Tytuł: Pierwsze koty
Tytuł oryginału: Pierwsze koty
Autor: Ewa Nowak
Tłumaczenie: -
Seria: Miętowa
Tom: -
Data wydania: 23 września 2015
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Egmont
Cena na okładce: 24,99
|
Kiedy tylko zobaczyłam w zapowiedziach tę książkę nie mogłam przestać o niej myśleć. Wróciły do mnie wspomnienia z wczesnej młodości - rząd kolorowych okładek na półce w bibliotece, poznawanie nowych historii tworzonych przez Ewę Nowak i utożsamianie się z bohaterami. Koniec końców stwierdziłam, że wcale nie jestem za stara na to, by powrócić do serii Miętowej. Dziewiętnaście lat to jeszcze nie jest jakoś specjalnie dużo, choć wtedy ten wiek wydawał mi się bardzo odległy.
Ada chciałaby, by jej życie wyglądało całkiem inaczej. Ma już dość ojca, który wydziela każdy listek papieru toaletowego i gotuje wyłącznie ogromne garnki obrzydliwej gotówki. Konrad, jej chłopak, stał się nagle kimś innym. Nie rozmawiają, nie spędzają razem tyle czasu, ile przed wakacjami i oddalają się od siebie z każdym dniem. W szkole też nie jest tak dobrze, jak mogłoby być. Wychowawczyni ciągle zmusza ją do robienia prac na konkursy plastyczne i wysyła ją do liceum o tym profilu.
Żeby sobie dorobić Ada zaczyna opiekować się małą dziewczynką. Hela nie ma zamiaru tak łatwo wpuścić jej do swojego życia, co tylko dokłada piętnastolatce zmartwień. Michał, jej pracodawca, jest takim mężczyzną, którego jej brakuje w życiu. Czuły, opiekuńczy, znajdujący czas dla córek i śpiący na pieniądzach. Ada zaczyna porównywać Konrada do niego, co na pewno nie pomaga jej wytrwać w związku. Gdy na horyzoncie pojawia się Tygrys już nic nie jest proste.
Kiedy ostatnio czytaliście książkę dla młodzieży polskiego autora, którego bohaterowie nie śpią na pieniądzach, mają naprawdę poważne problemy - ciuchy gorsze od innych wcale się nie liczą - a ich całe życie nie opiera się na imprezach? New Adult opanowało świat książek dla nastolatków i nie mam zamiaru narzekać, gdyż je lubię. Mam czasami ochotę na coś zwykłego, prawdziwego. Nowa książka Ewy Nowak przypomniała mi, że seria Miętowa jest idealna, by spełnić tą zachciankę.
Wielkie przekleństwo dorosłości
określa marny los zwierzątek:
Królik Puchatka nie ugości,
a Kłapouchy straci wątek -
nie będzie więcej filozofem,
gdy Krzyś okaże się Krzysztofem.
Otworzyłam tę książkę i od razu wiedziałam, że to będzie coś dobrego. Autorka na samym początku zamieściła fragment piosenki Jacka Kaczmarskiego - Ostatnia mruczanka, albo Spleen Kubusia Puchatka - czym mnie całkowicie kupiła. Kiedy w czasie lektury natknęłam się na kolejny tekst tego piosenkarza miałam uśmiech na pół twarzy - akurat włączyłam sobie ten utwór. Osobiście nie odważyłabym się w książce tego gatunku na taki krok, ale Ewa Nowak zinterpretowała Mury w całkiem inny sposób. Nigdy wcześniej nie myślałam o przesłaniu Kaczmarskiego w ten sposób, więc muszę podziękować za otworzenie mi oczu.
Fabuła nie jest niesamowicie oryginalna, jednak przedstawia zwykłe życie polskiej dziewczyny. Nie ma tu żadnej magii. Jest tylko wiara w marzenia i próba ich spełnienia. Ada chciałaby żyć w całkiem inny sposób i powoli nabiera odwagi, by to zrobić. Ewa Nowak ukazuje, że gimnazjum nie jest przyjemnym miejscem tylko dżunglą, w której obowiązują dziwne prawa natury i w jednej chwili może zmienić się wszystko. Kiedy razem z główną bohaterką przekraczałam próg jej szkoły miałam ochotę stamtąd uciec. Moja była całkiem inna, choć może po prostu nie dostrzegałam tyle nienawiści w ludziach.
Jest takie powiedzenie: chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to opowiedz mu, jakie masz plany.
Michał był jednym z bohaterów, którzy zainteresowali mnie najbardziej. Prawdą jest, że rzadko spotyka się takich mężczyzn jak on. Nie zdziwiło mnie zauroczenie Ady. Sama chętnie urodziłabym się w takiej rodzinie. Porównując jej ojca i jego obsesję na punkcie oszczędności z podejściem do życia tatusia Heli można wszystko zrozumieć. Należy jednak dodać, że jednym z przesłań Pierwszych kotów jest to, że każdy zasługuje na drugą szansę, a ludzie się zmieniają. Nie warto długo chować w sobie urazy, gdyż można stracić kontakt z osobą, która tym razem wniesie do naszego życia sporo szczęścia.
Autorka bardzo dużo mądrości przemyciła w tak cieniutkiej książce. Już zapomniałam, że tak się da i że może to być zrobione dobrze - bez przesady. Okazało się, że wcale nie jestem za stara na Pierwsze koty. Wręcz przeciwnie. Po zakończeniu poczułam się tak mocno nasączona optymizmem jak gąbka zanurzona w wodzie. Z chęcią skompletuje sobie całą serię Miętową w nowej szacie graficznej, gdyż bardzo mi się ona podoba. Jestem już teraz pewna, że gdy będę już miała dzieci i powoli będą wchodzić w wiek dorosłości podsunę im książki pani Ewy Nowak. Będzie to z pewnością dobry krok wychowawczy, a oni podczas lektury będą się dobrze bawić.
Pierwsze koty napisane są w taki sposób, byśmy doskonale wszystko zrozumieli. Charakter bohaterów zmienia się jak w kalejdoskopie. Po każdym rozdziale patrzymy na nich w inny sposób. Jest to doskonały zabieg literacki, by pokazać ewolucję ludzkich zachowań i emocji. Z łatwością odnalazłam się w życiu głównej bohaterki. Teraz patrzę całkiem inaczej na otaczające mnie osoby, staram się je zrozumieć i dać kolejne szanse. Uważajcie, bo czytacie tę książkę na własną odpowiedzialność. Po tych niecałych trzystu stronach może się zmienić Wasze spojrzenie na świat. I pamiętajcie: nie popadajcie ze skrajności w skrajność, wybaczajcie, bądźcie szczęśliwi.
Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)
Za egzemplarz bardzo dziękuję wydawnictwu Egmont!
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Poczuj miętę do czytania.
Mnie książka się bardzo spodobała <3
OdpowiedzUsuńWidziałam Twoją recenzję :3
UsuńWszyscy chwalą panią Nowak, a mnie jej pierwsza książka z miętowej serii w ogóle nie zachwyciła ;_;
OdpowiedzUsuńTa chyba jest bardziej w moich klimatach, bo moje gimnazjum też zamieniało się w dżunglę, więc chętnie dam autorce jeszcze jedną szansę!
To są takie gimnazja? :o
UsuńDaj znać, jak się spodobała :)