. Osobiście uważam, że dużo dziewczyn, ba - nawet kobiet!, powinno poznać jej twórczość. Można naprawdę miło spędzić czas. Dodatkowo Gaja Kołodziej wplotła morał o poszukiwaniu własnego miejsca w życiu, o podejmowaniu swoich decyzji i o nacisku ze strony rodziców.
Jeśli macie okazje poznajcie twórczość tej autorki. Może nie zakochacie się na zabój, jednak spędzicie czas w bardzo miłym towarzystwie Emmy i Jamesa, którego pokochałam. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. Był uroczy. Nie spodziewajcie się fajerwerków, a spodoba się Wam Dżokej.
Ogólna ocena: 07/10 (bardzo dobra)
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Literary Art Institute!
Czas na wyniki konkursu!
Zwyciężczyni nie wysłała swojego adresu w terminie, dlatego też na fanpage'u bloga możecie zobaczyć wyniki ponownego losowania.
Gratuluj, miłego czytania. Nic tej Pani nie czytałam, ale pewnie niedługo to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńOby :3 Jest świetna - pokazuje, że polscy autorzy też mogą :3
UsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj już kolejny konkurs :)
UsuńJuż wzięłam udział :D
UsuńWidziałam :3 Muszę wymyślić coś dla tych, którzy zawsze się zgłaszają :3
UsuńPo tą książkę sięgnęłabym pewnie z racji końskiej tematyki - wszystkie powieści w których ten wątek się pojawia są dla mnie ciekawe!
OdpowiedzUsuńA ta jest świetna :)
UsuńZdecydowanie końska tematyka jest ulubioną dziedziną mojej siostry. Zastanawiam się, czy tę książkę może przeczytać nastolatka? Czy to bardziej lektura do starszej grupy wiekowej? :)
OdpowiedzUsuńJest to właśnie książka przeznaczona raczej dla nastolatek :)
UsuńSpadłaś mi jak z nieba z tą recenzją, bo moja młodsza kuzynka uwielbia konie i już od naprawdę długiego czasu szukam czegoś dobrego dla niej z końmi w tle (co oczywiście znaczy, że i ja przeczytam tę książkę :D).
OdpowiedzUsuńSuper! :3
UsuńBardzo jestem ciekawa tej książki, ale trochę się boję, że mogłaby mi się nie spodobać. Nie przekonam się jednak dopóki jej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńGaja jest moją dobrą znajomą i cieszę się, że o niej dobrze piszą. Niestety dla mnie jej książki są zbyt wyidealizowane i nierealne, a jako że ją znam i mogę domyślać się innych tego powodów niż pisanie do młodszych czytelników, ciężko mi zostać jej fanką z innego powodu, niż znajomość. Zawsze byłam pod wrażeniem stylu, ale dla mnie tu za mało akcji, za dużo powtórzeń, a i im starszych bohaterów tworzy, tym mniej realna książka się staje. Facet w średnim wieku wzruszający się bransoletką z muliny? Nie przekonuje mnie to, ale liczę że kiedyś przeczytam coś co bedzie trzymać mnie w napięciu od początku do końca ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do przeczytania mojej recenzji tej książki na: https://culturesphera.wordpress.com/